The Young Gods

Everybody Knows

Gatunek: Elektronika

Pozostałe recenzje wykonawcy The Young Gods
Recenzje
2011-03-11
The Young Gods - Everybody Knows The Young Gods - Everybody Knows
Nasza ocena:
7 /10

Czy po ćwierci wieku działalności nadal można nagrywać świeże, interesujące albumy? Można! I choć przykład The Young Gods można w tej kwestii uznać za chlubny wyjątek, tym bardziej warto polecać ich nowy album, "Everybody Knows".

"Jest trochę bardziej skomplikowany od naszych poprzednich dokonań, nie jest taki bezpośredni." Tak album swojej formacji określił jego współtwórca, wokalista Franz Treichler. I choć z reguły autorzy płyt sami nie potrafią trafnie ich opisać, w tym przypadku, trudno byłoby z frontmanem The Young Gods się nie zgodzić. Po latach fascynowania się hałasem szwajcarscy Młodzi Bogowie już jakiś czas temu wyraźnie złagodnieli. Choćby na "Music For Artificial Clouds" z 2004  r. zaprezentowali… dźwięki zarejestrowane w czasie podróży po lasach deszczowych. Mniej więcej w tym samym czasie eksperymentowali bardziej z ambientem, niż agresywnym, maczanym w metalu, industrialem. Obecnie, zamiast, jak na wydawnictwach z lat 90., przytłoczyć słuchacza ciężarem i mocą, muzycy czarują głównie melodiami i delikatną elektroniką. "Everybody Knows" kontynuuje tę linię.

Album zaczyna się jednak dość zwodniczo, bo od ostrego, raniącego uszy intra, "Sirius Business". Pierwszy właściwym utwór, "Blooming", prezentuje jednak bardziej stonowane oblicze zespołu. Napędzany gitarą akustyczną refren ma wręcz znamiona alternatywnego przeboju. Podobnie zresztą jak cały "Mr. Sunshine", w którym Treichler w warstwie wokalnej wchodzi w… falset. Czym głębiej w album jest nawet delikatniej. Wybija się może tylko pulsacyjne, w części wręcz taneczne, "Miles Away" i "Tenter Le Grillage", o którym mowa będzie za chwilę. "Introducing" to kolejny przykład zapadającej w pamięć ballady i przykład na to, że repertuar Szwajcarów świetnie sprawdzałby się w aranżacjach akustycznych. "Aux Anges" jest zaś wręcz kojącą kołysanką, mającą tylko krótkimi chwilami niepokojący posmak. Podobnie jak, wisienka na torcie, wieńczące cały album transowe i ambientowe "Once Again".

Odwołań do przeszłości i historii grupy jest tutaj stosunkowo mało. Posmak industrialnego piekła ma zaledwie "Tenter Le Grillage", które, oparte na rytmicznym, nerwowym bębnieniu i chwilowych wybuchach, przypomina choćby kultowe "Kissing the Sun". Już nie tak ciężki, za to mocno rozbujany i brzmiący po części jak kontynuacja chyba największego przeboju grupy, "Gasoline Man", jest "No Land’s Man", któremu ton nadaje nie tyle elektronika, co rockowa gitara. Właściwie każda kompozycja na płycie ma w sobie coś charakterystycznego. Wyjątkiem jest może "Two To Tango", które na tle całokształtu wypada najmniej przekonywująco.
Na "Everybody Knows" The Young Gods - pomimo, że są już na scenie 25 lat (!) - jawią się jako grupa nadal poszukująca odpowiednich dla siebie środków wyrazu oraz zafascynowana dźwiękami. O sile nowego materiału przekonał się zresztą każdy, kto zobaczył zespół na żywo w czasie ich niedawnej polskiej trasy. Oby wszyscy muzycy starzeli się w taki sposób jak oni.

Jacek Walewski