T-REX ToneBug Phaser

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki T-REX
Testy
2013-07-01
T-REX - ToneBug Phaser

Gdy w 1996 roku Lars Dahl i Sebastian Jensen wpadli na pomysł stworzenia zaawansowanego kontrolera MIDI, nie spodziewali się, że ich nowa firma T-Rex Engineering szybko osiągnie tak duży sukces i będzie z powodzeniem konkurować z markami obecnymi na rynku już od kilku dobrych lat.

W ofercie T-Rex Engineering zaczęły pojawiać się różnorodne kostki efektowe o wyrazistym charakterze i dużych możliwościach brzmieniowych. Tym razem sprawdzimy, co oferuje efekt T-Rex ToneBug Phaser. Na łamach Gitarzysty były już testowane trzy kostki z serii ToneBug, a mianowicie: Overdrive, Distortion oraz Totenschläger. Każde z tych urządzeń zajmowało się przesterowaniem dźwięku, natomiast testowany w tym miesiącu efekt to klasyczny phaser. Pozostałe urządzenia z serii ToneBug to: Booster, Chorus/Flanger, Reverb, Sensewah, Sustainer oraz Fuzz.

Budowa


Phaser dostarczany jest w efektownym tekturowym pudełku przykrytym półprzezroczystą pokrywą zdradzającą zawartość opakowania. Wprawdzie to tylko szczegół, jednak na tyle efektowny i intrygujący, że aż nasuwa się porównanie do produktów firmy Apple… Z pewnością cieszy fakt, iż wśród producentów z branży gitarowej można obecnie znaleźć na rynku firmy przykładające dużą wagę do estetyki, a w tym również do opakowania.

Wszystkie kostki z serii ToneBug nawiązują wzornictwem do konstrukcji typu vintage, charakteryzują się bardzo solidną budową, a przy tym nie są przeładowane regulatorami - w każdym efekcie można znaleźć tylko absolutnie niezbędne minimum. Tak też jest w przypadku efektu Phaser, w którym mamy do czynienia jedynie z dwoma potencjometrami: RATE (do kontroli prędkości działania oscylatora niskich częstotliwości) i DEPTH (do regulowania głębokości modulacji), a także z jednym przełącznikiem MODERN/VINTAGE (oczywiście nie licząc włącznika ON/OFF).

Miła dla oka pastelowa zieleń obudowy ciekawie komponuje się z błyszczącymi gałkami potencjometrów uzupełnionych czerwonymi znacznikami ułatwiającymi orientację w aktualnych położeniach poszczególnych regulatorów. Pomiędzy nimi umieszczono wspomniany przełącznik MODERN/VINTAGE, o którym będzie mowa w dalszej części testu. Całości dopełnia przełącznik nożny i logo producenta stanowiące część odlewu obudowy o zeszlifowanej powierzchni.

Z tyłu obudowy znajdują się gniazda INPUT, OUTPUT oraz przyłącze do podłączenia zasilacza o napięciu 9 V. Jego użycie jest wskazane ze względu na duży pobór mocy sięgający 75 mA, co przekłada się na czas pracy przy zasilaniu z baterii mieszczący się w granicach 0,5-1 godziny (dla porównania: Totenschläger miał apetyt na poziomie 25 mA, natomiast Overdrive zaledwie 7 mA). Baterię 9 V wkłada się do specjalnej komory po odchyleniu klapki (na zawiasie) umieszczonej na spodzie urządzenia - nie ma więc potrzeby użycia dodatkowych narzędzi.

Na fazie


Phaser należy do grupy efektów modulacyjnych, którego zasada działania opiera się na nałożeniu na siebie dwóch sygnałów: nieprzetworzonego oraz przesuniętego w fazie. Powstały w ten sposób dźwięk zyskuje dodatkową przestrzeń i staje się w charakterystyczny sposób pofalowany. Podobieństwo do flangera sprawia, że efekt ten często bywa z nim mylony. Podstawową cechą odróżniającą phaser od flangera to rodzaj przesunięcia dźwięku opóźnionego, który w jego przypadku jest ściśle uzależniony od częstotliwości bazowej. Innymi słowy phaser dokonuje przesunięcia o wartości precyzyjnie dobranej do określonej częstotliwości: im jest ona niższa, tym przesunięcie jest większe. Flanger również działa na zasadzie nałożenia na siebie dwóch (lub więcej) fal, jednak nie bierze pod uwagę informacji o częstotliwości fali. Z tego względu efekt wznoszenia i opadania dźwięku w phaserze jest bardziej wyrazisty, może mieć dość agresywny i przeszywający charakter, który doskonale nadaje się do wszelkiego rodzaju eksperymentów brzmieniowych i psychodelicznych zabaw z dźwiękiem. Phaser jest często stosowany w torze sygnałowych nie tylko gitar, ale również instrumentów klawiszowych, takich jak na przykład elektryczne pianino Rhodes.

Gramy

Jak łatwo się domyślić, przełącznik MODERN/VINTAGE pozwala wybrać jeden z dwóch trybów pracy: Modern lub Vintage, których to nazwy mówią już same za siebie. Modern to kraina ostrych i nowoczesnych brzmień o wyraźnie zaznaczonej modulacji, natomiast Vintage specjalizuje się w tworzeniu analogowych barw rodem z klasycznych phaserów. Po wybraniu opcji Vintage i umieszczeniu gałek potencjometrów w okolicach godziny dwunastej z głośników zaczynają płynąć bardzo ciepłe dźwięki o głębokiej modulacji (a przecież to dopiero połowa skali regulatora DEPTH), które idealnie nadają się do tworzenia przestrzennego akompaniamentu. Jeśli gałkę RATE zostawimy bez zmian (czyli na godzinie dwunastej), a DEPTH skręcimy do godziny trzeciej, to otrzymamy rasowe brzmienie idealne do zagrywek w stylu funky. Dźwięk staje się delikatnie pofalowany, a jego tempo wciąż jest dobrze dobrane do gry w umiarkowanym tempie. Zmniejszenie prędkości przemiatania z jednoczesnym zwiększeniem głębokości (gałka DEPTH na godzinie czternastej) zmienia barwę, eksponując górę pasma (w porównaniu do poprzedniego ustawienia), przy czym dźwięk nadal jest bardzo ciepły i analogowy.

Przesunięcie przełącznika wyboru charakterystyki pracy na tryb Modern zmienia brzmienie urządzenia, wyostrzając je i eksponując atak. Również tutaj efekt sprawuje się doskonale przy grze akordowej. Mimo wyrazistego brzmienia w trybie Modern moim faworytem są brzmienia bardziej tradycyjne z trybu Vintage.

Przy niewielkiej głębokości modulacji urządzenie ociepla brzmienie, natomiast po przejściu w tryb Modern dźwięk staje się bardziej transparentny. Dodatkowe zalety efektu to brak zakłóceń i czytelność dźwięku w całym paśmie nawet przy bardziej zdecydowanych ustawieniach. Zarówno najniższe rejestry, jak i wysokie tony są dobrze przenoszone i nie tracą szczegółów.

A czy temu efektowi czegoś brakuje? Raczej nie, no może przycisku TAP TEMPO, który byłby miłym dodatkiem do urządzenia będącego w końcu nie tylko osadzonym w stylistyce vintage.

Podsumowanie


T-Rex ToneBug Phaser to właściwie dwa efekty zamknięte w jednej obudowie: phaser klasyczny (w trybie Vintage) i współczesny (w trybie Modern). Jeśli szukacie efektu modulacyjnego, który z jednej strony zapewni subtelne podbarwienie dźwięku i nada mu umiarkowaną dawkę przestrzeni, a z drugiej sprawdzi się w ekstremalnych zabawach z psychodelią - to z pewnością ToneBug Phaser jest dobrym wyborem. A wszystko to w małej obudowie i jedynie z dwoma potencjometrami. Poza tym rozsądnie skalkulowana cena i wysoka jakość wykonania to dodatkowe atuty testowanej kostki. Do minusów należy zaliczyć jedynie wysokie zapotrzebowanie na prąd. Na podkreślenie zasługuje fakt, że efekt doskonale odnajduje się zarówno w brzmieniach funkowych, jak i w przerysowanych paletach psychodelicznych.

 

przyłącza: INPUT, OUTPUT, DC 9 V
impedancja wejściowa: > 1 MOhm
impedancja wyjściowa: < 1 kOhm
regulatory: RATE, DEPTH
przełączniki: ON/OFF, MODERN/VINTAGE
zasilanie: bateria 9 V lub zasilacz
pobór mocy: 75 mA
czas pracy na baterii: 0,5-1 h
wymiary: 78x120x60 mm (SxGxW)
waga: 0,404 kg
gwarancja: 2 lata




Sławomir Sobczak

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt