BOSS PS-6 Harmonist

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki BOSS
Testy
2011-02-24
BOSS - PS-6 Harmonist

Obudowa tej kostki to konstrukcja znana wszystkim gitarzystom, albowiem funkcjonuje ona na rynku już od ponad trzech dekad, wytyczając w zasadzie standard obowiązujący w dziedzinie efektów podłogowych.

W zgrabnym, metalicznie niebieskim pudełku ukryty jest efekt Harmonist oparty na nowym DSP o dużej mocy obliczeniowej. Z jego prawej strony znajdziemy gniazda INPUT oraz EXP umożliwiające podpięcie zewnętrznego pedału ekspresji, takiego jak Roland EV-5 lub FV-500L/ FV-500H. Natomiast z lewej strony obudowy znajdują się dwa wyjścia umożliwiające wykorzystanie efektu w konfiguracji stereo. W przypadku korzystania z jednego wzmacniacza podpinamy go do gniazda OUTPUT A (MONO).

Na panelu kostki umieszczono cztery potencjometry, za pomocą których docieramy do złożonych ustawień Harmonista. Pierwszy od prawej oznaczony jest jako MODE - jest to w zasadzie 5-pozycyjny przełącznik obrotowy, którym wybrać można jeden z czterech trybów pracy urządzenia (Pitch Shifter, Detune, S-Bend oraz Harmony, w którym do wyboru mamy jeden z dwóch trybów: Major lub minor). Zadaniem kolejnego pokrętła (FALL TIME/ KEY) jest wybór tonacji lub - jeśli PS-6 pracuje w trybie S-Bend - kontrola czasu powrotu dźwięku z zadanej wysokości do oryginalnej. Kolejna gałka (SHIFT/HARMONY) służy do wyboru interwału (w trybach Pitch Shifter, Detunes i S-Bend) lub interwałów, które będą tworzyć trzygłosową harmonię (w trybie Harmony). Pokrętło pierwsze od lewej oznaczone jest jako RISE TIME/ BALANCE. Głównym jego przeznaczeniem jest ustawianie proporcji pomiędzy sygnałem bezpośrednim a sygnałem efektu. Gdy PS-6 pracuje w trybie S-Bend, pokrętłem tym ustawiamy czas, w którym dźwięk przejdzie od oryginalnej do zadanej wysokości. Z kolei footswitch służy tu nie tylko do włączania i wyłączania urządzenia, ale także do aktywowania efektu S-Bend. Pod pedałem ukryty jest slot na baterię i trzeba przyznać, że dostęp do niej od góry, bez potrzeby odrywania kostki od pedalboardu, jest strzałem w dziesiątkę.

HARMONY


Nawiązując bezpośrednio do nazwy tej kostki - Harmonist - pierwszym trybem, który omówię, będzie Harmony. Jak łatwo się domyślić, efekt ten opiera się na dodaniu jednego lub dwóch głosów do granych przez nas dźwięków. Możemy więc uzyskać maksymalnie trzygłosową harmonię. Do wyboru mamy jedenaście ustawień. Dwugłosowe harmonie uzyskamy, dodając do dźwięku głównego interwał w dół (oktawa, seksta, tercja) lub interwał w górę (tercja, kwinta, seksta, oktawa). Bardziej liryczny efekt uzyskamy, dodając dwa głosy. Do wyboru mamy: oktawę w górę i oktawę w dół, kwartę w dół i sekstę w dół, tercję w górę i kwintę w górę, tercję w górę i kwartę w dół. Jakkolwiek w przypadku wielogłosów utworzonych z oktaw tonacja nie ma znaczenia, to wybierając jakąkolwiek inną konfigurację interwałów, na pewno będziemy chcieli skorzystać z pokręteł KEY i MODE. Pierwszy pozwoli nam na wybór tonacji, a drugi jej trybu. Do dyspozycji pozostaje tu dwanaście ustawień - w skrajnym lewym położeniu mamy tonację "C", a w skrajnym prawym - "B".

