FRET-KING Black Label Eclat Standard

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki FRET-KING
Testy
2013-02-14
FRET-KING - Black Label Eclat Standard

Fret-King jest dzieckiem legendarnego konstruktora, który od kilku dekad zmienia oblicze branży gitarowej. Trevor Wilkinson, bo o nim mowa, niezależnie od etapu kariery, na jakim się znajdował, zawsze pamiętał o początkach swej gitarowej drogi.

Trevor rozwinął firmę, której mottem jest tworzenie jak najlepszych instrumentów w jak najniższej cenie. Gitary marki Fret-King bardzo często wyposażane są w wynalazki i ulepszenia opracowywane przez samego Wilkinsona. Ale nawet wtedy, kiedy interpretują klasykę, mają w sobie coś czego nie znajdziecie w innych konstrukcjach. Tym razem przyglądamy się modelowi inspirowanemu nieśmiertelnym Les Paulem: Fret-King Black Label Eclat Standard.

OGLĄDAMY


Patrząc na tę gitarę wiemy od razu z czym mamy do czynienia - ten design trudno z czymkolwiek pomylić. Ikona rocka, stworzona przez Gibsona - Les Paul - w interpretacji marki Fret-King. Jak wiele pozostało tu z klasyki? Zobaczmy.

Mahoniowy gryf wklejony został w korpus z długim wpustem, co z założenia ma pozytywnie wpłynąć na rezonans i sustain całości. Na charakterystycznej główce zamontowano vintage’owe klucze Wilkinson WJ01 w układzie trzy na trzy, pomiędzy którymi widnieje logo Fret-King by Trev Wilkinson oraz nazwa modelu: Eclat. Dostęp do pręta regulującego krzywiznę gryfu mamy od strony główki - otwór przysłonięty jest maskującą klapką, mocowaną jednym wkrętem. Z tyłu główki, tuż przy górnej krawędzi znajduje się numer seryjny instrumentu. Siodełko na główce wykonane zostało z grafitu, aby zminimalizować ryzyko blokowania się strun w rowkach. Na palisandrowej podstrunnicy nabito dwadzieścia dwa progi rozmiaru medium jumbo, a rolę markerów pozycji pełnią klasyczne, perłowe trapezy. Krawędzie podstrunnicy wykończone są białym bindingiem, przy czym w odróżnieniu od oryginalnego LP Gibsona, nie są zabezpieczone nim szczyty progów.

Korpus zbudowano z dwóch kawałków mahoniu oraz litej, klonowej płyty o grubości trzech ćwierci cala. Osadzono w nim - w kremowych ramkach - dwa przetworniki w niklowych puszkach: Wilkinson WVC. Co ciekawe, przystawki te skonstruowane zostały w oparciu o dokumentację, którą Trevorowi dał w prezencie sam Seth Lover, jeszcze w latach osiemdziesiątych. Humbuckery sterowane są z tradycyjnego, trójpozycyjnego przełącznika zamontowanego na górnym skrzydle korpusu. Jednak w przeciwieństwie do typowego Les Paula, kontrolę barwy i głośności pełnią tu nie cztery, a trzy potencjometry (a w zasadzie - w ujęciu klasycznym - dwa). Patrząc od strony mostka są to: VOLUME, TONE (działające jako "master", czyli na oba pickupy naraz) oraz VARI-COIL. Ta tajemnicza gałka znajduje się nieco dalej od reszty i służy do płynnego odłączania cewek humbuckerów. Oznacza to, że w przeciwieństwie do przełącznika on/off, potencjometrem tym możemy przechodzić przez całe spektrum od pełnego humbuckera to single-coila. Kolejnym niezwykłym elementem tego designe’u jest specjalnie wyprofilowane wcięcie na przedramię prawej ręki - w większości innych gitar tego typu, mamy w tym miejscu ostrą krawędź. Struny zaczepiamy tutaj w sposób charakterystyczny dla modeli LP - na niezależnym strunociągu, współpracującym z mostkiem Tune-o-matic.

GRAMY


Fret-King Black Label Eclat Standard to gitara, którą nasze zmysły akceptują już na pierwszy rzut oka - nie dziwi mnie to, ponieważ za konstrukcją typu Les Paul stoi kilka dekad muzycznej tradycji. W dodatku wykonanie i estetyka stoją tu na wysokim poziomie. Podoba mi się klonowy top, pozbawiony zbędnych upiększeń. W większości tego typu instrumentów nakleja się pod lakierem fornir lub coś co udaje klon wzorzysty, symulując użycie przez producenta wysokiej jakości płyty górnej (co niektórych z Was zaszokuje, w najtańszych instrumentach może to być folia lub zwykłe zdjęcie). Tutaj mamy pewność, że gitara jest z tego co widzimy gołym okiem, a co potwierdza wspomniane wcięcie na przedramię. Daje ono nie tylko spory komfort, w porównaniu do ostrej krawędzi tradycyjnego LP, ale także w zagłębieniu tym dokładnie widać na jakiej głębokości kończy się klonowa nakładka i gdzie zaczyna się mahoń.

Także wykończenie gryfu pozostaje bez zarzutu, a palisandrowa podstrunnica ze swą porowatą, gruboziarnistą fakturą oraz dodatkiem perłowych markerów, prezentuje się bardzo dobrze. Progi są świetnie wykończone (łącznie ze szczytami). Profil gryfu to niezbyt głębokie "D", można by zaryzykować stwierdzenie, że jest nowoczesny. W połączeniu z typowo bluesowym, dwunastocalowym radiusem i krótszą, tak zwaną gibsonowską skalą, tworzy to ciekawą kombinację - jakby połączenie starego z nowym. Ta cecha przenika jednak większość aspektów testowanego Fret-Kinga Black Label Eclat Standard. Korpus jest ciekawie wyprofilowany nie tylko z przodu, ale także z tyłu i odczuwam go jako znacznie bardziej komfortowy niż oryginalne LP. Zobaczmy teraz jak gra ten instrument. Na barwie czystej i na pełnych humbuckerach Eclat odzywa się niezwykle dźwięcznie z wyeksponowanym środkowym "honkiem", jak przystało oczywiście na mahoniowy korpus. Góry i wysokiego środka jest tu jednak więcej niż się spodziewałem.

Gitara nie jest w żaden sposób stłumiona, czy zduszona - szczególnie jeśli chodzi o przetwornik pod gryfem, co niestety jest dość często spotykanym mankamentem w konstrukcjach tego typu. Duży wpływ na te pozytywne odczucia mają zapewne przetworniki oparte na magnesach AlNiCo V, zbudowane według wskazówek Setha Lovera. Grają bardzo dobrze, a nawet lepiej niż można by się było tego spodziewać po instrumencie w tym segmencie cenowym. Co prawda na przesterze trzeba minimalnie skręcić potencjometr TONE, żeby uzyskać nieco bardziej nosowe brzmienie, ale i tak jest ono rasowe i takie jakiego bym oczekiwał. Distortion dość ładnie przechodzi w crunch podczas skręcania gałki VOLUME, dzięki czemu uzyskujemy szeroką paletę barw prosto z gitary bez konieczności sięgania po korekcję wzmacniacza.

Należy też pochwalić barwę uzyskiwaną z singli (po wycofaniu pokrętła VARI-COIL) - jest naprawdę sprężysta i niezwykle plastyczna po dodaniu lekkiego drive’u. Pozostaje jeszcze sprawdzić, w jaki sposób pracuje wspomniany potencjometr VARI-TONE. Otóż pozwala on na płynne (a nie skokowe, jak w przypadku tradycyjnego przełącznika typu "split") wygaszanie jednej cewki humbuckerów. Tu muszę od razu przyznać, że jest to jeden z najciekawszych patentów z jakimi się spotkałem. Umożliwia bowiem stopniowe domiksowywanie drugiej cewki każdego z przetworników, aż do uzyskania pełnego humbuckera. Daje to naprawdę spore możliwości ustawiania brzmienia, w zależności od proporcji. Oprócz tego można znaleźć kilka innych ciekawych, muzycznych zastosowań tego potencjometru. Przykładowo, gramy nutę na singlach, a w miarę jej wygasania rozkręcamy coraz bardziej gałkę VARI-COIL, poszerzając pasmo i wydłużając sustain. Naprawdę bardzo fajne rozwiązanie.

PODSUMOWANIE


Fret-King Black Label Eclat Standard to godna reinterpretacja klasyki, nie skażona absurdalną ceną, a oferująca w zamian dobre wykonanie, dobrej jakości materiały i interesujące innowacje. Mam tu na myśli bardzo wygodne wyfrezowanie korpusu na prawą rękę oraz unikalny potencjometr, VARI-COIL, dzięki któremu pod ręką będziemy mieli szerszą paletę barw i ich odcieni. Jednakże nawet pomijając to, Eclat jest wygodnym instrumentem, który nie zawiedzie nas brzmieniowo.


korpus: mahoń/klon
gryf: mahoń
podstrunnica: palisander
radius: 305mm (12")
skala: 628mm (24,75")
siodełko: grafit, 43mm
progi: 22, medium jumbo
osprzęt: chromowany
mostek: Tune-o-matic
klucze: Wilkinson WJ01
przystawki: 2x Wilkinson WVC
potencjometry: TONE, VOLUME, VARI-COIL
przełącznik: 3-pozycyjny
waga: 3,7kg
dostępne wykończenia: Cherry Sunburst, Black,
Tobacco Sunburst
w zestawie: pokrowiec
kraj pochodzenia: Korea




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt