The Sixpounder

Going to Hell? Permission Granted

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy The Sixpounder
Recenzje
2011-02-09
The Sixpounder - Going to Hell? Permission Granted The Sixpounder - Going to Hell? Permission Granted
Nasza ocena:
8 /10

Wrocław na dzień dzisiejszy kojarzy się głównie z konkursu EXPO, eliminacji do miana Europejskiej Stolicy Kultury, wysokich cen w sklepach, jak i w ogóle wysokich kosztów życia, kilku festiwali filmowych, oraz - od trzech lat - jednego z największych wydarzeń muzycznych w Polsce w postaci Assymetry Festival, organizowanego m.in. przez klub Firlej, który prawdopodobnie za cel postawił sobie promocję ambitnej okołometalowej muzyki, często budzącej skojarzenia z chaosem i jazgotem niż skrupulatnie dopracowanymi utworami muzycznymi.

W gąszczu tych wszystkich czynników/wydarzeń - wyrósł nam twór o nazwie The Sixpounder. Wrocławianie reprezentują sobą poziom, o którym większość z rodzimych zespołów, nawet tych z kontraktem tu i tam, może sobie pomarzyć. Modern metal, a może melodyjny death metal (?) wychodzący spod palców The Sixpounder, to uczta dla ucha, i serducha, bo wreszcie, z dumą możemy pochwalić się zespołem, który nie dość, że na własną rękę działa prężnie, to i ma z czym się pokazać na zachodzie - a dokładniej, rok temu na festiwalu Wacken. Album zawiera trzynaście utworów, generalnie utrzymanych w szybkim tempie, które staje się wyznacznikiem rock'n'rollowego podejścia wrocławian. Co więcej, chłopaki ochoczo posiłkują się blastami (''Mimic''), bawią panterowo/stonerowym groove (''Last True Cowboy Manifesto''), czy też łoją wybitnie na Soilworkową modłę (''For Those Betrayed'') stawiając na silny rytm, i grę jak najbardziej do ''przodu'', co broń Boże nie jest żadną wadą. W sumie, chcąc nie chcąc, te ''inspiracje'' skandynawską sceną metalową są tak wyraźne, że nie sposób o nich nie wspomnieć. Wiem za to, że sami muzycy odnoszą się do takich porównań, może nie niechętnie, ale z dużym dystansem, markując własną tożsamość oraz indywidualne podejście do muzyki. I ja im tego nie odmawiam, bo w skali kraju praktycznie nie mają konkurencji, bo jeśli mówić tutaj o melodyjnym death metalu to na całą Polskę takich formacji jest tylko kilka, wliczając w to Orion Prophecy, Unquadium i Formosus.

Niewątpliwym atutem zespołu, prócz fenomenalnego brzmienia (gromkie brawa dla realizatora ostatnich płyt Acid Drinkers i Hunter), jest wokalista Filip, który operuje zarówno typową dla ''Speeda'' z Soilwork barwą, niskimi growlami czy też czystym śpiewem (bardzo rzadki, ale niezwykle ważny element na albumie). Posiadanie w składzie takiego ogniwa już na starcie wyróżnia i daje motywację do działania, co ma swoje przełożenie na muzykę. ''Going to Hell? Permission Granted'', to album złożony, rozbudowany, wielowątkowy, w trakcie odsłuchu którego odnosi się wrażenie, że muzyka jest jakby pisana pod wokal (śmiech). Wiem, brzmi to dziwnie, aczkolwiek gdyby za mikrofonem stał kto inny i być może posługiwał się wyłącznie growlami, nie było by takiego piorunującego efektu, a zespół byłby li tylko jednym z wielu.

Na pochwałę zasługują też obaj gitarowi, skrzętnie grający te swoje melodyjki (ale za to na jakim poziomie!), szkoda tylko, że zarówno Paweł jak i Michał nie pokusili się o to by na albumie znalazło się trochę więcej miejsca dla solówek z polotem, czy tam jak to mawiają, rock'n'rollowym jajem. Trochę mi tego brakuje, ale co tam, jako całość ''Going to Hell? Permission Granted'' to monolit, debiut niemal idealny, tyle, że stawiający w sytuacji w której trudno uwierzyć w to, że dwójka, nad którą pewnie już pracują, będzie w stanie przebić krążek, który (miejmy nadzieję) utoruje im drogę do kariery. Mystic prawdopodobnie tego nie wyda, więc o Polsce można zapomnieć.

Grzegorz ''Chain'' Pindor