EVH Frankenstein Relic
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Jedna z najbardziej charakterystycznych gitar elektrycznych powraca jako kolejna replika, tym razem jednak brakuje jej słynnych pasków…
Ręka do góry, jeśli kiedykolwiek bawiłeś się modami w gitarze. Założylibyśmy się, że w pewnym momencie wszyscy poparzyliśmy sobie palce, próbując wymienić trzeszczący pot, zmieniliśmy kolor twarzy na czerwony, gdy sprężyna śruby przetwornika przeleciała przez pokój po raz trzeci lub ostrożnie skrzywiliśmy się, przekręcając klucz imbusowy. Jednym z większych majsterkowiczów był nieżyjący już Eddie Van Halen, a złożona przez niego z części gitara stała się narzędziem powalania ludzi na ziemię wirtuozerią jakiej wówczas nie oglądano, połączonej z poczuciem humoru i rockowym luzem.
W związku z tym najprawdopodobniej znasz już Frankensteina, gitarę, która uzupełniła puzzle Eddiego składające się z roztapiającej umysł gry solowej, telepatycznych zdolności rytmicznych i przełomowej manipulacji samym instrumentem. Poza tym wyglądało to cholernie fajnie. „To nie było wykończenie taśmą, pomalowałem to kilka razy, oklejając wiosło taśmą w różnych miejscach” – powiedział nam Eddie, gdy ostatni raz z nim rozmawialiśmy. „Nie mam pojęcia, co mnie do tego skłoniło! Chciałbym, wiedzieć, ale nie mam, k**wa, pojęcia… a teraz mam na to zarejestrowany znak towarowy. Wykończenie było tylko jednym z elementów gitary ‘w stylu’ S Eddiego. Wyposażona była w pojedynczy humbucker w pozycji mostka i pojawiło się wiele spekulacji na temat tego, czym właściwie był oryginalny przetwornik. „Wyjąłem go z Gibsona ES-335. Pomalowałem ES-335 na biało, bo z nim też mocno eksperymentowałem. Ale tak, wyciągnąłem to stamtąd i było naprawdę ciężko. To znaczy, właściwie zniszczyłem tę gitarę, bo trzeba było mieć jaja, żeby dostać się tam do elektroniki. Człowieku, to był prawdziwy ból dupy!”
Po latach replikowania wiosła przez fanów, aby uwzględnić wiele punktów konstrukcyjnych Frankensteina (atrapa przetwornika, przełącznik montowany w komorze, Floyd Rose, D-Tuna itd.), w 2007 roku Eddie połączył siły z Fender's Custom Shop i zbudował pierwszy egzemplarz EVH. Instrument był wówczas limitowany do zaledwie 300 sztuk na cały świat. Używane egzemplarze tej repliki osiągają dziś ceny wywoławcze grubo powyżej 30 tysięcy EUR. Na szczęście pojawiły się tańsze modele z serii EVH Striped. Te importowane gitary w stylu Eddiego były wyposażone w podstawowe funkcje Frankensteina – aczkolwiek bez wykończenia Relic.
To wszystko? Modele Frankensteina już nie wrócą? Nie! Ponieważ tutaj mamy Frankenstein Relic – „cywilną” wersję Frankensteina, w której korpus Strata z lipy pozbawiony jest pasków. Zamiast nich pojawiło się bardziej stonowane, jednokolorowe wykończenie (dostępne w trzech wersjach: czerwonej, białej i czarnej), a biorąc pod uwagę nazwę, nic dziwnego, że poddano wiosło delikatnym ‘torturom’.
WRAŻENIA
Wszystko jest znajome i wierne projektowi instrumentu EVH. Jest tu wzmocniony grafitem klonowy gryf typu quarter-sawn, podstrunnica klonowa z 22 progami Jumbo o promieniu zmiennym od 305 mm do 406 mm (12 do 16 cali), pojedynczy humbucker EVH Wolfgang, Floyd Rose i D-Tuna. Do gitary dodano także „atrapę” przetwornika przy gryfie, którą widzieliśmy wcześniej we Frankie, a także „atrapę” 5-pozycyjnego przełącznika i niestandardową obciętą maskownicę.
Dlaczego nazywamy to „atrapą”? Cóż, tak to nazywał EVH. Jest tu jednak pewien szczegół: ten przetwornik pod gryfem to nie tylko obudowa. Ma zamontowane normalne uzwojenie (miernik pokazał 6,8 kOhm) i starannie zwinięte przewody, ale nie są one do niczego podłączone. Zamiast tego znajdują się one pod przełącznikiem 5-pozycyjnym, który jest przykręcony do wnęki pickupa w środkowym położeniu i również nie jest podłączony. Gdy nasza ciekawość wzrosła, szybki obrót śrubokrętem ujawnił, że przełącznik jest w rzeczywistości modelem Fender Pure Vintage (który kosztuje około 150 zł na stronie internetowej Fendera).
Pod płytką znajduje się wnęka zwężająca się od 60 mm w najszerszym miejscu do 40 mm w najwęższym, o głębokości około 33 mm. Tak więc, chociaż nie możemy ocenić go pod kątem tego, „co by to było”, istnieje absolutnie możliwość odpalenia brakujących części, jeśli chcesz rozszerzyć pojedynczy humbucker i uzyskać model HSS. Doświadczyliśmy już humbuckera EVH Wolfganga przy wielu okazjach. Jest mocny i oczywiście dobrze reaguje również przy wyższych ustawieniach gainu, a harmoniczne iskrzą się z kostki. Przyciemniona szyjka wygląda dobrze, a podstrunnica na żywo wygląda na mniej zrelicowaną niż na zdjęciach.
A skoro już o tym mowa, profil szyjki określa się jako „zmodyfikowane C”. Jest szybki, ale wciąż ma trochę ciała i zdecydowanie nie jest to gryf supernowoczesnej wyścigówki. Mamy tu także zmienny promień podstrunnicy, który pozwala na mocniejsze podciągnięcia bez dławienia się strun na górnych progach, nawet przy dość niskiej akcji naszego testowanego modelu.
Floyd Rose jest zainstalowany równolegle do korpusu, więc masz możliwość wciśnięcia go, aż struny będą trzepotać jak wburzone emu. To jest preferowana konfiguracja Eddiego; upierał się, że vibrato musi być „całe przylegające do ciała”. Wszystko musi być połączone... Im więcej połączenia, tym większy sustain i rezonans. Dobra wiadomość jest taka, że powraca zawsze do zera, a dodanie D-Tuna jest przydatne, jeśli regularnie grasz w drop D. Nieczęsto chwalimy się potencjometrem głośności, ale jeśli zamierzasz wyposażyć gitarę tylko w jeden z nich (nawet jeśli jest on oznaczony jako „TONE”), wówczas EVH pozostaje jednym z naszych ulubionych modeli. Jest szybki, nie wchodzi muzykowi w drogę i pozwala na łatwe uzyskanie rockowego sosu. Jedyną krytyką może być to, że gałka głośności jest niezwykle czuła, co w połączeniu z jej umiejscowieniem może sprawić, że przez pomyłkę będzie łatwo go przekręcić, szczególnie podczas sięgnięcia po Floyda lub palm-mutingu. Ale, jak zauważysz, możesz skorzystać z tych dodatkowych otworów w płytce, aby go przenieść dalej. Trochę szkoda, że nie ma możliwości rozdzielenia cewki humbuckera, co zapewniłoby większą wszechstronność (biorąc pod uwagę, że przetwornik jest czteroprzewodowy, więc istnieje taka opcja). Ale trzymając się ducha tej gitary – jeśli jej kuzyni Charvela nazywają się Pro Mods, można to uznać za Pre-Mod i dodać tę modyfikację do swojej listy weekendowych prac ZTS („zrób to sam”).
PODSUMOWANIE
Po raz kolejny firma EVH dostarczyła szereg dobrze przemyślanych funkcji, tworząc replikę gitary, na której widok robi się słabo fanom rocka. Byliśmy sceptycznie nastawieni do tego, dlaczego ktokolwiek miałby się zdecydować na tę gitarę bez jej charakterystycznych cech wizualnych (pasków), ale im więcej się nad tym zastanawiamy, tym bardziej ma sens. To gitara inspirowana EVH, która szepcze „Eddie Van Halen”, zamiast to krzyczeć. Najwyraźniej lampart nie może zmienić swoich cętek, ale wygląda na to, że Frankenstein Eddiego może stracić paski.
DANE:
Korpus: Lipa
Szyjka: Wzmocniony grafitem, klon quarter-sawn, profil C modyfikowany EVH
Podstrunnica: klon, promień 305406 mm (12”-16”)
Progi: 22, jumbo
Skala: 648 mm (25,5 cala)
Szerokość na blokadzie: 43 mm
Szerokość na mostku: 52 mm
Osprzęt: Wibrato z serii Floyd Rose 1000 w starym chromie, tunery Gotoh marki obrandowane EVH
Elektryka: Humbucker EVH Wolfgang, „obojętny” (okablowany, ale nie podłączony) Fender Single-Coil w stylu vintage, nie podłączony 5-pozycyjny przełącznik Fender Pure Vintage, regulacja głośności (oznaczona jako „TONE”)
Waga: 3,35 kg
Wykończenie: Czerwone (jak w recenzji), dostępne również w kolorze białym, czarnym – wszystkie wykończenia reliktowe
Pochodzenie: Meksyk