BURNS LONDON Burns Cobra

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki BURNS LONDON
Testy
2011-10-28
BURNS LONDON - Burns Cobra

James Ormston Burns, okrzyknięty przez znawców tematu brytyjskim Leo Fenderem, powołał do życia markę Burns w roku 1960. Firma Burns London Ltd. produkowała gitary wzorowane na konstrukcjach Fendera, ale uzbrojone w kilka własnych pomysłów, takich jak krótsza skala, nowatorskie systemy przełączania przystawek, czy słynne przetworniki Tri-Sonic o niezwykle wysokim, jak na tamte czasy, sygnale.

Instrumenty szybko zyskały na popularności, a wśród ich użytkowników pojawiły się gwiazdy, takie jak Elvis Presley, Hank Marvin, Steve Howe czy Jimmy Page. Obecnie rdzeniem oferty firmy Burns są serie Custom Elite oraz Club Series. Zapraszamy na spotkanie z przedstawicielką tej drugiej, gitarą Burns Cobra.

Budowa


Burns Cobra to gitara mocno nawiązująca do wyglądu Stratocastera. Jej budowa opiera się na dwóch wcześniejszych konstrukcjach: wykonany z lipy korpus pochodzi z modelu Drifter Custom, a główka wieńcząca klonowy gryf - z nieprodukowanego już Burnsa Batwinga. Gryf przykręcony został do korpusu za pomocą czterech śrub, a płytka mocująca ma wygrawerowany numer seryjny. Zarówno korpus, jak i główka wykończone zostały w kolorze Guards Red, co w połączeniu z trójwarstwową płytką Mint Green prezentuje się niezwykle atrakcyjnie. Gitara dostępna jest także w kolorach Shadows White, Black oraz Sunburst. Na palisandrowej podstrunnicy nabite zostały 22 progi.

Charakterystycznym elementem tej gitary jest trzyczęściowa płytka opatrzona w dolnej części napisem "Handcrafted by Burns London". Dźwięk ze strun zbierają tutaj trzy legendarne przetworniki Burns Mini Tri-Sonic, znane z niskiego poziomu szumów i wysokiego sygnału.

Warto wspomnieć, że są to przystawki oparte na magnesach ceramicznych o oporności około 7 kOhm, ukryte w chromowanych osłonkach. Ich uzwojenie nie jest nawinięte na tradycyjnej szpuli, a ułożone owalnie wokół trzech połączonych końcami magnesów na metalowej podstawie. Brak równo nawiniętych zwojów daje bogatsze harmonicznie pasmo, co docenił swego czasu Brian May, wyposażając własnoręcznie wykonaną gitarę Red Special właśnie w przystawki Tri-Sonic.

Jeśli chodzi o potencjometry, to pozornie mamy tu do czynienia z klasycznym układem Stratocastera: VOLUME, TONE i TONE. Pozornie, bowiem drugi pot TONE to konstrukcja typu push-pull, dzięki której oprócz standardowych konfiguracji pickupów (mostek, środek, gryf plus połączenia równoległe skrajnych przystawek ze środkową) dostajemy do dyspozycji dwa niedostępne dla Strata brzmienia. W pozycji pierwszej przełącznika mamy wówczas pickupy pod mostkiem i pod gryfem, połączone równolegle. W drugiej pozycji przełącznika aktywowane zostają wszystkie trzy single.

Pozostałe pozycje przełącznika nie wnoszą żadnych nowości, ale prawdopodobnie upgrade w postaci super-switcha pozwoliłby na uzyskanie dodatkowych konfiguracji, takich jak szeregowe łączenia pickupów. Mostek zastosowany w Cobrze to autorska konstrukcja Burnsa - Knife Edge Tremolo - z wytłoczonym napisem Burns London Deluxe.

Gramy


Gitara "na sucho" jest dość głośna, z wyraźnie zaznaczoną akustyką, na co wpływ ma dość lekki korpus. Manualnie jest to Stratocaster - inspiracje konstruktorów modelu Burns Cobra są bardzo czytelne. Wrażenie - do pewnego stopnia - podtrzymane zostaje po włączeniu gitary do wzmacniacza. "Do pewnego stopnia", ponieważ pasmo, w jakim gra ten instrument, jest wyraźnie głębsze. Nazwałbym to kolokwialnie "singlami na sterydach". Barwa jest bardzo plastyczna i pomimo nasycenia niskim pasmem oraz mocnym ciemnym środkiem zachowuje pełną klarowność.

Jednocześnie góra jest zaokrąglona - można by powiedzieć poetycko - delikatnie muśnięta aksamitem. Interesujące jest połączenie pickupu pod mostkiem z tym położonym pod gryfem - nie jest to może Telecaster, ale barwa zdecydowanie grawituje w jego kierunku. Przystawki rzeczywiście są dość mocne, ale ich siła przejawia się w cywilizowany sposób.

Delikatnym atakiem można wydobyć ciche szemranie, a mocniejsze szarpnięcie wydobywa charakterną szklankę. Niestety język jest ułomny, jeśli przyjdzie nam opisywać coś nietypowego, a pickupy Tri-Sonic niewątpliwie takie są. Na usta ciśnie mi się porównanie do przystawek typu P90 (czy Soapbar, jak kto woli) - jeśli możecie je sobie wyobrazić, to single Tri- -Sonic plasują się gdzieś w połowie drogi pomiędzy tradycyjnymi przystawkami tego typu a P90 właśnie.

I to powoduje, że Burns Cobra czuje się jak ryba w wodzie nie tylko na krystalicznie czystych barwach doprawionych odrobiną chorusu, ale także w brzmieniach typu overdrive. Świetnie gra się bluesowe frazy na lekko przesterowanym kanale lampowego wzmacniacza, na przystawce pod gryfem. Za to singiel pod mostkiem potrafi pokazać pazur, jeśli mocniej zaatakujemy kostką.

Podsumowanie


Firma Burns London na stałe wpisała się do historii muzyki, pomagając wyrazić się artystycznie muzykom ze wszystkich epok. Burns Cobra, dzięki połączeniu najlepszych cech retro modeli Butwing i Drifter Custom, to zdecydowanie interesujący instrument.

W otaczającym nas potopie ultranowoczesnych konstrukcji posmak retro wydaje się być odświeżającym i przynosi nieoczekiwane inspiracje. Jednocześnie przystawki Tri-Sonic, jakkolwiek oparte na designie rodem z lat 60., mają w sobie wystarczająco dużo cojones, aby móc sprostać współczesnym wymaganiom. Dodając do tego solidne wykonanie, otrzymujemy gitarę o świetnym stosunku możliwości do ceny.

korpus: lipa
gryf: klon
podstrunnica: palisander
progi: 22
przetworniki: 3x Burns Mini Tri-Sonic
maskownica: 3-warstwowa mint green
skala: 25,5"
klucze: Burns (zamknięte, olejowe)
mostek: Burns Knife Edge Tremolo
przełącznik: 5-pozycyjny
potencjometry: VOLUME, TONE , TONE (push-pull)




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
5
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt