DANELECTRO Dano Pro Black

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki DANELECTRO
Testy
2009-05-14
DANELECTRO - Dano Pro Black

W listopadzie ubiegłego roku prezentowaliśmy gitarę Danelectro Dano 59. Zainteresowanie, jakie wzbudził ten instrument, zachęciło nas do przyjrzenia się jej siostrze, czyli Danelectro Dano Pro.

ELEKTRYCZNY DANIEL

Danelectro to firma założona w 1947 roku przez Nathana I. Daniela. Ta nietuzinkowa postać zasługuje na parę słów wstępu, pozwólcie mi więc, że wprowadzę Was w historię nieco głębiej niż zwykle. Wszyscy kojarzymy charakterystyczne główki i korpusy Dano. Niewiele jednak osób zdaje sobie sprawę, kto stoi za gitarami o tak oryginalnych kształtach. Nathan Daniel urodził się w rodzinie litewskich emigrantów, która przybyła do Ameryki, uciekając przed falą antysemityzmu, jaka panowała wtedy w carskiej Rosji. Już jako dziecko zbudował swoje pierwsze radio, a jako nastolatek budował i sprzedawał samodzielnie projektowane wzmacniacze. Dorobił się nawet kilku wynalazków, jednakże brak pieniędzy nie pozwolił mu ich opatentować. Podczas drugiej wojny światowej wszystkie amerykańskie jeepy i motocykle były zaekranowane w zaprojektowany przez niego sposób. Przez jakiś czas prowadził interesy z firmą Epiphone, po czym wygrał kontrakty na zaopatrywanie sieci handlowych Sears Roebuck i Montgomery Ward. Dostarczał im budżetowe wzmacniacze pod nazwami, odpowiednio: Silvertone i Airline. Z Sears współpracował przeszło dwie dekady, projektując między innymi gitarę ze wzmacniaczem wbudowanym w futerał (Silvertone Amp-In-Case), która sprzedawana była w cenie poniżej 50 dolarów.

MASONIT

Być może ze względu na skrajną biedę, w jakiej się wychował, celem Nathana było zbudowanie instrumentów o rozsądnej jakości, na które stać byłoby każdego. Szukał więc tanich materiałów, które spełniałyby wymagania muzyków. Tak trafił między innymi na masonit, materiał wynaleziony w roku 1924 przez Williama H. Masona. Wbrew obiegowej opinii, materiał ten nie jest sklejką. Co więcej, jest całkowicie ekologiczny, ponieważ formowany jest wyłącznie ze skrawków drewna, a do jego produkcji nie jest używany klej ani żadne inne substancje chemiczne. Na przestrzeni lat z masonitu wykonywano rozmaite przedmioty, między innymi meble, kadłuby łodzi, posadzki, a nawet tablice rejestracyjne i... gitary Danelectro właśnie. Z tego to materiału, w roku 1954, firma Danelectro wyprodukowała pod własną marką pierwsze gitary z charakterystycznymi obudowami przetworników typu lipstick, które to - zgodnie z nazwą - były wówczas autentycznymi tubami na szminki kupowanymi od producenta kosmetyków. Trzeba przyznać, że instrumenty te z założenia nie pretendowały do jakiegoś niewyobrażalnego parnasu lutniczej sztuki. Jednakże to właśnie na tych wiosłach kosztujących parę dolców uczyli się grać przyszli prorocy gitary, tacy jak Jimi Hendrix czy Jimmy Page, a obok nich tysiące dzieciaków z biednych dzielnic. Dano miały być tylko wołami roboczymi i tym właśnie były. Obecnie stare instrumenty Danelectro otoczone są prawdziwym kultem, szacunkiem i miłością koneserów. Nie dziwi więc fakt, że po latach wraca się do klasycznych konstrukcji, takich jak Dano 59 lub Dano Pro, wznawiając te serie.

DANO PRO

Model Dano Pro produkowano od 1959 do 1963 roku. Reedycja, którą bierzemy do ręki 50 lat później, ma w założeniu wyglądać tak, jakby przeleżała cały ten okres w szafie. Instrument jest nowy, progi nie mają widocznych śladów użytkowania, a jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że to gitara prosto z surfujących lat 50. Profil pustego w środku masonitowego korpusu nadal, po tylu latach, szokuje. Maskownica ma funkowy, trójkątny kształt. Zarówno ona, jak i biały binding obiegający korpus mają żółtozielony odcień, czyli tak zwany "mint". Wszystkie gitary Danelectro wykańczane są w kolorach inspirowanych lakierami samochodowymi z lat 50. Testowany egzemplarz wykończony jest na czarny mat - i to zarówno korpus, jak i gryf.

Mostek to opatentowana konstrukcja firmy. Sześć niezależnych siodełek pozwala dokładnie wyregulować długość czynną każdej ze strun. Wysokość mostka reguluje się w najprostszy z możliwych sposobów, po prostu przez mocniejsze przykręcenie lub odkręcenie śrub, którymi jest przymocowany do korpusu. Na płytce zamontowane są dwa pokrętła wyglądające jak gały od starego telewizora. Powyżej nich znajduje się przełącznik 3-pozycyjny. Drgania strun przechwytują dwa przetworniki w tubach, oparte na magnesach AlNiCo. Jest to jedna z cech różniących reedycję od oryginału, który posiadał tylko jeden pickup. Warto dodać, że w roku 2007 przeprojektowano ich uzwojenia, by były nieco mocniejsze.

Z tyłu korpusu widoczne są cztery śruby mocujące od spodu przystawki oraz cztery śruby, którymi przykręcony jest klonowy gryf o profilu "C". Na palisandrowej podstrunnicy o radiusie 14 cali nabito 19 progów. Siodełko Dano Pro wykonane zostało z aluminium, a menzura wynosi 635 milimetrów. Na główce, przypominającej kształtem butelkę coca-coli, zamontowano w układzie 3+3 sześć kluczy olejowych w zamkniętych obudowach. One też nie są zgodne z oryginałem, jednakże firma zdecydowała się na ten upgrade pod presją użytkowników. Przez środek główki biegnie duży napis "Danelectro" umieszczony w ramce.

Nie ma więc wątpliwości, z jakim instrumentem mamy tu do czynienia.

TEST

Pierwszy kontakt z tym instrumentem może być wstrząsem. Tak jak wstrząsem może być dla niewtajemniczonego pierwszy kontakt z kawiorem, tak uwielbianym przez koneserów. Kształt korpusu przywodzi mi na myśl futurystyczny sprzęt kuchenny, jaki był w modzie pół wieku temu. Przyznam szczerze, że mnie osobiście wizualna strona tego instrumentu początkowo odrzucała. Potem wziąłem gitarę do ręki i przeżyłem drugi wstrząs. Ta gitara naprawdę gra - chciałoby się zapytać: jak to możliwe? W końcu to jest instrument z masonitu w cenie poniżej tysiąca złotych, wyprodukowany w Chinach.

Gryf jest naprawdę bardzo wygodny i dobrze leży w ręku. Na sucho dźwięk jest dość głośny i przepełniony środkowym pasmem, a cały korpus mocno i wyczuwalnie rezonuje. Struny są niesamowicie sprężyste i oddają dużą część ataku. Wpływ na większą elastyczność strun ma z pewnością krótsza o kilkanaście milimetrów menzura. Nieco męczące jest rozstrajanie się strun w rowkach aluminiowego siodełka - koniecznie trzeba tu użyć smaru grafitowego, który w zasadzie likwiduje problem. Ustawiona fabrycznie akcja nie należy do najniższych, ale jest to przecież instrument retro, a nie współczesna "wyścigówka". Nie jestem gitarzystą używającym rurki slide, więc obniżyłem nieco mostek. Okazało się, że wypadałoby zwiększyć nieco relief podstrunnicy. Szukałem więc odpowiedniej dziurki i... jak to w życiu bywa - nie znalazłem. Okazało się, że pręt napinający można wyregulować tylko po odkręceniu gryfu od korpusu. Duża skucha. Dodatkową niespodzianką jest poważne brzęczenie dźwięku granego na dziesiątym progu pierwszej struny - wygląda na to, że jedenasty próg nie jest zbyt dokładnie nabity. W zasadzie więcej zonków w tym egzemplarzu nie znalazłem, więc teoretycznie drobna regulacja po zakupie załatwia sprawę.

Po podłączeniu gitary do wzmacniacza przez chwilę patrzałem się na nią jak kot na własne odbicie w lustrze. O co tu chodzi? Owszem przyznaję - nieczęsto gram na gitarach retro i być może ktoś inny poczułby się na moim miejscu jak ryba w wodzie. Jednakże doświadczenie zaskoczenia i dezorientacji jest tutaj bardzo pozytywne i przyjemne. Nie znajdziemy bowiem w Dano Pro barw, do jakich przyzwyczaiły nas nasze Stratocastery, Les Paule czy wyczynówki z Kraju Kwitnącej Wiśni. Brzmienie każdej z pozycji przełącznika jest bardzo oryginalne i zmuszające do poszukiwań. Przetwornik spod mostka daje nam coś, co można by określić jako skrzyżowanie Telecastera z SG. Przystawka przy gryfie ma sygnał bardziej agresywny niż tradycyjny single-coil i ciepłe, ale nie przymulone brzmienie. W środkowej pozycji przełącznika otrzymujemy oba te pickupy złączone szeregowo, co jest rzadkością, bo zwykle łączy się taki układ równolegle. Mamy tu więc do czynienia z dość oryginalnym humbuckerem, którego sumaryczne brzmienie jest nieco głośniejsze niż to uzyskiwane w skrajnych pozycjach switcha.

Pierwszy kontakt zaliczam gitarze Dano Pro Black zdecydowanie i bez wahania na plus, co nie jest u mnie częste. Nieraz odkładałem na bok gitary nawet dość drogie i ze srogimi markami na główkach, które jednak nie zachęcały do powtórnego kontaktu. Dano Pro intryguje, przyciąga uwagę i zmusza wręcz do powtórki z rozrywki. Nigdy bym siebie o to nie posądzał - czyżbym "zasmakował w kawiorze"?

WNIOSKI

Z pewnością nie jest to gitara dla każdego. Część potencjalnych zalotników odpadnie w przedbiegach, zniechęcając się stylistyką retro i uznając ją za obciach, część nie odnajdzie w tej pannie niczego interesującego. Jednakże dla kogoś, kto nie chce płynąć głównym nurtem, Danelectro Dano Pro Black może okazać się strzałem w dziesiątkę. Biorąc pod uwagę jej niską cenę (niską, ponieważ naprawdę gra, jakby była trzy razy droższa), jest to idealna kandydatka na drugą gitarę. Zapewniam, że nawet użytkownik mainstreamowych instrumentów z przyjemnością sięgnie po ten oryginalny design i nietypowe brzmienie, tak jak miłośnik fastfoodów może czasem poczuć chęć skosztowania smardzy po francusku. Nie wspominam tu oczywiście o prawdziwych koneserach - ci przywitają Danelectro jak starego, dobrego znajomego. Model ten obchodzi w tym roku okrągły jubileusz, tak więc - wszystkiego najlepszego, Dano Pro!

Krzysztof Inglik
Zdjęcia: Piotr Szarna

konstrukcja: bolt-on
korpus: masonite
gryf: klon
profil gryfu: "C"
podstrunnica: palisander
progi: 19
menzura: 25"
promień
podstrunnicy:
14"
układ elektryczny:
2×AlNiCo Lipstick single-coil,
1×VOLUME, 1×TONE,
przełącznik 3-pozycyjny
klucze: Die-Cast
osprzęt: niklowany
wykończenie:
czarny mat w stylu retro
waga: ok. 2.9kg


Wynik testu
Wykonanie:
4
Brzmienie:
4
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt