PALMER Hurrigain

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki PALMER
Testy
2013-07-22
PALMER - Hurrigain

Palmer Hurrigain to kolejny przedstawiciel rodziny przesterów wśród urządzeń z serii Root Effects. Kostka jest określana przez producenta jako kombajn będący połączeniem efektów fuzz i overdrive. Sprawdźmy, czy tak jest w istocie.

Budowa


Już pierwszy kontakt z efektem Hurrigain nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z konstrukcją niemal pancerną. Podstawowym elementem składowym obudowy jest solidny kawałek stalowej blachy wygiętej w kształcie litery "U", co umożliwiło wygospodarowanie miejsca nie tylko na układ elektroniczny (osłonięty kolejnym arkuszem blachy), ale również na strefę bezpieczeństwa dla wtyków przyłączeniowych. Po prostu z tyłu obudowy, za ścianką z przyłączami, wspomniana blacha wystaje jeszcze na tyle, aby móc zabezpieczyć wtyki przed przypadkowym wyrwaniem czy uderzeniem bocznym. Rozwiązanie to przyda się szczególnie w warunkach scenicznych, gdzie o uszkodzenie wtyków przecież nietrudno. Dolna powierzchnia urządzenia została pokryta arkuszem grubej gumy, co - w połączeniu ze sporą wagą kostki wynoszącą 700 g - przyczynia się do zapewnienia pewnego i stabilnego ustawienia na podłożu. Wymiary obudowy efektu są typowe dla pozostałych urządzeń z serii i wynoszą: głębokość 120 mm, szerokość 120 mm, wysokość 60 mm.

Na płycie wierzchniej znajdują się trzy gałki potencjometrów: GAIN, TONE i VOLUME, jak również przełącznik nożny, obok którego umieszczono kontrolkę LED sygnalizującą załączenie efektu. Gałki potencjometrów wykonano z metalu i wykończono estetycznym radełkowaniem. Same potencjometry działają gładko, a ich praca charakteryzuje się wyraźnie wyczuwalnym oporem. Na koniec trzeba dodać, że Hurrigain oferuje true bypass, więc nie ma problemu z degradacją sygnału po wpięciu efektu w tor sygnałowy.

Brzmienie


Skoro urządzenie wyposażono jedynie w trzy regulatory, z których jeden to VOLUME, kontrola brzmienia siłą rzeczy musi koncentrować się na gałkach GAIN i TONE. Sprawdźmy zatem, jaką paletę barw zaoferują różne kombinacje ustawień tych gałek. Jak na osobę niecierpliwą przystało, od razu przekręciłem gałkę GAIN na pozycję maksymalną - w końcu fuzza używa się po to, by zrobić trochę hałasu. I rzeczywiście, mocne rozkręcenie tego regulatora skutkuje agresywnie zdławionym i skompresowanym dźwiękiem typowym dla fuzza, w którym jednak jest jeszcze nieco miejsca na zabawę z artykulacją. Sygnał jest mocny, zwarty, a kompresja na tyle delikatna, że przebija się przez nią trochę niuansów pojawiających się w grze. W porównaniu do klasycznych fuzzów brzmienie jest tu bardziej nowoczesne, a także mniej zabrumione i oczyszczone.

Przy jednoczesnym ustawieniu TONE w okolicach godziny dwunastej sygnał jest dobrze zbalansowany, z dobrymi proporcjami tonów wysokich i niskich. Skręcenie gałki odpowiedzialnej za barwę do minimum skutkuje nie tylko przyciemnieniem dźwięku, ale także ogólnym zmniejszeniem czytelności w całym zakresie pasma, również w niskich rejestrach. Za to wyjście w prawo poza ustawienie neutralne gałki TONE otwiera drzwi do najlepszych cech efektu - dźwięk gitary wychodzi na wierzch, dając rasowe i ostre przesterowanie idealne zarówno do partii podkładowych żywcem wyjętych z nagrań zespołów alternatywnych, jak również do ekspresyjnych solówek okraszonych sporą porcją brumów i tych wszystkich smaczków, dla których fuzz jest wciąż popularny.

Skoro mowa o fuzzie, to gdzie podziały się brzmienia typu overdrive, o których wspominał producent, skoro urządzenie nie posiada żadnego przełącznika typu fuzz/overdrive? Znajdziemy je po zdjęciu gainu do wartości w okolicach godziny czternastej (i niżej). Brzmienie staje się bardziej miękkie i łagodne, nie ma już ostrego przycięcia sygnału i efektu dławienia się dźwięku. Operowanie gałką TONE pozwala na uzyskanie użytecznego spektrum barw, chociaż przydałoby się delikatne pogłębienie tego zakresu, szczególnie w zakresie wyższych tonów. Zwłaszcza przy niższych wartościach przesteru brakuje nieco możliwości zwiększenia prezencji przy grze na humbuckerze usytuowanym przy gryfie. Gra brudnych partii solowych na kostce Hurrigain to prawdziwa przyjemność. Dźwięki są mocno nasycone, wystarczająco brudne, pełne drapieżności, co szczególnie słychać przy dwudźwiękach, podciągnięciach i generalnie wszędzie tam, gdzie oprócz podstawowych dźwięków da się wcisnąć jakieś smaczki wynikające z potrącenia sąsiednich strun, niedokładnego wytłumienia itd. Można powiedzieć, że im więcej brudu, tym kostka radzi sobie lepiej.

Podsumowanie


Palmer Hurrigain
zgrabnie nawiązuje do klasycznych fuzzów, przez co może stanowić ciekawą alternatywę dla droższych butikowych kostek, choć jest to urządzenie przeznaczone raczej dla gitarzystów poszukujących bardziej uniwersalnego rozwiązania. Z tego względu można go polecić tym muzykom, którzy nie są przekonani do specyficznego rodzaju przesterowania, jakie daje fuzz, a jednocześnie chcieliby z nim poeksperymentować i nie żałować tego później, mówiąc: "trzeba było kupić zwykłego overdrive’a…".

Dzięki możliwości płynnej zmiany pomiędzy dźwiękami typu fuzz a overdrive wejście w krainę dźwięków typowych dla fuzza jest dziecinnie proste, podobnie zresztą jak powrót do bezpieczniejszych rejonów zamieszkałych przez dźwięki typu overdrive. Urządzenie może być ciekawym narzędziem pod stopami gitarzystów z kręgu muzyki alternatywnej o nieco szerszych horyzontach, czyli dopuszczających możliwość bardziej naturalnego przesterowania dźwięku. Można powiedzieć, że brzmienie kostki Hurrigain jest udanym kompromisem pomiędzy chropowatym i przyciętym dźwiękiem w stylu klasycznego fuzza z cieplejszym przesterowaniem typu overdrive.

 

przyłącza: INPUT, OUTPUT, DC 9 V
impedancja wejściowa: 1 MOhm
impedancja wyjściowa: 100 kOhm
dynamika: -85 dB
regulatory: GAIN, TONE, VOLUME
zasilanie: bateria 9 V lub zasilacz
pobór mocy: 12 mA
wymiary: 120x120x60 mm (SxGxW)
waga: 0,7 kg




Sławomir Sobczak

Wynik testu
Funkcjonalność:
4
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt