IBANEZ RG1XXV

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki IBANEZ
Testy
2012-07-09
IBANEZ - RG1XXV

Ibanez, jest jedną z kilku najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Znają ją wszyscy, ale nie wszyscy wiedzą, jak głęboko sięgają jej korzenie.

Firma matka - Hoshino Gakki - założona została w roku 1908, czyli na długo przed powstaniem pierwszych manufaktur gitarowych w USA, jako zajmujący się sprzedażą instrumentów muzycznych oddział sieci księgarni Hoshino Shoten. W roku 1929 nawiązano współpracę z lutnikiem Salvadorem Ibánezem, którego instrumenty cieszyły się w Japonii niezwykłą estymą. Niestety z powodu burzliwej historii hiszpańskich lat 30. jego warsztat został całkowicie zniszczony. Japońska korporacja wykupiła więc prawa do marki, by gitarową tradycję kontynuować początkowo pod nazwą Ibanez Salvador, a potem już tylko Ibanez.

Era instrumentów elektrycznych, które znamy dzisiaj, rozpoczęła się w roku 1957. Początkowo były to kopie gitar europejskich, takich jak Hagström i EKO, a potem amerykańskich, takich jak Gibson i Fender. Ten etap działalności firmy Ibanez zakończył się serią procesów, ponieważ okazało się, że dzieła japońskich lutników w wielu przypadkach przewyższają jakością oryginały, zagrażając pozycji i renomie największych zachodnich marek. Całe szczęście, można by rzec, bo to właśnie zmusiło Hoshino Gakki do poszukiwania autorskich projektów i rozwiązań, których owocem bez wątpienia jest także testowana obecnie gitara Ibanez RG1XXV.

RG1XXV


Co kryje się pod symbolem modelu RG1XXV? Łatwo się domyślić - RG to legendarna, wprowadzona w roku 1987 seria Ibaneza, będąca następczynią linii Roadstar (stąd używany oficjalnie od 1992 roku skrót RG, czyli Roadstar Guitar). Design bezpośrednio czerpiący z designu Jema - świeżo wówczas upieczonej sygnatury Steve’a Vaia. Gitara, która jako pierwsza w pełni zasłużyła na miano superstrata i która jako jedna z wielu odcisnęła niezwykle silne piętno na historii muzyki. "XXV" to oczywiście srebrny jubileusz - w tym roku od stworzenia modelu RG minęło dokładnie dwadzieścia pięć lat. Owa nieco tajemnicza jedynka w RG1XXV oznacza pierwszą jubileuszową serię - Ibanez zamierza wypuścić w tym roku cztery rocznicowe modele, ujawniając pozostałe w kolejnych kwartałach (w momencie pisania tego testu nie wiemy niestety, jaki będzie kolejny). Pikanterii sprawie nadaje fakt, że gitara wydana z okazji 25. rocznicy nie została wykonana w Japonii. Instrument ten należy do serii Premium, a z tyłu główki znaleźć możemy napis: "Proudly manufactured by Ibanez Premium Factory, Jawa Timur, Indonesia". Sprawdźmy zatem, co kryje pod maską indonezyjski Ibanez RG1XXV.

Budowa


Ibanez RG1XXV, jak przystało na przedstawiciela serii RG, ma korpus o charakterystycznej, dość ostrej linii i głębokich wcięciach, wykonany z amerykańskiej lipy. Pierwsze, co rzuca się w oczy po otworzeniu futerału, to lakier, którym pokryto korpus i główkę - zdecydowanie mamy tu do czynienia z powrotem do lat 80. Intensywny, neonowy, żółty odcień jednoznacznie kojarzący się z tamtą erą - Fluorescent Yellow. Druga wersja kolorystyczna, w jakiej występuje RG1XXV, to Fluorescent Pink. W czarnej kontrastującej płytce osadzono trzy wyprodukowane specjalnie dla Ibaneza w USA przetworniki w konfiguracji HSH: DiMarzio IBZ-B, DiMarzio IBZ-S i DiMarzio IBZ-N. Współpracują one z typowym dla Ibaneza triem kontrolerów złożonego z gałek MASTER VOLUME i MASTER TONE oraz 5-pozycyjnego przełącznika, który w pozycjach drugiej i czwartej rozłącza automatycznie cewki humbuckerów. Pickupy, potencjometry i nasadka przełącznika są w kolorze żółtym, co czyni instrument bardziej agresywnym wizualnie.

Natomiast osprzęt, czyli mostek i klucze, jest w kolorze czarnym. Mostek tutaj zamontowany to Edge Zero II z systemem ZPS3Fe. Jest to układ kontrujących sprężyn poprawiających stabilność mostka. Sztywność działania systemu można regulować specjalnym pokrętłem, do którego mamy dostęp przez wycięte w tylnej płytce okienko. Pięcioczęściowy gryf wykonano z klonu i orzecha, a podstrunnicę z palisandru. Charakterystycznym elementem zwane zęby rekina (Sharktooth Inlay) - także w kontrastującym, żółtym kolorze. Progi w liczbie dwudziestu czterech to oczywiście rozmiar jumbo. Główka wykończona w kolorze korpusu jest dopełnieniem całości. Gitarę otrzymujemy w futerale Ibanez Premium, opisywanym jako "bag" (czyli pokrowiec), ale pomimo obszycia go materiałem jest na tyle sztywny i solidny, że spokojnie możemy tu mówić o futerale. W komplecie jest także pasek oraz specjalny, przypominający szwajcarski scyzoryk niezbędnik z kluczami - podobne dodawane były do serii Prestige.

Gramy


Gitara od razu po wyjęciu z futerału jest gotowa do grania - niska akcja, wystrojona menzura, odpowiednia wysokość pickupów - wszystko tu się zgadza. Także pod względem wykończenia nie da się znaleźć słabych stron. Trzeba tu wspomnieć, że ustawienie i sprawdzenie instrumentu jest gwarantowane przez Meinla - na pudełku jest firmowa naklejka, a na instrumencie metka z podpisem pracownika firmy. Każda gitara Ibaneza przed wysłaniem jest bowiem testowana i regulowana na specjalnym stanowisku. Pod tym względem polscy gitarzyści mogą się cieszyć standardem obsługi takim samym jak ci w Niemczech czy Austrii - to zdecydowanie dobra wiadomość.

Pod względem manualnym mamy do czynienia z tak zwaną wyścigówką - choć nigdy nie lubiłem tego określenia - czyli z bardzo płaskim radiusem podstrunnicy, dość płytkim i płaskim profilem szyjki, ułatwiającymi legato progami jumbo i wzorowym wręcz dostępem do najwyższych progów dzięki głębokim wcięciom w korpusie. Nawet ktoś, kto jest przyzwyczajony do vintage’owych Stratocasterów, odnajdzie się tutaj dość szybko - w odwrotną stronę już nie zawsze. Po Ibanezie większość gitar wydaje się po prostu mniej wygodna. A jak RG1XXV sprawuje się po podłączeniu do prądu? Przetworniki charakteryzują się dość mocnym, ale jednocześnie otwartym sygnałem. Wysoki poziom wyjściowy nie koncentruje się bowiem w środkowym paśmie. Dołu i niższego środka jest tu dość niewiele. Bardziej wybija się na plan pierwszy wysoki środek i przyjemnie zaokrąglona góra. Barwa oddawana przez pickupy jest mocno nasycona harmonicznymi, co daje o sobie znać na kanale przesterowanym. Uzyskanie lejącego się, ale nie zamulonego, krystalicznie przejrzystego przesteru jest bardzo łatwe.

Dzięki mniejszemu nasyceniu dołem można uniknąć dudnienia, a dodawanie basu na wzmacniaczu dodaje wagi nutom granym w wyższych rejestrach. Co ciekawe, gałka VOLUME daje użyteczne barwy w większości swojego zakresu. Odczuwalna głośność sygnału zmniejsza się dość późno, umożliwiając wcześniej uzyskanie przesterowania o coraz mniejszym nasyceniu gainem bez modyfikacji jego poziomu we wzmacniaczu czy kostce. Pickup pod gryfem jest dość jasny i aby uzyskać brzmienie bardziej vintage, trzeba skręcić odrobinę zarówno VOLUME, jak i TONE. Generalnie ta współpraca z potencjometrami jest chyba największą zaletą układu elektrycznego RG1XXV - naprawdę pozwala na uzyskanie przysłowiowej "szerokiej palety barw".

Ciekawostką jest także zastosowany tu singiel DiMarzio IBZ-S, zaprojektowany specjalnie do towarzystwa dla sąsiednich humbuckerów. Międzypozycje, czyli drugie i czwarte ustawienie przełącznika, brzmią genialnie zarówno na barwie czystej, jak i przesterowanej.

Na kanale czystym docenimy krystaliczność i czystość dźwięku, a w przypadku duetu środek- mostek wręcz fenderowskie kwakanie w funkowych riffach. Na kanale przesterowanym można tych pozycji użyć jako skokowej zmiany gainu, a w niektórych partiach podkładowych lub przy jednoczesnym skręceniu VOLUME jeszcze bardziej wyczyścić dźwięk z przesteru. Generalnie wrażenia dźwiękowe z obcowania z Ibanezem RG1XXV są bardziej niż dobre - ma się wrażenie, że rzeczywiście elektronika została idealnie dopasowana do tej konstrukcji. Kolejną kwestią jest mostek - jak już wspomniałem, jest to konstrukcja Edge Zero II z systemem ZPS3Fe, który poprawia stabilność dzięki systemowi przeciwległych sprężyn. Rzeczywiście system działa, da się regulować jego sztywność specjalnym, dostępnym z tyłu pokrętłem, a nawet ustawić go tak, że pomimo podciągania czy zerwania struny gitara będzie nadal stroiła. Wszystko to przy normalnej funkcjonalności wajchy. Prawie normalnej, bo owa stabilizacja skutecznie eliminuje popularne tricki, takie jak flutter. Jeśli chodzi o mnie, to jestem oldskulowcem i wolę tradycyjnie działające tremolo nawet za cenę mniejszej jego stabilności.

Na szczęście w mostku tym wystarczy zdjąć poprzeczkę napinającą przeciwległe sprężyny (czynność trwająca kilkanaście sekund), by cieszyć się normalnym Floyd Rosem. Tak więc w tym modelu każdy będzie mógł sam wybrać, jak pracować ma jego tremolo - i to za pomocą fabrycznych rozwiązań - a pamiętam, jak niegdyś w swym RG550 blokowałem mostek Lo-Pro Edge jakimiś kawałkami drewna i innymi wynalazkami. Na koniec muszę napisać parę słów o wykończeniu. Kolor lakieru robi piorunujące wrażenie - naprawdę, sprawdzałem na znajomych. Jeśli kiedykolwiek używaliście tych grubych fluorescencyjnych mazaków, to są to dokładnie te barwy. Jednakże pełne światło dzienne to nie jest ich najkorzystniejsze środowisko. To wykończenie zostało stworzone na scenę - jeśli otoczenie jest ciemniejsze, to nasza gitara wychwyci najmniejszy promień światła i będzie się zdecydowanie wybijać z tła. Koniec trumienno-drewnianej nudy? Tak, mając bowiem gitarę w jednym z tych kolorów, nie będziecie mieć wrażenia obcowania z kawałkiem pamiętającego czasy PRL-u regału swojej teściowej, ale z czymś ekscytującym i elektryzującym (Ibanez na swojej stronie używa dość słusznie hasła "We invented electrifying").

Podsumowanie


Ibanez RG1XXV to godna reminiscencja słynnej konstrukcji stworzonej przez japońskiego producenta dwadzieścia pięć lat temu. Co ciekawe, jest to model Premium wyprodukowany w Indonezji, a nie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jakość wykonania i walory brzmieniowe wyjaśniają jednak, dlaczego potomkowie samurajów odważyli się na wypuszczenie specjalnego jubileuszowego modelu z napisem "Proudly manufactured by Ibanez Premium Factory, Jawa Timur, Indonesia". Wydaje mi się, że grając na RG1XXV, będziecie przekonani tak samo jak oni o słuszności tej decyzji.


korpus: lipa amerykańska
gryf: klon, orzech (5-częściowy)
typ gryfu: Wizard Premium
podstrunnica: palisander
progi: 24, jumbo
markery: Sharktooth Inlay
mostek: Edge Zero II w/ZPS3Fe
pickupy: DiMarzio IBZ-N (gryf), DiMarzio IBZ-S (środek),
DiMarzio IBZ-B (mostek)
osprzęt: czarny (BK)
dostępne wykończenia: żółte (FYE), różowe (FPK)
w zestawie: futerał Ibanez Premium,
pasek, klucze do regulacji




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor