TOKAI Love Rock LS80

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki TOKAI
Testy
2009-03-10
TOKAI - Love Rock LS80
Instrumenty Tokai są już dobrze znane na naszym rynku. Firma, która największe sukcesy święciła wiele lat temu, zdecydowała się powrócić i trzeba przyznać, że jest to powrót udany.
Niełatwo znaleźć miejsce pośród tak dynamicznie rozwijającego się segmentu, jakim jest produkcja instrumentów. Godnym uwagi jest tu fakt, że producent ten nie zdecydował się podbijać klientów tanimi gitarami, bazując na bądź co bądź nie do końca jeszcze zapomnianej marce, lecz przygotował ofertę, która zadowoli także zaawansowanych muzyków. Na łamach "Gitarzysty" mieliśmy już okazję testować niektóre modele tego producenta. W tym miesiącu przyjrzymy się kopii Gibsona Les Paula, czyli gitara LS80 z serii Love Rock. A zatem - do dzieła.

BUDOWA

Wielokrotnie podczas testowania instrumentów bazujących na legendarnych konstrukcjach zastanawiałem się, co kierowało ich producentami. Czy można jeszcze coś zmienić, poprawić w stosunku do tych doskonałych na swój sposób pierwowzorów? Czy nie jest to tylko zabieg mający na celu dostarczenie klientom kopii oryginału za mniejsze pieniądze lub po prostu chęć osiągnięcia łatwym sposobem sukcesu danej serii? Jeśli miewacie podobne dylematy, to mam nadzieję, że ten test pomoże Wam nieco zweryfikować swe poglądy.

Gitara LS80 jest wierną kopią Gibsona Les Paula - zarówno pod względem wizualnym, jak i konstrukcyjnym nie ma tu większych niespodzianek. Zacznijmy jednak od początku. Korpus to oczywiście mahoń, w tym przypadku złożony został z trzech części. Być może ideałem byłoby zastosowanie tylko jednego kawałka, niemniej w tym przedziale cenowym takie zabiegi są często spotykane i jak najbardziej dopuszczalne. Ważne, że na pierwszy rzut oka nie widać miejsc łączeń. Aby je dostrzec, trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć. Na topie zastosowano nakładkę klonową - nie jest to klon falisty, ale widoczne, rzadkie słoje bardzo dobrze podnoszą estetykę instrumentu. Korpus jest ożyłkowany kremowym bindingiem, który wygląda jak w instrumencie co najmniej dwudziestoletnim, dzięki czemu całość nabiera charakteru vintage. Jeszcze jedna ważna rzecz odnośnie korpusu: jest on naprawdę gruby, jak na konstrukcję Les Paul przystało. Odbija się to oczywiście na wadze instrumentu, która do najmniejszych nie należy, ale zarazem zdecydowanie wpływa na pojawieniu się w brzmieniu oczekiwanego "mięcha".

Mostek to nieśmiertelna konstrukcja tune-o-matic. Układ elektryczny składa się z czterech potencjometrów (oddzielna regulacja dla każdego przetwornika TONE i VOLUME), przełącznika uchylnego 3-pozycyjnego oraz dwóch firmowych przetworników typu humbucker, zamkniętych w metalowych puszkach. Po otwarciu komory z układem elektroniki zauważyłem dwie rzeczy, o których wypada wspomnieć. Po pierwsze, wszystkie luty wykonane są zawodowo, a w podłączeniach panuje ład i porządek. Drugie spostrzeżenie dotyczy przełącznika wyboru przetworników. Na pochwałę zasługuje fakt, że zastosowano przełącznik uchylny z prawdziwego zdarzenia, a nie zminiaturyzowaną wersję awaryjną, często spotykaną w podobnych instrumentach.

Sprawdźmy teraz, jak wygląda gryf. Materiał użyty do budowy to oczywiście mahoń - w tym przypadku całą szyjkę wykonano z jednego kawałka drewna. Nie znajdziemy więc doklejanej główki - żadnych kompromisów, zupełnie jak w instrumentach najwyższej klasy. Gryf połączony jest z korpusem metodą set-in, czyli jest wklejony. Siodełko szyjki wykonano niestety z plastiku, ważne natomiast, że zostało idealnie nacięte, czego efektem jest poprawna wysokość strun nad pierwszym progiem i brak efektu rozstrajania się podczas podciągnięć.