Gałką MODE ustalamy, czy tonacja jest durowa czy molowa. Dzięki temu interwały produkowane przez PS-6 są odpowiednio wielkie lub małe w zależności od tego, na którym stopniu danej tonacji właśnie się znajdujemy. Przetwarzanie dźwięków jest szybkie i gładkie. Grając, nie czujemy dyskomfortu. Pod tym względem czuć poprawę w stosunku do wcześniejszych generacji tego typu efektów. Niestety w trybie Harmony nie da się grać np. dwudźwięków, a wyłącznie melodie single-note. Jeśli zdarzy nam się zagrać dwudźwięk, to Harmonist potrafi zwariować i wyprodukować charakterystyczne artefakty, ale i tak brzmi to o wiele lepiej niż w urządzeniach starszej generacji. Jak wiemy, pokładowy DSP wykrywa graną nutę i produkuje "na twardo" określony interwał. Wskutek tego, jeśli podciągamy nutę, to możemy usłyszeć, jak jest ona "prowadzona" do pewnego punktu krytycznego, po którym następuje skokowe przejście do kolejnego interwału. Efekt nie gubi się jednak podczas wibrato, dzięki czemu nasze melodie nie muszą być wyprane z artykulacji.

Dodatkowym atutem jest tu tryb stereo - gdy interwały grane są z dwóch różnych wzmacniaczy stojących po przeciwnych stronach pokoju (sceny), mamy wrażenie, że daną partię gra kilku muzyków. Z pewnością jednak trzeba z Harmonistem trochę poeksperymentować i nauczyć się wykorzystywać w pełni jego możliwości, unikając jednocześnie wad, które wloką się za cyfrowymi Shifterami od samego początku. I jeszcze jedno - gitara musi być nastrojona idealnie do wzorca 440Hz. W przeciwnym wypadku mogą być słyszalne przekłamania, bo DSP może zakwalifikować niestrojącą nutę jako dźwięk spoza wybranej tonacji.

PITCH SHIFTER


W tym trybie możemy uzyskać interwały do dwóch oktaw w dół lub w górę. Pokrętło KEY nie gra tu roli - interwały wytwarzane są chromatycznie, a nie dopasowywane do określonych tonacji. W skrajnych pozycjach pokrętła SHIFT uzyskujemy po dwa dodatkowe głosy. Tu także możemy rozbić uzyskane głosy na dwa różne wzmacniacze. Co ważne, w trybie tym można używać więcej niż jednej nuty naraz. W połączeniu z pokrętłem BALANCE pozwala to na uzyskanie szeregu interesujących efektów - od delikatnego podbarwienia do wręcz quasi-organowej barwy. Jak zwykle w tego typu urządzeniach najmniejsze opóźnienia mamy przy interwałach najbliższych oryginalnej nucie. Przy dalekich (dwie oktawy) słychać już wyraźną latencję, która przy równym miksie sygnałów wet/dry jest mało odczuwalna, bo oryginalny sygnał maskuje to zjawisko. Jeśli jednak ustawimy na wyjściu wyłącznie dźwięk zmodyfikowany (pokrętło BALANCE maksymalnie w prawo), to różnica w czasie pomiędzy atakiem i wypłynięciem nuty z głośnika staje się oczywista. Nie możemy tu również uzyskać wszystkich interwałów, jakie mielibyśmy fantazję sobie ustawić, co przez bardziej wymagających gitarzystów może być poczytane jako minus.

DETUNE


Ten typ efektu odstraja nieznacznie grane dźwięki i może być używany zarówno z melodiami granymi pojedynczymi nutami, jak i akordami. Pod pokrętłem SHIFT do dyspozycji mamy następujące stopnie odstrojenia (w centach +/-): 5, 10, 15, 20 (dla porównania: pół tonu to 100 centów). Tak delikatne odstrojenia dają w efekcie brzmienie podobne do chorusu (przy skrajnych ustawieniach) lub dwóch niezestrojonych idealnie instrumentów (przy mniejszych wartościach). Nie jest to może kręgosłup Bossa PS-6. To raczej dodatek, którym ubarwić możemy na przykład akordy w podkładzie.

S-BEND


Efekt Super Bend wyraźnie nawiązuje do konstrukcji DigiTech Whammy. To taki mostek Floyd Rose w krzywym zwierciadle. Pozwala na uzyskanie obniżeń i podciągnięć dźwięku niemożliwych do osiągnięcia na tradycyjnej gitarze wyposażonej w mostek tego typu oraz kilku barw rodem z kosmosu, gdzie podciągnięcie połączone jest z wibrato. Mówiąc najprościej, mamy podciągnięcie (lub opuszczenie) dźwięku aktywowane w dowolnie wybranym momencie za pomocą footswitcha i możliwość kontrolowania czasu, podczas którego rozegra się ten efekt. Pokrętło RISE TIME pozwala ustawić czas wznoszenia się lub opadania do zadanego interwału, a gałka FALL TIME - czas powrotu do oryginalnego dźwięku, kiedy puścimy footswitch.

Odległość regulujemy potencjometrem SHIFT i dostępne tu mamy następujące interwały: sekunda wielka w górę, od jednej do trzech oktaw w dół, od jednej do czterech oktaw w górę. Pierwsza z opcji to substytut standardowego podciągnięcia struny o cały ton. Dzięki temu można symulować grę slide lub grę na montowanym w country’owych Telecasterach urządzeniu o nazwie B-Bender. Szkoda tylko, że nie można tu ustawić dwóch uruchamianych na żądanie efektów, z których jeden przesuwałby nutę o sekundę w dół, a drugi o sekundę w górę. Jeśli chodzi o oktawowe Super Bendy, to uzyskamy tu szeroką paletę bajerów kojarzonych z Whammy i Steve’em Vaiem. Jedyna różnica to konieczność ustawienia na sztywno czasu wznoszenia i opadania, który w tamtym efekcie można kontrolować płynnie za pomocą pedału. Dostępna jest także opcja, w której słyszymy dwie nuty, z których jedna podnosi się, a druga jednocześnie opada. Brzmi to dość efektownie na wzmacniaczach rozstawionych stereo. Najbardziej kontrowersyjne wydają mi się odstrojenia połączone z wibrato - jedno o dwie oktawy w dół, a drugie o dwie oktawy w górę. Dość trudno jest uzyskać na nich sensownie brzmiące frazy. Jedynym wyjściem jest wpuszczanie efektu na krótko, chwilowo, tak by odstrojenie nie miało szans na dojście do dwóch oktaw.

PODSUMOWANIE

Tworząca dla nas efekty firma Boss rozwija swoją sztukę od ponad trzydziestu lat, stale ulepszając i poprawiając swoje produkty. Jednym z przykładów są kolejne odsłony inteligentnych harmonizerów i pitch-shifterów. PS-6 Harmonist oparty został na szybkim, nowoczesnym procesorze, dla którego napisano udoskonalone algorytmy. Być może nie doświadczymy tu harmonii wszechświata zaklętej w dużym, pełnowymiarowym racku 2U. Z pewnością jednak w tej małej, leżącej na podłodze kosteczce odnajdziemy swój własny, barwny świat współbrzmień, odstrojeń i super bendów. Jedyne o czym trzeba pamiętać to umiar w stosowaniu tej muzycznej przyprawy - więcej nie zawsze znaczy lepiej.

przyłącza: INPUT (1MOhm/-20dBu), OUTPUT A (1kOhm/-20dBu), OUTPUT B, EXP, AC IN
manipulatory: RISE TIME/BALANCE, SHIFT/HARMONY, FALL TIME/KEY, MODE
zasilanie: AC 9V (PSA), bateria 9V
wymiary: 73×129×59mm (S×G×W)
waga: 400g (z baterią)


Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor