Andrzej Czabański (Paulo Sergio)
Wywiady
2011-07-27
Ponownie rozmawiamy z Andrzejem Czabańskim z Paulo Sergio. Tym razem przede wszystkim o najnowszym materiale - "Rules of Symmetry".
Dobry wieczór Czaban! Wera nie będzie zazdrosna, że spędzam z Tobą intymne chwile wieczorem? (śmiech)
(śmiech) Raczej nie, nie ma podstaw by martwic się o moja orientację.
Całe szczęście (śmiech) Słuchaj, wreszcie wydaliście epkę. Jednakowoż, czas jaki dzielił Was i nas, od nagrań po datę premiery był nadzwyczaj długi. Czego jest to wynikiem? Pedantyzm?
Na pewno po części tak. Wiele nauczyliśmy się podczas pracy nad brzmieniem tego materiału. Także o sztuce kompromisu. Wydaje mi się, że zabrakło nam dużo szczęścia zaraz na początku. Krzysztof doskonale zebrał wszystkie instrumenty, ale z mixami niestety sobie nie poradził i niepotrzebnie zwodził nas obietnicami całe miesiące. Później tracki trafiły do Zvisha, którego naturalny długi czas pracy (śmiech) jedynie tylko dodatkowo wydłużyliśmy. Na pewno zadbamy o to, żeby następny materiał ogarnąć znacznie szybciej. Doświadczeni tym rokiem (w końcu instrumenty nagrywaliśmy na przełomie marca i kwietnia, a wokale w czerwcu 2010) wiemy już jak lepiej się za to zabrać.
Materiał zawarty na ''Rules of Symmetry'' jest delikatnie mówiąc bardzo zróżnicowany. Po kilku latach wspólnej gry nadal nie wiecie w jaką niszę chcecie trafić?
No niestety może być to tak odebrane, ale kierunek w jaki chcemy podążać wreszcie stopniowo krystalizuje się w nowszych kompozycjach, a ROS to podsumowanie dłuższego czasu naszej działalności. Wydaje mi się, że najbardziej miesza ''Juggernaut'' otwierający epkę, który chyba najbardziej nie pasuje do reszty materiału. Zwyczajnie chcieliśmy go nagrać, bo uważamy, że to całkiem fajna kompozycja z dobrym tekstem i szkoda, żeby przepadła, bo nie gramy jej już na gigach. Poza tym, myślę, że to nie aż taki zupełny dramat, warto poszukiwać i próbować różnych rzeczy, na pewno pomaga to w rozwoju umiejętności i mam nadzieję że, w końcu zaprocentuje to rozwinięciem naszego indywidualnego rozpoznawalnego charakteru.
Nie twierdzę, że to dramat. Brak spójności jest odczuwalny, no i chcąc nie chcąc, łatwo rozkminić kto, i czy Was inspiruje. Niemetalowe wstawki, oscylujące wokół jazzowych rejonów są jednym z elementów waszych poszukiwań?
No pewnie, że są. Od lat inspirowało mnie takie granie, jeszcze za nim powstało Paulo Sergio próbowałem z mniejszym lub większym powodzeniem sił w około jazzowych gatunkach. Naprawdę solidną wiedzę na temat takiego grania zdobyłem kiedy zawiesiliśmy działalność. Marcin, nasz były perkusista studiuje na akademii muzycznej, więc coś musiało się z tego zrodzić. Wpadliśmy na to, żeby jakiś chociaż urywek naszych poszukiwań w przerwach miedzy metalowo hardcore'owym graniem w PS umieścić na EPce, na krótko przed rozpoczęciem nagrań, dlatego jest tego tak mało. (krótki przerywnik w Omedze) Nie wiem czy jeszcze kiedyś to powtórzymy.
Metalcore daje szerokie pole do popisu - myślę, że nie warto porzucać tych zapędów. Biorąc pod uwagę ilość i mnogość artystów oraz odnóg, gdyby tak pokusić się o bardziej rockowe a może prog rockowe wycieczki wyszło by z tego coś ciekawego, bardzo nietuzinkowego na naszej scenie. A przy okazji - zgadasz się ze mną, że core to teraz chyba najszerzej rozumiany gatunek?
Zapędy pozostaną, ale myślę, że trochę inaczej je ukierunkujemy. Na razie może nie będę do końca zdradzać jak (śmiech). Faktycznie, czasami aż mam wrażenie zbyt szeroko. No, ale nie ma co narzekać, nie ma chyba gatunków bez gównianych wykonawców. Myślę, że wbrew temu, czego wielu ludzi życzyłoby temu gatunkowi, cały czas się rozwija i ciągle potrafi czymś zaskoczyć i daleki jest od zdechnięcia. Swoją drogą, może to trochę kontrowersyjne spostrzeżenie, ale cały mechanizm tego rozwoju przypomina mi trochę najlepsza lata thrashu.
Ja w pewnym sensie zaryzykuję bardzo odważne stwierdzenie, że ten wczesny metalcore, po prostu unowocześnił thrash metal...
Kiedyś przeczytałem, że metalcore to chujowszy i ugrzeczniony thrash. Trochę ciężko to odnieść do faktycznie nowoczesnych zespołów thrashowych pokroju np. Negligence, ale ja nie specjalnie czuję się w temacie takich kapel. (śmiech).
W zespole, nie licząc perkusisty macie mocno zróżnicowane charaktery i zainteresowania. Postawy życiowe takie jak vegan i straight edge wpływają na waszą działalność?
Na pewno wszyscy jako zespół jesteśmy wrażliwi na cierpienie zwierząt i wydaje mi się, że da się to odczytać także w naszych tekstach, ale jak zauważyłeś charaktery mamy zróżnicowane i tak samo zróżnicowane jest nasze podejście do wegetarianizmu/weganizmu. Z Jackiem promujemy te wartości (ale raczej można mówić tu na razie wyłącznie o wegetarianizmie), jak tylko się da w ramach zespołu chociażby przez pro-wegetariańskie koszulki w jakich reprezentujemy PS (śmiech). Oczywiście także samym przykładem i czy rozwiewaniem wątpliwości i mitów jak tylko ktokolwiek ma ochotę z nami na ten temat pogadać. Nie jesteśmy na pewno jakąś wegetariańską policją, nie będziemy nikomu zaglądać do talerza, bo raz, że nikogo nie chcemy do niczego zmuszać, a dwa jestem przekonany, że takie działania mogą przynieść wyłącznie skutek odwrotny od zamierzonego. Z sXe jest bardzo podobnie, zdania są podzielone (śmiech), ale ten temat chyba nieco bardziej egoistycznie, zwyczajnie stronimy od używek. Chyba trudno mówić tu o promocji tych wartości w zespole w sposób inny niż nie upijanie się niektórych z nas na gigach (śmiech) i na pewno póki co nie ma to żadnego odniesienia w tekstowej stronie zespołu.
Do pracy nad krążkiem zaprosiliście Groovcia z Drown My Day. Maciek położył wokale w ''Rules of Symmetry''. Zadowoleni?
Groov sam zaproponował współpracę, bo przez Zvisha miał dostęp do numerów bardzo wcześnie. Mi się bardzo podoba jak to wyszło, myślę, że to jeden z ciekawszych elementów na epce. Nobel tylko narzeka, że Groov skradł mu najlepszy fragment numeru (śmiech). Bardzo chciałbym przy kolejnych nagraniach zaprosić muzyków z innych zespołów, może nawet nie tylko wokalistów. Scena około metalcoreowa jest jednak dosyć mała, prawie wszyscy się znają i pomagają sobie.. Na pewno w jakiś sposób także inspirują się nawzajem. To bardzo pozytywne zjawisko i myślę, że odróżnia nas od typowo metalowej sceny. Fajnie byłoby odzwierciedlić przynajmniej część tych relacji w muzyce.
Pomimo braku stałego perkusisty, zagraliście koncert u bogu Apostate i Betraying The Martyrs. Jak wrażenia? Kiedy kolejne sztuki? (śmiech)
Po raz kolejny Marcin Sulinski (nasz były perkusista) pokazał, że mimo, że ze względu na odległość nie jest w stanie grać na stałe w zespole to nadal jest zaangażowany i pomaga nam jak tylko może (przypominam, że nagrał także partie perkusji na ROS). Bardzo jesteśmy mu za to wdzięczni. Do koncertu z perkusją przygotowywaliśmy się bardzo szybko, bo inaczej się nie dało, ale myślę, że nie narobiliśmy wstydu (śmiech). Oczywiście nie obyło się bez potknięć, ale staraliśmy się dać z siebie możliwie jak najwięcej energii, a publika na koncercie przyjęła nas bardzo ciepło i nie brakowało ani sing alongów ani ruchu pod sceną. Nieskromnie powiem jeszcze, że chłopaki z Apostate byli pod wrażeniem naszego występu (śmiech). Chcielibyśmy oczywiście takich koncertów grać jak najwięcej, bardzo nam tego brakuje. Może wreszcie niedługo się to zmieni. Poszukiwania kogoś na bębny szły po prostu fatalnie, ale w najbliższych tygodniach zapowiada się wreszcie świeża krew w Paulo Sergio.. Jeśli cała koncepcja wypali zespół wzbogaci się o więcej niż jednego członka zespołu.
Dzięki za wywiad! Do zobaczenia.
Również dziękuję. Dziękuję też wszystkim, którzy nas słuchają i nam pomagają i każdemu kto doczytał ten wywiad do końca (śmiech).
Grzegorz "Chain" Pindor