FENDER Highway, Dreadnought
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Kiedy amerykański Acoustasonic Telecaster firmy Fender zadebiutował na NAMM w styczniu 2019 r., zadziwił swoim przyciągającym wzrok stylem i wyjątkową konstrukcją. Jednak jego natychmiastowy sukces zaskoczył nawet samego Fendera. Produkcja z pierwszego roku została wyprzedana już na pierwszym pokazie.
Mając na uwadze inny potencjalnie ogromny rynek, Fender doszedł do wniosku, że istnieje kolejna grupa muzyków, którzy woleliby coś, co – przynajmniej z punktu widzenia publiczności – mogłoby uchodzić za zwykły sprzęt akustyczny. Tak dochodzimy do serii Highway, z której pierwsze dwa modele to zbudowany przez Ensenadę Dreadnought i Parlor, każdy dostępny z topami z mahoniu lub świerku Sitka. Chociaż korpusy obu instrumentów mają zaledwie 57,15 mm (2,25 cala) głębokości, są one w pełni komorowane i wyposażone w to, co Fender nazywa ożebrowaniem „tapered floating X”.
BUDOWA
Konstrukcja gitar jest nowoczesna i radykalna, ale użyte w nich materiały nie mogłyby być bardziej tradycyjne. Znajdziemy więc w pełni wydrążone korpusy z bokami i tyłem z mahoniu oraz gryfy wykonane z tego samego materiału. Tym, co sprawia, że każda gitara wygląda inaczej (poza jej rozmiarem), jest dobór topu ze świerku lub mahoniu oraz nieco inne wykończenie krawędzi i otworu rezonansowego dla każdego typu topu. Podstrunnice wykonano z palisandru wschodnioindyjskiego, korpusy wykończono cienkim satynowym poliestrem, a szyjki satynowym uretanem, pozostawiającym otwarte pory drewna. Minimalistyczny wygląd, z jedynie prostymi kosmetycznymi udogodnieniami – „szachownicą” krawędzi i pierścieniem otworu rezonansowego w wersjach świerkowych oraz ciemnymi i jasnymi paskami w wersji mahoniowej – przywołuje na myśl prostą estetykę elektryków Fendera, ale z dużym ukłonem w stronę starych gitar akustycznych. A ta główka z kluczami w jednej linii? Świetnie komponuje się z wyglądem tych gitar – tak samo jak wypalane logo Fender. Chociaż detale kosmetyczne są dość podobne w obu modelach, wymiary ich korpusów są bardzo różne, Dreadnought ma 380 mm (14,96 cala) w dolnej części, a Parlor jest znacznie mniejszy i wynosi 370 mm (14,57 cala). Pozostała specyfikacja obejmuje 20-progową podstrunnicę o promieniu 305 mm (12 cali) i skali 629 mm (24,75 cala); siodełko TUSQ o szerokości 42,86 mm; otwór pręta regulacji reliefu wykończony paskiem z orzecha włoskiego; tunery w stylu vintage rodem z gitar elektrycznych tej marki, połączenie gryfu na trzy śruby z funkcją Micro-Tilt i mostek z palisandru z białymi pinami. Komora baterii z mechanizmem szybkiego jej zwalniania znajduje się na czarnej płytce z tyłu każdego modelu.
Dostęp do baterii znajdziemy na tylnej płytce.
Tył i boki modeli Highway są w rzeczywistości wycięte z jednego kawałka mahoniu, z osadzonym nań oddzielnym topem. Firma opisuje system usztywniający blatu jako „pływający”. Taka konstrukcja, wraz z pomocą przetwornika Fishman Fluence, oznacza, że sprzężenie zwrotne – zmora każdego gitarzysty akustycznego grającego na żywo – zostało niemal wyeliminowane. A teraz o niezwykle ważnym systemie przetworników akustycznych Fluence, który działa identycznie w obu modelach. Fender określa to jako przetwornik z dwoma źródłami i dwoma różnymi barwami: jedna, gdzie bas i wysokie tony są bardziej wyraźne, a druga ze zredukowanym basem i podkreślonym środkiem. Proporcje regulujemy za pomocą pokrętła CONTOUR. Dryga z gałek to standardowa regulacja głośności.
Na charakterystycznej główce mamy regulację reliefu i wypalane logo Fender.
WRAŻENIA
Przede wszystkim uderza (jak na „akustyka”) ergonomia łączenia gryfu z korpusem. Nie ma tu typowego dla akustyków „obcasa”. Dostęp do górnego progu jest zatem stosunkowo nieskrępowany – na 12. progu można szaleć w pentatonice E-moll, a nawet podciągać górną strunę zupełnie jak na elektryku! Same gryfy są znacznie bardziej „elektryczne” niż akustyczne, ich wygodny kształt litery C mieści się w dłoni dokładnie tak, jak tego oczekujesz, a satynowo-uretanowe wykończenie z otwartymi porami jest miłe w dotyku, zapewniając grę bez oporów. Akcja jest ustawiona idealnie na strunach 0,011, ale zawsze możesz zeejść do zestawów akustycznych 10 lub 10,5, aby uzyskać jeszcze bardziej miękką, elektryczną grywalność.
