EVH 5150III 2×12 Combo

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki EVH
Testy
2013-11-13
EVH - 5150III 2×12 Combo

Marka i oznaczenie EVH słusznie kojarzone są z genialnym gitarzystą, Eddiem Van Halenem. Miłośnicy brzmienia Eddiego mogą tu wybierać spośród bogatej oferty gitar i wzmacniaczy, które zaprojektowane zostały pod okiem i ściśle według wskazówek legendarnego muzyka.

Pod tym szyldem kryje się firmowany przez gitarzystę sprzęt, za produkcją oraz sprzedażą którego stoi aktualnie firma Fender. Owocem tej współpracy jest nowa linia wzmacniaczy EVH 5150III zgodnie z nazwą będąca trzecią już odsłoną serii. Eddie posiada prawa do czterech cyfr 5150, które przez wiele lat przynależały do konstrukcji Peavey'a i kojarzone były ze słynnym brzmieniem "brown sound". Kilka lat temu Van Halen zakończył współpracę z firmą, co objawiło się również zmianą nazwy wzmacniaczy tego producenta na 6505+ i podobne numery kolejnych konstrukcji. Niemniej jeśli gdzieś znaleźć można idealne brzmienie Van Halena, to najlepszą okazją ku temu są gitary i wzmacniacze EVH, których przedstawicielem w naszym teście jest 2-głośnikowe, zaprezentowane na początku tego roku combo EVH 5150III.

BUDOWA


EVH 5150III to oczywiście w pełni lampowe combo napędzane aż siedmioma lampami JJ ECC83 (12AX7) w preampie oraz parą JJ 6L6, generującą pełne 50W mocy. Wzmacniacz zamknięty jest w okazałej obudowie wykonanej ze sklejki brzozowej i wykończonej skóropodobnym materiałem w kolorze kości słoniowej (dostępna jest też wersja czarna). Spora wysokość dobiegająca 65 cm idzie w parze z niemałą wagą comba, wynoszącą ponad 38 kg. Wyrażenie 'niemałą' użyte jest dosyć pobłażliwie, bo własnoręczne, "jednoosobowe" przeniesienie wzmacniacza jest nie lada wyczynem. Co prawda po bokach zamontowano rączki (które wydają się nawet za delikatne na tą konstrukcję), ale nie zawsze mamy pod ręką kogoś do pomocy. Na osłodę w komplecie znajdują się cztery, bardzo wygodnie wciskane od spodu kółka, pozwalające na dosyć komfortowe przemieszczanie po płaskiej powierzchni. Czarny, pleciony grill z owalnym logo EVH na środku, osłania dwa 12-calowe głośniki Celestion G12M, czyli słynne Greenbacki. Trzeba przyznać, że całość wizualnie prezentuje się wyjątkowo dobrze, uzupełniana jeszcze długim szeregiem białych gałek typu 'chicken' znajdujących się na umieszczonym z przodu panelu sterującym.

Combo EVH 5150III dysponuje trzema kanałami, z których pierwsze dwa, obok regulatorów GAIN i VOLUME, dzielą wspólną korekcję LOW, MID, HIGH. Praca kanału czystego sygnalizowana jest zielonym kolorem diody, a do kanału drugiego przynależy dioda niebieska. Dedykowany przycisk przełącza pomiędzy tymi barwami. Kanał trzeci, załączany drugim przyciskiem SELECT, wskazywany jest czerwonym kolorem diody i posiada bliźniaczy układ potencjometrów. Ostatnia w rzędzie gałka PRESENCE to regulacja najwyższej góry dla całego wzmacniacza. Całość panelu uzupełniają jeszcze dwa regulatory REVERB i POWER LEVEL. Pierwszy odpowiada za poziom wbudowanego pogłosu, a drugi jest niezwykle użytecznym regulatorem mocy wyjściowej od 1 W do 50 W. Oznacza to, że możemy ustawić niską głośność końcową zachowując pełny, lampowy charakter brzmienia. To rodzaj wbudowanego "power breakera", który działa znacznie skuteczniej od klasycznej regulacji Master Volume. Praca wzmacniacza sygnalizowana jest dużą, znajdującą się obok tej pary potencjometrów, czerwoną lampką.

Spójrzmy jeszcze na panel tylny. Lewa strona to wejście zasilania i przełączniki POWER i STANDBY. Na środku znajdziemy gniazdo słuchawkowe wyciszające automatycznie głośniki po podłączeniu, wejścia MIDI IN i FOOTSWITCH do zmian kanałów i aktywacji pogłosu, szeregową pętlę efektów SEND i RETURN oraz wyjście sygnału przedwzmacniacza PREAMP OUT. W zestawie otrzymujemy 4-przyciskowy footswitch do aktywowania każdego z trzech kanałów oraz wbudowanego pogłosu. Jak przystało na nową konstrukcję całość możemy obsłużyć też przy pomocy dowolnego kontrolera lub multiefektu z obsługą MIDI. Wzmacniacz posiada wbudowaną funkcję uczenia, dzięki której w bardzo prosty sposób możemy zaprogramować zmiany kanałów i włączanie reverbu. Całość uzupełnia jeszcze pokrętło RESONANCE odpowiedzialne za regulację niskich częstotliwości stopnia końcowego (trochę dziwne, że nie znalazło się ono na przednim panelu) oraz 2 gniazda głośnikowe z przełączalną impedancją 4/8/16 Ohm.

BRZMIENIE


Kooperacja Fendera, mającego olbrzymie doświadczenie w budowaniu wzmacniaczy gitarowych, z brzmieniowym maniakiem, jakim niewątpliwie był i jest Eddie, nie mogła przynieść przeciętnego rezultatu. Van Halen i jego "brown sound" od lat jest wyznacznikiem najwyższej klasy rockowego soundu, sprawdźmy jednak na początek kanał czysty. Po włączeniu gitary i uderzeniu akordu nasuwają się określenia: klarowność i dynamika. Ale to dopiero po rozkręceniu głośności, bowiem regulator mocy POWER LEVEL na najniższym ustawieniu mocno spłaszcza brzmienie, co jest zresztą regułą we wzmacniaczach lampowych w ogóle - na małej głośności nie uzyskamy takiej dynamiki, również głośniki inaczej pracują poniżej pewnego poziomu sygnału. Combo EVH 5150III jest naprawdę głośne i odpowiednio nasycona barwa czysta przekracza możliwości domowego zacisza. Na koncercie wzmacniacz odzywa się pełną barwą i tu słychać też, że założeniem nie było stworzenie super czystego kanału.

Przy gainie odkręconym na 1/3 skali pojawia się już lekki, przełamujący drive. Brzmienie ma trochę dziwny, lekko podcięty środek, ale krystaliczna góra i pełny dół po dodaniu RESONANCE tworzą przebijającą się i bardzo dynamiczną barwę, która ładnie ścisza się i wyczyszcza w razie potrzeby gałką VOLUME gitary. Przechodzimy do sedna tej konstrukcji, czyli barw przesterowanych. Kanał drugi można potraktować jako barwę crunch, jednak to właśnie on jest wizytówką wzmacniacza EVH. Przy GAIN na godzinie 9:00 mamy już całkiem nasycony, wspomniany blues-rockowy crunch, rewelacyjnie reagujący na artykulację. Ładny, przebijający się środek pasma charakteryzuje cały zakres gainu, który przy ustawieniu na połowę daje nasyconą, rockową barwę z niemal idealnym stosunkiem miękkiego palm-mutingu do ciągnącego sustain w solówkach środka. Harmoniczne są dobrze słyszalne, barwa jest selektywna i ma charakterystyczny kontur Eddiego - "brown sound" w czystej postaci. Po zwiększeniu gainu rośnie kompresja, zachowując klarowne, dynamiczne i bardzo rasowe, rockowe brzmienie.

Ściągniecie głośności w gitarze pozwala na uzyskanie nieco cichszej, ale bardzo ciepłej, niemal czystej barwy. Tu już, podobnie jak i na kanale trzecim, bardzo ładnie działa regulacja mocy, pozwalając na grę nasyconym przesterem nawet na głośności pokojowej. Tak ładnego palm-mutingu przy tak cichym graniu nie spotkałem jeszcze w żadnym wzmacniaczu lampowym (oczywiście dysponującym regulacją Master Volume). Jedynym minusem jest wspólna korekcja z kanałem czystym i trochę zbyt mocny skok głośności przy przełączeniu barwy. Większa 100-watowa wersja posiada oddzielną regulację prezencji dla każdego kanału. Włączamy kanał trzeci. Zapala się czerwona lampka i od razu wchodzimy na bezkompromisowy przester. Przy gałce GAIN ustawionej na wspomnianą już wcześniej godzinę 9:00 wzmacniacz odzywa się mocnym, nasyconym distortion, a lżejszą barwę typu crunch uzyskamy w zasadzie tylko operując gałką głośności gitary. Ale za to w górę skali mamy gainu aż nadto.

W połowie ustawienia tego potencjometru dysponujemy już solowym soundem, który porównać można do mocno dopalonego boosterem lub kostką overdrive, przesterowanego kanału "klasycznego" wzmacniacza. Samo brzmienie w porównaniu do kanału 2 jest bardziej skompresowane, ma lekko wycofany środek dający wrażenie większej miękkości w ataku, a harmoniczne dźwięku same wyskakują spod kostki. Tu również idealnie odzywają się riffy z palm-mutingiem, chociaż przy mocniejszym odkręceniu GAIN można mieć problem z okiełznaniem pojawiających się szumów - odpowiednia bramka rozwiązuje problem, jednak nawet przed połową skali saturacja dla wielu gitarzystów może okazać się zbyt duża. Po dodaniu RESONANCE i prezencji oraz podcięciu środka brzmieniem nie pogardzą nawet miłośnicy ciężkich odmian metalu, chociaż odpowiedź na atak przy riffach jest tu nieco wolniejsza. Obsługiwany footswitchem, pokładowy pogłos ładnie uzupełnia możliwości brzmieniowe testowanego comba. Co ciekawe w wersji head mamy zamiast tego możliwość włączania i wyłączania pętli efektów, co dla części gitarzystów może okazać się bardziej przydatnym rozwiązaniem.

PODSUMOWANIE


Najnowsza odsłona comba EVH 5150 III to w pełni lampowy, profesjonalny wzmacniacz zbudowany według dokładnych wskazówek Edwarda Van Halena - jednej z autentycznych, żyjących legend rockowej gitary. Ładne barwy czyste w połączeniu z rewelacyjnym, szczególnie na kanale drugim, brzmieniem rockowym, powinny usatysfakcjonować nawet najwybredniejszych miłośników słynnego "brown soundu". Bezkompromisowa konstrukcja i wyróżniający się design dopełniają klasowej całości. Na koniec trzeba wspomnieć, że na gitarzystów szanujących kręgosłup i nie mających jeszcze własnego technicznego czeka też niemal bliźniacza wersja head, w której nie znalazła się jednakże bardzo przydatna, płynna regulacja mocy.


Moc: 50W
Lampy: 2 × JJ6L6, 7 × JJECC83 (12AX7)
Kanały: 3
Głośniki: 2 × Celestion G12M
Regulatory: GAIN, LOW, MID, HIGH,
VOLUME (wspólne dla kanału 1 i 2),
GAIN, LOW, MID, HIGH, VOLUME
(kanał 3), PRESENCE, RESONANCE,
REVERB, POWER LEVEL
Przyłącza: INSERT, HEADPHONES,
MIDI IN, FOOTSWITCH, SEND,
RETURN, PREAMP OUT, SPEAKER
OUT (4/8/16 Ohm)
Wyposażenie: 4-przyciskowy
footswitch, kółka
Wymiary: 70 × 30,4 × 63,5 cm
(bez kółek) (S/G/W)
Waga: 38,1 kg


Piotr Szarna

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
5
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5