Boss to istniejąca od roku 1973 marka należąca do korporacji Roland, będąca szczególnie bliską sercom gitarzystów w całym znanym nam Wszechświecie. Wytwarzając efekty gitarowe od roku 1974 stała się synonimem słowa "efekt podłogowy", a inne firmy zaczęły wzorować się konstrukcyjnie na eleganckich i funkcjonalnych "pudełeczkach" do deptania.
Autor testu: Krzysztof Inglik
Do niej też należy honor wprowadzenia na rynek jednego z pierwszych efektów typu overdrive i distortion: OD-1 oraz DS-1. Ich cyfrowa reinterpretacja została zaprezentowana na tegorocznych targach NAMM - OD-1X oraz DS-1X - a my testujemy pierwsze egzemplarze jakie pojawiły się w Polsce...
Zanim jednak przejdziemy do sedna, kilka słów wprowadzenia dla młodszych czytelników. Boss OD-1 został wprowadzony do sprzedaży w listopadzie 1977 roku i jako efekt overdrive był czymś niezwykłym w latach siedemdziesiątych, zdominowanych przez wszelkiego rodzaju fuzzy. Był to efekt wyposażony jedynie w dwa pokrętła: LEVEL i OVER DRIVE. Obecnie efekt jest niedostępny w ofercie Bossa, a na eBayu osiąga cenę kilkuset dolarów.
Jego następcą był wprowadzony na początku lat osiemdziesiątych Boss SD-1, a także OD-3 (sprzedawany od sierpnia 1997) - efekty te różnią się jednak zasadniczo od pierwowzoru i w przeciwieństwie do niego są nadal obecne w katalogu firmy. Podobnym kamieniem milowym gitarowych przesterów był wprowadzony na rynek w czerwcu 1978 roku Boss DS-1 (notabene sprzedawany do dziś), którego użytkownikami było wielu muzyków "z pierwszych stron gazet", takich jak Kurt Cobain, Joe Satriani, Steve Vai czy Mike Stern. Ponad trzy dekady po wprowadzeniu do katalogu pierwowzorów, Boss oddaje nam do rąk nowe zabawki: współczesne wersje tych efektów: OD-1X oraz DS-1X. Zobaczmy co mają na pokładzie.
BUDOWA
Obie kostki zamknięte są w identycznych, różniących się jedynie kolorem obudowach o wymiarach: 73 mm długości, 129 mm głębokości i 59 mm wysokości. Na jej szczycie znajduje się charakterystyczne wgłębienie (półka), w którego cieniu ukryte zostały potencjometry. Ten prosty zabieg chroni je przed uszkodzeniem podczas intensywnego "deptania" na próbie lub koncercie. Jakkolwiek konstrukcyjnie mamy tu elementy znane już z innych przesterów Bossa, to pojawił się nowy element estetyczny: powierzchnia, na której zamontowano potencjometry jest lustrzana, a ich gałki metalizowane. Drobnym szczegółem jest także chromowana (a nie czarna) śrubka przytrzymująca klapkę slotu baterii.
Obie kostki mają po cztery regulatory: LEVEL, LOW, HIGH, DRIVE (OD-1X) oraz LEVEL, LOW, HIGH, DIST (DS-1X). Jest to widać kierunek ewolucyjny obrany przez firmę - pierwszy overdrive bez korekcji, kolejne z potem TONE, obecnie oddzielna góra i dół. Gniazda jack INPUT/OUTPUT zamontowane są tradycyjnie dla Bossa z prawej i lewej strony obudowy. Efekt może być zasilany z sieci (gniazdo DC IN znajduje się na szczycie obudowy) lub przez baterię, którą umieszcza się pod górną klapką, służącą jednocześnie jako przełącznik ON/OFF. Kostki nowej serii zapakowane są w estetyczne, czarne pudełko z błękitnym logo firmy. Czas podłączyć je do prądu.
GRAMY
Na pierwszy ogień idzie znajomo wyglądające, żółte pudełeczko z napisem OD-1X. Charakter oryginalnego overdrive'a jest tu wyraźnie słyszalny - ten growlujący środek pasma - aczkolwiek zakres gainu jest większy i bardziej odpowiada późniejszym wersjom overdrive'ów Bossa (co starałem się pokazać na początku próbki audio). Trzeba uważać na potencjometr HIGH, ponieważ efekt może stać się nieprzyjemny w górze (kłujący w uszy) jeśli odkręcony jest wysoko. Na Stratocasterze najlepsze wyniki uzyskałem przy skręceniu gałki HIGH do godziny 10, ale na ciemniejszej gitarze ta cecha może się przydać. Z kolei potencjometr LOW pozwala dostroić dolne pasmo tak, aby zbliżyć OD-1X brzmieniowo do SD-1 (który ma wyraźnie ścięty dół) lub do OD-3, który dolne pasmo ma pełniejsze. Zastosowanie tu podwójnej korekcji to bardzo dobry pomysł - można dzięki temu znaleźć na tej kostce więcej różnych barw.
Boss DS-1 przy najniższych ustawieniach GAIN i lekko ściętej górze daje nam jeszcze sound typu overdrive. Jednakże zakres tego potencjometru pozwala na uzyskanie naprawdę szerokiego spectrum barw przesterowanych (początek próbki audio), szczególnie jeśli włączymy w proces gałki LOW i HIGH (zakresu ich działania można posłuchać od około 52 sekundy nagrania, najpierw LOW, a potem HIGH od zera do maksimum). Niezależnie jednak od ustawień, duch pierwowzoru - DS-1 - jest tu wyraźnie wyczuwalny. Trzeba tu podkreślić, że oba efekty są plastyczne oraz podatne na zmiany dynamiki i artykulacji, co jest zapewne skutkiem zastosowania nowatorskiej technologii Multi-Dimensional Processing (zastosowanej już w zeszłorocznych nowościach, takich jak testowany u nas TE-2 Tera Echo).
Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że nowe efekty lepiej reagują na sygnał wejściowy, oferując odmienny charakter przesterowania w zależności od sposobu gry gitarzysty. Składniki akordów granych na przesterze są lepiej słyszalne niż w wersji analogowej tych efektów, co można usłyszeć na załączonych próbkach - dźwięki zachowują swą dynamikę i nie zlewają się w nieczytelną plamę. To oczywiście może być zaleta lub wada, w zależności od preferencji grającego.
PODSUMOWANIE
Wyjmując z pachnących nowością pudełek kostki OD-1X i DS-1X zastanawiałem się, jaki sens ma tworzenie cyfrowej wersji lubianych analogowych efektów? Przecież nadal możemy sięgnąć po oryginały (notabene, ponieważ sam jestem kolekcjonerem gitarowych kostek, przed testem porównałem sobie brzmienia oryginalnych OD/ DS-1). Jedyną odpowiedzią na to pytanie byłoby skonstruowanie czułych na artykulację i dynamikę, możliwie wiernych odpowiedników, a potem unowocześnienie ich przez poszerzenie możliwości brzmieniowych zarówno w kwestii samej barwy jak i zakresu przesterowania. Po dwutygodniowym ogrywaniu pierwszych w Polsce egzemplarzy wiem, że to właśnie firmie Boss się udało.
DRIVE (OD-1X); LEVEL, LOW, HIGH, DIST (DS-1X)
przyłącza: INPUT, OUTPUT, DC IN
przełączniki: ON/OFF
zasilanie baterią: tak
dioda sygnalizująca pracę: tak
wymiary: 73/129/59 milimetrów (dł/gł/wys)
kraj pochodzenia: Tajwan