SEYMOUR DUNCAN PowerStage 170

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki SEYMOUR DUNCAN
Testy
Piotr Szarna
2018-08-20
SEYMOUR DUNCAN - PowerStage 170

Kiedy w zeszłym roku Seymour Duncan zaprezentował analogowy efekt overdrive/distortion Palladium Gain Stage, kierował się zapotrzebowaniem gitarzystów na wzmacniacze nie posiadające lamp, ale wyróżniające się lampowym feelingiem i charakterem brzmienia.

Nowe, rewolucyjne powerampy serii PowerStage zaprojektowane zostały specjalnie pod tym kątem dla gitarzystów korzystających z podłogowych preampów, procesorów efektów i modelerów przy kreowaniu swojego brzmienia.

W ofercie dostępne są dwie wersje – większy, bardziej rozbudowany, sterofoniczny i dysponujący mocą 700 W PowerStage 700 oraz obecny w naszym teście Power Stage 170, który dzięki ultra niskiej wadze i kompaktowym wymiarom może być zamontowany bezpośrednio w pedalboardzie, jak również zastąpić w razie potrzeby nasz ciężki, lampowy wzmacniacz.

BUDOWA

Seymour Duncan PowerStage 170 to miniaturowa końcówka oferująca bardzo skuteczną moc 170 W przy obciążeniu 4 Ohm. Ważącą zaledwie 1 kg całość umieszczono w obudowie o wymiarach zbliżonych do nieco większego stompoxa – 127 mm x 133 mm x 72 mm. Zastosowano tu najwyższej klasy komponenty, podobnie jak i materiały samej obudowy – front to szczotkowane aluminium z wyciętym laserowo, trójwymiarowym logo w górnej części. Do dyspozycji jest duże, czarne pokrętło LEVEL oraz trzy mniejsze potencjometry 3-pasmowej korekcji BASS, MID, TREBLE, odpowiadające za regulację pasm 87 Hz, 712 Hz i 6,61 kHz w zakresie +/- 13 dB. Poniżej umieszczono jeszcze 3 diody LED: niebieską Power sygnalizującą włączenie oraz dwie czerwone: Temp i O.C. Pierwsza informuje o zbyt wysokiej temperaturze pracy a druga o zadziałaniu jednego z zabezpieczeń, przeciwprądowego lub przesterowania sygnału, który w razie potrzeby jest odpowiednio korygowany.

Za odpowiednią temperaturę i chłodzenie odpowiada połączony z obudową radiator oraz widoczny na przedniej ściance wentylator. Na przeciwległej, górnej ściance mamy gniazdo przewodu zasilającego 220-240 V z włącznikiem, wyjście głośnikowe LOUDSPEAKER dla kolumn o impedancji 4-16 Ohm oraz wejście jackowe 1/4” INPUT. PowerStage 170 zaprojektowany został i montowany jest w kalifornijskiej fabryce Seymour Duncana w Santa Barbara w USA.

W PRAKTYCE

Pierwsza rzecz na jaką zwracamy uwagę po wzięciu wzmacniacza do ręki to jego ultra-niska waga oraz estetyczne, wysokiej klasy wykończenie. Bardzo kompaktowe wymiary nie tylko pozwalają na bezproblemowe umieszczenie powerampu na pedalboardzie, ale również możliwość przenoszenia Power Stage 170 chociażby w kieszeni pokrowca instrumentu. Rozwiązanie znakomite biorąc pod uwagę opcję zastąpienia lampowego, ciężkiego headu „stompboxem”, który dodatkowo został również opracowany pod kątem współpracy z procesorami oferującymi symulacje wzmacniaczy. A tu wcale nie jest tak łatwo o znalezienie efektywnej końcówki zapewniającej dobrą dynamikę oraz transparentne i odpowiednio ciepłe, niesterylne brzmienie. Obsługa jest banalna – podłączamy Power Stage 170 do kolumny, najlepiej 4-ohmowej, co da nam pełną moc 170 W. Przy 8 Ohmach uzyskujemy jej połowę, ale na pewno nie musimy obawiać się o głośność – nawet po podpięciu paczki o impedancji 16 Ohm zestaw bez problemu radził sobie z głośną sekcją przy LEVEL ustawionym niewiele poza połowę (czyli przy mocy maksymalnej ok. 43 W).

Co istotne, przy mocniejszym odkręceniu potencjometru LEVEL brzmienie jest czyste i dynamiczne, bez żadnego przesterowania, a przy kolumnie 4-ohmowej najczęściej nie odkręcimy poziomu ponad połowę, i to nawet na niemałej scenie. Power Stage 170 testowany był z procesorem Fractal Audio AX8 oraz miniaturowym preampem Mooera Fried-Mien, który akurat również otrzymaliśmy do testów. Dodajmy, że mamy tu na pokładzie wydajny preamp o wzmocnieniu 47 dB, przez co możemy potraktować wzmacniacz nawet jako kanał czysty z końcówką i podpiąć bezpośrednio klasyczne stompboxy overdrive czy distortion, choć przy korekcji ustawionej na „zero” czyli godzinę 12:00 brzmienie jest dosyć ciemne – wystarczy ustawić gałkę TREBLE w okolicach godziny 15:00 i cieszyć się dynamiczną, czystą barwą gitary. Na podkreślenie zasługuje sama korekcja, która bardzo efektywnie i naturalnie pozwala dopracować brzmienie, szczególnie przy podłączeniu AX8 – szybko można skorygować dół czy wyższe pasmo w razie potrzeby. W tej konfiguracji Seymour Duncan sprawdza się bardzo dobrze, oferując chyba najlepsze brzmienie jakie uzyskałem przy korzystaniu z zewnętrznej koncówki. Barwa jest transparentna, dynamiczna i nie ma przerysowanego dołu a otwierającą się górę przy większej głośności bardzo łatwo można stonować lekkim skręceniem TREBLE.

Patrząc na gabaryty i wagę, Power Stage 170 wygrywa na całej linii, choć jego cena może wydawać się na początku wysoka. Jakość barwy, przeniesienie niuansów symulacji wzmacniaczy i dynamika stoi na bardzo wysokim poziomie, a to małe pudełko może też tak naprawdę zastąpić nam duży lampowy wzmacniacz współpracujący z pedalboardem, w którym potrzebujemy mieć tylko analogowy lub cyfrowy preamp. PowerStage 170 jak już wspomniałem możemy zamontować w pedalboardzie i nawet zmieniać głośność stopą w czasie gry dużym pokrętłem LEVEL (choć chyba szkoda ładnej powierzchni czarnej gałki), bądź po prostu postawić wzmacniacz na kolumnie.

Przy konfiguracji z preampem Mooera zestaw zaskakuje jeszcze bardziej. Kanał czysty jest wzorowo wyważony tonalnie i „lampowo” reaguje na artykulację, samo brzmienie jest bardzo inspirujące, podobnie jest w przypadku kanału przesterowanego (Mooer ma 2 kanały) – sound jest bardzo klarowny, dynamiczny, ma rasowy marshallowski charakter, a Power Stage pozwala ustawić dające mnóstwo inspiracji brzmienie zarówno w pokoju, jak i na głośnej scenie. Nie wiem czy to bardziej zasługa małego Mooera czy Seymour Duncana, niemniej miniaturowy poweramp sprawdza się tu rewelacyjnie. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o headroomie, którego na pewno nam nie zabraknie, a barwa jest krystalicznie czysta nawet przy głośności dawno przekraczającej „klubową”.

PODSUMOWANIE

Seymour Duncan PowerStage 170 to świetne rozwiązanie przeznaczone dla gitarzystów szukających bardzo kompaktowego i lekkiego wzmacniacza, mogącego nawet zastąpić ciężkie lampowe konstrukcje. PowerStage 170 idealnie sprawdza się zarówno przy wykorzystaniu analogowych lub cyfrowych preampów, z wysokiej klasy symulacjami wzmacniaczy na czele, a dodatkowo oferuje ultra-mobilną funkcjonalność, z opcją montażu bezpośrednio w pedalboardzie razem z innymi kostkami. 170 W mocy i wysoka skuteczność oraz headroom bez problemu poradzą sobie w każdej sytuacji koncertowej. Znakomicie połączono tu funkcjonalność i mobilność konstrukcji z transparentnym, ale jednocześnie naturalnym charakterem barwy wzorowo oddającej dynamikę gry.

www.w-distribution.de

 

Moc: 170 W przy 4 Ohm
Regulacja: LEVEL, BASS, MID, TREBLE
Gniazda: 220-240 V, INPUT, LOUDSPEAKER
Diody LED: zasilania, temperatury, statusu O.C.
Impedancja: 4-16 Ohm
Wymiary: (D x S x W) 127 mm x 133 mm x 72 mm
Waga: 910 g
Produkcja: USA
Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5.5
Cena
1 676.00 zł
Dystrybutor
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie MagazynGitarzysta
Magazyn Gitarzysta
czerwiec 2018
Kup teraz