FENDER Mustang Floor

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2013-04-11
FENDER - Mustang Floor

Parafrazując słynną adnotację w późnobarokowej encyklopedii Nowe Ateny pióra Benedykta Chmielowskiego, Fender jaki jest - każdy widzi. Firma powołana do życia w 1946, przez blisko siedem dekad towarzyszy nam, muzykom, w naszych codziennych zmaganiach.

Najpierw Telecaster, potem Stratocaster - modele gitar, które odmieniły bieg historii muzyki, a zarazem unikalne konstrukcje, którym udało się przetrwać w niemalże niezmienionej formie po dziś dzień.

Pamiętam jak dawno, dawno temu, podczas jednej z edycji targów NAMM, rozmawiałem z pewnym dżentelmenem pracującym w firmie Fender. Weszliśmy na temat efektów gitarowych, wymieniliśmy się spostrzeżeniami, poglądami, doświadczeniami i... obaj zgodnie zaczęliśmy się dziwić, dlaczego firma taka jak Fender nie produkuje efektów gitarowych. Jakkolwiek bowiem w dziedzinie instrumentów szarpanych i wzmacniaczy, pozycja tej marki jest ugruntowana, to w branży ubarwiaczy brzmień tych pierwszych, mamy tu wręcz nieodkryty ląd. Dlaczego?

Jakby w odpowiedzi na to pytanie, wkrótce zaczęły się pojawiać wzmacniacze Fendera, oparte na słynnych konstrukcjach, ale wzbogacone o efekty takie jak chorus czy delay. Potem światło dzienne ujrzała seria G-DEC, która była już prawdziwą gitarową stacją roboczą, pozwalającą na trening, zabawę i prostą komunikację z komputerem (a więc nagrywanie, modyfikacja presetów itd.). Idąc tym tropem, kalifornijska korporacja powołała do życia linię Mustang, będącą w zasadzie zintegrowanym w formie combo modelerem, dającym do dyspozycji muzyka symulacje najbardziej znanych wzmacniaczy Fendera plus efekty. Natomiast rok temu, podczas targów NAMM 2012, firma zaprezentowała logiczne następstwo wcześniejszych eksperymentów - Fender Mustang Floor - a więc multiefekt podłogowy oparty na technologii Mustang i współpracujący ściśle z Fender FUSE. Ten właśnie produkt jest przedmiotem naszego tutaj spotkania. A więc, zobaczmy z czym to się je...

Anatomia Mustanga


Fender Mustang Floor zamknięty jest w obudowie z grubej, lakierowanej na czarno blachy, o wymiarach 520/220/80 milimetrów (szerokość/głębokość/ wysokość). Urządzenie waży niewiele ponad 4 kilogramy. Na jego górnej powierzchni mamy dziewięć solidnych przełączników wraz z diodami sygnalizującymi ich aktywację (MODE, BANK/ PRESET UP i DOWN, TAP/TUNER, INSERT, STOMP, MOD, DELAY i REVERB), sekcję DSP z dziewięcioma podświetlanymi przyciskami (AMP, STOMP, MOD, DELAY, REVERB, UTIL, SAVE, EXIT, PEDAL), pokrętłem CONTROL WHEEL i wyświetlaczem LCD oraz solidny, wykonany z aluminium pedał ekspresji. Funkcje wszystkich tych kontrolerów omówimy sobie w dalszej części testu. Na tylnej, bocznej krawędzi umieszczony został komplet przyłączy, a także gniazdo zasilacza (12VDC/600mA) i przełącznik POWER ON/OFF. Gniazda tu dostępne to INPUT, INSERT LOOP SEND/RETURN, AUX IN (mini), PHONES (mini), UNBALANCED OUT R/L wraz z pokrętłem LEVEL, XLR OUT R/L z przełącznikiem GROUND LIFT, USB, EXP-1/MS-4 (kontroler), a także MIDI OUT/IN.

Co na pokładzie?


Mówiąc w skrócie, na pokładzie Fendera Mustang Floor znajdziemy 13 modeli wzmacniaczy, 37 efektów oraz 100 presetów fabrycznych/użytkownika. Zaczynając od wzmacniaczy, mamy tutaj następujące modele preampów: '57 Deluxe, '59 Bassman, '57 Champ, '65 Deluxe Reverb, '65 Princeton, '65 Twin Reverb, Super-Sonic (Burn), British '60s, British '70s, British '80s, American '90s, Metal 2000 i Studio Preamp.

Mamy także do dyspozycji 37 efektów podzielonych na cztery sekcje: STOMPBOX, MODULATION, DELAY i REVERB. Pierwsza, STOMBOX, zawiera następujące efekty: Overdrive, Wah, Touch Wah, Fuzz, Fuzz Touch Wah, Simple Compressor i Compressor. W sekcji MODULATION mamy: Sine Chorus, Triangle Chorus, Sine Flanger, Triangle Flanger, Vibratone, Vintage Tremolo, Sine Tremolo, Ring Modulator, Step Filter, Phaser oraz Pitch Shifter. Pod DELAY kryją się: Mono Delay, Mono Echo, Filter Stereo, Echo Filter, Multitap Delay, Ping Pong Delay, Ducking Delay, Reverse Delay, Tape Delay i Stereo Tape Delay. W ostatniej sekcji - REVERB - znajdziemy: Small Hall, Large Hall, Small Room, Large Room, Small Plate, Large Plate, Ambient, Arena, Fender '63 Spring oraz Fender '65 Spring.

Co poza tym? Pedał ekspresji, kontrolujący dowolny parametr lub pracujący po prostu jako volume pedal. W zestawie otrzymujemy także aplikacje, wzbogacające nasze doświadczenia z Mustangiem. Jest to przede wszystkim słynny Fender FUSE, pozwalający między innymi na edycję presetów z poziomu komputera (PC lub Mac). Udostępnia on głębszy poziom ingerencji w parametry niż sam multiefekt. Jest to także biblioteka ustawień i presetów, które można nie tylko przechowywać, ale także dzielić się nimi z innymi użytkownikami. W sieci można znaleźć setki barw stworzonych przez mniej lub bardziej znanych gitarzystów. FUSE umożliwia także bezproblemowe aktualizacje firmware'u naszego DSP. Druga z gratisowych aplikacji jest typu DAW: to uznany Ableton Live Lite 8 w wersji Fender Edition. Tak więc do pracy (tworzenia i nagrywania) dostajemy od firmy Fender komplet - musimy mieć tylko gitarę, której w zestawie nie ma, ale to przecież... detal.

Oswajamy Mustanga


Włączamy urządzenie - rozświetla się LCD z pierwszym presetem: numer 00 i nazwa Liquid Solo". Po prawej stronie nazwy wyświetlona jest ikonka reprezentująca tryb pracy pedału ekspresji. Widzimy po tym od razu, czy jest to po prostu pedał głośności, czy może kontroler parametru jakiegoś efektu. Co jeszcze widzimy? Pod ekranem świecą się przyciski AMP, DELAY i REVERB, a więc w presecie użyto preampu, delaya i pogłosu. Z lewej strony wyświetlacza mamy switch TAP/TUNER, nad którym pulsuje czerwona dioda - po tym możemy się zorientować jaki jest czas echa, zanim w ogóle zaczniemy grać. Ewentualnie można użyć tego przełącznika do nabicia innego czasu - wystarczy go nacisnąć dwa razy, na przykład w tempie piosenki, którą mamy za chwilę zagrać. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie.

Świeci się także jedna z dwóch diod przy przełączniku MODE (w górnym rzędzie skrajnie z lewej). Może on pracować w dwóch trybach - PRESET lub FX SELECT - jeśli więc świeci się zielona, lewa dioda, to znak, że aktywowany jest tryb PRESET. Pięć dolnych przełączników przełącza wówczas presety w danym banku. W jednym banku jest pięć presetów, a zmieniamy je dwoma środkowymi przełącznikami w górnym rzędzie (przełączanie banków dół - góra). Jeśli natomiast przełącznik MODE przestawimy w tryb FX SELECT, cztery dolne switche (STOMP, MOD, DELAY, REVERB) działają overjak ON/OFF kostek efektowych, które mamy akurat załączone w danym presecie. Ich naciskanie skutkuje także zapalaniem się lub gaśnięciem odpowiadających im przycisków pod ekranem LCD. Dzięki temu aktualne ustawienia są podczas grania bardzo czytelne i wystarczy rzucić okiem, aby wiedzieć co się dzieje.

Po chwili przebijania się przez fabryczne presety zapragniemy niewątpliwie coś zmodyfikować, zmienić, tudzież - ustawić własną barwę od podstaw. Będąc w dowolnym presecie - powiedzmy, że chcemy zmodyfikować ustawienia preampu - chwilę przytrzymujemy przycisk AMP, a na ekranie wyświetla nam się menu preampów. Na samej górze nazwa - np. "British '70s" - pokrętłem możemy przejść szybko do innych modeli i wybrać ten, który pasuje nam najbardziej. Pod nazwą wzmacniacza wyświetla się rząd wirtualnych gałek. Do ich edycji przechodzimy naciskając pokrętło - wówczas nie zmienia ono już modeli wzmacniaczy, tylko pozycję gałek parametrów danego preampu. Wirtualnych gałek mamy dwanaście, po sześć na każdej z dwóch "stron" wyświetlacza. Pomiędzy nimi przechodzimy przyciskając to duże pokrętło obok wyświetlacza. Nie wszystkie dwanaście gałek jest aktywnych w każdym z modeli - to zależy oczywiście od danego preampu. Są to: GAIN, VOL, TREB, MID, BASS, REV, SAG, BIAS, GATE, CAB, PRES i BLEND.

Większość z tych parametrów jest dość zrozumiała nawet dla początkującego gitarzysty - to po prostu odzwierciedlenie gałek normalnego wzmacniacza (wraz z korekcją, prezencją itd.). Większość - ale nie wszystkie. SAG - to parametr emulujący sposób reakcji lampowej konstrukcji na zbyt duży sygnał na wejściu, charakteryzujący się opóźnieniem, w czasie którego sygnał dochodzi (wzrasta) do poziomu docelowego. Czas trwania tego zjawiska jest oczywiście ekstremalnie krótki, ale jednak odczuwalny dla grającego. Jego emulacja jest tutaj trzystopniowa - parametr SAG ustawić możemy jako: LESS, MATCH i MORE. Z kolei BIAS umożliwia symulację wysterowania lamp na plus lub na minus (w procentach). GATE - czyli bramkę szumów - ustawić można w pozycji OFF, LOW, MID, HIGH lub MAX. CAB - tutaj mamy do dyspozycji jedenaście różnych symulacji kolumn głośnikowych (oczywiście tę gałkę też można ustawić jako OFF).

W menu preampu podoba mi się to, że tak jak w prawdziwym wzmacniaczu, możemy ustawić bezpośrednio z jego poziomu intensywność pogłosu (gałka REV), bez wchodzenia w menu REVERB. W taki sam sposób jak menu AMP działają pozostałe: STOMP, MOD, DELAY i REVERB. Przyciskając dany guzik wchodzimy w parametry, widzimy wirtualne gałki parametrów efektów, przyciskając duże kółko przechodzimy pomiędzy nimi. Nie będę tutaj opisywał wszystkich z 37 efektów osobno, bo tekst zająłby wtedy pół magazynu. Pod przyciskiem UTIL znajdziemy szereg ustawień, między innymi przyporządkowanie funkcji pedału ekspresji, a także rodzaj wyjścia, w zależności od tego, gdzie chcemy się podpiąć (combo, PA, itp.). W samym multiefekcie wszystko działa bardzo intuicyjnie - jedyne zastrzeżenie mam do instrukcji. Wraz z efektem dostajemy uproszczoną (w zasadzie jest to jedynie informacja "jak odpalić urządzenie" w kilku językach). Online do ściągnięcia jest PDF "Advanced" (czyli "zaawansowana"). Na próżno jednak szukać w niej ustawień poszczególnych parametrów i jakie je w ogóle mamy do dyspozycji (informacje o parametrze SAG w menu preampów odnalazłem dopiero na jednym z for dyskusyjnych Fendera). Panowie - bierzcie przykład z instrukcji Rolanda, jeśli chcecie iść w tym kierunku, tam opisany jest każdy, najdrobniejszy nawet detal.

Słuchamy Mustanga


Na początek mała dygresja - odkąd pamiętam, testowaniu multiefektów zawsze towarzyszyło u mnie zadziwienie. Presety bowiem brzmiały tak, jakby były dziełem szalonego inżyniera, czyli wszystko naraz i jeszcze zwielokrotnione po trzykroć. Jakby chodziło tylko o to, aby pokazać co potrafi prężące muskuły pokładowe DSP. Chciałbym napisać o Mustangu: "w tym przypadku jest inaczej". Po części jest, ale nie do końca.

Pierwszy preset - jak mniemam, reprezentacyjny, bo włącza się przy starcie urządzenia - to 00 Liquid Solo. Wzmacniacz American '90s z gainem 7,5 (na 10), podbitymi basami do 8/10, prezencją na połowę, symulacją paczki 4x12 i załączoną bramką szumów na LOW. Do tego wszucony Tape Delay z czasem 550ms i LEVEL na połowę, a także pogłos Small Hall Reverb, dość jasny. Jest tego dużo, żeby nie powiedzieć - za dużo. Na singlach (Stratocaster) nie da się grać w ogóle ze względu na poziom szumów. Na humbuckerach w miarę OK, ale i tak ciągnie mnie do skręcenia gałki VOLUME, żeby zdjąć trochę przesteru. Spędziłem przy tym presecie około 5 minut, skręcając większość rzeczy w dół i już po tym czasie zaczęło to brzmieć OK.

Drugi preset - 01 Whitechapel Heavy - już lepiej, dużo lepiej. Chociaż ostry wzmacniacz Metal 2000, to przynajmniej z GAIN na "czwórce", choć nadal basy rozkręcone na 8. Czytelniku - tu przestroga - o ile nie chcesz się pozbyć z zespołu basisty, zostaw niskie pasmo dla niego, skręcając tę nieszczęsną gałkę w dół. To co dobrze brzmi w pokoju, może zabić czytelność miksu Twojej kapeli na próbie i na scenie. W każdym razie ta barwa jest już całkiem przyzwoitym punktem startowym do zrobienia czegoś swojego. Pod switchem STOMP mamy tu overdrive z GAIN rozkręconym na 5 i basami na 6 - znów skręcamy basy do 2,5 maksymalnie 3 i... lepiej - nawet tłumienie zaczyna brzmieć dobrze, bo harmoniczne w niskim paśmie się tak nie kotłują. Fajne jest tu to, że wzmacniacz jest średnio przesterowany, więc po wyłączeniu overdrive'u (jak normalnej kostki) mamy dość szeroki wachlarz barw.

Trzeci preset - 02 Intro Clean - na preampie '65 Twin Reverb z GAIN na 1, do tego Compressor, Sine Chorus, Tape Delay i Large Hall Reverb. Świetna barwa, naprawdę. Z krótkim odbiciem delaya, które można wycofać pedałem ekspresji lub zmienić jego tempo switchem TAP. Barwa ma w sobię tę szklistość, którą Amerykanie określają mianem "sparkle". Wszelkie arpeggia brzmią tutaj jak marzenie i jest to pierwsza barwa, której nie mam ochoty zmieniać. Czwarty preset - 03 Bassman Drive - z pogłosem, którego intensywność możemy dodawać pedałem. Znów przesadzone basy (i to na singlach!) - ścinamy i od razu jest lepiej.

Pięty preset - 04 British Steel - i znów przesadzony GAIN, BASS (10!), prezencja na 6,5... ścinamy i zaczyna dużo lepiej gadać. Szósty preset... Oczywiście żartuję - nie będziemy się przekopywać tutaj przez 100 presetów, które notabene numerowane są od "0", więc szósty od początku preset ma numer 05... No cóż. Do presetów, które bym jeszcze wyróżnił zaliczają się: 07 Johnny Marr Clean (genialny clean z delayem, którego time można rozciągnąć pedałem w brzmienie typu "pad", a oparty na preampie '65 Princeton, na którym dobrze gra się nawet na słuchawkach), 10 Purple Fuzz (brudny fuzz na wzmacniaczu a'la Vox), 11 What the #6 (dziwne ale fajne brzmienie a'la syntezator z filtrem krokowym) 17  Johny Marr Tremol (jak poprzednio), 62 Sensitive (bardzo fajny na V pozycji w Stracie preset, oparty na preampie '65 Deluxe Reverb z dodatkiem overdrive'u) 70 12-String Clean (może nie brzmi jak dwunastostrunówka, ale jest dość interesujący)...

Zabawy jest tu sporo, a jeśli dodać do tego software pod tytułem Fender FUSE, robi się jeszcze ciekawiej. W sieci aż roi się od gotowych presetów, a i zrobić coś samemu jest na ekranie komputera dużo łatwiej i przyjemniej (chociażby poprzez grafiki, przypominające prawdziwy sprzęt)

Podsumowanie

 

Mustang Floor to procesor podłogowy, który może zaintrygować - i to nie tylko dlatego, że został wyprodukowany pod flagą legendarnej marki. Świetne wykonanie, sporo możliwości i intuicyjna obsługa. Do tego społecznościowe zaplecze, możliwość dzielenia się barwami i łatwej komunikacji urządzenia z komputerem. Fakt - trzeba trochę pokręcić gałkami, żeby znaleźć swoje brzmienie - ale z drugiej strony, taki multiefekt za niecałe 1.200 złotych? Kuszące...

pamięć: 100 presetów
preampy: 13
efekty: 37
Inne: tuner
wyświetlacz: LCD
potencjometry: OUTPUT, LEVEL, selektor parametrów DSP
przełączniki nożne: MODE, BANK/PRESET UP i DOWN
TAP/TUNER, INSERT, STOMP, MOD, DELAY, REVERB
przyciski: AMP, STOMP, MOD, DELAY, REVERB, UTIL,
SAVE, EXIT, PEDAL
inne kontrolery: pedał ekspresji
przyłącza: INPUT, INSERT LOOP SEND/RETURN
AUX IN, PHONES, UNBALANCED, OUT R/L, XLR OUT
R/L, USB, EXP-1/MS-4, MIDI OUT/IN
wymiary: 520/220/80 mm (szer./gł./wys.)
waga: 4,08 kg
zasilanie: 12V / 600mA
w zestawie: zasilacz, kabel USB, Fender Fuse,
Ableton Live Lite 8 Fender Edition




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt