IBANEZ RG870 QM RDT Premium
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Firma Ibanez to prawdziwy król innowacji gitarowych. Zadziwiające jest, że nowe modele i serie pojawiające się w jej ofercie wciąż potrafią zaskoczyć nowym podejściem do tematu. Prezentowana w tym miesiącu seria Premium w założeniu producenta ma być łącznikiem pomiędzy najwyższymi modelami Prestige, pochodzącymi z japońskiej fabryki, a wszystkimi pozostałymi, produkowanymi w innych azjatyckich krajach. Pikanterii dodaje fakt, że instrumenty Premium wykonywane są w Indonezji, kojarzonej dotąd raczej z budżetowymi gitarami.
Budowa
Według zapewnień producenta seria RG Premium to po prostu gitary wzorowane na serii Prestige, lecz o wiele bardziej przystępne cenowo. Stworzone zostały do ciężkiej pracy, a nie do trzymania w szklanej gablocie. Jedno należy przyznać - testowany model robi piorunujące wrażenie. Piękny, czerwony top z klonu falistego (quilted maple) i chromowany (cosmo black) osprzęt są po prostu powalające.
Ponieważ jednak wygląd to nie wszystko, bierzemy wiosło do ręki. Chwila badawczego spojrzenia i już nasuwa się konkluzja: gitara wykonana jest absolutnie perfekcyjnie - to jeden z najlepiej zrobionych instrumentów, jakie trzymałem w rękach, i to bez względu na półkę cenową. Gdyby ktoś mi powiedział, że to wyrób pochodzący z Indonezji, pewnie bym nie uwierzył - tył główki jednak nie pozostawia wątpliwości: "Proudly manufaktured by Ibanez Premium Factory, Jawa Timur, Indonesia". Jak widać, sam producent jest dumny z rezultatu...
Co zwraca szczególną uwagę podczas kontaktu z RG870 QM RDT? Otóż to, co dla gitarzysty najważniejsze, czyli gryf. Taki sam jak w serii Prestige gryf typu Wizard o płaskim profilu i niewielkiej grubości (18 mm na progu 1 i 20 mm na 12). Zbudowano go z pięciu części: trzech warstw klonu i dwóch cienkich pasków orzecha. Tył gryfu jest matowy, a główka zarówno z przodu, jak i z tyłu wykończona jest na połysk. Wygląda to bardzo elegancko i przede wszystkim jest funkcjonalne. Podstrunnicę zrobiono z palisandru i ożyłkowano klonowym bindingiem. Rewelacją są idealnie nabite progi (24) z zaokrąglonymi końcówkami - rozwiązanie znane z naprawdę drogich i ekskluzywnych instrumentów.
Warto przyjrzeć się jeszcze główce, gdyż i tutaj czeka nas kilka niespodzianek. Na początku kilka dobrych słów należy powiedzieć o zamontowanym osprzęcie - klucze (z sygnaturą Ibaneza) pracują prawidłowo, a blokada strun jest perfekcyjnie zamontowana i pozwala uzyskać idealną wysokość strun w pierwszych pozycjach. Doskonałym rozwiązaniem jest zamocowana płytka broniąca dostępu do regulacji naprężenia gryfu - otwierana na zatrzask nie wymaga w awaryjnych sytuacjach poszukiwań śrubokrętu...
Ciekawie rozwiązano konstrukcję samej główki. Składa się ona z trzech poziomych warstw (klon, orzech, klon). Najniższa tworzy całość z szyjką, a pozostałe doklejone są do wysokości blokady. W ten sposób uzyskano z jednej strony świetne przenoszenie drgań (jednoczęściowa konstrukcja szyjki), a z drugiej - wyjątkową wytrzymałość w newralgicznym i najcieńszym miejscu szyjki (okolice blokady). Czwartą, najcieńszą warstwę główki, stanowi cienki, ozdobny fornir z klonu falistego. Szyjka przykręcona jest do korpusu czterema wkrętami. Korpus wykonano z trzech części lipy amerykańskiej i pomalowano efektownym lakierem.
Pomimo że na topie znajduje się piękny klon falisty, jest to tylko cieniutki fornir (podobnie jak na główce), co zdradza binding - także klonowy, ale o innym układzie słojów niż top. To częsty zabieg, gdyż warstwa topu ma w tym przypadku jedynie aspekt estetyczny, a cienki fornir obniża zdecydowanie koszt produkcji, nie wpływając na walory brzmieniowe. Mimo to jednak w wyższej serii Prestige zamiast forniru znajdziemy lity klon o sporej grubości...
Jeżeli chodzi o kształt korpusu, to mamy do czynienia z klasykiem RG - ostre krawędzie, wyprofilowanie na przedramię, czyli drapieżny, rockowy design. Testowany instrument wyposażono w zawodowy, ruchomy most Edge Zero II Tremolo. Z przodu przypomina tradycyjny mostek typu Floyd Rose, ale wystarczy odwrócić gitarę, żeby dostrzec różnicę. Do sprężyn równoważących naciąg strun dodano dodatkowe, działające w odwrotną stronę. W ten sposób, po odpowiednim ustawieniu, mostek pozostaje zawsze we względnej równowadze nawet przy zerwaniu struny. Oczywiście taka konstrukcja utrudnia wykonanie techniki flutter, ale pomyślano i o tym - wystarczy tylko zdemontować dodatkowe sprężyny, i już mamy klasycznego Floyd Rose’a.
Doskonałym pomysłem jest też mechanizm naciągu sprężyn - nie trzeba odkręcać tylnej płytki ochronnej i manipulować śrubokrętem przy wkrętach, do regulacji służy bowiem pokrętło, którym łatwo możemy w każdej chwili zwiększyć lub zmniejszyć siłę naciągu.
Przejdźmy teraz do systemu elektroniki. Na pokładzie mamy dwa humbuckery i jeden singiel. Są to specjalnie zaprojektowane przetworniki do serii Premium oparte na uzwojeniu z miedzi beztlenowej i magnesach AlNiCo. Uzupełnieniem jest 5-pozycyjny przełącznik konfiguracji oraz potencjometry głośności i tonu. Dostępne są następujące połączenia przetworników: pełny neck, wewnętrzna cewka neck + singiel, singiel, wewnętrzna cewka bridge + singiel, bridge. Jeżeli już jesteśmy przy układzie elektroniki, należy pochwalić Ibaneza za dbałość o szczegóły - komora z układem została dokładnie zaekranowana miedzianą folią, a zastosowane potencjometry (produkcji japońskiej) są najwyższej jakości.
Gniazdo wyjściowe jack ma własną komorę w korpusie, która także została zaekranowana. Podsumowując, testowany instrument jest absolutnie zawodowo wykonany - materiały i osprzęt najwyższej jakości oraz perfekcja lutnicza, której nie powstydziłaby się niejedna customowa firma. Czas teraz sprawdzić, jak gitara sprawuje się w boju.
Gramy
Najpierw kilka dźwięków na sucho, co powinno rzucić pewne światło na akustyczne walory instrumentu. Zgodnie z oczekiwaniami, brzmienie jest stosunkowo ciche (pełna decha), ale jednocześnie posiada spory, jak na konstrukcję z mostem tremolo, sustain. Gitara gra mocną górą, świetnym dołem i wycofanym środkiem - dość surowo, ale jednocześnie selektywnie. Walory manualne stoją na najwyższym poziomie. Bardzo wygodna szyjka, idealnie wykończone progi - chwila regulacji i instrument może poszczycić się niewiarygodnie niską akcją strun. Na uwagę zasługuje atak, jaki już "z dechy" oferuje Ibanez Premium. Spora dynamika i szybkość dźwięku jednoznacznie wskazują na rockowy charakter tego wiosła. Sprawdźmy, jak sprawują się zamontowane przetworniki.
Podłączamy więc gitarę do wzmacniacza, ustawiamy barwę czystą i wybieramy przetwornik przy szyjce. Pierwsze wrażenie - całkowite zaskoczenie. Gitara, która dotąd grała surowym, nieco bezdusznym brzmieniem, nagle odzywa się ciepło, jakby ktoś podmienił korpus na mahoniowy. Dość mocny sygnał wyjściowy z szerokim pasmem i podkreślonym niskim środkiem.
Pomimo że trzymamy w rękach rockowo wyglądającą gitarę, brzmienie przetwornika neck aż się prosi o jazzowe progresje... Sytuacja zmienia się radykalnie, gdy uaktywnimy konfigurację wykorzystującą środkowy singiel (drugą lub czwartą). Nowoczesne, klarowne, dynamiczne brzmienie odwzorowuje tym razem charakter akustycznego brzmienia instrumentu. Bardzo dobra, klasyczna, Ibanezowska barwa znajdująca zastosowanie w rockowej i funkowej grze rytmicznej. Przetwornik bridge z kolei zdecydowanie został stworzony do barw przesterowanych. Oczywiście pickup w tej pozycji można także wykorzystać, grając na cleanach (np. wzorem A. Holdswortha) - ten, który znajdziemy w testowanym instrumencie, brzmi jednak dość płasko, za to doskonale jest dobrany poziomem wyjściowym do pozostałych.
Czas dodać nieco gainu do brzmienia. Pierwsza uwaga: nic nie brumi, nie gwiżdże, nie sieje. Wniosek: uczciwie wykonane przetworniki i dbałość o ekranowanie przynoszą wymierne korzyści. Barwowo jest doskonale. Przy szyjce mamy pełne, tłuste brzmienie z doskonałym środkiem. Przy mostku z kolei jasne, klarowne z długim sustainem - idealne do gry solo. Osobiście jednak najbardziej podobają mi się konfiguracje wykorzystujące środkowy singiel. Mniejszy gain, za to więcej brzmienia strun i korpusu. Niesamowite crunche, dla których po prostu warto mieć ten instrument.
RG870 QM RDT Premium to gitara bardzo uniwersalna. Z jednej strony mocne, rockowe przetworniki. Z drugiej zaś, doskonałe fusionowe barwy z wykorzystaniem singla. Z trzeciej z kolei - jazzowe ciepło przetwornika neck na kanale czystym. O ile w większości gitar pierwszym elementem, jaki wymieniają gitarzyści, są przetworniki, o tyle myślę, że w tym przypadku nie ma absolutnie takiej potrzeby. Fabryczne doskonale uzupełniają charakter instrumentu i dodają mu niespotykanej uniwersalności.
Podsumowanie
Rzadko się zdarza, żebym podczas testu nie wyłapał mankamentów i niedociągnięć, które niekiedy równoważą dostrzeżone superlatywny. Jednak w tym przypadku jestem pod absolutnym wrażeniem testowanej gitary. Trudno nie docenić doskonałej roboty lutniczej i doboru materiałów - jak się okazuje, nawet w tak egzotycznym kraju jak Indonezja można wykonać instrumenty światowej jakości konkurujące z innymi, horrendalnie drogimi firmami.
Ibanez RG870 QM
RDT Premium to uniwersalna i mimo wszystko bardzo rockowa gitara, w której efektowny wygląd idzie w parze z brzmieniem i jakością. Gitara dostarczana jest wraz z piankowym, prostokątnym futerałem zapinanym na zamek. Jest on nie tylko lekki, ale i solidny. W środku znajdziemy też użyteczny gadżet - przybornik zawierający wszystkie potrzebne klucze do regulacji, a nawet miarkę do ustawiania akcji strun i wysokości przetworników. Podsumowując, trzeba stwierdzić, że testowana gitara to propozycja, obok której po prostu nie można przejść obojętnie.
płyta wierzchnia: klon falisty (fornir)
gryf: 3x klon, 2x orzech, typ Wizard
podstrunnica: palisander
mostek: Ibanez Edge Zero II
przetworniki: humbuckery (2), single-coil (1), specjalnie zaprojektowane CAP-VM
progi: 24, jumbo, zaokrąglone na końcach
klucze: Ibanez
wykończenie: transparentny, czerwony lakier o wysokim połysku
Krzysztof Błaś