BLACKSTAR Artist 10 AE

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki BLACKSTAR
Testy
Sławomir Sobczak
2018-06-11
BLACKSTAR - Artist 10 AE

W zeszłym roku firma Blackstar Amplification obchodziła 10-lecie swojego istnienia, co uczciła, wypuszczając na rynek jubileuszową serię wzmacniaczy typu combo o niewielkich wymiarach.

W grupie nowych urządzeń znalazły się trzy piecyki, dla których bazę stanowiły konstrukcje wybrane z popularnych serii producenta: Artisan, Artist i Series One. Co ciekawe, z okazji okrągłego jubileuszu każdy ze wzmacniaczy posiada moc wynoszącą dokładnie 10 W.

W skład serii Anniversary Edition, bo o niej mowa, wchodzą trzy wzmacniacze: Artisan 10 AE, Artist 10 AE i Series One 10 AE. Jak przystało na edycję limitowaną, każdy model został wyprodukowany w ograniczonej liczbie egzemplarzy wynoszącej 1000 (więc można przyjąć, że to też 10, z tym że z dodatkowymi zerami). W tym teście zajmiemy się piecykiem pochodzącym z serii Artist, którego sekcja mocy jest napędzana jedną lampą 6L6 – w przeciwieństwie do modelu Artisan z lampą EL34 i Series One, w której znajdziemy KT88. Wszystkie trzy comba są podobnie wyposażone, jednak tyko wersja Series One ma dodatkowy układ ISF.

BUDOWA

Seria Artist obejmuje w tej chwili jedynie dwie konstrukcje: Artist 15 i Artist 30. Z pozoru Blackstar Artist 10 AE może się wydawać mniejszą wersją wzmacniacza Artist 15, który oryginalnie dysponuje mocą 15 W – a więc zaledwie 5 W mniej – jednak różnice są większe, niż może się wydawać. Przede wszystkim model jubileuszowy nie posiada układu ISF, lecz tradycyjny regulator barwy w postaci gałki TONE. Nie znajdziemy w nim też 3-pasmowej korekcji jak w większym modelu, a także dwóch kanałów, inna jest też konfiguracja lamp (po jednej w sekcji mocy i przedwzmacniaczu zamiast par). Najwyraźniej seria Anniversary Edition to powrót do źródeł i pochwała prostoty. Z drugiej strony Artist 10 AE został uzbrojony w układ przesteru, który jest wzorowany na kostce HT-Drive, co w pewnym stopniu rekompensuje brak dodatkowego kanału.

Obudowa wzmacniacza charakteryzuje się niewielkimi wymiarami (473 x 421 x 251 mm) oraz niską wagą wynoszącą 14,7 kg. Jej powierzchnię pokryto czarnym tolexem, natomiast krawędzie obudowy zostały łagodnie zaokrąglone. Piecyk nawiązuje stylistycznie do swoich większych braci z serii Artist: 15 i 30. Na ściance przedniej pokrytej materiałem chroniącym membranę głośnika umieszczono logo producenta, natomiast na górze obudowy znajdziemy solidną dużą rączkę ułatwiającą przenoszenie urządzenia oraz wnękę z panelem sterującym. Podczas transportu trzeba uważać na ewentualne uszkodzenia, ponieważ narożniki obudowy nie są zabezpieczone dodatkowymi osłonami.

Panel sterujący jest wyjątkowo minimalistycznie zaprojektowany (i to nawet jak na standardy Blackstara), dlatego znajdziemy na nim jedynie: gniazdo wejściowe INPUT, cztery gałki (GAIN, TONE, REVERB, MASTER), przycisk DRIVE, kontrolkę pracy wzmacniacza oraz dwa przełączniki dźwigniowe STANDBY i POWER. Regulator GAIN odpowiada za poziom wysterowania wzmacniacza, TONE to prosta kontrola barwy, REVERB odpowiada za poziom cyfrowego pogłosu, natomiast MASTER steruje poziomem wyjściowym. Z tyłu obudowy umieszczono gniazda pętli efektów, która została uzupełniona przyciskiem LEVEL pozwalającym na wybór czułości (+4dBV oraz -10dBV), wyjście liniowe z emulacją kolumny głośnikowej pełniące także rolę gniazda słuchawkowego, złącze do podłączenia jednoprzyciskowego przełącznika nożnego (dostępnego jako standardowe wyposażenie wzmacniacza) służącego do aktywacji układu przesterowującego. Całość uzupełniają trzy gniazda do podłączenia głośnika wewnętrznego lub zewnętrznych zestawów głośnikowych. Dostępne są następujące konfiguracje: 1x16 Ohm (głośnik wewnętrzny lub zewnętrzny 16 Ohm), 1x8 Ohm i 2x16 Ohm.

We wzmacniaczu zastosowano jeden 12-calowy głośnik Celestion Seventy 80, który został zabezpieczony arkuszem wyprofilowanej blachy perforowanej. W większych wzmacniaczach takie rozwiązanie sprawia, że można wygodnie transportować np. kabel zasilający lub przełącznik nożny w komorze z tyłu, jednak tutaj nie zabudowano dolnej części obudowy dodatkową ścianką, co było podyktowane niewielkimi rozmiarami urządzenia. Jeśli chodzi o budowę układu elektronicznego, to jego sercem jest jedna lampa 6L6 w sekcji mocy i jedna ECC83 w przedwzmacniaczu (wersja Artist 15 posiada po parze każdej lampy). Całość uzupełnia wspomniany pogłos cyfrowy oraz układ przesteru wzorowany na tym znanym z kostki HT-Drive.

WRAŻENIA I BRZMIENIE

Na początek zajmiemy się sprawdzeniem, jak zabrzmi wzmacniacz na niskich wartościach gainu bez załączonego układu przesteru. Artist 10 AE daje dźwięk o przyjemnie lampowym charakterze z ciepłym środkiem, naturalnym pełnym życia basem i wyrazistą górą. Podkręcenie gainu – co w tym przypadku oznacza jedynie przejście od cleanu do crunchu – daje organiczne, podatne na artykulację brzmienie o dużej zawartości harmonicznych. Dźwięk bez problemu przełamuje się, dając pole do popisu gitarzystom lubiącym zabawy ze zróżnicowaną dynamicznie grą. Podpięcie gitary typu Stratocaster daje klasyczną fenderowską szklankę, a uzupełnienie dźwięku odrobiną pogłosu i zagranie motywów z kostkowaniem hybrydowym w stylu (prawie) country pozwalaacieszyć się rasowym dźwiękiem wprost stworzonym do tego typu zagrywek. Poziom szumów jest utrzymywany na bardzo niskim poziomie. Właściwie, niezależnie od ustawienia gainu (choć raczej bliżej początku skali), dźwięk uzyskiwany przez piecyk może stanowić doskonałą bazę do kształtowania brzmienia za pomocą zewnętrznych efektów, ponieważ ma naturalny charakter.

Nawet niezbyt udane przestery z prostego multiefektu, który akurat miałem do dyspozycji, na jubileuszowym piecyku Blackstara zabrzmiały zaskakująco dobrze. Artist 10 AE ładnie ociepla dźwięk, dając przyjemne w odbiorze brzmienie o sporym headroomie. Chociaż w ciągu tych przeszło 10 lat istnienia na rynku Blackstar zdążył już udowodnić, że zna się na rzeczy, to tym razem znowu zdołał zaskoczyć. Chodzi o to, że rasowy sound osiągalny jest bez użycia dodatkowej korekcji oraz układu ISF. Choć nie jest to sprzęt dla gitarzystów lubiących mieć do dyspozycji więcej gałek do kształtowania brzmienia, to wszyscy pozostali – a więc ci, którzy chcą po prostu podpiąć gitarę i grać bez grzebania w ustawieniach – powinni być zadowoleni. Tym bardziej że tu właściwie nie trzeba dotykać gałek, wzmacniacz po prostu brzmi świetnie bez konieczności przejmowania się ich ustawieniami. Nawet w skrajnych pozycjach regulatora TONE uzyskujemy w pełni grywalne brzmienie.

Załączenie pokładowego układu przesterowującego następuje za pomocą przycisku DRIVE umieszczonego pomiędzy gałkami GAIN i TONE lub poprzez użycie footswitcha. W tym drugim przypadku trzeba jednak pamiętać o tym, że można z niego skorzystać tylko wtedy, gdy przycisk DRIVE na panelu sterującym jest wciśnięty, ponieważ w przeciwnym wypadku kontroler nożny będzie ignorowany. Dźwięk przesterowany jest przyjemnie przybrudzony i doskonale rekompensuje brak drugiego kanału. Tutaj wzmacniacz również doskonale reaguje na artykulację, zmiany poziomu głośności uzyskane przez gałkę VOLUME w gitarze i precyzyjnie oddaje każde muśnięcie strun. To są właśnie największe atuty prezentowanego wzmacniacza: naturalne brzmienie oraz zdolność do oddania niuansów artykulacyjnych.

PODSUMOWANIE

Wzmacniacz Artist 10 AE jest najwyraźniej skierowany do gitarzystów, którzy cenią sobie prostotę. Choć urządzenie wyposażono jedynie w najbardziej podstawowe funkcjonalności, to pod względem brzmienia nie można mu nic zarzucić, tym bardziej że mamy tu zarówno pogłos, jak i przester. Mimo skromnych możliwości w zakresie zmiany ustawień Artist 10 AE brzmi dobrze, i to od razu po włączeniu. Jedna gałka TONE do kontroli barwy i jeden przełącznik DRIVE do nasycenia dźwięku wystarczają, aby uzyskać inspirujące brzmienie. Piecyk dobrze współpracuje z zewnętrznymi efektami i może być traktowany jako uzupełnienie pedalboardu. Obecność dobrej jakości przesteru załączanego przyciskiem DRIVE sprawia, że na wzmacniaczu gra się prawie jak na konstrukcji dwukanałowej, jednak brak możliwości kształtowania barwy za pomocą popularnego układu ISF lub choćby dodatkowych gałek korektora nie pozwala na zbytnią ingerencję w barwę.

Blackstar Artist 10 AE to ciekawy wzmacniacz o prostej konstrukcji, w którym znajdziemy wszystko to, co najważniejsze w tego typu urządzeniach. Oprócz świetnego kanału czystego i pokładowego pogłosu dostajemy także udany przester inspirowany kostką HT-Drive. Niewielkie wymiary, niska waga i łatwa obsługa to kolejne atuty urządzenia. Artist 10 AE to uniwersalny piecyk pozwalający na wygodne nagłośnienie podczas próby czy występu w niewielkim klubie. Niewątpliwie jest to sprzęt dla gitarzystów poszukujących niezawodnego, wygodnego w użyciu i mobilnego urządzenia dającego dobre lampowe brzmienie.

www.sound-service.eu

 

konstrukcja: otwarta
moc: 10 W
lampy: 1x ECC83 (przedwzmacniacz) i 1x 6L6 (stopień mocy)
kanały: 1
głośnik: Celestion Seventy 80 (12”)
regulatory: GAIN, TONE, REVERB, MASTER
przełączniki: DRIVE, STANDBY, POWER, EFFECTS LOOP LEVEL
przyłącza: INPUT, SPEAKER OUTPUTS (1x16 OHM, 1x8 OHM, 2x16 OHM), EMULATED OUTPUT & HEADPHONES, EFFECTS LOOP (RETURN, SEND), FOOTSWITCH
wyposażenie: kontroler nożny
wymiary: 473 x 421 x 251 mm (SxWxG)
waga: 14,7 kg
Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
5.5
Brzmienie:
5.5
Jakość / Cena:
5.5
Cena
2 599.00 zł
Dystrybutor
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie MagazynGitarzysta
Magazyn Gitarzysta
kwiecień 2018
Kup teraz