Michael Schenker Group

Immortal

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Michael Schenker Group
Recenzje
Konrad Sebastian Morawski
2021-02-17
Michael Schenker Group - Immortal Michael Schenker Group - Immortal
Nasza ocena:
7 /10

Po trzynastu latach Michael Schenker powraca ze swoim flagowym projektem, który stoi za albumem „Immortal”.

W pracach nad krążkiem wzięła udział pokaźna grupa muzyków, wliczając wielu znanych, choć może nieco już zapomnianych asów sceny rocka i metalu. Najważniejszy pozostaje jednak Michael Schenker, który na swoim charakterystycznym wiośle Dean zaprezentował całą serię niezłych riffów i solówek. Krążek „Immortal” okazuje się więc gitarowym tribute dla heavy metalu z niemiecką genezą w tle.

Dziesięć kompozycji tworzących materiał może nie obfituje w wielkie momenty, ale dowodzi żywotności stylu Schenkera. Już na wejściu dostajemy drapieżną, dynamiczną kompozycję „Drilled To Kill”, której otwarcie imituje serię z karabinu maszynowego. To najlepsza wizytówka Michaela Schenkera. Tym bardziej, że po zestawie mocnych riffów niemiecki gitarzysta proponuje też wielowątkowe solo gitarowe, które pobudza apetyt przed kolejnymi numerami na krążku. W dodatku śpiewa tu ceniony na scenie Ralf Scheepers, a inny szerzej znany artysta Derek Sherenian czaruje znakomitymi improwizacjami na klawiszach. To wszystko sprawia, że „Immortal” zapowiada się obiecująco.

Na dystansie albumu poza Michaelem Schenkerem w kolejnych utworach zmieniają się wokaliści i instrumentaliści. Album nie ma więc spójnego klimatu. Następujący w drugim uderzeniu „Don’t Die On Me Now” jest już nieco przybrudzonym, o wiele bardziej opartym na improwizacjach utworem w porównaniu do „Drilled To Kill”. Śpiewający tu Joe Lynn Turner to rockowy wokalista, dla którego rockowe partie gitarowe przygotował Michael Schenker. W każdym razie „Don’t Die On Me Now” to kolejny dobry numer na płycie. O wiele bardziej rockowy, niż metalowy, sygnalizujący wielobarwność albumu.

W kolejnych częściach owe barwy albumu pozostają zróżnicowane. W utworze „Kinght Of The Dead” kapela Michaela Schenkera zasuwa na dobrych heavymetalowych patentach, wokół których fajnie osadzają się klawisze w wykonaniu Steve’a Manna, a wokal Ronniego Romero tworzy nieomal stadionową atmosferę. Tymczasem do skojarzeń z twórczością wielkiego Ronniego Jamesa Dio sprowadza kolejny utwór zarejestrowany z Romero na wokalach, czyli „Sail The Darkness”. Charakterystyczne, galopujące partie gitary, prowadzą po kolejnych linijkach słów, jak w przygodowej opowieści. Narastająca atmosfera, trochę narracyjnej niepewności i rozdzierająca kompozycję solówka składają się na mocny punkt w zawartości „Immortal”.

Nieźle też brzmi szybka, choć może nie tak drapieżna jak poprzednie, kompozycja „The Queen Of Thorns and Roses”. Dość ugrzeczniony wokal Michaela Vossa wydaje się wchodzić w interesujący dialog z riffami Michaela Schenkera, a wszystko to w nośnym, dobrze wchodzącym klimacie. Podobnie jest w przypadku utworu „Come On Over”, choć tu na wokal powraca Ronnie Romero, a z kolei „Sangra Morte” oprócz przebojowego tonu proponuje też trochę piaszczystych wtrąceń. Wszystkie te wymienione utwory to niezłe przykłady gitarowych możliwości Michaela Schenkera i trochę koloru od pozostałych muzyków.

Na krążku znalazło się także trochę niepotrzebnego, przesłodzonego patosu („After The Rain”), niemalże cyrkowego klimatu, który brzmi niczym wyobrażenie Judas Priest po przymusowej kastracji („Devil’s Daughter”) albo trochę naciągającej na emocje ballady z czterogłosową sekcją wokalną („In Search Of The Peace Mind”). Nie wszystko może brzmieć idealnie. Tym bardziej, że „Immortal” to tak jak wcześniej wspomniałem materiał, który spaja tylko gitara Michaela Schenkera. W tym kolażu rockowych i metalowych dinozaurów najważniejsze pozostają riffy i solówki niemieckiego gitarzysty. Jego Dean wyczynia cuda, które sprawiają, że „Immortal” to krążek dobry przede wszystkim dla fanów gitary.