IBANEZ Tone Blaster 100R

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki IBANEZ
Testy
2006-06-02
IBANEZ - Tone Blaster 100R

Trwająca od jakiegoś czasu moda na lampowe wzmacniacze typu vintage sprawiła, że niekiedy zapominamy, iż istnieją także modele o innej konstrukcji. Takie choćby jak Ibanez Tone Blaster.

Wzmacniacze z serii Tone Blaster to rozwiązania całkowicie bazujące na półprzewodnikach (tzw. Solid State), co w dzisiejszych czasach, kiedy każdy stara się dodać choć jedną malutką lampkę ("bo lampy się świetnie sprzedają"...), świadczy tylko o odwadze producenta. Odwadze albo wysokiej świadomości oczekiwań nabywców. Nie wszyscy przecież kochają lampy bezgraniczną miłością. Jest cała rzesza gitarzystów, którzy zdecydowanie preferują tranzystory i to nie tylko ze względów brzmieniowych. Nie można przecież zapomnieć o stronie praktycznej użytkowania wzmacniacza półprzewodnikowego, w przypadku którego nie trzeba co jakiś czas wymieniać lamp, czekać aż się nagrzeje, szczególnie dbać o niego w czasie transportu itd. Wzmacniacze półprzewodnikowe są też często lżejsze od swych lampowych odpowiedników, ale ta uwaga nie dotyczy niestety Tone Blaster 100R, który waży zdrowo ponad 30kg. Na szczęście został wyposażony w uchwyty znajdujące się po bokach (oprócz standardowego uchwytu u góry) i kółka, dzięki którym można go z łatwością przetaczać po równych powierzchniach. Duża waga wzmacniacza nie bierze się z niczego, o czym mogłem przekonać się już po kilku minutach gry. Zacznijmy jednak od bliższego opisu.

BACK TO THE EIGHTEES...


Skromnie, wręcz ascetycznie wyglądająca płyta czołowa oraz materiał jakim oklejono obudowę jako żywo przypomina sprzęt z lat osiemdziesiątych. Różnie można oceniać tego typu estetykę, ale jedno nie ulega wątpliwości - układ manipulatorów jest wyjątkowo czytelny co sprawia, że obsługa wzmacniacza jest bardzo prosta i intuicyjna.

Ibanez Tone Blaster 100R to dwukanałowe combo z pogłosem sprężynowym, w którym każdy z kanałów - Clean i Overdrive - ma własne regulatory czułości, trójdrożnej korekcji, poziomu pogłosu i głośności. Wzmacniacz sprzedawany jest wraz z czteroprzyciskowym footswitchem realizującym przełączanie kanałów, włączanie funkcji Mid Shift dla kanału Overdive, włączanie i wyłączanie pogłosu oraz aktywowanie podbicia wzmocnienia - Boost (funkcja ta działa jak dodatkowy efekt overdrive na kanale czystym, a na przesterowanym zwyczajnie zwiększa głośność). Dwa ostatnie przyciski są wspólne dla obu kanałów i odnoszą się do tego, który jest aktualnie włączony. Ich stan nie zostaje jednak zapamiętany w momencie zmiany kanału. Wspólny dla torów Clean i Overdrive jest znajdujący się na płycie czołowej regulator poziomu prezencji, podbijający o maksymalnie 12dB pasmo 15kHz. Wprawdzie głośniki nie przenoszą już tak wysokich częstotliwości, ale oddziaływanie tego regulatora na brzmienie jest dość wyraźne, zwłaszcza w przypadku kanału przesterowanego.

Na przednim panelu znajdziemy gniazda wejścia i wyjścia szeregowej pętli efektów oraz wyjście do podłączenia słuchawek. Włożenie wtyku w to ostatnie gniazdo całkowicie wycisza głośniki, pozwalając na ćwiczenie z instrumentem bez zakłócania spokoju domownikom.

Aktywna, trójdrożna korekcja w kanałach działa bardzo głęboko, umożliwiając uzyskanie ekstremalnych brzmień. Filtry BASS, MIDDLE i TREBLE w kanale czystym pozwalają na podbicie lub stłumienie obsługiwanych przez nie pasm aż o 17dB. Regulator MIDDLE w kanale Overdrive służy jedynie do wycinania pasma środkowego o maksymalnie 20dB i ma dwie częstotliwości pracy (600Hz lub 1kHz), które przełączamy wyciągając lub wciskając gałkę odpowiedzialną za regulację. Przy wyciąganiu gałka lubi czasem zostać w palcach, więc można spróbować we własnym zakresie przykleić ją do ośki potencjometru. Ta sama funkcja realizowana jest za pomocą przycisku MID SHIFT w footswitchu. Wszystkie regulatory korekcji mają wyraźnie wyczuwalny punkt środkowy w centrum regulacji (0dB), pozwalający na ustawienie neutralnego brzmienia. Wyjątkiem jest MIDDLE w kanale Overdrive, dla którego punktem 0dB jest skrajnie prawe ustawienie.

Na tylnym panelu umiejscowiono gniazdo do podłączenia kabla sieciowego, dwa gniazda do podwójnego kabla łączącego wzmacniacz z przyciskiem nożnym oraz dwa gniazda do podłączenia głośników. Jedno z nich wykorzystane jest przez wewnętrzne głośniki comba, ale do drugiego możemy podłączyć dodatkowy, ośmioomowy zestaw (np. Ibanez TB212), a tym samym zwiększyć moc całego systemu ze 100 do 120 watów.

ZAGRAJMY

Tone Blaster 100R zaskoczył mnie swą dynamiką i precyzją brzmieniową. Duży wpływ na taki stan rzeczy ma zastosowanie zamkniętej obudowy i dwóch niezłych głośników 12-calowych (16-omowe, 200-watowe Ibanez Power Jam PJ1216G). Taki zestaw napędzany z tranzystorowej końcówki mocy i półprzewodnikowego przedwzmacniacza oferuje bardzo dobrą odpowiedź impulsową, a w konsekwencji szybki czas reakcji na sygnał. Objawia się to zwłaszcza w mocnych riffach, które - mówiąc kolokwialnie - wręcz zabijają swą dynamiką. Szybkość i precyzja wzmacniacza sprawdzają się znakomicie także w przypadku gry na kanale czystym. Korzystając podczas testów z lutniczej i dość leciwej gitary typu strato byłem w stanie z jej anemicznych przystawek jednocewkowych uzyskać mięsiste brzmienie. Zauważyłem przy tym, że Tone Blaster 100R pozwala na eksponowanie wszystkich zalet instrumentu, z jednoczesnym tuszowaniem jego wad, a to cecha niewielu wzmacniaczy w tym przedziale cenowym.

Mając do dyspozycji tak potężne narzędzie jakim jest korekcja w TB 100R możemy ustawić praktycznie każde brzmienie jakie sobie wymarzymy. Projektantom części elektronicznej należą się wyrazy uznania za uzyskanie tak dużego zakresu dynamiki (chyba nie oszczędzano tutaj na zasilaczu). Filtry z regulacją ±17dB w kanale Clean stawiają przed stopniem mocy wyzwania, jakim jest w stanie sprostać mało który wzmacniacz. Nawet ustawienie wszystkich trzech gałek korekcji na maksimum nie powoduje przesterowania końcówki - cały czas mamy czyste, co najwyżej lekko podgrzane brzmienie. Aktywując na kanale czystym funkcję Boost możemy uzyskać barwy typu crunch, których charakter pozostaje w ścisłej zależności od położenia gałki GAIN. Nie jest to taki crunch, do jakiego przyzwyczaiły nas wzmacniacze lampowe - plastyczny i nieco leniwy w swej dynamice, ale crunch zimny, doskonale oddający artykulację i dobrze wpasowujący się w każdy aranż.

Grając na kanale Overdrive, szczególnie przy ekstremalnych ustawieniach korekcji i zbliżonej do maksymalnej głośności, cały czas w głowie kołatała mi się jedna nazwa - Rammstein. Dźwięk na wysterowanym kanale Overdrive jest bardzo zwarty i silnie nasycony soczyście brzmiącymi harmonicznymi. Niskie tony nie "ciągną się" za pozostałymi częstotliwościami, w efekcie czego każdy powerchord jest niesamowicie energetyczny, dokładnie taki, jaki możemy usłyszeć w nagraniach tej niemieckiej formacji. Do brzmienia przesterowanego w każdej chwili możemy dodać jeszcze więcej najwyższych harmonicznych, przekręcając w prawo gałkę prezencji. Ilość basów bez problemu ustawimy działającym w zakresie 24dB regulatorem BASS, a środkowe tony w odpowiednich proporcjach wytniemy szerokim filtrem MIDDLE ustawionym na 600Hz lub na 1kHz, co daje zupełnie inny charakter brzmieniowy.

W czasie pracy ze wzmacniaczem dało się zauważyć, a w zasadzie usłyszeć cichy przydźwięk towarzyszący włączeniu pogłosu. Z kolei kanał Overdrive charakteryzuje się sporym szumem przy mocniejszym ustawieniu czułości wejściowej. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że ustawienie gałek GAIN na minimum całkowicie wycisza sygnał. W ten sposób zdarzyło mi się kilka razy szukać przyczyn braku dźwięku w głośnikach... Dla potrzeb pracy studyjnej, w której niekiedy trzeba podejść z mikrofonem bardzo blisko membrany głośnika, producent przewidział możliwość zdjęcia przypinanej na rzepy maskownicy. Za to rozwiązanie konstruktorom należą się duże brawa. Nagana należy im się jednak za zbyt duże otwory wentylacyjne w górnej części obudowy, przez które bez problemu mogą wpaść do środka drobne metalowe przedmioty, potencjalnie wywołując zniszczenia o trudnych do przewidzenia skutkach.

PODSUMOWANIE

Uważam, że Ibanez Tone Blaster 100R to jeden z najlepszych markowych wzmacniaczy typu combo jaki można kupić na naszym rynku za kwotę do 2 000 zł. Oferując całą gamę uniwersalnych brzmień sprawdzi się zarówno tam, gdzie liczy się czyste, dynamiczne brzmienie instrumentu, tam gdzie gra się nieco bardziej podgrzanym brzmieniem jak i tam, gdzie trzeba naprawdę "przyłoić". I w każdej z tych sytuacji sprawdza się znakomicie. Nie jest to wzmacniacz dla fanów skompresowanego i plastycznego brzmienia lampy. To czystej krwi Solid State, który odziedziczył wszystkie najlepsze cechy klasyków gatunku. Relatywnie niska cena tego produktu bierze się w głównej mierze z umiejętnie dawkowanych oszczędności (obudowa z płyty MDF, plastikowe uchwyty boczne, chińska produkcja), które jednak w żaden sposób nie wpłynęły negatywnie na brzmienie. Można było jednak zadbać o lepszą sprężynę pogłosową i postarać się o mniej szumiące półprzewodniki w torze Overdrive i lepszej jakości okleinę.

Jeśli komuś za mało mocy oferowanej przez TB 100R, to za kolejne 1 000 zł może dokupić zestaw TB 212, postawić na nim wzmacniacz i uzyskać z takiego systemu 120 watów czystej, żywej, gitarowej mocy. Jest też inna opcja - głowa TB 100H, oferująca wszystko to co ma TB 100R, ale za niecałe 1 400 zł. Możemy ją podłączyć do już posiadanego zestawu 4×12 lub zakupić dedykowaną kolumnę TB 412A (ok. 1 250 zł). I w ten sposób, nie wydając więcej niż 3 000 zł stajemy się posiadaczami markowego, świetnie brzmiącego systemu gitarowego o mocy 120 watów.

Tomasz Wróblewski

budowa: combo 2×12" (Power Jam); moc: 100W/8Ohm, 120W/4Ohm;
kanały: clean, overdrive (przełączane, każdy z 3-drożną korekcją,
regulatorem czułości, głośności i poziomu pogłosu);
footswitch: 4-przyciskowy, w komplecie, razem z przewodem łączącym;
pętla efektów: szeregowa, monofoniczna; wyjścia: słuchawkowe,
do dodatkowego głośnika; impedancja wejściowa: 1MOhm;
waga: 33,7kg; wymiary: 563×734×322mm (W×S×G)


 

Wynik testu
Funkcjonalność:
4
Wykonanie:
3
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Dystrybutor