BOSS ME-70

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki BOSS
Testy
2009-08-18
BOSS - ME-70
Przyjrzymy się procesorowi Boss ME-70, który w założeniu producenta powinien zaskakiwać prostotą obsługi i brzmieniem.

BUDOWA

Procesor ME-70, tak jak wszystkie multiefekty firmy Boss, posiada iście pancerną, metalową obudowę, dzięki czemu już na pierwszy rzut oka wzbudza zaufanie. Wszystkie elementy (łącznie z gniazdami) przykręcone są do obudowy, a przyciski oparto na mikroprzełącznikach, a nie "gumkach" stosowanych w konkurencyjnych produktach. Także pedał ekspresji wykonano z metalu, bez obawy więc można po nim deptać najcięższymi glanami. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że spora liczba regulatorów będzie oznaczać zawiłą i niejasną obsługę. Spójrzmy na tylną ściankę urządzenia i zlokalizowane tam gniazda. Jest ich stosunkowo niewiele, dzięki czemu czas podłączania i możliwość ewentualnego błędu zostały ograniczone do minimum. Sekcja wejść składa się z gniazda instrumentalnego oraz AUX IN, które za pomocą małego jacka pozwala podłączyć np. odtwarzacz MP3, z którym możemy ćwiczyć. Wyjścia to standardowe dwa gniazda jack (kanał lewy i prawy) oraz REC OUT/PHONES, do którego możemy podłączyć słuchawki lub wyprowadzić sygnał liniowy do nagrywania. Korzystanie z tego ostatniego gniazda aktywuje jednocześnie symulator kolumny głośnikowej. Oprócz gniazda zasilania znajdziemy jeszcze wejście na dodatkowy footswitch, którym możemy wyłączyć bądź włączyć preamp lub reverb, a także przełączać banki ze zgromadzonymi programami. Nie ma tu żadnych złącz USB, SPDIF, MIDI czy innych, które z reguły nie wiadomo nawet, do czego podpiąć - to urządzenie jest przeznaczone na scenę, a nie do eksperymentów.

Kiedy zajrzymy na płytę spodnią ME-70, zauważymy pokrywę baterii. Czy taki duży multiefekt może pracować przy zasilaniu bateryjnym? Tak, i to w dodatku przez nieprzyzwoicie długi czas - 6 alkaicznych ogniw typu AA wystarcza na 12 godzin ciągłej pracy! Jednak pomimo tych osiągów z pewnością większość nabywców zdecyduje się jednak korzystać z tradycyjnego zasilania z sieci - i tutaj niestety zła wiadomość, ponieważ Boss nie dostarcza wraz z urządzeniem zasilacza, więc jeśli nie chcemy uszkodzić multiefektu, zmuszeni jesteśmy dokupić osobno oryginalny...

Na płycie czołowej zrezygnowano z zawiłego menu na rzecz analogowej edycji parametrów poszczególnych bloków. Dzięki temu sekcja preampu oparta została na tradycyjnych potencjometrach oraz obrotowym przełączniku wyboru typu zastosowanej symulacji. Podobnie sprawa wygląda z efektami cyfrowymi zgromadzonymi w czterech blokach, z których każdy posiada własną regulację efektów, co pozwala na natychmiastową ręczną korektę bez potrzeby przebijania się przez kolejne podstrony menu. Wartości ustawianych parametrów pokazywane są na jasnym, dwucyfrowym wyświetlaczu diodowym.

Wyobraźmy sobie pełną salę z widownią czekającą na rozpoczęcie koncertu, podczas gdy my szarpiemy się z rozbudowanym multiefektem, chcąc zmienić natężenie reverbu, który zupełnie nie pasuje do akustyki sali. Mając procesor ME-70, taka nieprzyjemna sytuacja nigdy się nie przytrafi, bowiem wystarczy się schylić i oddzielnym regulatorem ustawić rodzaj pogłosu. Tak, dostępny w urządzeniu reverb oparto tylko na jednym potencjometrze. Zakres jego pracy podzielono na dwie części: Room i Hall (2 typy pogłosu) przy czym, kręcąc potencjometrem, zwiększa się zarówno długość wybrzmiewania, jak i nasycenie w miksie reverbu. Można pomyśleć, że tak uproszczone działanie będzie w praktyce mało efektywne. W rzeczywistości jednak jest dokładnie na odwrót - w ciągu jednej chwili można ustawić dobrze brzmiący pogłos idealny do występów na żywo. Przypominam, że jest to multiefekt przeznaczony do występów na scenie i jeśli chcemy nagrać w studiu ścieżki gitar brzmiących jak umieszczone w katedrze Notre-Dame, to z pewnością i tak będziemy korzystać z innych specjalistycznych urządzeń.

MOŻLIWOŚCI

Multiefekt pracuje w dwóch trybach: Memory i Manual. Pierwszy z nich umożliwia tworzenie gotowych programów, które możemy przywołać jednym stąpnięciem nogi. Jest to więc tryb, który najczęściej można spotkać w większości podobnych urządzeń. Dostępnych jest 36 programów fabrycznych i tyle samo użytkownika. Tryb manualny z kolei przeistacza ME-70 w pedalboard z klasycznymi, analogowymi kostkami. W jego skład wchodzi na początku sekcja preampu. W czasie rzeczywistym możemy regulować za pomocą potencjometrów gain, tony niskie, średnie, wysokie oraz głośność. Edycja odbywa się więc tak jak we wzmacniaczu. Dodatkowo możemy też wybrać rodzaj preampu z 6 dostępnych. Następnie mamy 4 bloki efektów, które możemy podczas gry dowolnie uaktywniać nożnymi przełącznikami. Pierwszy blok to Compressor, w którym znajdziemy także takie efekty, jak Wah Wah, Defretter (symulacja instrumentu bezprogowego) czy efekt pozwalający z przetwornika typu humbucker uzyskać dźwięk singla, i na odwrót. Kolejny blok to Distortion oferujący 10 rodzajów przesterów. Regulować je możemy za pomocą trzech potencjometrów w czasie rzeczywistym. Jeśli więc chcemy np. dodać gainu, to wystarczy się schylić i przekręcić odpowiedni regulator. Następnie zaczynają się efekty cyfrowe - blok Modulation. Tutaj umieszczono chorus, flanger, phaser, rotary, Uni Vibe, tremolo, vibrato, octaver, delay oraz harmonizer (z funkcją ustalania tonacji). Trochę szkoda, że nie możemy użyć kilku efektów z tego bloku jednocześnie. Również w tym przypadku do regulacji parametrów każdego efektu służą 3 potencjometry. Ostatnim blokiem jest Delay, w którym znajdziemy różne rodzaje linii opóźniającej, a także połączenie chorusu i delaya. Maksymalny czas odbić to aż 6 sekund, a ich częstotliwość możemy nabić, korzystając z funkcji Tap. W tym bloku znajduje się też rejestrator fraz pozwalający nagrać 38-sekundowy fragment, do którego możemy następnie improwizować. Co ważne, procedura nagrania odbywa się bez użycia rąk i konieczności dokupowania zewnętrznych kontrolerów.

Wbudowany pedał ekspresji zaskakuje prostotą działania. Można zapomnieć o skomplikowanym programowaniu - całość odbywa się za pomocą znajdującego się nieopodal obrotowego przełącznika. Pozwala on szybko przyporządkować pedał do sterowania efektem wah, natężeniem delaya, a także do płynnego podwyższenia granych dźwięków o oktawę w górę lub w dół.

Na pokładzie ME-70 znajdziemy jeszcze funkcję EZ Tone, która pozwala zapamiętać i szybko przywołać zaprogramowane ustawienie każdego z efektów. Usprawnia to konstruowanie własnych programów, w których np. korzystamy z takiego samego delaya. Nie zabrakło także prostego, ale i dokładnego tunera.

BRZMIENIE I OBSŁUGA

Brzmienia dostępne w ME-70 oparto na technologii COSM, co gwarantuje ich wysoką jakość i realizm. Pierwsza rzecz, jaka mnie ucieszyła, to brak klasycznych symulacji w bloku preampu. Oczywiście mamy kilka rodzajów do wyboru, lecz po pierwsze, jest ich tylko kilka, a nie kilkadziesiąt, a po drugie - opisane są raczej ze względu na charakter brzmienia (np. Combo, Stack, Clean), a nie ze względu na podobieństwo do oryginalnego urządzenia. Jak przystało na nowoczesny procesor z 24-bitowym przetwarzaniem, ME-70 gra sterylnie (w dobrym tego słowa znaczeniu), nie dodając do toru sygnałowego żadnych szumów czy zakłóceń. Pomimo prostoty urządzenia oferowane brzmienie jest bardzo dobre. Barwy czyste nie powalają, ale też nie posiadają niechcianej kompresji, często spotykanej w innych multiefektach. Zapomnieć więc możemy o tzw. "plastiku" w brzmieniu, które jest naturalne, a po wyłączeniu bloku preampu nie ingeruje w barwę instrumentu.

Dużą niespodzianką są przestery. Po tak prostym procesorze nie spodziewałem się zbyt wiele, ale ME-70 zaoferował doskonałe barwy znane z bardziej rozbudowanych modeli. Co ważne, przy użyciu trybu Manual symulowane stompboxy brzmiały bardzo analogowo, porównywalnie ze słynnymi kostkami Bossa. To ważna zaleta potwierdzająca użyteczność urządzenia w profesjonalnych warunkach scenicznych. Rzeczywiście, tak jak zapowiadał producent, praca z multiefektem w trybie Manual przypomina obsługę kostek. Wszystkie parametry mamy dostępne poprzez dedykowane potencjometry, a każda zmiana czy regulacja jest dokonywana szybko, bez konieczności poszukiwania odpowiednich przycisków i stron w menu.

Czego mi brakuje w ME-70? Zdecydowanie przydałaby się programowana pętla efektów. Jeżeli już traktujemy ten procesor jak zbiór kostek, to dobrze by było móc dorzucić do łańcucha jakąś swoją ulubioną kostkę. Szkoda także, że nie można uaktywnić symulatora kolumny głośnikowej dla głównych wyjść procesora. Załączony jest on jedynie dla stereofonicznego gniazda słuchawkowego, którego użycie do nagrywania będzie wymagało przejściówki 1 jack stereo na 2 jacki mono. Na szczęście istnieje inny sposób uruchomienia symulacji kolumn głośnikowych dla głównych wyjść. Wystarczy włożyć nigdzie niepodłączonego jacka do gniazda słuchawkowego, żeby na głównych wejściach pojawił się dźwięk z uaktywnioną symulacją. Nie wiem, czy jest to przypadek, czy zamierzone działanie, ale niesie za sobą plusy i minusy. Plus to możliwość nagrywania z symulacją za pomocą głównych wyjść. Minusem jest brak możliwości używania dwóch różnych sygnałów podczas gry i rejestracji naraz - np. kiedy chcemy słyszeć we wzmacniaczu sygnał nieprzetworzony, jednocześnie nagrywając (korzystając z wyjścia słuchawkowego) sygnał z symulacją głośników.

PODSUMOWANIE

Bezsprzecznie ME-70 jest jednym z najłatwiejszych w obsłudze procesorów dostępnych na rynku. Jednak w tym wypadku łatwość obsługi idzie w parze z doskonałym brzmieniem. Zmniejszono jedynie liczbę efektów i dostępnych parametrów do regulacji, zachowując jednocześnie pełną funkcjonalność. Jeżeli potraktujemy ten multiefekt zgodnie z przeznaczeniem - czyli użyjemy go do pracy na scenie - oferowane możliwości powinny w zupełności zaspokoić nasze potrzeby. Jeżeli szukamy przenośnego studia nagrań wyposażonego w graficzny wyświetlacz wielkości telewizora, to nie tędy droga. ME-70 jest stworzony do pracy jako pomoc w uzyskaniu lub ubarwianiu pożądanego brzmienia i nie odciąga swoją obsługą naszej uwagi od najważniejszego celu, czyli tworzenia muzyki. Procesor ME-70, w których tryb manualny naprawdę działa intuicyjnie i jest w pełni użyteczny. Jeżeli więc ktoś do tej pory nie zdecydował się jeszcze, czy używać kostek, czy multiefektu, to może powinien spróbować uniwersalnej hybrydy Boss ME-70?

Krzysztof Błaś

programy: 36 fabrycznych i 36 użytkownika
procesor: COSM
konwersja: 24-bit
zasilanie: 6 baterii AA
lub opcjonalny zasilacz
czas pracy na bateriach: 12h
wymiary: 384×229×74mm (S×W×G)
waga: 3,5kg


 

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor