Temple Of Baal

Mysterium

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Temple Of Baal
Recenzje
2015-12-02
Temple Of Baal - Mysterium Temple Of Baal - Mysterium
Nasza ocena:
6 /10

Po przeciętnej "Verses of Fire" sprzed dwóch lat, konsekwentni Francuzi z Temple of Baal powrócili z kolejną płytą, ponownie wydaną pod szyldem Agonia Records. Czy warto po nią sięgnąć?

Temple of Baal lubi muzyczne wędrówki, poruszając się od blacku w kierunku szwedzkiego death metalu ("Lightslaying Rituals" z 2009 r.), a następnie na "Verses of Fire" znów wracając do blacku, a właściwie black/death metalu. "Mysterium" utrzymane jest w podobnej stylistyce i już teraz wspomnę, że to krążek nieco lepszy od poprzednika, choć niepozbawiony też niestety istotnych wad, które znacząco wpływają na odbiór całości, a do tego powielający wady gry zespołu z przeszłości. Zapewne oznacza to, że Francuzi dobrze czują się w tym co robią. Gorzej, że nie zawsze równie dobrze czują się z tym słuchacze.

Przede wszystkim, "Mysterium" zamula. Zamula brakiem dynamiki, ponieważ podobne, dość szybkie tempa utrzymują się praktycznie przez cały krążek i zdecydowanie dominują nad innymi elementami. Zamula długością materiału (55 minut) i czasem trwania poszczególnych kawałków - wyjąwszy krótkie, usytuowane w połowie płyty interludium "Dictum Ignis", mające zapewne wprowadzić chwilę oddechu i jakże pożądanej w czarnej sztuce mistycznej aury. Najkrótszy kawałek grubo przebija 6 minut, a dwa najdłuższe przekraczają minut 9. Najważniejsze jest natomiast to, że wszelkie ciekawe i udane patenty, o które postarał się zespół, bardzo skutecznie przytłoczone zostały grubą warstwą monotonnej, usypiającej (naprawdę, usypiającej) nawalanki. Potrzeba dużo samozaparcia, by do nich dotrzeć i nie zostać po drodze przygniecionym przez pokłady pozbawionej smaku metalowej mielonki, trafionym przez Morfeusza, otumanionym przez demona nudy i rozproszenia uwagi albo strzelonym w ucho przez bożka lepszego wyboru, szepcącego jak mantra 'włączyłbyś ku..wa coś ciekawszego'. Tym trzem muszkieterom nie da rady nawet sam Baal.

Umykają więc w tym wszystkim niezłe, melodyjne solo, ciekawsze potężne riffowanie w stylu Akercocke ("Lord of Knowledge and Death"), klimatyczne smaczki i zwolnienia, czy bardzo nieśmiało nawiązujące do Behemoth "mistyczne" momenty (np. "Hosanna"). Francuzi mają pomysły, ale nie potrafią lub nie chcą ich rozwinąć, doprowadzając do tego, że jedynym odczuciem, z jakim pozostaje słuchacz po przesłuchaniu "Mysterium" - nawet kilkukrotnym, choć oczywiście nie pod rząd, bowiem taki wysiłek mógłby zaowocować śpiączką - jest tylko westchnienie ulgi.


Być może pomógłby muzykom Temple of Baal jeden z dwóch scenariuszy. Pierwszy to porządne skrócenie kawałków, postawienie na deathmetalową jazdę połączoną z blackową atmosferą i wprowadzające lepszą dynamikę zwolnienia. A zatem proste, ale skuteczne strzały w mordę. Drugi to zdecydowane i odważniej rozwinięte inne elementy, słyszalne w muzyce formacji - solówki są tu dobrym i najwyraźniejszym krokiem we właściwym kierunku. Do tego wziąć więcej od Behemoth i innych kapel z szuflady religijnego black metalu, podpatrzeć, jak niesamowitą aurę potrafi do muzyki - wciąż przecież brutalnej - wpleść Marduk, nie obawiać się eksperymentów, dysonansów, łamania metrum; wystarczy przecież tylko zerknąć na rodaków z innych francuskich kapel albo nawet w polskie mocne podziemie, wyjątkowo kreatywnie mieszających w blackowym kotle.

Póki co Temple of Baal tapla się w przeciętności, z uporem okupuje stany średnie, nie kierując swej muzyki do nikogo konkretnego i nagrywając płyty jednorazówki, do których po prostu nie chce się wracać (chyba, że dysponuje się życiem wiecznym), i o których zapomina się szybciej niż po upływie 6,66 minut. O naszą uwagę rywalizują setki podobnych kapel, a Temple of Baal nie robi nic szczególnego, by skierować ucho właśnie w ich stronę. Recenzja skończona, a bożek lepszego wyboru wciąż szepcze 'włączyłbyś ku..wa coś ciekawszego'. Stary, spoko, już się robi...

Szymon Kubicki