Palisandrowa podstrunnica posiada nabite 22 progi typu medium. Tutaj należy się wielka pochwała dla firmy Tokai. Progi są wykończone perfekcyjnie i w tym temacie nie mam absolutnie żadnych uwag. Powiem tylko, że zdarzało mi się wielokrotnie widywać gorsze podejście do tematu w instrumentach z wyższej półki... Charakterystyczne markery w kształcie rombów oraz kremowy binding są dodatkową ozdobą podstrunnicy. Pozytywnym zaskoczeniem jest stosunkowo niewielka grubość szyjki. Przekrój "C" dodatkowo ułatwia grę, szczególnie osobom o niewielkich dłoniach. Główka zaopatrzona jest w klucze w układzie 3+3. Mają one konstrukcję typu vintage, czyli nie posiadają możliwości regulacji siły, z jaką się obracają. Uczciwie jednak trzeba powiedzieć, że pracują idealnie, płynnie, z naprawdę niewielkim tzw. martwym punktem. Główka posiada perłowe logo firmy oraz nazwę serii Love Rock, która naniesiona jest w tym samym miejscu, w którym znajdziemy napis "Les Paul" w oryginale. Oczywiste nawiązanie przejawia się także w doborze podobnej czcionki... Na główce znajdziemy też zamaskowany plastikową zaślepką pręt regulacyjny gryfu. Do jego regulacji potrzebny jest specjalny klucz nasadowy (8mm), którego niestety producent nie dostarcza wraz z instrumentem... Cóż, widocznie doszedł do wniosku, że komplet narzędzi każdy powinien w domu mieć. Ja na szczęście miałem, co pozwoliło mi zupełnie bezproblemowo dokonać niezbędnej korekty. LS80 wykończony jest transparentnym lakierem o wysokim połysku w kolorze czerwony sunburst. Jest on położony perfekcyjnie, czego oznaką jest brak załamań na linii klejeń poszczególnych elementów gitary.

BRZMIENIE

Pomimo że gitara dotarła do mnie nieco rozregulowana, po odpowiedniej korekcji krzywizny gryfu i wysokości mostka osiągnąłem doskonały rezultat. Struny znalazły się bardzo nisko nad progami, dzięki czemu pod względem grywalności gitara LS80 zdecydowanie przewyższyła większość spotykanych przeze mnie instrumentów. Jedyny mankament, który dał się zauważyć już podczas pierwszych prób gry, to niezbyt dobre wyważenie. Winę ponosi za to oczywiście masywny korpus, który powoduje, że cały instrument po prostu spada z kolana. Bez dodatkowego obciążenia główki (np. doczepianym stroikiem) gra na siedząco była po prostu niemożliwa. Oczywiście efekt ten znika po powieszeniu gitary na pasku. Właśnie ten gruby i ciężki korpus wzbudził nieco moją nieufność, jeśli chodzi o predyspozycje do wpadania w odpowiedni rezonans. Jak się jednak okazało, zupełnie niepotrzebnie.

Akustycznie testowana gitara jest bardzo głośna i, co najważniejsze, doskonale wibruje. Barwa posiada stosunkowo mało basu, ale daje się zauważyć bardzo dźwięczny środek i łagodną górę. Ogólnie brzmienie jest bardzo ciepłe i naprawdę słychać pracę drewna i charakterystyczny mahoniowy sound. Instrument posiada także powalający sustain.

Po takim dobrym, akustycznym starcie czas podłączyć gitarę do wzmacniacza. Producent zdecydował się zastosować przetworniki własnej produkcji, które, moim zdaniem, są najsłabszym elementem przedstawianego modelu. Posiadają one stosunkowo słaby poziom wyjściowy, mieszczący się w kategorii vintage. Brzmienie czyste w pozycji neck stoi na całkiem dobrym poziomie, brak jednak tego charakterystycznego ciepła, które słychać chociażby w akustycznym brzmieniu instrumentu. Mimo to jest całkiem przyzwoicie - myślę, że ta pozycja to najmocniejsza strona tego układu elektroniki. Przetwornik przy mostku oferuje dość płaskie brzmienie, a niewielki poziom wyjściowy uniemożliwia przesterowanie kanału czystego wzmacniacza. Może to być zaletą, ale także i wadą. Wszystko zależy od partii, które mamy do zagrania i preferencji muzyka. Mimo to dźwięk jest bardzo zawężony i pozbawiony niskiego środka. Praca obydwu przetworników naraz przynosi całkiem niezłe rezultaty. Więcej częstotliwości góry, wycofany środek, czyli idealne brzmienie do podkładów akordowych lub funkujących riffów. Generalnie brzmienie czyste nie powala, ale wyraźnie jest to wina zastosowanych przetworników, które zdają się hamować potencjał tego instrumentu.

Spróbujmy zatem przesterować wzmacniacz. Przetwornik przy gryfie brzmi troszkę inaczej, niż byśmy się po takim instrumencie mogli spodziewać. Oferuje wycofany środek i wyrazistą górę. Basu jest tyle, ile potrzeba. Przedstawione brzmienie ma dość niewiele wspólnego z ciepłym, tłustym soundem - jest to raczej sound nowoczesny, dynamiczny i selektywny, który z pewnością może spodobać się wszystkim "szybkograczom". Wydaje się, że podobnie jak podczas gry na czystym brzmieniu, przetwornik w pozycji neck jest faworytem, oferując charakterystyczne, niezłej jakości brzmienie. Nieco gorzej sprawa wygląda, jeśli chodzi o pickup przy mostku. Uzyskana przy jego pomocy barwa niestety nie przekonuje. Brakuje dołu, góry, a środek jest zbyt piskliwy. Im więcej przesteru, tym gorzej, gdyż drastycznie spada selektywność granych dźwięków. Zdecydowanie ten przetwornik działa na niekorzyść testowanego instrumentu. Stosunkowo ciekawa barwa pojawia się podczas uaktywnienia obydwu pickupów naraz. Specyficzne, świszczące brzmienie doskonale sprawdza się przy niewielkich przesterowaniach i barwach typu crunch.

PODSUMOWANIE

Gdybym miał w kilku słowach określić testowany instrument, to powiedziałbym, że jest to świetnie zbudowany i zawodowo brzmiący klon Les Paula. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, to można zauważyć pewne różnice powodujące, że Tokai LS80 posiada własny charakter. Przede wszystkim, pomimo klasycznego wyglądu, brzmienie jest bardziej nowoczesne niż te, które oferuje pierwowzór. Zamiast powolnego, tłustego soundu mamy dynamiczną, szeroką barwę z zachowanym długim sustainem. Szkoda tylko, że cały efekt psują nie najlepsze pickupy. Zdecydowanie słychać, że nie nadążają one za ogromnymi możliwościami, jakie oferuje instrument. Doskonałe jednak brzmienie akustyczne świadczy o klasie tego instrumentu. Inną ważną cechą jest nienaganna konstrukcja. Już dawno nie spotkałem gitary tak estetycznie wykonanej. Bardzo uczciwa, lutnicza robota rodem prosto z Japonii. Największą niespodzianką jednak okazała się cena. Myślę, że w tym przedziale cenowym przedstawiony model gitary Tokai po prostu nie ma konkurenta. Tak dobrze brzmiący i wykonany instrument mógłby z powodzeniem kosztować dwa razy więcej. Czy gitara Tokai LS80 jest tańszą wersją legendarnego Les Paula? Wydaje mi się, że nie. Owszem, wiele zaczerpnięto ze sprawdzonych wzorców konstrukcyjnych, ale za to w efekcie otrzymaliśmy świetny instrument, w którym słychać najlepsze cechy wynikające z jego budowy. Jednocześnie uzyskano inne, charakterystyczne brzmienie, które do mnie osobiście zdecydowanie przemawia. Jeżeli szukacie instrumentu, który wygląda klasycznie, a przy tym brzmi nieco inaczej, to sprawdźcie Tokai LS80.

Krzysztof Błaś

korpus: mahoń (3 części); płyta wierzchnia: klon;
gryf: mahoń, wklejony, jednoczęściowy; progi: 22 medium;
podstrunnica: palisander; elektronika: 2×humbucker Tokai,
przełącznik 3-pozycyjny, 2×TONE, 2×VOLUME;
wykończenie: transparentny lakier w kolorze czerwony sunburst


Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt