GUILD M-75 Aristocrat Gold

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki GUILD
Testy
2015-12-22
GUILD - M-75 Aristocrat Gold

Choć pierwsza gitara z logo Guild została wyprodukowana w roku 1953, korzenie tej firmy sięgają roku 1945, w którym to Alfred Dronge otworzył sklep muzyczny w Nowym Jorku. Siedem lat później człowiek ten połączył siły z byłym wiceprezesem Epiphone, Georgem Mannem, by powołać do życia jedną z najsłynniejszych marek znanych muzykom na całym świecie.

Autor testu: Wojciech Wytrążek

Guild od początku istnienia firmy znany jest z jakości i elegancji produkowanych gitar - najpierw wyłącznie hollow-body (ze względu na zamiłowanie Ala do jazzu), a potem także i solidbody. W dość krótkim czasie asortyment powiększa się o modele X-175 Manhattan, M-75 Aristocrat, F-30, F-40 i F-50. Testowany dziś Guild M-75 Aristocrat Gold ma więc za sobą długą i chlubną historię. Sprawdźmy jak gra współczesna wersja tej klasycznej konstrukcji...

BUDOWA


Korpus, a właściwie pudło rezonansowe bez otworów, wykonano z mahoniu i świerku. Tył to lita płyta mahoniowa, boki zrobiono z giętej mahoniowej sklejki, płyta wierzchnia to również profilowana sklejka, tyle, że świerkowa. Wewnętrzne belkowanie producent określił jako "parallel tone bars", co wskazuje na ustawione równolegle listwy. Grubość pudła pokrytego błyszczącym lakierem poliuretanowym i otoczonego wzdłuż przedniej krawędzi warstwowym ożyłkowaniem wynosi na skrajach 53 mm. Gitara waży około 5,5 funta, czyli 2,5 kilograma, co również potwierdza, że nie może to być instrument z litym korpusem (choć na pierwszy rzut oka na taki wygląda).

Sztywność szyjki, oprócz pręta napinającego, gwarantuje jej budowa - trzy sklejone wzdłużnie kawałki drewna - mahoń na bokach i klon pośrodku. Gryf płynnie przechodzi w korpus dzięki łagodnie profilowanej stopce. Menzura instrumentu to 24¾ cala, czyli 628 mm. Podstrunnica z indyjskiego palisandru z łukiem o promieniu 9½ cala czyli 240 mm, mieści 22 progi o profilu narrow jumbo oznaczone prostokątnymi perłowymi markerami. Przy główce wieńczy ją siodełko z kości w rozmiarze 43 mm, pozostałe krawędzie otacza kremowy binding wchodzący pod końcówki starannie oszlifowanych progów. Front główki został pokryty czarnym lakierem, ozdobiony stylizowanym logo, symetrycznym ornamentem oraz płytką w kształcie liścia maskującą śrubę regulacji gryfu.

Za stabilność stroju odpowiadają klucze Grover Sta-Tite o konstrukcji otwartej. W przeciwieństwie do gitar typu solid body, między podstrunnicą a korpusem jest przedłużenie szyjki, przez co powierzchnia podstrunnicy znajduje się około 1 cm nad powierzchnią korpusu. Mostek to konstrukcja Guild Floating Tune-O-Matic ze strunociągiem w kształcie harfy zaczepionym w boku pudła i połączonym z kołkiem do paska o klasycznym kształcie. Ciekawostką jest to, że mostek nie jest trwale przymocowany do korpusu, a jedynie się na nim opiera, jak w wielu gitarach hollow body, z tą różnicą, że nie ma drewnianego podstawka tylko okrągłe podkładki.

Kolejną cechą rozpoznawczą tego modelu są przetworniki typu P-90, czyli duże single o mocnym sygnale. W tym przypadku jest to para SB-1F Soap Bar z magnesami Alnico 2, wzorowanych na klasycznych przetwornikach Franz montowanych niegdyś w gitarach Guild. Ponieważ ich śruby montażowe przechodzą przez całą obudowę, do instalacji w gitarze potrzebne było tylko odpowiednie wyfrezowanie korpusu - jego wykonanie z dokładnością dziesiątych części milimetra również świadczy o klasie instrumentu, podobnie jak idealnie dopasowana czarna płytka ochronna z ornamentem i wariacją logo firmy obok nich. Pozostałe elementy układu elektrycznego to już klasyczny kanon - oddzielna regulacja głośności i barwy dla każdego przetwornika (potencjometry 500 kOhm) i trójpozycyjny przełącznik po lewej stronie podstrunnicy. Gniazdo wyjściowe zamontowano w boku, blisko gałek potencjometrów barwy.

Tył i boki instrumentu zostały wykończone transparentnym, barwionym lakierem o wysokim połysku. Przód korpusu zdobi warstwa złotego, lekko metalicznego lakieru (w rzeczywistości nieco ciemniejszego niż na fotografiach - zdaje się on rozjaśniać przy mocnym świetle). Gitara jest sprzedawana w solidnym futerale cenionej marki TKL typu Deluxe Hardshell utrzymanym w klasycznym kanonie wzorniczym - wyłożonym miękkim pluszem i pokrytym czarnym tworzywem imitującym skórę.

WRAŻENIA


M-75 to powrót do klasycznych modeli Guilda z lat 50. XX w. Widząc gitarę wyglądającą jak pokaźnych rozmiarów solidbody, ze względu na brak efowatych otworów rezonansowych, spodziewamy się jej słusznej wagi, tymczasem przy masie zaledwie 2,5 kg jest ona zaskakująco lekka. Z kolei w odniesieniu do instrumentów typu hollow body M-75 jest znacznie mniejszy i nieco cieńszy, a mimo to dysponuje podobnym rezonansem. Delikatne opukanie korpusu natychmiast potwierdza, że jest on w środku pusty, a jedynie w środkowej części znajduje się drewniany blok stabilizujący całą konstrukcję i umożliwiający zamontowanie przetworników. Wycięcie w pudle umożliwia wygodny dostęp do ostatnich progów, z drugiej strony korpus dochodzi do progu XVI, a stopka gryfu ciągnie się aż do XII-XIII. Nie oznacza to jednak, że granie w wysokich pozycjach sprawia trudności.

Bardzo szeroko rozstawione gałki potencjometrów ułatwiają kontrolę brzmienia - nie sposób je pomylić albo przekręcić przypadkowo dwie naraz. Szyjka o profilu C wydaje się być w przypadku tej gitary złotym środkiem, który powinien zadowolić zarówno gitarzystów typowo rytmicznych, jak i tych z mocnymi inklinacjami solowymi, bądź grających jazz złożonymi akordami. Dosyć wysokie, ale wąskie progi ułatwiają podciąganie strun, palce gładko suną po podstrunnicy nie blokując się na niej. Korpus będący pod względem wielkości między gitarami solidbody, a typowymi półpudłami szczególnie dobrze układa się na kolanie podczas gry na siedząco. Stojąc również nie sprawia problemów, a przede wszystkim ze względu na lekkość nie powoduje bólu pleców po dłuższym użytkowaniu instrumentu.

Jakość wykonania zdaje się wychodzić poza klasę cenową gitary, można powiedzieć, że jest godna instrumentów lutniczych w pełnym tego słowa znaczeniu. Oprócz pozytywnych wrażeń manualnych trzeba również docenić elegancję i charakter tej gitary. Wersja goldtop przywodzi na myśl złotą erę rock and rolla, a jednocześnie kojarzy się z luksusem, elegancją i szykiem.

BRZMIENIE


Bez podłączania do wzmacniacza gitara odzywa się zaskakująco głośno i wyraźnie, co jest niewątpliwą zasługą pustego w środku pudła. Ma wyrównane wybrzmienie w poszczególnych pozycjach. Na czystym kanale wzmacniacza brzmi ciepło i żywo. Dźwięk z przetwornika przy gryfie jest nośny i tylko lekko stonowany, w środkowej pozycji brzmienie ma zaakcentowane skraje pasma i nieco wycofany środek, przy mostku pojawia się klasyczny krzykliwy twang. Włączenie lekkiego przesteru natychmiast przenosi grającego w klimaty starego dobrego rock and rolla z czasów Chucka Berrego, Billa Haleya, Buddy Holly'ego i innych pionierów tego gatunku. Gitara świetnie sprawdza się w brzmieniach bluesowych i rockabilly a mocne single nie tylko precyzyjnie przekazują artykulację, ale umożliwiają efektywną kontrolę dynamiki i stopnia przesterowania, przy zachowaniu precyzji i przejrzystości przetworników jednocewkowych.

Dzięki komorom w korpusie dźwięk jest niezwykle żywy, w specyficzny sposób zdaje się eksplodować z gitary przy każdym uderzeniu strun. Co prawda podatność na sprzężenia jest mniejsza niż w przypadku gitar solidbody, ale przy umiejętnej kontroli tego zjawiska może okazać się atutem. Granie na niej punk rocka w odniesieniu do eleganckiego wyglądu może się wydawać nieco nie na miejscu, jednak charakter brzmieniowy przetworników z charakterystycznym brudem w dźwięku pozwala również na tego typu szaleństwa.

PODSUMOWANIE


Guild M-75 to gitara intrygująca nie tylko z powodu dystyngowanego wyglądu i znakomitego wykończenia, ale przede wszystkim ze względu na niepowtarzalne brzmienie, które przywodzi na myśl erę klasycznego rock and rolla, a jednocześnie inspiruje do dalszych poszukiwań. Przetworniki typu P-90 stanowią pomost łączący wyrazistość brzmienia singli z siłą humbuckerów, a ich jedynym mankamentem jest przydźwięk pojawiający się przy dużej czułości wzmacniacza, choć i w tym jest jakiś urok. Z pewnością nie przeszkodzi on w przypadku grania blues-rockowych riffów z charkotliwym, gruboziarnistym przesterem. Instrument jest ze wszech miar oryginalny pod względem budowy, jak i oferowanych brzmień - trudno nie zwrócić na niego uwagi, a tym bardziej zapomnieć nawet po krótkiej przygodzie w postaci redakcyjnego testu.

 

Korpus: mahoń, świerk
Gryf: mahoń/klon/mahoń
Podstrunnica: palisander indyjski
Progi: 22 narrow jumbo
Klucze: Grover Sta-Tite
Mostek: Guild Floating Tune-O-Matic
Menzura: 628mm - 24¾"
Układ elektryczny: SB-1F Soap Bar
P-90 × 2, VOLUME × 2, TONE × 2,
przełącznik 3-pozycyjny
Wykończenie: Vintage Orange


Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5
Wygoda:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor