T-REX Tonebug Totenschläger

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki T-REX
Testy
2012-12-28
T-REX - Tonebug Totenschläger

T-Rex to firma stosunkowo młoda, bo założona zaledwie 16 lat temu. Tym większy szacunek należy się założycielom - Larsowi Dahlowi i Sebastiananowi Jensenowi - za wprowadzenie marki pomiędzy starych, branżowych graczy i zdobycie wśród nich tak wysokiej pozycji.

Tonebugs to najmniejsza seria efektów w ofercie T-Rexa, ale jak to mawiają - rozmiar nie ma znaczenia. Po testowanym miesiąc temu Tonebug Overdrive, przyszedł czas na kostkę dedykowaną miłośnikom ciężkiej muzy. Przed Wami: Tonebug Totenschläger.

Oglądamy


T-Rex Totenschläger zamknięty jest w obudowie o wymiarach 78/60/120 milimetrów, której kształt dobrze znamy z innych modeli serii Tonebug. Tym razem jednak, jest ona w jedynie słusznym kolorze, czyli... czarnym. Skojarzenia z muzyką metalową potęguje gotycka czcionka, którą napisano nazwę modelu. Jakkolwiek efekt adresowany jest do miłośników ciężkiej muzy, to jego waga jest wręcz piórkowa: 370 gram, czyli nieco więcej niż trzy tabliczki czekolady (lub trzy i jedna nadgryziona).

To co nas najbardziej interesuje zamontowano na górnej powierzchni obudowy: przełącznik ON/OFF, potencjometry GAIN i LEVEL, a także trzy suwaki korektora graficznego: LOW, MID i HIGH. Na bocznej krawędzie, za potencjometrami, znajdziemy dwa gniazda typu jack - INPUT i OUTPUT - a także wejście zasilania. Totenschlägera można zasilać baterią 9V (starcza na 8-12 godzin) lub zasilaczem - efekt akceptuje napięcia od 8,5V do 12,5V, a pobór prądu wynosi 25mA (wtyczka z plusem na zewnątrz). Nie trzeba nic odkręcać, by włożyć baterię, slot na nią ukryty jest pod klapką, na spodzie obudowy. Działanie efektu sygnalizuje długa, czerwona lampka na jego szczycie. Spód kostki pokryty jest gumą, co zapobiega przesuwaniu efektu i niweluje ryzyko efektownego wywinięcia orła podczas jego włączania, kiedy trzeba zagrać ciężki riff. Efekt zapakowany jest w estetyczne pudełko z semitransparentną pokrywką (detal, ale efektowny), w którym znajdziemy także instrukcję z opisem efektu i przykładowymi ustawieniami.

Obejrzeliśmy sobie Tonebuga ze wszystkich stron - czas podłączyć go do prądu.

Gramy


Przyznam się, że do efektu tego podchodziłem jak do jeża, pamiętając o dawnych doświadczeniach z wynalazkami do grania death metalu, które wydawały z siebie dźwięki smażących się na patelni mokrych ziemniaków. No i zupełnie niepotrzebnie - "Jaaa, herr Offizier" - T-Rex Tonebug Totenschläger dość szybko wywołał u mnie na twarzy uśmiech. Przester jest tu obecny od samego początku, kiedy jeszcze gałka GAIN skręcona jest na zero, a potem jest go tylko więcej i więcej. Barwę, jaką uzyskujemy z tego czarnego skurczybyka można by opisać dwoma słowami: "klasyka thrashu". Jest to coś pomiędzy przesterowaniem distortion, a fuzz, albo jak distortion z lekkim wah, zatrzymanym w górnym zakresie pedału. Od razu brzmi to rasowo. Co ciekawe - potencjometr GAIN można śmiało odkręcać do maksimum. Zyskuje się więcej harmonicznych, więcej kompresji i dłuższy sustain, ale nie kosztem czytelności.

Akordy brzmią jak ściana dźwięku, a grane bez tłumienia spokojnie poradzą sobie w stylistyce grunge. Tłumione akordy mają czytelny atak i pozbawione są efektu pomowania, tak więc palm-muting wychodzi tutaj jak marzenie. Pojedyncze nuty z łatwością przebijają się przez miks, dzięki charakterystycznemu "grindowi" jaki cechuje Totenschlägera. A wszystko to, zanim w ogóle dotknąłem equalizera - czas ruszyć więc suwakami.

Tutaj wychodzi na światło dziennie jedna i jedyna wada tej kostki - suwaki są dość małe i trudno ustawić je precyzyjnie. W testowanym egzemplarzu punkt "zero" wyczuwalny jest jedynie na LOW, resztę trzeba ustawiać na oko w okolicach połowy. Osobiście wolałbym tu chyba poty obrotowe, które pozwoliłyby na dostrojenie pasma bardziej precyzyjnie. A jak działa ten mini eq? LOW dodaje do riffów fajnego dołu (żeby nie powiedzieć "mięsa"), ale jeśli nie gramy solo, byłbym ostrożny z podbijaniem tego pasma (lepiej nie wchodzić w drogę bassmanowi i unikać dudnień). Środek (MID) pozwala dostroić efekt do wiosła i wzmacniacza - mnie najlepiej grało się z minimalnie wycofanym, tak na około 40%. HIGH dodaje oldschoolowego bzyku, podbijając najwyższe harmoniczne - z nim też byłbym ostrożny i optymalne jego ustawienie to (według mnie) pomiędzy 40 a 50%. Wszystko zależy oczywiście od gitary, wzmacniacza i preferencji muzyka.

Załączona książeczka podaje kilka przykładowych ustawień. "Dirty Edge": GAIN godz. 9, LOW 40%, MID 60% i HIGH 50%. "Red Embers": GAIN godz. 12, LOW 90%, MID 40% i HIGH 60%. "Electric Blue": GAIN godz. 15, LOW 40%, MID 80% i HIGH 50%. "White Heat": GAIN godz. 17, LOW 70%, MID 40% i HIGH 70%. Efekt jest dość łopatologiczny i w zasadzie każde ustawienie brzmi dobrze - łatwo się tu odnaleźć. Dobrze, ale jednocześnie specyficznie. Być może producent próbował nas naprowadzić na trop niemiecką nazwą i jej gotycką stylizacją, bo pierwsze moje skojarzenie po wciśnięciu "ON" to niemiecki thrash (Kreator, Sodom...). Z pewnością nie jest to więc przester uniwersalny, który nagniemy do każdej stylistyki - do grania bluesa się nie nadaje (a przynajmniej ja bym go nie użył). Jeśli natomiast chcemy grać metal, tak od thrashu w kierunku death, to T-Rex Tonebug Totenschläger będzie satysfakcjonującym wyborem.


Złącza: INPUT, OUTPUT, 9V DC
Manipulatory: GAIN, LEVEL, LOW, MID, HIGH
Przełączniki: ON/OFF
Impedancja wejściowa: @ 1KHz > 1M Ohm
Impedancja wyjściowa: @1KHz < 1K Ohm
Zasilanie: 9V DC (lub bateria)
Minimalne napięcie: 8,5V DC
Maksymalne napięcie: 12,5V DC
Pobór prądu: 25 mA
Wymiary: 78 x 60 x 120 mm
Waga: 0,370 kg
Produkcja: Chiny




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt