Walking on a Flashlight Beam
Gatunek: Elektronika
Internetowe definicje mówią, że Lunatic Soul to side-project Mariusza Dudy. Po zarejestrowaniu takiej perły, jaką jest album "Walking on a Flashlight Beam", mówienie o projekcie pobocznym po prostu nie przystoi.
Sądzę, że "Walking on a Flashlight Beam" to najbardziej dojrzałe dzieło Mariusza Dudy. Album ukazujący twórcę spełnionego, świadomego swych wielkich możliwości i nieprzyzwoicie wszechstronnego. Wywodzący się ze środowiska progresywnego Mariusz Duda sprawił, że Lunatic Soul wyznacza dziś nowe trendy w muzyce, dla której próba stworzenia sztywnej definicji byłaby policzkiem wymierzonym temu artyście. Muzyk znany z Riverisde w swojej twórczości solowej porusza się po okolicach elektroniki, ambientu, rocka, progresji, a nawet folku i muzycznego okcydentu. Duda sięga do nowoczesności. Duda potrafi przeistoczyć się w jaskiniowca. Taki jest charakter "Walking on a Flashlight Beam" .
Spośród dziewięciu kompozycji - tworzących najbardziej rozbudowany album Lunatic Soul - wyłania się wielowymiarowa figura. Pełno w niej tajemnicy, a czasem przejmującego mroku, którymi Duda chętnie dzieli się ze swoimi słuchaczami. Muzyka Lunatic Soul nigdy nie była specjalne optymistyczna, ale klimat wyłaniający się z "Walking on a Flashlight Beam" to zaiste nokturn na temat ambientu i progresji. Dlaczego w duszy tego uzdolnionego muzyka zaczaiło się tyle cieni? Tej odpowiedzi próbowałem poszukiwać w kolejnych utworach płyty. Niemniej we wspominanej wielowymiarowej figurze odnajdywałem przede wszystkim kolejne skomplikowane fragmenty inspiracji tego fascynującego artysty.
Na "Walking on a Flashlight Beam" nie brakuje żwawego i energicznego tempa. Zdarza się, że z rozbudowanych tuneli dźwięku na dobrze oświetloną powierzchnię przedostają się tradycyjne rockowe zagrywki. Doskonale pod tym względem prezentują się bas, czyli flagowy instrument Mariusza Dudy, a także ostrzejsze partie gitar i perkusji. Na tym ostatnim instrumencie zagrał Wawrzyniec Dramowicz, będąc tym razem jedynym współtowarzyszem twórcy Lunatic Soul. Świadczy to o dużej wszechstronności Mariusza Dudy, który poza perkusją samodzielnie zarejestrował wszystkie instrumenty, a ich liczbę na krążku należy określić jako niemałą. Oprócz klasycznego zestawu rockowego na uwagę zasługuje ukulele, które zawartości "Walking on a Flashlight Beam" nadały fajny posmak okcydentalnej kultury dźwięku.
Album wzbudził też we mnie skojarzenie, jakby stanowił "żywą" oprawę do filmu grozy lub utrzymanej w tych klimatach gry komputerowej. Przemierzając kolejne niebanalności na czwartym krążku Lunatic Soul można poczuć się niczym bohater wiedziony kolejnymi fragmentami mozolnie skonstruowanego scenariusza. Mariusz Duda zadbał, aby u słuchaczy "Walking on a Flashlight Beam" wykształciło się silne poczucie identyfikacji z granatowo-szaro-barwnym zestawem emocji przelanych na ten materiał. Tu nie chodzi tylko o słuchanie muzyki, ale też autentyczne poczucie eksploracji swego uduchowionego ja - cognosce te ipsum. Dźwięki zawarte na albumie stymulują do owego poznawania. Spróbujcie po zachodzie słońca zamknąć oczy i posłuchać "Walking on a Flashlight Beam", a będziecie wiedzieć, co mam na myśli.
W tym trwającym przeszło godzinę materiale, Mariusz Duda kilkukrotnie przemówił do słuchaczy. Szepcząc, śpiewając lub wokalizując przedstawił swoje ulubione demony. Interesujące, że ze względu na poziom rozbudowania poszczególnych kompozycji, sekcja wokalna sprawia wrażenie dodatku, a może nawet rebelii, zwołanej, aby zatrząsnąć światem dźwięku. Jakkolwiek by nie rozpatrywać tego i innych aspektów "Walking on a Flashlight Beam", na rynku ukazał się właśnie olśniewający album. Nikt już Mariuszowi Dudzie nie odbierze historii, którą tworzy na naszych oczach. Wielkiej historii nowoczesnego ambientu i progresji.
Konrad Sebastian Morawski