Mechanism

Entering The Invisible Light

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Mechanism
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-02-15
Mechanism - Entering The Invisible Light Mechanism - Entering The Invisible Light
Nasza ocena:
9 /10

Gdański Mechanism to idealny dowód, że nawet mimo braku pomocy wytwórni płytowej, zespół jest w stanie dobrze brzmieć, jak również zaserwować materiał, który wzbudza olbrzymi szacunek ogromem pracy, jaką włożono w dopracowanie kompozycji.

To drugi album nadmorskiego zespołu. W 2015 wydali "Between The Words", krążek zasługujący na więcej uwagi, niż swego czasu rzeczywiście dostał. Nie ma się co rozdrabniać, bo był to prawdopodobnie jeden z najlepszych okołoprogresywnych polskich albumów roku 2015. Nawet mimo tego, że wyraźnie odnosił się do twórczości Tool. Nie widzę w tym niczego złego, tym bardziej, że obecnie przez polską scenę przetacza się spora fala grup osadzonych w tej stylistyce - wystarczy wspomnieć ATME ("State of Neccessity"), Cereus ("Dystonia") czy Abstrakt ("Limbosis"). "Between The Words" dotarł tam gdzie powinien, czyli do grona miłośników prog-rocka, ale chyba nigdzie więcej. Szkoda, bo to świetny materiał. Z końcem 2018 roku ukazał się "Entering The Invisible Light" i tą blaszką Mechanism potwierdzili, że są jedną z najciekawszych polskich grup z estetyki prog-rocka/metalu.

Utwory są wielowymiarowe, złożone, rozwijają się w przeróżnych kierunkach. Z jednej strony mamy naprawdę mocny, pochodzący nawet pod nu-metal "Blindness" fantastycznie podrasowany elektroniką dodającą brzmieniu nowoczesności. Z drugiej uderzają potężna sekcja i mielące gitary w "Mon(k)ey Business", utworze czerpiącym z twórczości Tool - ogólnie Mechanism jest bez wątpienia bandem wyrosłym na mrocznym dziedzictwie kultowej kapeli Maynarda Jamesa Keenana, choć słychać to dużo mniej wyraźnie niż na debiucie. W "Chemicals" pomiędzy połamanymi riffami pojawiają się elementy spokojniejszego alternatywnego metalu. Z kolei druga część progresywno rockowego "The Grand Confusion" przykuwa uwagę dynamiczną motoryką. Na domiar wszystkiego w całym tym materiale zaplątał się akustyczny numer tytułowy, niespodziewany jak pierwszy śnieżny dzień zimy dla drogowców.

Najlepszym wyznacznikiem stylu Mechanism jest dziesięciominutowy "Authority As The Truth", gdzie da się wyczuć zarówno Toola, prog-rock i prog-metal, wpływy metalu alternatywnego spod znaku A Perfect Circle, jak również teatralność. Zespół mąci i miesza w konstrukcji tego utworu jak tylko potrafi, a mimo wszystko całość trzyma się kupy, ma specyficzny klimat i charakterystyczne dla Mechanism zmiany środka ciężkości kompozycji. W każdym razie nie są to rzeczy, które można wymyślić w dwa wieczory przy czteropaku. To tygodnie intensywnego grzebania w dźwięku i dopasowywania kolejnych puzzli. Pomiędzy utworami pojawiają się również quasi-ambientowe miniaturki, wprowadzające do "Entering The Invisible Light" elementy charakterystyczne dla koncept-albumów. Całość, mimo pogodniejszych fragmentów, utrzymana jest raczej w pesymistycznej, mrocznej atmosferze. Muzycy jednak podeszli do kwestii budowaniu klimatu z umiarem, bo z jednej strony rzeczywiście dryfują w stronę pesymizmu, ale nie przeszkadza to Stefanowskiemu zaśpiewać wpadającego w ucho motywu.

Rafał Stefanowski jest zresztą mocnym punktem krążka. Wokalista z dziecinną łatwością porusza się pomiędzy krzykiem, śpiewem, melorecytacją, recytacją, a nawet growlem, wprowadza na tym polu spore urozmaicenie, czasami ma się wrażenie, że tych wokalistów jest kilku. W "Authority As The Truth" są momenty, gdzie Stefanowski śpiewa na trzy głosy. Jest to wokalista bardzo plastyczny, obdarzony świetnymi warunkami głosowymi, lubiący się pobawić w rockowy teatr. Gdy myślę o składzie Mechanism ciężko mi zresztą znaleźć kogoś kto odstaje. Gitary Michała Cywińskiego to mistrzostwo świata. Mielące riffy, riffy połamane, przestrzenne solówki, granie post-rockowe - "Entering The Invisible Light" jest nimi wypełniony po brzegi. Z drugiej strony idealny jest Artur Olkowski na basie, wystarczy posłuchać pierwszych taktów "Chemicals" albo po prostu zasłuchać się w jego warsztat, w którymkolwiek kawałku. Wtóruje mu Adrian Lukaszewski na bębnach, perkusista, który nadąża za wszystkimi pomysłami Cywińskiego, zmianami tempa, potrafiący solidnie obtłuc gary, nadać utworowi masy, ale również zagrać bardziej finezyjnie.

"Entering The Invisible Light" jest albumem lepszym od "Between The Words", nie ma na krążku wprawdzie tak oszałamiającego momentu jak "Prize For Every Sin" z debiutu (choć "Authority As The Truth" mógłby startować w tej samej wadze), ale jako całość jest zdecydowanie równiejszy, bardziej zaskakujący, pełniejszy w muzyczne barwy i po prostu brzmi lepiej. Przy okazji grupa już tak mocno nie czerpie choćby z Toola i wypracowała unikalny styl. A trzeba mieć w pamięci, że już "Between The Words" był krążkiem udanym. "Entering The Invisible Light" to już materiał ligi światowej. Płyta, która powinna ukazać się pod egidą znanej wytwórni, nawet nie polskiej, bo zdaje się, że w Polsce więcej osób gra progresywny rock niż go słucha. Nasi wydawcy zresztą nie bardzo potrafią promować, wychodzą z założenia, że kto ma kupić, to i tak kupi, co jest oczywiście przekonaniem bzdurnym. Muzyka jaką gra Mechanism na świecie cieszy się estymą, nie przez przypadek od ponad dziesięciu lat wyczekuje się nowego Toola, a Soen w pewien sposób wypełnił tę pustkę przyciągając rzeszę słuchaczy. Mechanism jest od szwedzko-amerykańskiej grupy oryginalniejszy i niech ten fakt posłuży za rekomendację. Światowego poziomu płyta od gdańskiego Mechanism!