Marka Hiwatt powstała pod koniec lat 60. i na trwałe wpisała się w historię muzyki gitarowej, będąc współodpowiedzialną (wraz z Marshallem i Voxem) za klasyczne już brzmienie brytyjskich wzmacniaczy lampowych.
W fabryce Hiwatta od początku przywiązywano dużą wagę do jakości wykonania i doboru podzespołów służących do konstruowania wzmacniaczy, w czym zasługa założyciela i jednocześnie głównego konstruktora firmy, Dave’a Reveesa. Ręczny montaż i dbałość o szczegóły sprawiły, że produkty marki Hiwatt szybko zyskały uznanie gitarzystów poszukujących nie tylko doskonałego brzmienia, ale i nieprzeciętnej jakości wykonania. Zresztą na korzyść marki przemawiają same nazwiska takich muzyków, jak Jimmy Page, Dave Gilmour czy Pete Townshend. Trudno chyba o lepszą reklamę. W ofercie firmy znajdują się - poza wzmacniaczami - również efekty podłogowe, z których jeden testujemy w tym miesiącu - Tube Phaser.
Budowa
Efekt zamknięto w solidnej metalowej obudowie wykonanej z arkuszy blachy stalowej. Płyta górna urządzenia została dodatkowo łagodnie wyprofilowana w taki sposób, aby ułatwić dostęp do przełącznika nożnego (umieszczonego zresztą bardzo blisko krawędzi obudowy). Przełącznik pracuje lekko i nie wymaga dużego nacisku wymaganego do załączenia efektu. W jego bezpośredniej bliskości umieszczono czerwoną diodę sygnalizującą tryb pracy urządzenia. W górnej części obudowy znalazły się trzy gałki potencjometrów: SPEED, DEPTH i MASTER. Pierwsza z nich służy do regulacji szybkości modulacji, druga odpowiada za jej głębokość, natomiast trzecia kontroluje poziom sygnału. Regulatory to klasyczne gałki typu chicken head - w tym przypadku wykonane zostały w kolorze czarnym. Zresztą cała obudowa kostki jest czarna, a jedynym akcentem kontrastującym są tu minimalistyczne białe nadruki umieszczone na płycie wierzchniej.
Sercem kostki Hiwatt Tube Phaser jest jedna lampa 12AU7 umieszczona blisko prawej ścianki urządzenia i widoczna przez wycięte w obudowie szczeliny wentylacyjne. Do zasilania kostki wymagane jest napięcie aż 18 V, które jest w stanie dostarczyć dołączony do zestawu zasilacz. Pobór mocy na poziomie 200 mA nie powinien dziwić, biorąc pod uwagę obecność lampy. Z tego też względu przed rozpoczęciem gry należy odczekać dłuższą chwilę, aby lampa mogła się odpowiednio rozgrzać. Wymiary obudowy efektu wynoszą 139 x 122,5 x 42,5 mm, natomiast jej waga to 0,8 kg. Na spodzie obudowy umieszczono cztery gumowe nóżki zabezpieczające przed ślizganiem się urządzenia po podłodze.
Brzmienie
Obecność lampy wyczuwa się od razu po załączeniu efektu, brzmienie jest ciepłe i przyjemnie nasycone. Dźwięk docierający z głośników wyraźnie różni się od tego znanego z cyfrowych phaserów, w których przesunięcie fazy jest co prawda precyzyjnie i ładne, jednak brakuje mu ulotnego charakteru przybrudzonych konstrukcji sprzed lat. Poza ociepleniem dźwięku Tube Phaser poprawia także rozpiętość dynamiczną sygnału, umożliwiając lepszą kontrolę nad charakterem brzmienia poprzez zróżnicowaną artykulację, co szczególnie daje się odczuć przy grze na wzmacniaczu tranzystorowym - po wyłączeniu efektu dźwięk ulega znacznej zmianie. Mimo niewątpliwie pozytywnego wpływu na sygnał trzeba pogodzić się z wyraźnym ograniczeniem góry pasma na korzyść uwypuklonego niższego środka - nie jest to więc efekt dla każdego gitarzysty.
Trzeba przyznać, że jest coś magicznego w grze z użyciem efektu, który pozwala na dosyć drastyczną ingerencję w ustawienia - takie jak maksymalna szybkość modulacji i taka sama jej głębokość - a mimo to daje brzmienie w pełni grywalne, pełne swoistego uroku i ciepła. Testowany phaser nadaje sygnałowi realną przestrzeń, o którą trudno w cyfrowych konstrukcjach. Tutaj ma się wrażenie obcowania z prawdziwą, szeroką modulacją o charakterze niełatwym do emulowania na drodze cyfrowej, z dużą zawartością przyjemnych dla ucha harmonicznych. Szczególnie atrakcyjne brzmienie powstaje przy ustawieniu niewielkiej prędkości modulacji w połączeniu ze zwiększeniem jej głębokości. W tym przypadku dźwięk zdaje się przyjemnie unosić na fali modulacji, dając wrażenie miękkości i bogactwa harmonicznego.
Coś takiego trudno znaleźć na pokładzie urządzeń cyfrowych. Choć rozwój technologii modelowania sygnału na przestrzeni ostatnich lat jest doprawdy imponujący, to jednak wciąż nieczęsto spotyka się urządzenia wiarygodnie naśladujące niuanse brzmieniowe, które powstają w analogowym torze audio. Z premedytacją wspominam o całym torze audio, a nie o samym fakcie modulowania sygnału, ponieważ Tube Phaser w znaczący sposób zabarwia dźwięk nawet przy gałkach SPEED i DEPTH skręconych do minimum. Po załączeniu efektu dźwięk staje się przyjemnie ocieplony, z wyeksponowanym dołem i niskim środkiem. Przy gitarze z jasno brzmiącymi przetwornikami efekt balansuje sygnał, dodając mu lampowego charakteru. Delikatne przybrudzenie sygnału na czystym brzmieniu sprawia, że Tube Phaser dociera do obszaru, w którym można już mówić o wykorzystaniu go w roli przedwzmacniacza, zwłaszcza że potencjometr MASTER wpływa też na kompresję sygnału.
Podsumowanie
Hiwatt Tube Phaser to bardzo udana kostka, która oferuje wszystko to, czego oczekujemy od klasycznego efektu typu phaser. Ciepłe i rasowe brzmienie, intuicyjna obsługa i dobrze dobrane parametry pracy regulatorów SPEED i DEPTH to niewątpliwe atuty tego urządzenia. Niski poziom szumów pozwala na bezstresową pracę w studiu. Na uwagę zasługuje również fakt bardzo atrakcyjnego brzmienia przy skręceniu gałek SPEED i DEPTH do minimum, co pozwala na wykorzystanie testowanego phasera w roli sprawnego boostera lub po prostu przedwzmacniacza wzbogacającego brzmienie wzmacniacza tranzystorowego. Również w tej roli warto go wypróbować.
regulatory: SPEED, DEPTH, MASTER
przyłącza: INPUT, OUTPUT, DC 18 V
impedancja wejściowa: 1 MOhm
impedancja wyjściowa: 2 kOhm
zasilanie: 18 V DC (zasilacz w komplecie)
maks. pobór mocy: 200 mA
wymiary: 139 x 122,5 x 42,5 mm (S x W x G)
waga: 0,8 kg
Sławomir Sobczak