FENDER American Special Jazzmaster
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Fender Jazzmaster pojawił się na rynku w 1958 r. W założeniach producenta miał on zastąpić Stratocastera jako wysoki model w ofercie prężnie rozwijającej się firmy. Wprowadzono w nim niesymetryczny kształt korpusu, by zapewnić lepsze wyważenie i komfort gry, także w pozycji siedzącej, jak mieli to w zwyczaju jazzmani - stąd także nazwa Jazzmaster.
Autor testu: Wojciech Wytrążek
Zdjęcia i audio: Krzysztof Inglik
Nowatorska (jak na tamte czasy) konstrukcja przetworników dawała bardziej stonowane brzmienie niż ostro brzmiące single Tele i Stratocastera, idąc tropem gitar hollow body, za co odpowiadały przede wszystkim znacznie większe cewki ukryte pod prostokątnymi obudowami. Jazzmaster był również pierwszą gitarą Fendera z ciemną palisandrową podstrunnicą, która później pojawiła się w pozostałych modelach gitar elektrycznych i basowych tej marki. Leo Fender, choć sam nie grał na gitarze, dał gitarzystom również nowy most z wibratorem - nie była to jednak tak dobra konstrukcja, jak tremolo znane ze Stratocastera, czy klasyczny wibrator Bigsby.
Na przekór nazwie modelu, jazzmani nie pokochali tej gitary, trzymając się konsekwentnie półpudła, a Jazzmaster okazał się świetnym instrumentem do grania surf rocka, o czym świadczą osiągnięcia takich zespołów jak The Ventures, The Surfaris, czy The Fireballs. Jazzmaster wraz z modelami Jaguar czy Mustang, zawsze był w cieniu wielkich ikon - modeli Telecaster i Stratocaster. Znajdując się niejako w drugim obiegu, te gitary mają jednak swych zagorzałych zwolenników i od czasu do czasu powracają do łask często za sprawą muzyków sceny alternatywnej. Sprawdźmy zatem, czym wyróżnia się nowa wersja Jazzmastera - pierwsza z ceną poniżej 1000 USD.
BUDOWA
Korpus gitary wykonano z olchy i wykończono lakierem uretanowym w klasycznym kanonie trójkolorowej przypalanki. Cieniowany jest zarówno przód, jak i profilowany pod żebra tył korpusu. W ofercie dostępna jest również wersja z jednolitym czarnym korpusem. Gryf o profilu modern C wykonany z klonu przykręcono do korpusu czterema śrubami. Palisandrowa podstrunnica mieszcząca 21 progów w rozmiarze jumbo ma niewielki promień - zaledwie 241 mm, czyli 9,5 cala. Siodełko główki wykonano z syntetycznej kości. Klucze to doskonale znane z innych modeli Fendera zamknięte przekładnie olejowe. Przy nazwie modelu znajduje się charakterystyczny podpis "Offset Contour Body". Most to konstrukcja z zastrzeżoną nazwą Adjusto-Matic, która razem ze strunociągiem do złudzenia przypomina konstrukcje znane z modeli innego amerykańskiego producenta.
Układ elektryczny, ukryty pod czterowarstwową płytką typu tortoise shell, opiera się na dwóch przetwornikach typu humbucker, które na pierwszy rzut oka na tę konstrukcję nie wyglądają, za sprawą dużych spłaszczonych cewek ułożonych jedna nad drugą, a nie obok siebie. Dwa przesuwane włączniki przetworników znane z pierwszych wersji Jazzmastera i wersji Reissue ’62 zastąpił jeden przełącznik trójpozycyjny umieszczony na wysokości 21 progu. Potencjometry regulacji głośności i barwy kryją się pod gałkami w kolorze Aged White dobranym do barwy obudów przetworników.
WRAŻENIA
Korpus w testowanym egzemplarzu, jak na drewno olchowe, okazał się ciężki, choć całkiem wygodny zarówno grając w pozycji siedzącej, jak stojącej. Budowa instrumentu, jak i wykończenie jego detali nie wzbudzają zastrzeżeń, utrzymując poziom jakości właściwy dla kalifornijskiej fabryki w miejscowości Corona. Szyjka okazuje się być zapożyczeniem ze współczesnego Stratocastera - profil typu C pewnie leży w dłoni gwarantując poziom komfortu, do którego Fender zdążył nas przyzwyczaić w ostatnich dekadach. Ma na to wpływ także duży rozmiar progów, znacznie ułatwiający podciąganie strun. To samo dotyczy działania kluczy i strojenia.