Klucze vintage w jednej linii, tę główkę można by pomylić z elektrykiem Fendera.
Grane akustycznie, Highwaye naprawdę zaskakują. Każdy, kto próbował Acoustasonic, wie, że brzmi całkiem nieźle bez prądu, ale nie jest to do końca satysfakcjonujące „akustyczne” brzmienie. Natomiast modele Highway grają pełnym i jasnym brzmieniem akustycznym, w tym wypadku całkiem satysfakcjonującym. Oczywiście, że nie mogą konkurować z Collingami za 30 tysięcy, ale z pewnością wytrzymają wspólne jammowanie z drugim gitarzystą, czy wokalistą, dzielnie dotrzymując ci muzycznego towarzystwa. Fishman Fluence jest przetwornikiem całkowicie analogowym. Zamontowany na otworze rezonansowym i starannie zakrzywiony, aby odzwierciedlić jego kształt, jest zarówno dyskretny, jak i atrakcyjny. Mówi się, że oferuje „prawdziwie akustyczne dźwięki”, więc nie mogliśmy się doczekać wypróbowania tych gitar nie tylko na dedykowanym wzmacniaczu akustycznym, ale także w codziennym zestawie gitarowym, aby zobaczyć, jak radzą sobie w obu scenariuszach „elektrycznych”. Z jakim skutkiem? To niezwykłe, jak przekonujący dźwięk akustyczny można uzyskać, używając wzmacniacza lampowego z 12-calowym głośnikiem, podczas gdy wszystkie książki mówią, że potrzebujesz pełnozakresowego systemu nagłośnieniowego lub dedykowanego wzmacniacza akustycznego. Spodziewaliśmy się, że oba Highwaye będą działać dokładnie tak samo, ale w rzeczywistości dały nieco inne wyniki na wzmacniaczu lampowym. Dreadnought był duży i mocny, z dużą ilością growlu w dolnym zakresie, ale z dużą przejrzystością w środkowych i wysokich tonach. Subtelny to słowo, którego użylibyśmy do opisania wpływu gałki CONTOUR na barwę; chociaż różnica tonalna w całym jej zakresie jest odczuwalna, to jednocześnie jest dość niewielka. Podłączając Parlour i nie spodziewając się żadnej różnicy, zostaliśmy zaskoczeni lżejszą wersją barwy Dread – słodszą i być może bardziej naturalną. Czas przestać się wygłupiać i podłączyć gitary do akustycznego wzmacniacza AER Compact 60. No cóż, cóż. Książki nie kłamią! Oczywiście w wymiarze akustycznym różnica była ogromna. Sytuacja również się odwróciła, tym razem większe wymiary Dreadnought i mahoniowy top dały wszystko, czego można oczekiwać od wzmocnionej gitary akustycznej. Dźwięk jest naturalny i prawdziwy, z naturalnym tonem akustycznym, który zadowoli nawet najsurowszych krytyków. Być może nie jest zaskoczeniem, że CONTOUR także wydaje się bardziej skuteczny w takiej konfiguracji. Granie wyżej na gryfie sprawia, że dźwięki brzmią nieco bardziej „elektrycznie”, ale w przypadku solówek może to być właśnie to, czego szukasz. Tak czy inaczej, wrażenia z gry są fenomenalne. Kiedy mówimy, że sytuacja się odwróciła, w rzeczywistości mniejszy instrument gra tutaj jakby „grubszym” brzmieniem akustycznym. Ma może mniej środka, ale gra słodszym, jaśniejszym głosem, który może sprzyjać fingerstyle, ale w rzeczywistości obie gitary brzmią znakomicie zarówno w grze palcami, jak i kostce. Trudno nam było było odłożyć te cholerne rzeczy na bok.
PODSUMOWANIE
Jest tu wszystko, co można pokochać. Świetnie wyglądają, grają naprawdę dobrze, są mądrze przemyślane i co najważniejsze brzmią rewelacyjnie! Chociaż będą działać dobrze także na twoim wzmacniaczu elektrycznym, to jeśli posiadasz combo akustyczne lub masz dostęp do systemu nagłośnieniowego i monitorów, to właśnie tam ujawnia się prawdziwa magia serii Highway. Zatem który z tych dwóch modeli byśmy kupili? Jury wciąż się naradza, ale tak czy inaczej, Fender odwalił kawał dobrej roboty, bo końcowa myśl jest jedna: sami chcemy mieć taką gitarę!