Devil’s Train nie zwalnia tempa. Dwa lata po premierze debiutanckiego albumu, na rynku ukazał się jego następca zatytułowany "II".
Twórcy płyty, niepozbawieni wyraźnej powermetalowej przeszłości, najwyraźniej dobrze się bawią przerzucając się zagrywkami na pograniczu hard rocka i heavy metalu. "II" kipi energią i żywiołowością. Kwartet w składzie R.D. Liapakis, Jörg Michael, Jari Kainulainen i Lakis Ragazas nie sili się przy tym na jakieś specjalnie rozbudowane czy skomplikowane kompozycje, będąc wiernym starej rock’n’rollowej zasadzie mówiącej o tym, że muzyka ma sprawiać przede wszystkim przyjemność i służyć najostrzejszym imprezom.
W taki oto sposób kompozycje w stylu "Down On You", "Hollywood Girl", "Gimme Love", "Girl Like You" czy "Suffocated" to naładowane serią ciętych riffów gitarowych, galopującej perkusji i dopracowanych wokali… numery jakich wiele! Nie sposób wszak oprzeć się wrażeniu, że duża część twórczości Devil’s Train wpisuje się do katalogu zespołów, które można posłuchać, np. podczas jazdy samochodem, ale trudno zapamiętać ich nazwę, personalia wykonawców czy tytuły poszczególnych utworów. Pod względem oryginalności album "II" nie będzie więc, sięgając po eufemizm, dziełem przełomowym. To krążek jakich wiele.
Oczywiście doświadczeni muzycy, znani ze Stratovarius, Evergrey czy Mystic Prophecy, kilkukrotnie zaprzeczyli wiodącemu wrażeniu płynącemu z odsłuchu "II". Świadczy o tym niebanalny charakter kompozycji "Mr. Jones" o bardzo dobrej sekcji gitarowo-perkusyjnej, osadzonej niemalże w southern’owym klimacie, albo seria gitarowych zadziorów w "Can You Feel", który jednak został niepotrzebnie posłodzony w refrenach, zresztą podobnie jak galopujący "Rock Forever". Skojarzenia z southern rockiem na krótko przywołują też utwory "Let’s Shake It" i "Thunderstorm", choć w obu przypadkach możemy raczej mówić o kompromisie zawartym z nośnymi pomysłami adresowanymi do masowego odbiorcy.
Uczciwie trzeba przyznać, że na drugim krążku Devil’s Train można też odnaleźć sporo niezłych zagrywek gitarowych. Gitarzysta Lakis Ragazas dobrze zaprezentował się przede wszystkim we wcześniej wspominanym "Mr. Jones", a także w "You and Me", zarówno jeśli chodzi o zestaw budzących wyobraźnię riffów, jak i przebojowe solówki. W każdym razie można odnieść wrażenie, że obecnie formacji najlepiej wychodzą reinterpretacje cudzych utworów, o czym najlepiej mogą świadczyć dobre covery "Born To Be Wild" z repertuaru Steppenwolf, a także "Immigrant Song" Led Zeppelin.
W sumie więc najnowsze dzieło Devil’s Train nie rzuca na kolana. Jeśli weźmiemy pod uwagę standardy hard rocka i heavy metalu to kapela nie wychyla się ponad przeciętność, ale przecież wiodące przesłanie "II" wcale nie domaga się wyniesienia na ołtarze. To krążek dobry na rockową imprezę. Nic, co by choć ocierało się o kanony.
Konrad Sebastian Morawski