WASHBURN RX10

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki WASHBURN
Testy
2013-01-29
WASHBURN - RX10

Firma Washburn Guitars może poszczycić się długą, bo trwającą już blisko 130 lat, historią. Początki marki sięgają bowiem roku 1883, kiedy to powstał pierwszy warsztat zlokalizowany w Chicago.

W latach 20. zeszłego wieku miejsce to stało się prawdziwym centrum ówczesnego muzycznego świata i to właśnie tam swoje pierwsze kroki stawiali muzycy wywodzący się z Missisipi, a Maxwell Street (gdzie swą siedzibę miała firma) stał się kolebką bluesa Delty w jego najbardziej rdzennym wydaniu. Instrumenty Washburna dojrzewały wraz z muzykami towarzysząc im przez kilka dekad. W dzisiejszych czasach asortyment firmy nawiązuje zarówno do historii, jak i do nowoczesnych rozwiązań konstrukcyjnych.

W tym miesiącu na warsztat weźmiemy gitarę elektryczną Washburn RX10 pochodzącą z serii RX, która obejmuje sześć grup instrumentów: RX6, RX10, RX20F, RX22F, RX50F i RX80. Seria RX jest reklamowana przez producenta właśnie jako połączenie tradycji ze współczesnością. Rzeczywiście można tak na to spojrzeć, jednak testowanej tu gitarze zdecydowanie bliżej do rozwiązań bardziej nowoczesnych niż tradycyjnych. W ciągu kilku ostatnich lat tak już się przyjęło, że już sam brak sztucznego postarzenia instrumentu można uznać za oznakę czegoś współczesnego i nad wyraz nowoczesnego… Testowany egzemplarz to wersja MB, czyli Metallic Black. Pozostałe opcje do wyboru to MRD (Metallic Red) oraz VSB (Vintage Sunburst).

Budowa


Ile znajdziemy owej tradycji w Washburnie RX10? Z pewnością będzie to mostek tremolo oraz tradycyjnie nieblokowane klucze, a może również sposób połączenia gryfu z korpusem? Cała reszta jest jak najbardziej współczesna i ma więcej wspólnego z nowocześniejszymi rozwiązaniami technicznymi. Pod względem wyglądu zewnętrznego instrumentowi nie można nic zarzucić. Wykończenie gitary stoi na wysokim poziomie, a poszczególne elementy są ze sobą starannie połączone, co szczególnie zwraca uwagę w przypadku gryfu. Kształt gitary dosyć luźno nawiązuje do Stratocastera, jednak poza dwoma wycięciami w korpusie podobieństwa się właściwie kończą. Design RX10 jest bliższy rozwiązaniom typu Super-strat, co sugerują takie elementy, jak ostre wyprofilowanie krawędzi korpusu, głębsze wycięcia, 24 progi, charakterystyczne komory przetworników single-coil, minimalizm w kwestii potencjometrów (jedynie dwie gałki) czy lokalizacja gniazda wyjściowego.

Korpus wykonano z lipy i wykończono na wysoki połysk. Klonowa podstrunnica została przykręcona do korpusu za pomocą czterech śrub umieszczonych w stalowych tulejach. Na palisandrowej podstrunnicy znalazły się 24 progi, natomiast rolę progu zerowego pełni siodełko Graph Tech NuBone o optymalnie dobranych nacięciach na struny, dzięki czemu wysokość poszczególnych strun nad progami jest zróżnicowana i ułatwia dobranie najlepszej akcji). Szerokość gryfu na wysokości siodełka wynosi 43 mm, natomiast w okolicach progów 22-24 - 56 mm.

Skoro mowa o podstrunnicy, to warto zwrócić uwagę na wspomniane siodełko - jest to element wykonany z tworzywa określanego przez producenta, firmę Graph Tech, jako sztuczna kość. Nazwa handlowa tego produktu to NuBone. Siodełko doskonale spełnia swoje zadanie i nie wymaga żadnych ingerencji dłonią uzbrojoną w pilniczek do paznokci. Podczas strojenia i podciągania struny nie klinują się w szczelinach siodełka, nie dochodzi również do spłaszczenia brzmienia przy grze na pustych strunach, jak to bywa w przypadku kiepskiej jakości siodełek plastikowych. Fabrycznie instrument wyposażono w komplet strun D’Addario EXL-120.

Podstrunnica sprawia bardzo przyjemne wrażenie i zachęca do gry estetyką wykończenia, na którą składa się nie tylko jej precyzyjne wycięcie, ale również doskonale nabite progi - równo na całej długości, bez żadnych niedociągnięć. Ich końce zostały równie starannie wyprofilowane i pozbawione wszelkich nierówności, dlatego podczas podciągania strun można poczuć się w pełni komfortowo. Biorąc pod uwagę cenę gitary wykończenie gryfu zasługuje na szczególną pochwałę, ponieważ nieczęsto udaje się się trafić na instrument z tego segmentu cenowego, który nie zraża do gry po wzięciu do rąk za sprawą co najmniej kilku irytujących detali.

Na pokładzie Washburna RX10 znalazły się trzy przetworniki: dwa typu single-coil i jeden humbucker. Układ S-S-H jest sprawdzonym rozwiązaniem stosowanym w gitarach aspirujących do roli narzędzi o uniwersalnym charakterze. Czy RX10 sprosta niełatwemu przecież zadaniu połączenia w sobie kilku żywiołów? O tym przekonamy się za chwilę.

RX10 wyposażono w ruchomy mostek bazujący na klasycznym rozwiązaniu Fendera - Tremolo. Końcówka ramienia mostka została uzbrojona w plastikową końcówkę utrzymaną w czarnej tonacji, która co prawda doskonale pasuje do korpusu, jednak może wymagać pewnej ingerencji. Przed przystąpieniem do gry warto poświęcić nieco czasu na sprawdzenie, czy na jego powierzchni nie występują zadziory, które mogą okazać się dosyć niebezpieczne podczas gry - w przypadku egzemplarza testowego tak właśnie było. Można lubić gitary z pazurem, ale nie aż tak… Pomijając te drobne mankamenty, należy przyznać, że mostek spełnia swoją funkcję, chociaż - czego można się było spodziewać, w końcu na pokładzie gitary znajdują się zwykłe, pozbawione blokady klucze, na których trzeba nawinąć kilka zwojów strun - jego działanie istotnie wpływa na pogorszenie stroju. Dla miłośników wibrato w stylu Hanka Marvina mostek Washburna będzie jednak doskonałym rozszerzeniem możliwości gitary.

Waga instrumentu jest utrzymana w rozsądnych granicach, biorąc ją do ręki czuć solidny kawałek drewna, a jednocześnie brak wrażenia przesadnej lekkości, które cechuje część instrumentów z niższej półki.

Brzmienie


Już bez podłączenia do wzmacniacza gitara wydaje z siebie dość głośny dźwięk i nieźle rezonuje. Odpowiedź gitary jest szybka, brzmienie zwarte i ostre. Instrument dobrze reaguje na mocniejszy atak kostki i w odpowiedzi ujawnia sporo szczegółów. Owa czytelność uwydatnia się jeszcze po podłączeniu do wzmacniacza. Na czystym brzmieniu RX10 dobrze eksponuje środek pasma i podaje go z na tyle wysoką selektywnością, że pozwala na swobodną grę rozłożonych akordów o rozbudowanej strukturze. W przypadku gry solowej gitara wydaje się być stworzona do gry w stylu country przywodząc na myśl Telecastera i oferując dużą zawartość wysokich tonów, a także szybki atak. Brak ciepła można łatwo zrekompensować przełączając się na singiel przy gryfie i w tym przypadku uzyskujemy całkiem przyzwoitą barwę nadającą się do łagodniejszej gry bluesowej, choć ciepłe tony nie są mocną stroną gitary.

Po włączeniu przesteru RX10 mocno wyrywa do przodu i pokazuje w jakiego rodzaju dźwiękach czuje się najlepiej. Ostre i szybkie odmiany rocka/metalu to jest to, co ta gitara potrafi najlepiej. Szybkie kostkowanie czy gra na tłumionych strunach brzmią bardzo czytelnie. Jest to dobre narzędzie na początek dla miłośników thrashu i szybkiego kostkowania.

Niezależnie od poziomu nasycenia dźwięku gitara daje otwarte i przejrzyste brzmienie. Przy niższych wartościach gainu mamy do czynienia z ostrym tonem przywodzącym na myśl dokonania kapel hardrockowych z lat 80.

Na tej gitarze wiele słychać - być może to nie ucieszy początkujących gitarzystów, jednak tu niewiele da się ukryć i sporo niedociągnięć wyjdzie na jaw. Jak na tę klasę cenową rozpiętość dynamiczna jest spora, pozwalając na całkiem solidną pracę nad artykulacją. Co innego z próbą kontrolowania dynamiki za pomocą potencjometru głośności w gitarze - w ten sposób trudno o bardziej wyrafinowaną kontrolę tego aspektu gry. Poziom szumów jest umiarkowany w przypadku humbuckera, natomiast przy singlach może być nieco irytujący.

Czas zanikania dźwięku w większości pozycji jest przyzwoity, chociaż trzeba przyznać, że sustain nie jest najmocniejszą stroną testowanego instrumentu. Nieco brakuje niższego pasma, które zanika stosunkowo szybko. Gitara dobrze trzyma strój, nie ma też większych problemów z nieprawidłową intonacją. Jedynie wy wyższych pozycjach (powyżej progu 12) dochodzi do niewielkich i w pełni akceptowalnych odchyleń. Doskonale sprawdza się w rocku, chociaż trudno wyobrazić ją sobie w jego klasycznych odmianach, gdzie lepiej sprawdzą się wiosła o cieplejszym brzmieniu. Krótko mówiąc RX10 najlepiej czuje się w okolicach gatunków wymagających ostrego brzmienia i szybkiego ataku, czyli po prostu w country, hard rocku i thrash metalu.

Podsumowanie


Zanim napiszę parę słów podsumowania na temat samej gitary, muszę zwrócić uwagę na jej cenę, która wynosi 590 złotych. Tyle musimy zapłacić za przyzwoicie brzmiący i do tego bardzo wygodny instrument. Washburn RX10 jest wart każdej wydanej na niego złotówki i może stanowić doskonały wybór nie tylko dla początkującego gitarzysty. Ponadprzeciętne brzmienie, duża wygoda gry i staranność wykonania stawiają ten instrument wyżej niż niejedno wiosło oferowane w znacznie wyższej cenie. Nie po raz pierwszy okazuje się, że wybór najdroższego instrumentu z założonego segmentu nie zawsze jest najlepszym pomysłem, może się bowiem okazać, że działając w ten sposób pominiemy ciekawe propozycje dostępne już w niższych cenach. Tak właśnie jest w przypadku Washburna RX10.

Stosunek jakości do ceny jest w tym przypadku rewelacyjny. Dla początkującego gitarzysty rozglądającego się za przyzwoitą gitarą w rozsądnej cenie to rozwiązanie idealne.


konstrukcja: bolt-on
korpus: lipa
gryf: klon
podstrunnica: palisander
menzura: 25,5"
progi: 24
szerokość gryfu: 43 mm (siodełko), 56 mm (próg 22)
siodełko: Graph Tech NuBone
osprzęt: chromowany
mostek: Fulcrum tremolo
klucze: Die-Cast
przetworniki: 2x single coil (przy gryfie i w pozycji środkowej),
1x humbucker (przy mostku)
przełącznik przetworników: 5-pozycyjny
regulatory: VOLUME, TONE
kolor: czarny
wykończenie: wysoki połysk
fabrycznie założone struny: D’Addario E XL-120




Sławomir Sobczak

Wynik testu
Wykonanie:
5
Brzmienie:
4
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor