Polska scena post rockowa wystrzeliła spod ziemi i obecnie gatunek przeżywa wspaniały wręcz rozkwit. Rodzimy post rock nigdy nie był tak silny, stabilny i zjednoczony. To błogosławieństwo, ale i przekleństwo.
Besides, Tides from Nebula czy Spoiwo to potężne marki, które wywindowały stylistykę na nieprawdopodobny poziom jednocześnie wysoko zawieszając poprzeczkę wszystkim zespołom próbującym wspiąć się do post rockowego nieba i grupom debiutującym, które po prostu będą musiały zderzyć się z tą ścianą profesjonalizmu polskiego post rocka.
"Identity" od poznańskiego Ayden to właśnie pierwsza długogrająca płyta bandu, choć ciężko powiedzieć, by Ayden byli grupą anonimową. Każdy kto choć od święta odwiedza sale koncertowe gdzie gra się na progresywnie czy post rockowo, na pewno słyszał o tej ambitnej ekipie. Stali na jednej scenie z Besides i Spoiwem, zagrali trasę z DispersE i Retrospective, tworzyli gęsty klimat wraz ze Spiral i Beyond The Event Horizon - krótko mówiąc, zespół jeszcze zanim pomyślał o nagraniu płyty wyrobił sobie koncertową markę i jest w środowisku cenioną firmą. Występami przetarli sobie szlak do debiutanckiego krążka (nagrywanego między innymi w należącym do muzyków Tides from Nebula Nebula Studio i pod czujnym uchem Jakuba Mańkowskiego z SGP Studio znanego ze współpracy z Blindead czy Obscure Sphinx), który wreszcie może zakręcić się w odtwarzaczach.
Na "Identity" Ayden post rocka na nowo nie odkrywa. Gra wręcz standardowy instrumentalny post z naleciałościami ambientowymi, progresywno metalowymi i shoegaze - czyli to co obecnie najczęściej prezentuje gatunek. W muzyce jest piekielnie dużo przestrzeni tworzonej przede wszystkim przez zdelayowane gitary. Z polskich ekip Ayden najbliżej ma chyba do Sounds Like The End Of The World, może nieco Fobia Inc. i post rocka bardziej garażowego, przybrudzonego, pozbawionego klawiszowego pudru. Kapitalnie gra sekcja Filipa Słowiakowskiego (perkusja) i Łukasza Kordysa (bas). Gitarzyści plotą warkocze z dźwięków, czasami jeden zapętla frazy gdy drugi buduje klimat rozciągniętymi na modłę klawiszy dźwiękami gitar przepuszczonymi przez różnorakie efekty.
Zespół zaczyna od świetnego "Awaking", rozbudowanego i pełnego zmian napięcia utworu, który spokojnie może robić za wizytówkę Ayden. W "Horizons" zabiera nas w klimatyczną podróż, w "Inhale" raczy plemienną, rozpędzoną perkusją, a przy okazji "Diagnosis" sięga po estetykę bliską progresywnemu metalowi. Jest jeszcze ambientowo-psychodelizujący "Exhale". To solidne numery, które stanowią o sile "Identity". Z drugiej strony na albumie znalazł się chociażby słabiutki "Recognitions" - utwór brzmiący bardziej jak background pod wokal, pozbawiony nośnego motywu. Takim numerem bez historii jest też chociażby "What If", który ratuje się niezłą końcówką czy zupełnie nijaki "Falling".
Czuć, że Ayden nie mają jeszcze studyjnej wprawy, bo to co może chwycić na koncertach, przy tym specyficznym klimacie występów live, niekoniecznie musi zadziałać na dziele studyjnym. Na "Identity" ta jakościowa skakanka jest dość widoczna i wyboista. Poza tym brakuje mi w debiucie poznaniaków tego co miały chociażby niedawne premierowe debiuty takich kapel jak Glasgow Coma Scale ("Enter Oblivion") czy Underfate ("Seven"), czyli niepodrabialnego znaku rozpoznawczego, trademarku, czegoś, co odróżniłoby Ayden od hurtowo pojawiających się post rockowych kapel. Wydaje się, że Ayden jeszcze nie wypalili sobie takiego piętna własnego, od razu rozpoznawalnego brzmienia.
Mają zresztą na to jeszcze czas. Nie od razu Rzym zbudowano. Po prostu polski post rock jest obecnie na tak wysokim poziomie, że nawet od debiutantów wymaga się - całkiem niesłusznie - przynajmniej klasy międzynarodowej. Ayden zadebiutowali udaną płytą, na pierwszy album to zupełnie wystarcza, na drugim krążku będą musieli już zdecydowanie podnieść poprzeczkę.
Grzegorz Bryk