Paulo Sergio
Wywiady
2011-01-11
Kim był Paulo Sergio, czym jest teraz zespół o tej nazwie i dlaczego warto go poznać - o tym rozmawialiśmy z Andrzejem i Łukaszem z tejże grupy.
Cześć Łukasz, i witaj Andrzej. Wieczorową porą wreszcie możemy porozmawiać. Wygodnie wam tam razem? (śmiech)
Serwus Grzegorz, wszystko git, jest nam miło i przytulnie.
No, miejmy nadzieję, że się tam rozgrzejecie. U mnie mróz, a i powieki robią się senne (śmiech). Dobra, to co, skąd pomysł na Paulo Sergio, który z was jest fanem brazylijskiej piłki i czy w mieście, gdzie w hc wciąż króluje Schizma, warto grać metalcore?
Pomysł na nazwę ma swoje źródło zupełnie gdzie indziej. Zainspirowaliśmy się programem na Discovery o 'Największym napadzie na bank w historii'. Paulo Sergio to pseudonim, z tego co wiemy, do dziś nieuchwytnego koordynatora napadu na bank w Fortalezie. Paulo ukradł równowartość ok 70mln $ jednocześnie podobno został bohaterem lokalnej społeczności. Nikt fizycznie nie ucierpiał w tym napadzie.
Jeśli chodzi o drugą część pytania. Oczywiście że warto, niestety jednak kluby tutaj raczej świecą pustkami na takich koncertach.
O widzicie, o tym nie pomyślałem, a w zasadzie, to do genezy projektu podszedłem dość prostolinijnie (śmiech). Zresztą, jak na mężczyznę przystało! Jako Paulo Sergio od początku działalności przeszliście kilka, niestety nie kosmetycznych, a znaczących zmian, głównie dotyczących stylu wykonywanej muzyki. Od klasycznego metalcore'a po... jak się teraz okazuje bardziej melodyjny hardcore, popularny na zachodzie, a w brutalniejszej odsłonie znamienny dla panów z For The Fallen Dreams. Drugą, a może najbardziej kluczową ''zmianą'', niestety źle wpływającą na działalność waszego zespołu jest stała absencja na miejscu perkusisty. Saga ze znalezieniem kumatego drummera wciąż trwa, kto zatem nagrywał beczki na nadchodzącą epkę ''Rules of Symmetry''?
Spoko, jeszcze nie poznaliśmy nikogo, kto by na to wpadł (śmiech). Dziękujemy za porównanie do FTFD, od zawsze się nimi jaramy. Zmiany stylu wynikają raczej z naszych eksperymentów i dojrzewania naszych gustów. Trzon zespołu odpowiedzialny za pisanie numerów (czyli my i nasz wokalista Nobel) od początku istnienia kapeli się nie zmienił. Oczywiście, także zmiana basisty dała nam trochę świeżości, jednakże nie jest to czynnik najbardziej odpowiedzialny za te zmiany.
Niestety problemy z perkusistą od zawsze nas hamują. Bardzo ciężko znaleźć kogoś czającego taką muzykę w naszym województwie. Nie raz chcieliśmy dać już sobie spokój z graniem. Bębny nagrał Marcin Suliński, drummer z którym nagrywaliśmy też nasze demo.
Demo, utrzymane było w patriotycznym, polskim tonie - wszystko to za sprawą liryk w ojczystym języku. Skąd przerzut na angielski, i czy nasz język rzeczywiście nie nadaje się do tego by posługiwać się nim w tak agresywnej muzyce. Patrząc na dokonania Frontside, thrashmetalowego Alastor i jeszcze paru innych - ostatecznie da się poskromić ten ''najbardziej poetycki język''... (śmiech).
Na pewno da się poskromić, ale mocno trzeba uważać by nie narazić się na śmieszność. Angielski jest bardziej rytmiczny i melodyjny (w/g Nobla, śmiech). Hardcore pierwotnie powstawał w tym języku i myślimy, że zwyczajnie lepiej pasuje. Poza tym, pisząc po angielsku więcej osób jest w stanie zrozumieć o co nam chodzi.
To mam rozumieć, że nasz ojczysty język jest za trudny? (śmiech). Dobra, wracając do ''Rules of Symmetry'', będzie to zupełnie nowe wydawnictwo, którego przedsmak znaleźć można na zespołowym myspace. Na tyle, na ile sam zdążyłem się zorientować '"Ghosts'' to chyba najmniej reprezentatywny numer z całej epki, a nawet rozważacie nie umieszczanie jednego z utworów, bo zbyt wyraźnie może kojarzyć się z pewnym australijskim zespołem, który niedawno grał w Polsce. Boicie się łatek, chcecie uniknąć szufladkowanie, ale czy uważacie, że kierunek muzyczny jaki obraliście pozwoli się wam przebić na rodzimej scenie? Poza tym, biorąc pod uwagę brak stałego perkusisty, czy materiał będzie miał premierę na deskach klubów?
Może być, że za trudny (śmiech) Epka jest odzwierciedleniem naszych eksperymentów i inspiracji na przestrzeni ostatnich lat. Dopiero w nowszych kompozycjach krystalizuje się nasz charakter i droga, którą chcemy dalej podążać. Niektóre z tych numerów zwyczajnie są próbami odnalezienia stylu, do których raczej nie powrócimy, ale nieskromnie (śmiech) uważamy, że są na tyle dobre, że warto się nimi podzielić. Niektóre niestety nie są aż tak ciekawe, dlatego z nich rezygnujemy (śmiech). Nie wiemy na pewno, ale dołożymy wszelkich starań, żeby pozwolił nam się przebić. Możemy zapowiedzieć, że materiał na pewno będzie miał swoją premierę także na żywo, ale ciężko nam sprecyzować kiedy dokładnie. Niedługo wracamy do sali prób z nowym drummerem, w którym pokładamy wiele nadziei.
Po cichu przyznam się, że i ja również pokładam tym razem nie w nim, a w was całkiem spore nadzieje. Nie ma drugiego takiego zespołu w tym kraju, i choć muzyka może i nie jest wybitnie odkrywcza, sądzę, że tam za Odrą może być nieco łatwiej (śmiech). Nie będziecie musieli przynajmniej nieść swojego własnego krzyża (śmiech). Wracając do samej ''Rules of Symmetry'', gratuluje może nieco pastelowej, ale bardzo udanej okładki, no i loga nieco zapożyczonego od For The Fallen Dreams. Ale jak to mówi Łukasz, wąs musi być (śmiech). Gdzie nagrywaliście, kto zajął się miksem i masteringiem oraz.. dlaczego to wszystko trwa tak długo!
Dzięki, okładka to projekt Weroniki (Unicorn Merch Design, Hunt The Wolves), logo to także jej dzieło (z pomocą Szyny - Final Sacrifice). Wiadomo, wąs to podstawa. (śmiech). Nagrywaliśmy w Claustrophobic Studio na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku, które przetrzymało nasze tracki aż do września. Od października naszym materiałem (mixem i masteringiem) zajął się Zvish (Drown My Day). Niestety nie ułożyła nam się współpraca ze studiem, w którym nagrywaliśmy. Zarejestrowaliśmy wszystkie ścieżki w ok 4 tygodnie, później miesiącami czekaliśmy na efekty naszej pracy, stąd chyba największe opóźnienie.
A nie myśleliście o jakimś wjeździe na przysłowiowy ''kwadrat'' pracowników studia? Wydaje mi się, że to bardzo nie fair, że kazali wam tak długo czekać, zwłaszcza, że jedyne co mieliście od ''nich'' dostać to taśmę-matkę, a dokładniej cd-r'a (śmiech). Zvish chyba też was nie rozpieszcza, jeżeli chodzi o tempo pracy. Na jego osobie udział Drown My Day w procesie nagrywania ''Rules of Symmetry'' się nie kończy. Do współpracy, a w zasadzie to do gościnnego udziału zaprosiliście Maćka Korczaka - wokalistę krakusów...
Rozważaliśmy tę opcję , ale zwyciężył zdrowy rozsądek (śmiech). Studio pierwotnie miało nam też zrobić mix, dlatego tyle czekaliśmy. Zvish może nie rozpieszcza, ma wiele na głowie, ale nie możemy na niego narzekać. Naprawdę zna się na rzeczy. Zgadza się, Maciej dograł swoje wokale w tytułowym numerze naszej epki. Tak naprawdę pomysł na współpracę narodził się zupełnie spontanicznie. Groov zajarał się próbkami, które puszczał mu Zvish i postanowił dorzucić coś od siebie, wyszło zajebiście (śmiech). Ta reakcja na nasz materiał bardzo miło nas zaskoczyła i była chyba największym możliwym komplementem.
Zwłaszcza, że Groov postanowił nieco pokombinować i nagrać wokale w stylu Oceano. Zatem, kiedy można się oficjalnie spodziewać premiery ''Rules of Symmetry'' i czy przewidzieliście wydanie tej epki w formie fizycznej czy tylko w formie plików mp3?
Groov trochę poszalał i faktycznie, zrobił coś zupełnie nowego.(śmiech) Premiery w postaci elektronicznej można się spodziewać w okolicach lutego. Będziemy jeszcze na bieżąco informować, czy to na naszym facebooku czy na myspace. W międzyczasie może dla smaku opublikujemy jeszcze jakiś numer. ''Rules of Symmetry'' na pewno będzie wydane w formie fizycznej, prędzej czy później, choćby i skromnym nakładem. Póki co możemy zagwarantować, że nie będzie to digipack, bo strasznie się niszczą (śmiech).
A tam niszczą, zależy jakie digi! Jak dołożycie trochę więcej kasy, to i nawet na w twardej oprawie wam starczy! (śmiech). Jako, że skończył się pechowy dla was rok, pozwólmy sobie na małe podsumowania. Jak według was rozwinęła się rodzima scena w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy? Ktoś powinien dać sobie spokój z graniem, a może ktoś zasługuje na nadzwyczajną uwagę, nawet spoza metalowego środowiska? Wymieńcie po pięć najlepszych albumów minionego roku z krótkim uzasadnieniem dlaczego. Coś mi się wydaje, że w tym zestawieniu może być mało czystego metalu :)
Nasza scena rośnie w siłę, rok temu kiedy pisaliśmy najnowsze numery z ROS wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Oczywiście Drown My Day jako pierwsi podnieśli poprzeczkę bardzo wysoko. Ujawniły się też inne świeże bandy takie jak The Throne, Dead on Time czy Bury Her Memories. Nie można też pominąć solidnego wydawnictwa Dust'n'Brush. Z niecierpliwością czekamy na nowy materiał Faust Again, Final Sacrifice i Hidden Scars czy Sight to Behold.
Jeśli chodzi o muzę zagraniczną karty rozdali kolejno: The Acacia Strain - Wormwood, The Contortionist - Exoplanet, Structures - All of The Above, War From A Harlots Mouths - MMX, Within The Ruins - Invade.
Jeśli chodzi o muzę zagraniczną karty rozdali kolejno: The Acacia Strain - Wormwood, The Contortionist - Exoplanet, Structures - All of The Above, War From A Harlots Mouths - MMX, Within The Ruins - Invade.
Mam nadzieję, że wraz z waszą epką, w tym roku będziemy mówić o kolejnym albumie, który przetrze szlaki dla innych, jeszcze niezdecydowanych. Scena rozwija się w bardzo różnych, często zgoła odmiennych kierunkach... tylko, nie ma lekarstwa na wścibstwo i zarozumiałość. Spotkaliście się już z negatywnym podejściem do waszego zespołu... jedno z Bydgoskich for internetowych aż kipi od nienawiści do modnego grania jakim jest metalcore...
Szczerze mówiąc to nasze marzenie. Niestety, scena od takich ludzi nigdy się nie uwolni. Najważniejsze to ignorować takie zachowanie i skupić się na pracy nad tym co kochamy. Muza i wartości jakie ze sobą niesie same się obronią prędzej czy później.
No właśnie, wiele zespołów parających się metalcore'ową sztuką często przyznaje się do chrześcijańskich poglądów, wegetariańskiego stylu życia czy stricte straight edge'owskiej postawy. Jak to jest u was, często wylewacie za kołnierz? (śmiech) I czy jeśli któryś z Was jest x-em, vege lub katolem - to czy ma to odzwierciedlenie w zespole?
Połowa obecnego składu to straight edgowcy i wegetarianie, druga połowa wręcz odwrotnie (śmiech). Nie odnosimy się bezpośrednio, do tych ruchów w tekstach, naświetlamy raczej pewne problemy społeczne i staramy się zmusić słuchacza do refleksji i działania. Nie dajemy gotowych recept i nikogo do niczego nie chcemy zmuszać. Na pewno nie jesteśmy chrześcijańskim zespołem. Podsumowując, staramy się nakłaniać słuchaczy do samodzielnego myślenia i świadomego podejmowania decyzji.
A jak jest z artystami, na których się wzorujecie. Czy stawiacie sobie za primo: muzykę czy przekaz? Nie wiem z jakich środowisk się wywodzicie, ale mam nadzieję, że choć jeden z Was jest jako tako zaangażowany w scenę (śmiech).
Wiesz, jako, że obaj jesteśmy gitarzystami zdecydowanie większe znaczenie ma dla nas muzyka, to ona inspiruje nas najbardziej. Inna sprawa, ze dużo trudniej jest nam słuchać zespołów, z których przekazem zupełnie się nie identyfikujemy. Wszystko zależy od tego czego akurat poszukujemy.
Odnośnie działalności na scenie, w sensie jej animacji - staramy się robić po prostu swoje, bez naprzykrzania się innym, a jeśli ktoś poprosi nas o pomoc, nigdy jej nie odmówimy.
Odnośnie działalności na scenie, w sensie jej animacji - staramy się robić po prostu swoje, bez naprzykrzania się innym, a jeśli ktoś poprosi nas o pomoc, nigdy jej nie odmówimy.
Ok, dzięki za wywiad! Ostatnie słowa należą do was, i mam nadzieję, że do zobaczenia na wspólnych deskach! :)
Również dziękujemy. Pozdrawiamy i dziękujemy wszystkim którzy nas wspierają. Do zobaczenia.
Grzegorz "Chain" Pindor