Live At Roadburn - Eulogy For The Late Sixties
Gatunek: Alternatywa
Koncerty zagrane przez Ulver między 2009 a 2012 rokiem już teraz urosły do miana legendy. Twórcy norweskiego zespołu w tym okresie odwiedzili kilkadziesiąt europejskich ośrodków kultury, w tym dwukrotnie Tilburg.
A jeśli mówimy o Tilburgu, to nie można pomyśleć o niczym innym niż tylko słynnym 013. Mury tego klubu przez piętnaście lat działalności zdążyły zobaczyć i usłyszeć wielu wybitnych artystów. W lutym 2010 roku do tego grona dołączył Ulver. Dwa lata później, w ramach organizowanego w 013 kwietniowego legendarnego festiwalu Roadburn, Ulver wrócił do Tilburga. W ten sposób w towarzystwie takich kapel jak Voivod, Killing Joke czy Agalloch muzycy zespołu raz jeszcze zatrzęśli południem Holandii, tyle że w nieco inny sposób niż podczas wcześniejszych koncertowych kreacji, choćby spektakularnego show w Norweskiej Operze Narodowej. Występ na Roadburn miał być bowiem okazją do przedpremierowego zaprezentowania chyba najbardziej ryzykownego albumu w twórczości zespołu, psychodelicznego "Childhood's End". Od kwietniowych wydarzeń w Tilburg minął przeszło rok, a za sprawą "Live At Roadburn - Eulogy for the Late Sixties", ów koncert na pewno nie popadnie w zapomnienie.
Na tym dziele znalazło się w sumie dziesięć spośród szesnastu kompozycji, które weszły w skład "Childhood’s End". Ulver na Roadburn nie zagrał takich utworów jak "Everybody's Been Burned", "The Trap", "Dark Is the Bark", "Lament of the Astral Cowboy", "I Can See the Light" oraz "Where Is Yesterday". Interpretacje tych przebojów tak widownia 013, jak i cały świat poznały dopiero z premierą właściwego albumu. Za to podczas festiwalu formacja zaprezentowała coś, co zostało nazwane "Impromptu Performance (Dedicated To Can)", czyli mówiąc wprost fenomenalny pokaz instrumentalnych możliwości muzyków. W długiej, rozciągniętej na przeszło jedenaście minut improwizacji prym wiodły klimatyczne partie klawiszy i gitary. Ulver niemalże we floydowskiej konwencji nakręcił to wykonanie do granic progresywnych możliwości. To jakby połączenie psychodelicznego klimatu "Childhood’s End" z otwartymi przestrzeniami w stylu "A Saucerful of Secrets". Można się utopić! A upust temu popisowi dały gwiazdy tamtego kwietniowego wieczoru, rzecz jasna Kristoffer Rygg, Thomas Pettersen i Daniel O’Sullivan, ale również zaproszeni goście czyli Mats Engen (bas), Alexander Kloster-Jensen (gitara), Trond Mjoen (gitara) oraz Anders Moller (instrumenty perkusyjne). Ten ostatni popracował też zresztą nad miksem "Eulogy for the Late Sixties", zaś mastering to robota zbierającego coraz więcej uznania Jaime Gomeza Arellano.
Trudno wyrokować, jakie wrażenie na widowni z Tilburg zrobiły premiery klasyków przełomu lat '60 i '70 w wykonaniu Ulver, trudno też zatem dokonać oceny tamtego koncertu bez odniesienia do "Childhood’s End". Pod wieloma względami Norwegowie ograniczyli się raczej do odegrania kompozycji pozbawionych improwizacyjnych szaleństw. W większości postawili na formę, jaką znamy z wspominanego albumu studyjnego, z kilkoma efektownymi wyjątkami w "Can You Travel in the Dark Alone?" i "Magic Hollow". Niemniej nagłośnienie w 013, a następnie porządnie wykonana realizacja "Live At Roadburn - Eulogy for the Late Sixties", sprawiły, iż drugi koncertowy krążek Ulver może wywołać wrażenia podobne do interpretacji znanych z "Childhood’s End". W ten sposób każdą odskocznię od tego schematu należy traktować w kategoriach wyjątkowości.
Świetnie brzmią wokale Garma na żywo, ze znakomitej strony znowu pokazał się również O’Sullivan, który na Roadburn w towarzystwie Hammondów i innych flagowych dla siebie instrumentów klawiszowych przypomniał o swojej wszechstronności. Zaproszeni goście nie omieszkali dołożyć też swoich trzech groszy, ze szczególnym uwzględnieniem gitar Klostera-Jensena i Mjoena. Nie ukrywam, że spodobał mi się również Garm w roli narratora. Człowieka, który utrzymywał kontakt z holenderską widownią, definitywnie wyciągając Ulver z wizerunkowego cienia.
Całość, jak to w przypadku Ulver, stanowi osobliwą muzyczną opowieść. Pod względem koncertowych oblicz Norwegów "Live At Roadburn - Eulogy for the Late Sixties" ustępuje geniuszowi "Live From The Norwegian National Opera". Tak czy inaczej ten krążek, będący przecież zapisem koncertu stanowiącego prolog do "Childhood’s End", stał się też dla niego doskonałym epilogiem. To być może zaledwie wycinek w dyskografii formacji, mały fragment jej wielkiego muzycznego przesłania, ale przede wszystkim kolejna porządna płyta w jej wykonaniu.
Konrad Sebastian Morawski