Owszem, nie jest, ale wielu znanych muzyków, jak choćby B. B. King, Albert King, Albert Collins, Steve Ray Vaughan, właśnie na tym się opiera. Wszyscy oni stworzyli świetna muzykę na bazie bardzo prostych progresji harmonicznych. Ta muzyka nie jest gorsza od muzyki ludzi, którzy stosują zaawansowana wiedzę harmoniczna, ponieważ ważniejszy jest sposób prezentowania tego, czym dysponujesz, od samej wiedzy, która posiadasz. Tak więc szanuję Vaughana w równym stopniu co Wayne’a Shortera. Być może ten pierwszy miał nieco ograniczony słownik, ale sposób, w jaki ten słownik prezentował, był bardzo oryginalny i muzycznie ciekawy. Ważne jest, jak prezentujesz swoje umiejętności - frazowanie, brzmienie itd. Wolę usłyszeć bluesmana, który gra trzy sensowne dźwięki, niż jazzmana, który gra milion nut i nie umie stworzyć frazy. Na tym zresztą polega moja praca w GIT - pomóc uczniom jak najlepiej wykorzystać to, co już wiedza. Sa tam nauczyciele w klasach, którzy uczą skal i innych rzeczy, ale szefowie GIT nie chcą, żebym ja w ich szkole to robił. Przychodzą tam ludzie, którzy znają parę skal, a przecież za ich pomocą również można zagrać mnóstwo wspaniałej muzyki, trzeba tylko wiedzieć, jak frazować, jak stworzyć melodię, jak uzyskać dobre brzmienie - tak więc możesz zrobić naprawdę dużo, mając niewielka wiedzę. Nie trzeba mieć potężnego słownika, takiego jak ma Pat Metheny, można znać tylko skalę pentatoniczna.