Kiedy na rynku ukazał się system VG-8, nieźle wstrząsnął konserwatywnym środowiskiem gitarowym. Cyfrowe przetwarzanie, wyzwalanie próbek MIDI - tego typu eksperymenty i tak już zdążyły wystawić cierpliwość gitarowych purystów na ciężką próbę.
Firma Roland posunęła się jednak o krok dalej i zaproponowała rozłożenie gitarowego brzmienia na czynniki pierwsze i poskładania go na nowo. Krótko mówiąc: zupełnie cyfrowa gitara, której brzmienie uzyskuje się dzięki zamontowanemu przetwornikowi MIDI, zachowując wszelkie niuanse artykulacyjne podczas gry. Tak naprawdę urządzenie to zapoczątkowało modę na popularne dzisiaj cyfrowe symulacje. Różnica polegała na tym, że VG-8 potrafił odtwarzać zjawiska zachodzące w samym instrumencie, dzięki czemu - bez względu na posiadany instrument - mogliśmy brzmieć jak gitara akustyczna lub jakakolwiek inna gitara elektryczna, np. Fender lub Gibson ze wszystkimi atrybutami brzmieniowymi. Niemożliwe? Taką nadzieję mieli także zagorzali fani stylu vintage, jednak po kolejnych ślepych testach porównawczych stało się jasne, że gitarowy świat stoi na progu kolejnej rewolucji. Oto nadchodziła nowa era systemów VG.
BUDOWA
Roland VG-99 to najnowsza odsłona słynnej serii. W przeciwieństwie do poprzedników (VG-8 i VG-88) zrezygnowano z obudowy w formie podłogowej na rzecz... no właśnie, czego? Zasadniczo do tej pory urządzenia dzieliły się na podłogowe i rackowe, natomiast VG-99 nie należy ani do jednych, ani do drugich. Owszem opcjonalnie można dokupić specjalny adapter umożliwiający zamontowanie w racku, jednak perspektywa zajęcia aż 6 jednostek (6U) skutecznie do tego zniechęca... VG-99 wygląda raczej jak mikser, który można położyć na stole. Jest to jednak zabieg celowy i przemyślany, ponieważ do obsługi podczas gry przydadzą się także ręce. Bez sensu? Też tak pomyślałem, dopóki nie odkryłem niespodzianek, jakie przygotowali fachowcy Rolanda, ale o tym za chwilę.
Do konstrukcji obudowy wykorzystano blachę (przód i boki) oraz bardzo wytrzymały plastik (tył). Dzięki temu całość jest naprawdę lekka i sprawia przy tym wrażenie bardzo solidnej. Na pierwszy rzut oka płyta przednia urządzenia wygląda jak żywcem wyjęta ze "Star Treka" i zapowiada nam, że bez przestudiowania grubej instrukcji obsługi, lepiej się do niej nie zbliżać...
Procesor efektów Roland VG-99 nie jest kolejnym samograjem, w którym wystarczy wcisnąć przycisk, żeby zacząć pracę. To zdecydowanie potężny zestaw narzędzi, które zebrane w jednym urządzeniu po prostu wymagają nabycia umiejętności obsługi.
Na szczęście pracę ułatwia pokaźnych rozmiarów graficzny wyświetlacz, wyposażony w duże pokrętło regulacji parametrów, którym możemy także szybko zmieniać presety. Rząd sześciu regulatorów wraz z dedykowanymi włącznikami pozwala zachować całkowitą kontrolę nad poszczególnymi funkcjami.
Na lewo od wyświetlacza znajduje się kontroler D Beam - osobliwy wynalazek firmy Roland umożliwiający sterowanie wybranymi parametrami za pomocą ruchu dłoni. Programujemy parametr, który chcemy kontrolować w czasie rzeczywistym, a następnie zbliżamy i oddalamy dłoń (lub np. główkę gitary!) od kontrolera. Tym samym płynnie dokonujemy np. zmiany stroju lub nasycenia efektu.
Drugim wynalazkiem jest następny kontroler znany z klawiszowych syntezatorów Rolanda - Ribbon Controller. Tym razem do regulacji zaprogramowanego parametru używamy palca, który przesuwamy po specjalnej ścieżce. Zastosowanie obydwu przedstawionych kontrolerów daje naprawdę kosmiczne możliwości, powstaje jednak pytanie: jak w warunkach scenicznych z nich korzystać? Otóż Roland VG-99 można zamocować na statywie (przypominającym statyw do talerza perkusyjnego), sterowanie zaś i przełączanie programów przejmuje dedykowany nożny pedalboard FC-300, który niestety nie znajduje się w komplecie. Oczywiście samo urządzenie możemy położyć na ziemi, a do korzystania z kontrolera D Beam używać stopy, niemniej jednak nie wykorzystamy wówczas możliwości, jakie oferuje Ribbon Controller.
Uwagę zwraca osobliwe gniazdo GK IN. Aby wykorzystać wszystkie możliwości tej maszyny, należy wyposażyć gitarę w specjalny przetwornik GK-3 (nie ma go w komplecie), który montujemy przy mostku pod strunami. Przetwornik ten działa na zasadzie polifonicznej - transmituje do urządzenia sygnał każdej struny z osobna za pomocą 13-żyłowego kabla.
Napięcie do Roland VG-99 doprowadzane jest za pomocą dedykowanego zasilacza, którego gniazdo znajduje się na płycie tylnej. Przyjrzyjmy się jej bliżej, gdyż znajdziemy tam szereg wejść i wyjść. Jak wspomniałem, do obsługi urządzenia konieczny jest polifoniczny pickup. Można jednak podłączyć także tradycyjną gitarę standardowym gniazdem jack - możemy wówczas korzystać z większości funkcji, jakie oferuje urządzenie, za wyjątkiem tych, które oferują polifoniczne brzmienia (np. ustawianie stroju dla każdej struny osobno). Dodatkowo pomyślano także o gnieździe GUITAR OUT, którym możemy wyprowadzić nieprzetworzony sygnał gitary, np. w celu dalszej obróbki.
Główny sygnał wyjściowy wyprowadzony jest z urządzenia za pomocą stereofonicznych gniazd XLR, dodatkowo zdublowanych tradycyjnymi jackami. Ciekawostką jest fakt, że przez każdą parę wyjść możemy wypuścić obrobiony w różnym stopniu sygnał (np. wyjściami jack gitarę z efektami, a XLR - bez efektów). Mamy tu jeszcze: stereofoniczne gniazdo słuchawkowe, wyjście cyfrowe oraz dwa wyjścia służące do podłączenia opcjonalnego nożnego pedału i footswitcha. Można je dowolnie zaprogramować do przełączania poszczególnych funkcji i ich kontroli w czasie rzeczywistym.
W dzisiejszych czasach połączenie z komputerem wszystkiego, co zawiera choć gram elektroniki, to już standard. Nie zapomniano o tym także w omawianym urządzeniu, które posiada złącze USB. Za jego pomocą możemy nie tylko sterować parametrami urządzenia, konstruując programy, ale także transmitować sygnał, nagrywając go bezpośrednio na dysk twardy komputera.
Na dołączonej do urządzenia płycie znajdziemy potrzebne sterowniki oraz aplikację do edycji VG-99 Editor (za pomocą jego przejrzystego interfejsu programowanie i zapisywanie własnych brzmień staje się łatwe i bezproblemowe). Następnym, tajemniczym wejściem jest gniazdo typu RJ-45, dzięki któremu urządzenie może komunikować się obustronnie z dedykowanym footswitchem FC-300. Ostatnia para wyjść to tradycyjna implementacja MIDI (IN, OUT/ THRU).
"BUDUJEMY" GITARĘ!
Roland VG-99 posiada tyle funkcji i możliwości edycji różnych parametrów, że nie sposób byłoby napisać o nich wszystkich. Przedstawię zatem tylko te najważniejsze. Po wybraniu docelowego odbiornika (lista jest długa, np.: słuchawki/ mikser, combo, stack, powrót pętli efektów wzmacniacza) kształtowanie brzmienia rozpoczynamy od wyboru rodzaju symulowanej gitary.
Nieważne, czy mamy lutniczy wynalazek, czy budżetowe wiosło z niskiej półki, gdyż dzięki VG-99 nasz instrument może zabrzmieć jak rasowy klasyk. Do wyboru mamy m.in. instrumenty: Fender Stratocaster Vintage lub Modern (z aktywną elektroniką EMG), Gibson Les Paul, Rickenbaker, Gibson L4 (hollow- -body), Gibson ES-335 (semi-akustyk) czy Fender Telecaster. Na dodatek w każdej takiej wirtualnej gitarze możemy samodzielnie wybrać konfigurację symulowanego układu przetworników. Jeżeli nie pasuje nam żadne brzmienie, przechodzimy do trybu VARI i "konstruujemy" gitarę sami! Określamy liczbę i rodzaj przetworników, a także ich umiejscowienie w gitarze. Pomaga w tym graficzna ilustracja gitary widoczna na wyświetlaczu - dzięki temu widzimy np. wirtualne pickupy, które możemy także ustawić ze względu na kąt nachylenia, czyli np. dla strun wiolinowych bliżej mostka, a dla strun basowych - przy samej podstrunnicy. Do wyboru mamy nawet rodzaj strun: z okrągłym oplotem lub płaskim.
Czy symulacje gitar mają coś wspólnego z oryginałami? Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale brzmienie tego urządzenia jest nie do odróżnienia od wzorca. Po nagraniu próbki prawdziwego Stratocastera oraz symulowanego, nie można wychwycić różnicy. Jeśli ustawimy wirtualny przełącznik przetworników w pozycji 2 i 4, pojawia się charakterystyczna "szklanka".
Uaktywnienie gitary hollow-body sprawia, że nasz instrument oferuje taką samą dynamikę i oddech, jak oryginał. To naprawdę niesamowite. Wszystkie symulowane brzmienia elektryczne zgromadzone są w jednym banku o nazwie "Electric". Do wyboru jednak mamy znacznie więcej, bowiem następny bank (Acoustic) oferuje brzmienia instrumentów akustycznych. Pełna baza akustycznych gitar posiada takie klasyki, jak: Martin D28, Gibson J-45 czy Guild D-40.
W uzyskanym brzmieniu wyraźnie słychać rezonans spowodowany wirtualnym pudłem rezonansowym. Brzmienie może nie jest tak wierne jak prawdziwa gitara akustyczna, niemniej jednak w miksie będzie nie do odróżnienia.
Nie zabrakło także symulacji gitary klasycznej. Ta z kolei jest zadziwiająco dobra. Brzmienie nylonowych strun zostało odwzorowane perfekcyjnie. Inne rewelacje to sitar, w którym możemy regulować najważniejsze parametry, w tym dokonać wyboru sposobu nagłośnienia (przetwornik elektromagnetyczny lub piezo). Następne instrumenty to banjo oraz gitara rezofoniczna. W tej ostatniej możemy wybrać rodzaj korpusu (metalowy lub drewniany).
Ostatnia funkcja (Vari), podobnie jak w bloku instrumentów elektrycznych, pozwala nam samodzielnie skonstruować nowy instrument. Tutaj zaczyna się totalny kosmos - możemy określać kształt pudła rezonansowego, płynnie zmieniać jego wielkość, wybrać sposób nagłośnienia (piezo lub mikrofon), a także - jeśli wybierzemy drugą opcję - określić rodzaj mikrofonu i sposób ustawienia względem instrumentu.
Najbardziej niesamowite jest to, że wszystkie te zmiany działają tak, jakbyśmy się tego spodziewali. Nie zabrakło także symulacji gitar basowych - do wyboru jest Jazz Bass oraz Precision Bass.
Ostatni blok to syntezatory. Pamiętacie charakterystyczne brzmienie Pata Metheny’ego wydobywane dzięki GR300? To tylko jedna z wielu możliwości, jakie oferuje procesor efektów Roland VG-99! Blok syntezatorów został potraktowany bardzo poważnie i dzięki rozbudowanym parametrom umożliwia uzyskanie naprawdę szerokiej palety barw - od basu w stylu techno aż do przesterowanych organów Hammonda.
ROLAND GK-3
Do obsługi Roland VG-99 można użyć polifonicznego przetwornika GK-3, dzięki któremu uzyskamy kontrolę nad każdą struną z osobna. Możemy np. dowolnie rozłożyć każdą ze strun w panoramie albo odstroić. Funkcja Alternate Tuning służy właśnie do dowolnego "strojenia gitary". Jednym ruchem gałki możemy wejść w posiadanie gitary 12-strunowej bądź dowolnie ustalić strój standardowej gitary. W efekcie otrzymamy niezniekształcone brzmienie, bez żadnego słyszalnego opóźnienia dźwięku. Polifonia umożliwiła także zastosowanie wielogłosowych efektów. VG-99 został wyposażony w funkcję Guitar To Midi. Dzięki niej, po podpięciu gitary z przetwornikiem GK-3, możemy wyprowadzić z urządzenia sygnał MIDI wprost do modułu brzmieniowego lub syntezatora, i grać jego barwami.
A CO ZE WZMACNIACZAMI?
Po wstępnym określeniu symulowanego instrumentu przychodzi czas na wybór rodzaju wzmacniacza. Tutaj lista jest zbyt długa, aby ją przytoczyć. Znajdziemy na niej wszystkie klasyki od Fendera przez Marshalla do Mesy. Każdy wzmacniacz posiada pełną regulację parametrów pozwalającą ustawić niemal każde brzmienie jak w oryginale. Nie zabrakło także symulacji zestawów głośnikowych - możliwa jest do uzyskania każda kombinacja. Nie spodobał nam się żaden z proponowanych wzmacniaczy? Nic straconego, ponieważ możemy skonstruować go sami, opierając się na dowolnym preampie. Tak samo możemy zbudować dowolną kolumnę - określamy ilość głośników, ich rodzaj, wielkość, a także mikrofon służący do nagłośnienia i jego pozycję.
Muszę przyznać, że wbudowane symulacje wzmacniaczy są najlepsze, jakie dotąd słyszałem w życiu - w praktyce zupełnie nie do odróżnienia od oryginałów. Kiedy już się wydaje, że więcej kombinacji wymyślić się nie da, okazuje się, że to dopiero początek.
Roland VG-99 posiada dwa tory sygnałowe, z których każdy został wyposażony we wszystkie dostępne w urządzeniu symulacje. Możemy więc w lewym kanale słyszeć Stratocastera z lekkim przesterem płynącym z Twin Reverba, a w prawym - gitarę akustyczną Martin. Do tego urządzenie wyposażono w bardzo oryginalną funkcję Dynamic. Polega ona na tym, że po ustawieniu odpowiedniego progu czułości, podczas gry możemy dokonywać wyboru między obydwoma torami sygnałowymi. Jeśli np. na jednym ustawimy gitarę akustyczną, a na drugim morderczy przester, to grając lekko (np. palcami), będziemy słyszeć akustyka, a przy mocniejszym potrącaniu strun automatycznie włączy się drugi, przesterowany kanał.
EFEKTY
Kiedy już stworzyliśmy nasze brzmienie, czas ubarwić je efektami. Jak można było tego oczekiwać, cyfrowe efekty w wykonaniu Rolanda są absolutnie na najwyższym poziomie. Wybierać możemy właściwie we wszystkich efektach, jakie dotąd w ogóle wynaleziono - od chorusów, harmonizerów i wszelakich efektów modulacyjnych, do różnych odmian delaya i reverbu. Dostępny jest także blok Distortion, który zawiera udane symulacje znanych efektów podłogowych, takich jak Boss MT-2, OD-1 czy Ibanez Tubescreamer.
PODSUMOWANIE
Funkcje, które pokrótce nakreśliłem, to zaledwie część możliwości, jakie oferuje Roland VG-99. Tutaj z dźwiękiem można zrobić prawie wszystko. VG-99 to nie zabawka dla dużych chłopców, tylko niezwykle wszechstronne urządzenie do kreowania dźwięku. Jeśli ktoś nie wie, czego szuka, to z pewnością zagubi się w tym gąszczu parametrów i pojawiających się na wyświetlaczu podstron. Jeżeli jednak posiadamy pewną wizję docelowego efektu, to bez wątpienia go osiągniemy.
Procesor efektów Roland VG-99 już po pierwszych dźwiękach dosłownie wbił mnie w fotel. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, ponieważ spodziewałem się kolejnej, przeładowanej elektroniką i na wpół bezużytecznej w warunkach profesjonalnych zabawki. To niesamowite. Prezentowane urządzenie kształtuje brzmienie od samego początku do końca, dając zawodowy efekt.
Krzysztof Błaś
zasilanie: 9V DC (zasilacz w komplecie);
przyłącza: GK IN, GUITAR IN, GUITAR OUT, SUB OUT (2×XLR), MAIN OUT (2×jack), PHONES, DIGITAL OUT, EXP PEDAL, CTL (footswitch), USB, RRC2 IN (pedalboard FC-300), MIDI (IN, OUT/ THRU);
wymiary: 384×218×93mm (S×W×G); waga: 2.1kg
DOSTARCZYŁ Roland Polska Sp. z o.o., Warszawa, tel. 022-678-95-12