FENDER Sonoran SCE

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2006-08-07
FENDER - Sonoran SCE

Obydwa testowane dziś instrumenty wchodzą w skład nowej serii Fendera - California. Pojęcie "nowa seria" właściwie jest nie do końca prawdziwe, ponieważ modele te były bardzo popularne na przełomie lat 60. i 70.

Jest to więc reedycja pomysłu sprzed lat, który - w odświeżonej wersji - powinien zapewnić producentowi murowany sukces, a nabywcom możliwość zakosztowania gitar z okresu złotej ery Fendera. Kingman SCE i Sonoran SCE - bo o nich mowa - na pierwszy rzut oka niczym się od siebie nie różnią. Nie sądzę jednak, żebym - w wyniku jakiejś pomyłki - otrzymał dwa takie same instrumenty różniące się tylko nazwą. Jedynym więc sposobem, aby rozwiać tu wątpliwości, jest przyjrzenie się gitarom z bliska. Skoro obydwa modele dzieli cena, to jakie ma to przełożenie na rzeczywiste walory brzmieniowe i użytkowe? Spróbujmy pokusić się o ich wzajemne porównanie.

FENDER SONORAN SCE

Pudło rezonansowe to klasyczny kształt dreadnought uzupełniony głębokim wycięciem, które ułatwia wygodny dostęp do wyższych pozycji. Płyta przednia wykonana została z litego świerku (o dość nieregularnym układzie słojów), a boczki i tył z mahoniowej sklejki. Korpus posiada wieloczęściowy plastikowy binding ładnie komponujący się z całością. Palisandrowy mostek został wyposażony w kompensowany strunnik, który - podobnie jak zatyczki strun - wykonany jest niestety ze zwykłego, białego plastiku. Wnętrze pudła wykonane jest dość estetycznie i nigdzie nie widać resztek kleju. Wklejony, mahoniowy gryf posiada wygodny, znany z gitar elektrycznych profil V.

Na palisandrowej podstrunnicy nabito 20 progów medium. Progi są ładnie wykończone na końcach, choć nie są zbyt równo nabite, przez co w niektórych pozycjach struny brzęczą, a gdzieniegdzie dźwięk wręcz gaśnie. Zastrzeżenie można mieć także do siodełka, które jest wykonane z niskiej jakości materiału. Główka o charakterystycznym kształcie, znanym z gitar elektrycznych tego producenta, zaopatrzona jest w sześć (zamontowanych w rzędzie) nieolejowych kluczy, które pracują płynnie, bez luzów. Gitara polakierowana jest bezbarwnym, poliuretanowym lakierem i wykończona na wysoki połysk.

Fender Sonoran
dysponuje firmowym układem elektronicznym składającym się ze standardowego przetwornika piezo, umieszczonego pod mostkiem, oraz aktywnego preampu z trzypasmową regulacją barwy i potencjometrem VOLUME. Klapka na baterie znajduje się obok preampu, co nie wydaje się najszczęśliwszym rozwiązaniem, gdyż każdy dodatkowy otwór w pudle rezonansowym zmienia występujące w nim naprężenia i sposób wibracji, często pogarszając brzmienie. Gniazdo wyjściowe znajduje się nieopodal zaczepu na pasek u dołu pudła. Gitara w miejscu montażu dolnego zaczepu posiada wzmocnienie w postaci masywnego klocka, co zapobiega jego wyrwaniu. Może więc trochę dziwić fakt zamocowania gniazda wyjściowego na niewzmocnionej płycie bocznej. Wypada też zwrócić uwagę na nie do końca precyzyjne wyliczenie osi symetrii mostka, co spowodowało wyraźne przesunięcie się strun do prawej krawędzi podstrunnicy.

