POSITIVE GRID BIAS Head
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Przed nami prawdziwy (czyli istniejący w świecie fizycznym – a więc dający się dotknąć – dysponujący rzeczywistymi gałkami i gniazdami) wzmacniacz Positive Grid BIAS Head.
O tym, że mamy do czynienia z namacalnym urządzeniem, piszę już na wstępie, ponieważ Positive Grid to producent znany przede wszystkim z bardzo popularnych aplikacji modelujących brzmienie, które funkcjonują jako byty wirtualne dostępne jedynie na pokładzie komputerów, tabletów lub smartfonów.
W tym miesiącu sprawdzimy, jak Positive Grid radzi sobie po zmaterializowaniu swoich śmiałych wizji, które znamy ze wspomnianych aplikacji. Jeśli chodzi o urządzenia fizyczne, to obecnie w ofercie firmy można znaleźć dwa wzmacniacze (BIAS Rack oraz prezentowany tu BIAS Head), trzy efekty (BIAS Delay, BIAS Modulation oraz opisywany miesiąc temu BIAS Distortion), a także dwa bezprzewodowe kontrolery nożne (BT-2 i BT-4 Bluetooth MIDI Pedal). Naturalnie oferta oprogramowania jest wciąż bogatsza niż w przypadku urządzeń i obejmuje szereg narzędzi do modelowania brzmienia przeznaczonych zarówno na komputery działające pod obsługą systemów Mac OS i Windows, jak i na iPady.
Dwie najważniejsze aplikacje do modelowania brzmienia to oczywiście BIAS FX i BIAS Amp. Na początek napiszę o nich parę słów, ponieważ można uznać, że to one są podstawą, na której zbudowano wzmacniacz BIAS Head. Pierwsza aplikacja, czyli BIAS FX, to wirtualny pedalboard z szeregiem efektów, wzmacniaczy, z możliwością pracy standalone (jako niezależna aplikacja uruchamiania na pokładzie PC-ta lub Maca), ze wsparciem dla standardu MIDI (lecz wyłącznie w wersji Pro), z możliwością wymiany brzmień przez internet itd. Mamy tu generalnie wszelkie możliwe nowoczesne rozwiązania, które są obecnie na czasie.
BIAS Amp jest aplikacją, dzięki której możemy pobawić się w inżyniera elektronika i samemu poskładać części wzmacniacza, uzyskując przy tym zupełnie nowe, nietypowe brzmienia. Całości dopełnia opcja Amp Match Technology pozwalająca na kopiowanie brzmienia ze źródłowego nagrania w taki sposób, aby możliwie dokładnie je odtworzyć. Obydwie aplikacje mogą wymieniać się plikami i współpracować ze sobą.
W skrócie wygląda to tak, że BIAS FX to wirtualny pedalboard z możliwością emulacji wzmacniaczy, natomiast BIAS Amp to wirtualny warsztat elektronika pozwalający na dokonywanie głębokich zmian w ustawieniach emulacji. Oprócz tego dochodzą jeszcze wersje dostępne na iPhone’a i iPada, ale to już inna historia… Wróćmy jednak do bohatera tego testu, czyli wzmacniacza BIAS Head, tym bardziej że producent reklamuje go śmiałym hasłem The most versatile amp on the planet (najbardziej wszechstronny wzmacniacz na świecie). Sprawdźmy, czy rzeczywiście jest to na tyle uniwersalne urządzenie, aby można było określić je właśnie w ten sposób.
BUDOWA
Pierwsze, co zwraca uwagę po wyjęciu urządzenia z pudełka, to wysoka estetyka wykonania, jakość wykończenia, dbałość o szczegóły itd. – czyli wszystko to, co tak lubimy w wysokiej klasy sprzęcie. Nie ma możliwości, aby przyczepić się do jakichkolwiek niedociągnięć, ponieważ całość prezentuje się nie tylko miło dla oka, ale sprawia również dobre wrażenie po wzięciu do rąk. Zarówno górna płaszczyzna obudowy, jak i ściany boczne wykonane zostały z jednego, wygiętego na górnych krawędziach arkusza blachy szczotkowanej wykończonej w kolorze czarnym. Panel przedni zbudowano według klasycznego wzorca, czyli w dolnej części mamy panel sterujący z szeregiem gałek, natomiast na górze znajduje się panel z blachy perforowanej, który w typowym wzmacniaczu lampowym chroniłby lampy i zapewniałby odpowiednią wentylację, jednak tutaj spełnia bardziej funkcję estetyczną. Gałki na panelu przednim zostały pogrupowane w pięć sekcji.
Górny rząd regulatorów zawiera kontrolery służące do głębszej edycji brzmienia, wyboru rodzaju emulacji (Clean, Glassy, Blues, Crunch i Metal), rodzaju modelu wzmacniacza (od 1 do 5), załączenia symulatora zestawu głośnikowego itd. Na dole znajdują się tradycyjne gałki, które przypominają o tym, że mimo zaawansowanej konstrukcji BIAS Head to wciąż prawdziwy i całkiem prosty w obsłudze wzmacniacz. Mamy tu korektor graficzny złożony z gałek BASS, MIDDLE i TREBLE uzupełnionych potencjometrem PRESENCE, regulację poziomów sygnału GAIN, MASTER i OUTPUT, a także przełącznik służący do wyboru trybu pracy MODERN/ VINTAGE. Z lewej strony znajdziemy gniazdo wejściowe INPUT, natomiast po prawej – czerwoną kontrolkę nawiązującą wyglądem do rozwiązań typu vintage.
Na panelu tylnym znajdziemy pokaźną liczbę przyłączy pogrupowanych w kilka sekcji: SPEAKER OUT, LINE OUT, HEADPHONE, EFFECT LOOP, MIDI, FOOTSWITCH, USB, WIRELESS i UTILITY. Wyjścia w sekcji LINE OUT to dwa zbalansowane przyłącza XLR oraz niezbalansowane typu TS. Nie zapomniano też o możliwości podłączenia słuchawek, pętli efektów oraz pełnej obsługi standardu MIDI (OUT, THRU, IN). W sekcji USB znajdziemy tylko jedno gniazdo USB, w WIRELESS jest sama kontrolka sygnalizująca stan połączenia z tabletem. Wzmacniacz dysponuje mocą aż 600 W, co jest zaskakujące szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jego niewielkie wymiary. Skoro o tym mowa, to jego szerokość wynosi zaledwie 314 mm, wysokość 190 mm, natomiast głębokość 153 mm. Wraz z urządzeniem otrzymujemy kartę ze specjalnym kodem, który pozwala na pobranie wspomnianej już aplikacji BIAS Amp ze strony internetowej producenta.
WRAŻENIA I BRZMIENIE
Zacznijmy od tego, że BIAS Head to wzmacniacz, który oferuje dosłownie tysiące brzmień, a do tego o bardzo dużych możliwościach edycyjnych, więc najprościej zacząć od załączenia programów fabrycznych, aby nie dać się przytłoczyć mnogością opcji. Możliwości oferowane przez aplikację BIAS Amp zasługują na osobny artykuł, ponieważ jest tu zbyt dużo opcji, aby dało się je opisać w ramach tego testu. Na początek zajmijmy się pierwszą gałką, czyli TYPE, dzięki której możemy wybrać jeden z pięciu podstawowych banków: Clean, Glassy, Blues, Crunch i Metal. W każdym banku mamy po pięć zapisanych presetów wybieranych gałką MODEL.
Brzmienia czyste są na starcie okraszone lampowym ciepłem, dlatego uzyskanie bardziej sterylnych barw wymaga korekty. Glassy to typowe, świetnie oddane brzmienie w stylu Stratocastera, a Blues i Crunch przenoszą nas w obszary klasycznych brzmień rockowych i bluesowych, natomiast Metal to narzędzie do tworzenia masywnych ścian dźwięków typu hi-gain. Co najważniejsze, w każdym programie fabrycznym dźwięk jest wysokiej jakości, a podczas gry trudno oprzeć się wrażeniu, że gra się na dużym, mocno rozkręconym wzmacniaczu z paczką. Rewelacyjnie brzmią przestery, w których można przebierać bez końca, szukając najlepszych dla danej sytuacji. Jeśli chodzi o najmocniejsze brzmienia typu hi-gain, to nie można się do niczego przyczepić – podczas gry wyczuwa się świetną kompresję, dynamikę i oddanie wszelkich niuansów znanych ze wzmacniaczy lampowych typu hi-gain.
W zaskakująco prosty sposób rozwiązano tu kwestię edycji przesterów, ponieważ mamy jedynie dwa regulatory, z których pierwszy (przełącznik obrotowy TUBE STAGES) odpowiada za liczbę kaskadowo ułożonych stopni wzmocnienia, natomiast drugi (potencjometr DISTORTION) reguluje poziom przesterowania wybranych stopni.
Kolejna sekcja zawiera gałki TOPOLOGY i POWER AMP, dzięki którym można wybrać tryb pracy końcówki mocy oraz stopień wzmocnienia stopnia mocy. Ostatnia gałka z tych tzw. nietypowych to CUSTOM, która pozwala na kontrolę dowolnego parametru wybranego za pomocą aplikacji BIAS Amp. Obok tej gałki mamy jeszcze przełącznik CAB SIM służący do załączania pokładowego symulatora zestawu głośnikowego. Pozostałe gałki (GAIN, BASS, MIDDLE itd.) działają tak, jak można się po nich spodziewać, i oferują duży zakres regulacji.
Po uruchomieniu aplikacji BIAS Amp uzyskujemy możliwość głębokiej ingerencji w praktycznie każdy aspekt brzmienia wzmacniacza. Za sprawą kilku ustawień wirtualnych gałek na ekranie komputera można stworzyć właściwie dowolną barwę, jaka przyjdzie nam do głowy, ustawić mikrofony itd. Zarówno barwy czyste, crunche, klasyczne przestery, jak i nowoczesne dźwięki typu hi-gain są dostępne na wyciągnięcie (dosłownie) ręki. Obsługa aplikacji na komputerze jest na tyle intuicyjna, że można bez problemów rozpocząć pracę z brzmieniem bez potrzeby studiowania instrukcji obsługi. Komunikacja aplikacji z urządzeniem przebiega bezproblemowo, tak samo dostęp do bazy ToneCloud. Szkoda tylko, że po podłączeniu do komputera urządzenie nie zgłasza się jako interfejs audio.
Grając na wzmacniaczu podłączonym do paczki 2x12”, miałem wrażenie, że nad gałkami powinienem widzieć rozgrzane lampy, ponieważ charakter brzmienia lampowego został tu tak wiernie odtworzony. Trudno uwierzyć, że za brzmienie odpowiada tu zaawansowana elektronika, a nie zestaw klasycznych lamp. Kto wie, może w jednej z kolejnych wersji wzmacniaczy tego typu w górnej części będziemy mieć ekran wyświetlający rozgrzane lampy. W zasadzie nic już mnie nie zdziwi. Pod względem możliwości nasuwa się tu porównanie do Kempera, chociaż jest on skonstruowany w oparciu o ideę profilowania brzmienia, a nie modelowania. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do szeregu materiałów dostępnych w internecie, jednak dla użytkownika końcowego jedyne, co ma tak naprawdę znaczenie, to brzmienie.
Funkcjonalność oferowana przez przypisaną do wzmacniacza aplikację, również w wersji na iPada, robi ogromne wrażenie. Chociaż obecnie wielu producentów rozszerza swoją ofertę o możliwości edycji ustawień na urządzeniach mobilnych, to w przypadku wzmacniacza BIAS Head mamy do czynienia z wyjątkowo dopracowanym produktem o wysoce intuicyjnej obsłudze. Nie powinno to zbytnio dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Positive Grid rozpoczął swoją ekspansję na rynek muzyczny od rozwiązań tego typu, czyli od aplikacji. Oczywiście iPad może kontrolować urządzenie bezprzewodowo, więc nie trzeba przejmować się plątaniną kabli, które np. w warunkach scenicznych mogą być sporym utrudnieniem.
PODSUMOWANIE
Po przetestowaniu wzmacniacza BIAS Head mogę bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że mamy do czynienia z przemyślanym, doskonale brzmiącym urządzeniem o ogromnych możliwościach, które pokazuje, w jakim kierunku rozwija się emulacja brzmień. Czy tego chcemy, czy też nie, rozwiązania oparte na zaawansowanym modelowaniu dźwięku są obecne wokół nas i robią niemałe zamieszanie na rynku. Hasło The most versatile amp on the planet, które przytoczyłem na początku tego testu, jest jak najbardziej na miejscu i muszę przyznać, że firma idzie w dobrym kierunku, przenosząc uznane już na rynku rozwiązania software’owe na platformę sprzętową. To z pewnością pozwoli jej lepiej konkurować z takimi producentami, jak Kemper czy Fractal Audio Systems.
Chociaż cena testowanego urządzenia nie należy do niskich, to na tle konkurencyjnych rozwiązań prezentuje się ona już lepiej. Żyjemy w ciekawych czasach, kiedy prawdziwe urządzenia są zastępowane przez ich wirtualne odpowiedniki funkcjonujące jako aplikacje na komputery lub tablety i smartfony. Warto dodać, że liczba gitarzystów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat zainteresowali się rozwiązaniami marki Positive Grid i nie kryją swojego uznania pod ich adresem, robi wrażenie. Wśród wielkich świata gitara zafascynowanych rozwiązaniami firmy są choćby Tosin Abasi, Neil Zaza czy Marty Friedman.
Głośniki: 2 x 8’’
Kanały: 2
Regulatory: 2 x LEVEL, BASS, MID, TREBLE, REVERB; ANTI FEEDBACK, AUX IN, VOLUME
Efekty: reverb, chorus
Przyłącza: INPUT XLR/JACK x 2, AUX IN, PHONES, REMOTE, FX SEND, FX RETURN, DI OUT XLR
Przełączniki: Anti Feedback ON, Mute, Chorus ON x 2, SHAPE x 2, GND LIFT, XLR DI Pre/Post, Cabinet EQ (Flat, Bass, Loud, Vocal)
Waga: 10,5 kg
Wymiary: 347 x 265 x 242 mm
Dodatkowe funkcje: filtr antysprzężeniowy, montaż na statywie typu Plug & Play