IBANEZ AF151
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Ibanez to marka kojarzona bardzo mocno ze shredem, a także - dzięki ostatnim wybrykom ośmiostrunowców - z djentem. Jednakże z drugiej strony jest jazz i cały wachlarz wyśmienitych gitarzystów grających w tym stylu.
Tym razem rzucimy więc okiem na model gitary należący do rodziny Artcore, którego nawet na siłę z rockiem skojarzyć się nie da: AF-151 Artstar.
Ibanez ma w ofercie całą gamę gitar hollow-body. Obecnie są to cztery modele sygnowane (John Scofield, Pat Metheny, George Benson i Eric Krasno), a także dziewięć regularnych serii, różniących się kształtami, osprzętem i wykończeniem: AF, AFJ, AKJ, AFS, AG, AGR, AS, ASR i AMF. Testowany tutaj instrument należy do serii AF, w której znajdziecie następujące modele: AF155, AF151, AF75, AF55 i AF75TDG. Pierwsze dwa z nich to szczyt serii zwany "Artstar" - gitary te różnią się właściwie tylko ilością przetworników: AF155 ma dwa pickupy (pod mostkiem i pod gryfem), a testowany model AF151 ma tylko pickup pod gryfem. Przyjrzyjmy się mu nieco dokładniej.
BUDOWA
Korpus Ibaneza AF151 wykonano z klonu płomienistego - dotyczy to nie tylko topu, ale także boczków i tyłu. Jego długość to 495 mm, szerokość 400 mm, a maksymalna głębokość to około 92 mm. Całe pudło gitary, zarówno od przodu jak i od tyłu, ozdobione zostało bindingiem i wykończone w kolorze oznaczonym przez firmę literami AWG, co oznacza "Aged Whiskey Burst". W korpusie, pod gryfem, osadzono legendarny już przetwornik Ibaneza: Super 58, zamknięty w złotej puszce - ten sam montowany jest w sygnaturach George'a Bensona, Johna Scofielda i Pata Metheny. Współpracują z nim dwa potencjometry - VOLUME i TONE - wyposażone w gałki "speed-knob". Pod strunami zamontowano solidny, drewniany, korespondujący z wykończeniem instrumentu pickguard, także z bindingiem. Struny zaczepiane są w ozdobnym, złoconym strunociągu VT06S i opierają się na palisandrowym mostku ART-W, wyposażonym w obustronną regulację wysokości.
Trzyczęściowy gryf wykonany został z mahoniu i klonu - osadzono go w korpusie metodą set-in. Na palisandrowej podstrunnicy nabito 20 progów medium i umieszczono markery pozycji z niezwykle estetycznego abalonu. Do wykonania siodełka użyto kości, a szerokość gryfu w tym miejscu wynosi 43 milimetry. Krawędzie gryfu, podobnie jak główka, zostały wykończone bindingiem. Na główce zamontowano sześć zamkniętych kluczy w układzie 3+3, a otwór pręta regulującego relief gryfu zamaskowany został drewnianą płytką. Elegancji dodaje logo i ozdobna inkrustacja wykonane z masy perłowej. Jednym słowem - klasyczne, jazzowe hollow body o długości czynnej strun 628 milimetrów. Zobaczmy zatem jak sprawuje się w praktyce.
WRAŻENIA
Gitara dociera do nas w solidnym, firmowym futerale Ibaneza. Po jego otworzeniu widzimy niezwykle elegancki instrument, który swoim wykończeniem i kontrastującym z nim złotym osprzętem naprawdę robi wrażenie. Pod względem estetyki nie ma się tu do czego przyczepić - instrument wygląda jakby należał do klasy dwa, trzy razy wyższej. Pudło o głębokości około dziewięciu centymetrów trzyma się bardzo wygodnie i nawet na stojąco nie powoduje ono dyskomfortu. Gryf to klasyczne "C" - taki profilowy złoty środek. Za sprawą bindingu wydaje się on optycznie węższy.
Gitara bardzo ładnie odzywa się akustycznie - co wbrew pozorom nie jest tak częste wśród gitar tego typu. Czasem nawet dość drogie i legendarne modele potrafią z pudła zagrać druciano i bez życia, jakby ich korpus zrobiono z tektury. Tutaj jest wręcz przeciwnie - słychać pełnię brzmienia i tę specyficzną, akustyczną "górkę". Ibanez AF151 fabrycznie wyposażany jest w tak zwane "szlify", czyli struny z płaską, zeszlifowaną owijką, typowe dla instrumentów jazzowych. Dlatego też by przekonać się o jego prawdziwych walorach brzmieniowych trzeba podłączyć tu prąd. Pierwsze co uderza to świetne wyważenie pasm - gitara ani nie dudni, ani nie powala nadmiarem góry. Pierwsze dźwięki na korespondującej z tym testem próbce audio to akord wolno przeciągnięty od najniższej struny do najwyższej, w kilku miejscach (raz bliżej mostka, raz bliżej gryfu). Akordy brzmią czytelnie i klarownie, a instrument cechuje się sporą dynamiką.
To co jeszcze bardzo mi się spodobało, a co cenię w dobrych gitarach jazzowych, to owo charakterystyczne "puknięcie" w ataku wysokich strun - słychać to wyraźnie na załączonej próbce audio w okolicach 1:36. A co jeśli do Ibaneza AF151 zapragnęlibyśmy dodać nieco overdrive'u? Ostatnie dźwięki próbki audio to taka moja próba wstrzelenia się w klimat przesterowanego Scofielda (choć on używa gitary o nieco odmiennej konstrukcji), czyli lekki drive z odrobiną chorusa. Również w tej konfiguracji na gitarze gra się naprawdę przyjemnie.
PODSUMOWANIE
Ibanez AF151 to jedna z większych niespodzianek tego roku. Za niecałe cztery tysiące złotych polskich dostajemy w twardym futerale gitarę genialnie wyglądającą i świetnie brzmiącą. Ale za sprawą zarówno estetyki, jak i walorów sonorystycznych dostajemy w gratisie coś jeszcze - inspirację do grania, a co za tym idzie inspirację do dalszego rozwoju. To coś co potrafią dać tylko najlepsze instrumenty i tylko od takich tego oczekuję. Jeśli Gitarzysta przyznawałby jakiś rodzaj odznaczeń "polecane przez redakcję" to AF151 zdecydowanie by je otrzymał (albo nawet dwa). Jednym słowem, polecam.
gryf: 3-częściowy, mahoń/klon, set-in
podstrunnica: heban
progi: 20, medium
skala: 628 mm
radius: 305 mm
mostek: ART-W ze strunociągiem VT06S
przetwornik: 1x Ibanez Super 58
potencjometry: 1x VOLUME, 1x TONE
w zestawie: firmowy futerał
Krzysztof Inglik