Gitara Sonoran odzywa się bardzo jasnym, przejrzystym brzmieniem. Nieco przymała ilość dołu (jak na konstrukcję dreadnought) rekompensowana jest ładnym, dźwięcznym środkiem. Góra jest bardzo szklista i - jak w większości instrumentów w tym przedziale cenowym - nieco strzelająca. Instrument jest dość głośny i posiada dobrą dynamikę. Do tego ładnie brzmią flażolety, które długo wybrzmiewają i mają odpowiednią siłę przebicia w zestawieniu z normalnymi dźwiękami. Na uwagę zasługuje ładne, okrągłe i zrównoważone brzmienie w wysokich pozycjach. Wiele instrumentów charakteryzuje się w tym miejscu brzmieniem krótkim, pozbawionym wielu alikwotów, ale pod tym względem Fender Sonoran broni się znakomicie, zachęcając do gry solowej. Zamontowany układ elektroniczny działa przyzwoicie. Klasyczny sound przetwornika piezo wzmocniony jest poprawnie działającym przedwzmacniaczem. W przypadku wielu zastosowań scenicznych jest to w zupełności wystarczające.

FENDER KINGMAN SCE


Bliźniaczo podobny do poprzednika rożni się nieco detalami. Kształt pudła pozostał bez zmian. Świerkowy, lity top posiada równiejszy - niż w przypadku poprzednika - układ słojów. Boczki wykonane są ze sklejki mahoniowej, ale płyta tylna to już lite drewno (także mahoń). Jak widać, już na tym etapie dobór użytych materiałów wydaje się bardziej interesujący. Zarówno mostek, jaki i strunnik - wykonano w podobny sposób jak w poprzednio opisanym modelu. Kwestia dokładności nabitych progów nadal pozostaje aktualna.

Gitara KINGMAN SCE polakierowana jest poliuretanowym, przezroczystym lakierem o wysokim połysku. Fender Kingman wyposażony jest w system elektroniki renomowanej firmy Fishman, w którym - oprócz czteropasmowej regulacji barwy i potencjometru VOLUME - znajdziemy bardzo przydatny gadżet, a mianowicie wbudowany tuner. To wygodne rozwiązanie w tej wersji preampu sprawuje się nadzwyczaj dobrze. Strojenie jest łatwe, a tolerancja tunera mieści się w przyjętych normach. Oprócz preampu w skład systemu nagłaśniającego wchodzi oczywiście także przetwornik - tradycyjny piezo znajdujący się pod strunnikiem. Kingman w odróżnieniu od poprzedniego instrumentu posiada gniazdo wyjściowe i zaczep na pasek w jednym (czyli zastosowano sprawdzone i pewne rozwiązanie).

Brzmieniowo Fender Kingman oferuje więcej niskich częstotliwości niż opisany wyżej Sonoran, jest też od niego o wiele głośniejszy. Z pewnością dużą w tym zasługę ma zastosowanie litej płyty tylnej. Dzięki temu instrument zyskuje na dynamice, a mocniejszy, niski środek doskonale umiejscawia go w miksie. Mimo to znajdą się wykonawcy, którzy stwierdzą, że wybrzmiewanie mogłoby być nieco dłuższe, a niskie częstotliwości bardziej osadzone.

Środek jest krystaliczny i dźwięczny, co sprawia, że Kingman będzie się doskonale spisywał podczas gry palcami oraz solowych akrobacji. Ten zakres pasma - tak jak w przypadku wcześniejszej gitary - jest niewątpliwie mocną stroną tego modelu. Ładna przestrzenna góra znacznie poszerza pasmo jakim gra Fender Kingman. Nie można zapomnieć o najważniejszym: mimo dość wysokiej akcji strun gitara prawidłowo stroi. Być może to strojenie nie jest tak idealne, jakbyśmy tego oczekiwali od gitar klasy profesjonalnej, ale jak na instrument w tej klasie cenowej - jest dobrze. Przy mocniejszej grze kostką Kingman wytwarza naprawdę głośny dźwięk, chociaż nazbyt wyeksponowany środek i góra predysponują go raczej do zastosowań mniej ekstremalnych. Wbudowany system nagłaśniający zachowuje się bardzo dobrze, jest plastyczny, chociaż nie pozbawiony charakterystycznego zapiaszczenia wysokich częstotliwości, będącej domeną wszystkich układów piezo.

KONFRONTACJA


Po bliższej analizie te dwa na pozór podobne instrumenty w dużym stopniu się od siebie różnią. Z pewnością plusem na korzyść Fendera Kingmana jest fakt, że posiada on płytę tylną wykonaną z litego drewna, co przekłada się na lepsze brzmienie. Ten model gra po prostu dużo głośniej, lepszym pasmem. Z drugiej strony nie zauważyłem istotnych różnic w jakości wykonania obydwu instrumentów. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że o połowę tańszy Sonoran zrobiony jest nieco lepiej. Przy tak dużej rozbieżności w cenie jest to dość zastanawiające. Zdecydowanie pozytywną cechą drugiego z testowanych instrumentów jest dobra strojność, za to pewnym mankamentem pozostaje niezbyt idealna symetria strun. Takie są jednak uroki maszynowej produkcji gitar...

Kingman posiada dość dobry układ elektroniczny, co może być poważnym argumentem dla osób często występujących na scenie. Z drugiej strony taki układ podnosi cenę instrumentu. Pozostaje pytanie, jaka jest faktyczna wartość gitary bez takiej elektroniki i jak wygląda konfrontacja cenowa z pierwszym testowanym instrumentem? Gitara z pewnością wyróżnia się jakością użytych materiałów, przynajmniej jeśli chodzi o drewno. Ten fakt jest bezsporny, zwłaszcza że przekłada się bezpośrednio na to co w instrumentach najważniejsze, czyli brzmienie.

PODSUMOWANIE

Trudno jednoznacznie ustalić, który instrument jest lepszym zakupem. Wprawdzie droższy Kingman oferuje relatywnie lepsze brzmienie i materiały, ale podstawowym aspektem w takich wyborach powinien być stosunek jakości do ceny. Myślę, że na tym polu lepiej wypada tańszy Sonoran. Jeżeli jednak za podstawowe kryterium wyboru przyjmiemy jakość brzmienia, to bezapelacyjnie wygrywa Kingman. Cóż, każdy kieruje się innymi wytycznymi w zależności od potrzeb, dlatego firma Fender postanowiła zrobić dwie, zróżnicowane cenowo, wersje. Obydwie wyprodukowane w Korei oferują podobny standard wykonania i oryginalne brzmienie. Czy to wystarczy żeby powtórzyć sukces końca lat 60. zeszłego wieku? Czas pokaże.

Krzysztof Błaś

FENDER SONORAN SCE
kształt pudła rezonansowego: dreadnought cutaway;
płyta wierzchnia: lity świerk; płyta spodnia i boczki: laminat
mahoniowy; mostek: palisander; gryf: mahoń;
podstrunnica: palisander; progi: 20 medium; klucze: Fender
Cast; system elektroniki: przetwornik piezo pod mostkiem, firmowy
preamp; wykończenie: lakier poliuretanowy o wysokim połysku;
kraj produkcji: Korea

 

FENDER KINGMAN SCE
kształt pudła rezonansowego: dreadnought cutaway;
płyta wierzchnia: lity świerk; płyta spodnia: lity mahoń;
boczki: laminat mahoniowy; mostek: palisander; gryf: mahoń;
podstrunnica: palisander; progi: 20 medium; klucze: Fender Cast;
system elektroniki:
przetwornik piezo pod mostkiem, preamp Fishman Classic 4T (z wbudowanym tunerem);
wykończenie: lakier poliuretanowy o wysokim połysku;
kraj produkcji: Korea


Wynik testu
Funkcjonalność:
4
Wykonanie:
4
Brzmienie:
4
Jakość / Cena:
5