EBS Drome Classic Line
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Słowo drome w mitologii skandynawskiej oznacza "mocny łańcuch", którym spętano ogromnego wilka zwanego Fenris, aby nie zabił bogów. Łańcuch pękł, a karły ponownie wilka związały, lecz tym razem magicznym sznurem uplecionym z brody kobiety, korzenia skały, oddechu ryby i... jeszcze kilku innych, równie "łatwo dostępnych" surowców
BUDOWA
Combo Drome jest najmniejszym wzmacniaczem w ofercie EBS, produkowanym w trzech wersjach, czyli: z 12- i 15-calowym głośnikiem w głównej, niebieskiej serii oraz jako (prezentowany tu) Classic z 12-calowym głośnikiem i obudową o klasycznym wzornictwie. Obudowa wykonana ze sklejki to konstrukcja typu bass reflex z otworem umieszczonym w dolnej części przedniej ścianki, poniżej głośnika wysokotonowego. Jest oklejona imitacją skóry, a klasyczny wygląd uzupełniają charakterystyczne detale: błyszczące metalowe okucia narożników i górnego uchwytu, gałki potencjometrów w stylu starego basa Fendera oraz kontrolka zasilania z tzw. rubinowym oczkiem, prawie identyczna jak popularne lampki z lat 60. i 70. Przednia maskownica upleciona z białych i czarnych włókien ma białą lamówkę, jest przyczepiona na typowe rzepy odzieżowe i łatwo ją zdjąć, pociągając za wystającą na dole tasiemkę. Całość dopełnia owalne logo producenta i emblemat serii. Obudowa nie byłaby pod żadnym względem nadzwyczajna, gdyby nie rozkładane, sprężynujące uchwyty w bocznych ściankach. Pierwowzór ich nie posiada, a warto dodać, że w niewielkich wzmacniaczach są one rzadkością. Tam, gdzie zwykle się nie zagląda, czyli pod spodem, umieszczono jeszcze jeden uchwyt, który po rozłożeniu pełni rolę podpórki odchylającej combo do tyłu, by tym samym poprawić odsłuch. Blok wzmacniacza z czarnymi panelami, zamontowany w górnej części, jest estetycznie wkomponowany w całość. Po lewej stronie znajduje się gniazdo wejściowe, przełącznik CHARACTER zmieniający brzmienie, potencjometr czułości i regulacja kompresora/ limitera. Nad nimi umieszczono dwie czerwone diody: pierwsza sygnalizuje przesterowanie wzmacniacza, a druga działanie limitera. Kolejne regulatory to wyłącznik korektora (FILTER BYPASS), 3-pasmowa korekcja z parametrycznym środkiem, potencjometr BRIGHT rozjaśniający brzmienie oraz potencjometr głośności. Obok kontrolki zasilania znajduje się wyjście słuchawkowe, wyłączające głośniki po włożeniu wtyczki. Panel tylny jest oszczędnie wyposażony: po lewej stronie główny wyłącznik i gniazdo kabla zasilającego z bezpiecznikiem, a po prawej gniazda: wyjście liniowe, wyjście i powrót pętli efektów, wyjście zbalansowane (XLR) z przełącznikiem przed/ po korekcji oraz przełącznikiem odcinającym masę. W środkowej części uwagę zwracają dwa duże kondensatory lśniące zza kratki wentylacyjnej. Jest tam również napis, który głosi, że wzmacniacz w całości zaprojektowała i wykonała firma EBS Sweden AB. Jednak Szwecja to nie kraj produkcji, ponieważ (podobnie jak wiele innych urządzeń w naszej globalnej wiosce) Drome Classic został wyprodukowany w Korei, co chyba nikogo nie zdziwi, biorąc pod uwagę fakt, że jest to najprostszy i najtańszy wzmacniacz w ofercie firmy.
WRAŻENIA
Wzmacniacz jest wyjątkowo wygodny w transporcie (waży około 18 kilogramów), a trzy uchwyty umożliwiają wygodne przenoszenie go na różne sposoby (jedną ręką, dwiema rękami, w dwie osoby). Dyskretnie ukryty czwarty uchwyt świetnie sprawdza się jako wspomniana wyżej podpórka. Rączki są mocno dociśnięte do ścianek i nie rezonują nawet przy dużej głośności. Opis elementów sterowania i gniazd jest na tyle prosty, że o instrukcji właściwie można zapomnieć. Wyraźnie oznaczone gałki potencjometrów sprawiają wrażenie solidności znanej z lat 70. i pracują wzorowo. Po włączeniu nie słychać szumu wentylatora, który coraz częściej spotykany jest nawet we wzmacniaczach o mniejszej mocy niż testowany.W warunkach domowych, gdy ćwiczy się na małej głośności, jest to ogromna zaleta. Za chłodzenie odpowiada Silent Cooling System. Jego nazwa kryje bardzo proste rozwiązanie wykorzystujące prawa fizyki. Widoczne z tyłu kondensatory nie zostały umieszczone przy kratce w tylnym panelu dla ozdoby i ze względu na ładny kolor. Stopień mocy oparty na tranzystorach MOSFET chłodzi powietrze poruszane przez głośnik. Oczywiście siła podmuchu jest proporcjonalna do głośności, jak również do ilości wydzielanego przez wzmacniacz ciepła, więc nie ma ryzyka przegrzania. Po podłączeniu gitary (z wyłączonym korektorem i kompresorem oraz z przełącznikiem CHARACTER ustawionym w pozycji "wyłączony") wzmacniacz gra selektywną, klarowną i dynamiczną barwą, jednak z niezbyt mocnym dołem. Trudno spodziewać się po niewielkiej obudowie i jednym głośniku dźwięku poruszającego wnętrzności, choć jak na te gabaryty dołu trochę brakuje. Jednak włączenie korektora i lekkie odkręcenie gałki BASS powoduje, że zgubione gdzieś częstotliwości wracają na swoje miejsce. Regulacja dołu to filtr o nachyleniu 12dB na oktawę, działający poniżej 100Hz, który pomaga wydobyć z tego niewielkiego wzmacniacza podstawę dla pozostałych instrumentów w zespole. Korekcję środka ustala się w paśmie 50-3000Hz, a ustawienie gałki MIDDLE w skrajnej lewej pozycji wycina bardzo wąski fragment pasma, czyli działa jako notch filter, co jest przydatne chociażby w walce ze sprzężeniami, szczególnie grając na gitarze elektroakustycznej. Korekcja góry działa na częstotliwości 4kHz. Filtr BRIGHT obejmuje częstotliwości bliskie 10kHz i wyższe, przyjemnie rozjaśniając brzmienie bez wprowadzania nadmiernego szumu, co niestety często zdarza się w konstrukcjach klasy budżetowej. Pokładowy kompresor spisuje się bardzo dobrze - w umiarkowanych pozycjach działa jako dyskretny limiter, niwelując najmocniejsze uderzenia. Dopiero mocne odkręcenie gałki powoduje, że zaczyna być słyszalny. Dobrze określone parametry dają zwarte podbicie, a nie chaotyczne pompowanie dźwięku. Brzmienie, choć nieco bardziej klasyczne od wzmacniaczy z serii niebieskiej, w pierwszej chwili odstaje od stylistyki vintage. Sytuacja zmienia się po wciśnięciu przycisku CHARACTER, który włącza układ symulujący działanie wzmacniacza lampowego. W tym momencie wszystko zaczyna się zgadzać - barwa nabiera charakteru, jest ciepła, mocna, nasycona, jednak wciąż bardzo wyraźna. Grając na gitarze typu Fender Jazz Bass z przetwornikami Seymour Duncan SJB-1, brzmienie podąża w ślady historycznych wzorów i daje dużo satysfakcji. Z kolei podłączenie nowoczesnej basówki z aktywnym układem MEC zmienia specyfikę brzemienia, ale potwierdza też znakomite właściwości wzmacniacza zarówno podczas gry palcami, jak i klangiem. Z mocą 150W bez problemów daje on sobie radę z zespołem w sali prób, bas jest odpowiednio dobrze słyszalny także w niewielkich klubach i nie ma mowy o zamazaniu obrazu dźwiękowego. Końcówka mocy ma tzw. soft clipping, co przy mocnym wysterowaniu ogranicza szczyty sygnału, podobnie jak wzmacniacz lampowy. Głośniki są dobrze dopasowane do wzmacniacza i raczej nie należy się martwić o ich uszkodzenie przy większych głośnościach, oczywiście zachowując zdrowy rozsądek.
Wyjście zbalansowane, mimo braku symulacji kolumny, daje bardzo dobrej jakości dźwięk, który praktycznie nie wymaga korekcji w transmisji czy nagraniach. W przypadku problemów z różnicą brzmienia na scenie i w transmisji sprawę rozwiązuje przełącznik wysyłający sygnał przed korekcją. Poziom sygnału wysyłanego przez to wyjście jest niezależny od ustawienia końcówki mocy wzmacniacza i sterowany tylko gałką czułości przedwzmacniacza, co też ułatwia pracę w studio i jest nieocenione w warunkach domowych nagrań, jak również podczas ćwiczeń, bo słuchawki można przecież podłączyć bezpośrednio do wzmacniacza. Z kolei możliwość natychmiastowego zdjęcia maskownicy znacznie ułatwia ustawianie mikrofonów przed głośnikami.
PODSUMOWANIE
Combo pod względem ergonomii i prostoty obsługi może być wzorem dla wielu producentów. Mimo niewielkich rozmiarów brzmienie jest wyrównane i selektywne, a jakość dźwięku potwierdza przynależność wzmacniacza do klasy sprzętu zawodowego. Dzięki dobrze dobranym proporcjom obudowy, combo nie dudni i nie wzbudza się, przy czym brzmienie gitary basowej pozostaje czytelne nawet w niekorzystnych warunkach akustycznych. Klasyczne inklinacje kwalifikują wzmacniacz przede wszystkim do tych gatunków muzycznych, w których dokładność brzmienia jest ważniejsza niż przytłaczająca głośność. Domeną EBS Drome Classic wydaje się być blues, jazz, funky, fusion, jednak dzięki efektywnej korekcji bez wątpienia sprosta on też innym wyzwaniom. Jego funkcjonalność wypada ocenić wysoko, ponieważ jest w nim wszystko, co niezbędne. A do tego całość działa znakomicie. Jeśli ktoś potrzebuje solidnego wzmacniacza, z którym będzie się rozstawał rzadko (i z żalem, bo do dobrych rzeczy człowiek przyzwyczaja się bardzo szybko), Drome Classic jest doskonałym wyborem. Natomiast jeśli z powodu ceny jest on chwilowo nieosiągalny, to mogę zapewnić, że naprawdę warto poczekać na zgromadzenie odpowiednich środków, aby jednak stać się szczęśliwym posiadaczem tego wzmacniacza.
wyjścia: symetryczne (-10 dBu przed/ po korekcji, impedancja: <100Ohm),
liniowe (0dBu, impedancja: <5kOhm), słuchawkowe; impedancja wejściowa:
1MOhm; pętla efektów: symetryczna (-10 dBu, impedancja wyjścia: < 100Ohm,
powrotu: 47kOhm);
objętość kolumny: 28l;
głośniki: EBS 12" + wysokotonowy (pasmo przenoszenia: 60Hz-20kHz);
wymiary: 43×50×30cm (S×W×G); waga: 18kg