Krakowscy deathcore’owcy długo kazali czekać na nowe nagrania, więc lepiej od razu przejdę do rzeczy.
Od dawna tego typu granie kompletnie mnie nie rusza. Nie powiem, że w całym nurcie nie ma nic ciekawego, bo zarówno w kwestii samej brutalności jak i techniki - zwłaszcza w Rosji i Australii - dzieją się rzeczy, o jakich do tej pory nikomu się nie śniło, ale żeby w mariażu core’a i death metalu nadal upatrywać "odświeżenia" gatunku - niekoniecznie. Oczywiście, najlepsi pokroju Despised Icon czy Ion Dissonance wciąż są obecni i nagrywają świetne płyty, ale w skali makro nie są to tak interesujące rzeczy jak jeszcze kilka lat temu. Rzecz ma się podobnie do naszych krajowych reprezentantów, spośród których na placu boju ostało się raptem kilka załóg, które nie tylko chcą mieć coś do powiedzenia, ale mają siłę aby ten wózek ciągnąć. Drown My Day należy do tych, którym się chce, choć nie wiadomo jak długo.
Najnowsza, wydana kilka tygodni temu EP "Nightmare Becomes Reality", przynajmniej wedle zapowiedzi, ma być preludium do dużego longa. Tu od razu niespodzianka, bo nowego materiału nie jest dużo - to jeden autorski numer, cover legendy polskiej sceny metalcore Faust Again oraz koncertowy killer, nagrany z zaprzyjaźnionym, jedynym zadeklarowanym metalowcem wśród polskich raperów - Słoniem. Dla tych, którzy o zespole zdążyli zapomnieć, dobra porcja na raz. Ci zaś, a jest ich sporo, którzy nadal upatrują w krakowskiej formacji zbawców sceny, raczej nie będą usatysfakcjonowani, bo uznają ten materiał za (tylko) rozbudzanie apetytu.
Skoro o tym mowa, o zespole sam zdążyłem zapomnieć, ale nowy-stary styl, będący krajową odpowiedzią na monstrualne brzmienie Emmure podpowiada mi, że jest na co czekać. Co prawda, nie jest to (światowa) pierwsza liga, ale w naszych realiach absolutny top - zarówno pod względem produkcji, brzmienia i aranżu numeru. Duża w tym zasługa samych muzyków, i nie oszukujmy się, najbardziej charakterystycznego garda polskiej sceny. Maciek udowodnił już, że nadaje się zarówno do gry a’la Behemoth, hardcore’owych wyziewów, jak i typowej dla deathcore’a młócki. Z tekstem czy bez, zawsze wypada znakomicie i nie inaczej jest tym razem, bo w "Nightmare Becomes Reality" bliżej mu do najlepszych partii Franka Palmieri, a że numer buja tożsamymi dla grupy z Chicago zero-jedynkami, na koncertach powinno dziać się prawdziwe szaleństwo.
Danie serwowane po premierowym utworze to cover niezwykle zasłużonej dla sceny ekipy Faust Again. Marcin Pyszora i koledzy byli, a może nawet, nadal są, jednym z najlepszych polskich zespołów, który w błyskawicznym tempie zyskał uznanie w całej Europie, stając się konkurentem dla całej (głównie) niemieckiej sceny metalcore, dzięki czemu rozsławili nasz kraj. Wybór "To Dwell on Thoughts of You" jest szczególnie ciekawy ze względu na atmosferę i wysiłek, jaki trzeba włożyć w odegranie tej kompozycji. Zresztą, co tam odegranie, największym wyzwaniem są wokale. Praktyczny brak miejsca na "oddech" i ciągły, brzydko mówiąc "wygar" dla wokalisty jakim jest Maciek musiał stanowić poważną przeszkodę, tym bardziej, że frontman Drown My Day nie jest typem krzykacza, który wypluwa z siebie słowa. Dlatego cover w starciu z oryginałem wypada nie tyle gorzej, co odrobinę nienaturalnie, zwłaszcza przez nałożenie kilku ścieżek wokali.
Na koniec o tracku ze Słoniem. Nie od dziś wiadomo, że mózg stojący za Wyższą Szkołą Robienia Hałasu jest wielkim fanem death metalu i szeroko pojętej ekstremy, dlatego wybór Drown My Day na "ficzuring" nie jest specjalnie zaskakujący. Ani ze strony krakowian, ani mistrza horrorrapu z Poznania. Co prawda pierwsze odsłuchy i dość pokrętnie rozłożone wersy nie przekonują, ale z czasem kompozycja staje się czymś zupełnie naturalnym, i biorąc to pod uwagę zarówno takie eksperymenty, jak i odejście (na chwilę) od blastów i ścigania się z innymi, nie pozostaje nic innego jak wystawić odpowiednią notę.
Grzegorz Pindor