Podobnie jest z korpusem, choć jego kształt i wyprofilowanie różni się od Strata, ale biorąc gitarę do ręki można w ciemno powiedzieć, że bez cienia wątpliwości jest to Fender. Jedynie ułożenie prawej dłoni na mostku jest nieco inne, choć sfrezowanie przodu korpusu w miejscu gdzie układa się przedramię zasługuje na pochwałę - o ile w Stracie zaokrąglenie jest pod kątem około 60 stopni w stosunku do osi gitary, w Jazzmasterze jest to około 30 stopni. Ta cecha powinna przypaść do gustu gitarzystom, którym w Stratocasterze przedramię układa się na skraju sfrezowania.
Jazzmaster jest generalnie wygodnym instrumentem, choć oczywiście nie ma szans, by w pełni usatysfakcjonować miłośników tzw. profili szybkościowych. Zamiast tego ma w sobie coś, czego nie znajdziemy w tuzinach gitar wyścigowych - unikalny charakter oraz inspirujące brzmienie z posmakiem tajemniczości.
BRZMIENIE
Ujęcie słowami specyfiki dźwięku tej gitary nie jest proste, ponieważ to, co można z niej wydobyć trudno jednoznacznie porównać do któregoś z brzmień zaliczanych do klasyki typu Tele, Strat, LP. Choć mamy tu do czynienia z przetwornikami typu humbucker, to ich specyfika nie do końca oddaje to, co zwykło się określać tym mianem. Atak i reakcja na dynamikę jest właściwa dla mocnych singli. Brzmienie jest czytelne, sprężyste i dobrze wyrównane pasmowo. Stały most gwarantuje pełne i długie wybrzmienie.
Na czystym kanale dźwięk trąci nutą vintage, świetnie nadając się do grania starych utworów (np. z repertuaru chociażby The Shadows, czy The Beatles). Brzmienie jest dźwięczne i nośne, a instrument świetnie oddaje niuanse artykulacji. Poziom sygnału jest nieco niższy niż w klasycznym Jazzmasterze, jednak wciąż mocniejszy niż w przypadku singli. Ta specyfika świetnie sprawdza się ze wzmacniaczem wysterowanym na crunch. Mocny dół pasma daje stabilną podstawę w osadzonych riffach. Środek dobrze przebija się w miksie, góra jest perlista i czytelna, choć minimalnie wycofana. Jazzmaster bardzo pozytywnie zaskakuje również na mocnym przesterze dając mięsiste, stosunkowo twarde brzmienie, minimalnie ciemniejsze niż w przypadku tradycyjnych humbuckerów z cewkami ustawionymi obok siebie.
PODSUMOWANIE
Testując gitarę zazwyczaj zastanawiam się, dla jakiego rodzaju muzyków jest ona przeznaczona. Oczywiście w niektórych przypadkach mogą to być dywagacje kończące się tak, jak domysły inżynierów Fendera - historia pokazała, że jazzmani nie polubili Jazzmastera, a samej gitarze nie udało się zastąpić Stratocastera, który wciąż jest najbardziej cenionym i rozpoznawalnym modelem Fendera. Jednak biorąc pod uwagę specyfikę budowy przedstawionego instrumentu, można stwierdzić, że ten konkretny model ma szansę przypaść do gustu osobom, które cenią harmonijne kształty korpusów i gryfów Fendera, a jednocześnie szukają oryginalnego wyglądu i jeszcze bardziej oryginalnego brzmienia.
Najkrócej mówiąc, dźwięk współczesnego Jazzmastera jest czymś innym niż klasyczne single, typowe humbuckery z cewkami obok siebie, a nawet mocne single typu soapbar, P-90. Nowy model utrzymuje swój unikalny charakter, a jednocześnie jest pozbawiony mankamentów pierwowzoru takich jak źle działający wibrator, niewygodne włączniki przetworników, czy przydźwięk - czemu nie pomyślano o tym wcześniej?
podstrunnica: palisander,
progi: 21 Jumbo
Menzura: 648 mm (25.5")
Korpus: olcha
Układ elektryczny: Jazzmaster Special
Humbucking × 2, 3-pozycyjny przełącznik,
Volume, Tone
Mostek: 2-częściowy - Adjusto-Matic
+ strunociąg
Klucze: zamknięte olejowe
Wykończenie: 3-Colour Sunburst