Co tam lockdown! Jak się okazuje niektórym muzykom izolacja może wyjść na dobre. Jak upłynął wirtuozowi gitary 2020 rok?
Okazuje się, że bardzo pracowicie, ponieważ zrealizował mnóstwo zaległych pomysłów, tworzył nowy materiał na kolejne płyty i robił ambitne plany na rok 2021. Czy wszystkie uda mu się zrealizować w 12 miesięcy? W to wątpimy, ponieważ twórczych pomysłów Vaia starczy dosłownie na następne pięciolecie. Steve w rozmowie o nowym sprzęcie i albumach, na które czekamy z niecierpliwością...
„Mogę ci się do czegoś przyznać?” rzuca Steve Vai i jest tak podekscytowany, jakby miał mi zdradzić pilnie strzeżoną tajemnicę. „W czerwcu skończyłem 60 lat, ale cały czas jestem zajęty. Choć muszę przyznać, że znajduję też czas na relaks.” Prawdę powiedziawszy zastanawiamy się nad tym, kiedy artysta ma czas na relaks – to chyba niemożliwe przy tak napiętym grafiku. Był to dla niego wyjątkowo aktywny rok. Podczas gdy świat się zatrzymał, odwołano wszystkie trasy koncertowe, a albumy czekające na nagranie powędrowały na półkę, mistrz gitary był bardziej zajęty niż kiedykolwiek. Jego aktywności miały szerokie spektrum: od pisania nowych kawałków, morderczego ćwiczenia zagrywek, poprzez koncerty online, do pracy nad kolejnym albumem i planowania trasy koncertowej. Pracował nad materiałem na trzy kolejne albumy, pisał aranżację na album symfoniczny i poszerzał arsenał sygnowanego przez siebie sprzętu. Nie zaniedbał żadnego aspektu swojej błyskotliwej i wielobarwnej kariery...
Wygląda na to, że nie miał nawet czasu się ogolić. „Jak wielu moich kolegów podczas lockdownu postanowiłem zapuścić brodę. Nigdy wcześniej nie miałem brody i dowiedziałem się przy okazji fascynujących rzeczy na temat jej przycinania i pielęgnacji. Okazało się, że istnieje cała subkultura facetów z brodami, którzy wymieniają się radami, polecają sobie nawzajem różne produkty do pielęgnacji. To było wspaniałe odkrycie! Z tego wszystkiego kupiłem nawet specjalny dezodorant do higieny intymniej. John Petrucci przesłał mi swoją linię akcesoriów do pielęgnacji zarostu. Jak zacząłem ich używać, od razu moja gra nabrała tempa i stała się czystsza!”
Jednego jesteśmy pewni: nic nie zatrzyma Steve'a Vaia, a już na pewno nie pandemia. „Życie przydarza ci się wtedy, kiedy jesteś zajęty robieniem planów”, jak śpiewał swego czasu John Lennon. I tak się właśnie w zeszłym roku stało. Życie przydarzyło się wielu z nas, anulowało nasze plany i grafiki, rzuciło nas z dala od naszych bliskich i z dala od miejsca pracy. Dla Vaia ta nieoczekiwana przerwa okazała się błogosławieństwem. Kiedy pojawił się wirus, musiał wprawdzie zawiesić nagrywanie swojego symfonicznego albumu, ale wykorzystał tą przerwę, żeby udoskonalić partie gitarowe i podjąć nowe muzyczne wyzwania. Umiał skupić się na tym, co dawała mu chwila.
„To jest moim zdaniem kluczowe: nauczyć się skupiać na chwili obecnej. Tylko jeśli to ci się uda, będziesz mógł stworzyć świeże, nowe, prawdziwie twórcze rzeczy. I tylko będąc w chwili obecnej odnajdziesz wewnętrzny spokój. Stres bierze się z zupełnie bezsensownych myśli, które powstają w naszej głowie. Stan obecności w 'tu i teraz' kieruje twoją uwagę na prawdziwe przeżywanie życia, a nie na rozpamiętywanie przeszłości albo zamartwianie się o przyszłość, o której nic nie wiemy. To nie jest dobra droga. Wyeliminuj to ze swojego życia, a będziesz wolny. Rzadko kto w pełni jest w stanie to pojąć. Wierzę jednak, że lockdown zmusił ludzi do zatrzymania się na chwilę i pobycia 'tu i teraz'. Ludzie mieli więcej czasu, nie musieli myśleć i planować: 'Jutro muszę wstać do pracy o 6.00. Za miesiąc jedziemy do Meksyku.' To wszystko zostało im zabrane i pozwoliło się otworzyć na bycie bardziej świadomym, uważniejszym i na większą twórczą ekspresję.”
Nie tylko Steve Vai ma takie podejście, podzielają je też inni muzycy. Udzielali sobie nawzajem wiele wsparcia, dodawali otuchy i na pewno nie stracili ducha. Dla wielu z nich okres przerwy był zbawienny. Zapewniali nas wręcz, że w nowym roku możemy spodziewać się naprawdę dużych rzeczy w muzyce. Jak powiedział Steva Vai: „Jak ktoś jest optymistą i ma pozytywne podejście do świata, na pewno będzie w stanie znaleźć wyjście z każdej sytuacji, bez względu na okoliczności”.
To był trudny rok dla muzyków, nie widać, żeby wkrótce coś się miało zmienić. Jak według ciebie wygląda obecny muzyczny krajobraz?
Dla wielu muzyków, którzy średnio przędli finansowo, ten rok był na pewno bardzo ciężki. Przemysł muzyczny ucierpiał nawet bardziej niż przemysł spożywczy, bo nie możemy koncertować. Ale wiesz co zauważyłem? Muzycy są bardzo odporni. Oni po prostu muszą tworzyć muzykę, czują taki wewnętrzny przymus i nic nie jest w stanie im w tym przeszkodzić. Widzę jak muzyczna społeczność odradza się, szybko odnajduje się w nowych technologicznych rozwiązaniach. Zoom i inne tego typu technologie dały nam możliwość dalszego występowania, możemy tworzyć i łączyć się z ludźmi na nowe sposoby. Przemysł muzyczny się zmienia, wpływ pandemii będziemy widać przez wiele lat do przodu. Lockdown dał muzykom szansę na lepsze wykorzystanie swojego czasu, mieli go więcej na ćwiczenie, na opanowywanie nowych umiejętności, pisanie piosenek... Zdecydowanie tak. Jeśli masz czas i chęci, możesz cały czas stawiać sobie nowe wyzwania, rozwijać się jako muzyk i jako gitarzysta. Widzę to po sobie – bardzo wiele udało mi się w zeszłym roku zrobić. Chociaż ja mam trochę inną sytuację, bo i tak cały czas jestem w domu. Siedzę w swoim studiu, w mojej męskiej jaskini. Ale podczas pandemii miałem więcej przestrzeni dla siebie, jeszcze mniej rzeczy rozpraszało moją uwagę. Bardzo dużo zrobiłem w ciągu tego roku.
Opowiedz nam o tym
Wprowadziliśmy na rynek nową sygnowaną przeze mnie gitarę, Ibanez Pia, która miała swoją premierę na targach NAMM w 2020 roku. Długo na to czekałem. Z racji tego, że nie miałem w planach żadnych tras koncertowych na zeszły rok, to mogłem skupić się na nagraniu muzyki rozpisanej na orkiestrę. Już mam na swoim koncie album, który nagrałem z orkiestrą (Sound Theories vol. I & II, 2007 – przyp. red.). Miałem około czterech godzin niesamowitego materiału na orkiestrę, który planowałem nagrać. Plan był taki, że w maju i czerwcu 2020 wchodzę na dwa tygodnie do studia z orkiestrą Aarhus Denmark Radio Symphony, potem przez tydzień nagrywam z Metropole Orchestra w Holandii. Musieliśmy wszystko przełożyć na listopad zeszłego roku, ale znowu studia były zamknięte. Miałem więc mnóstwo czasu na przygotowanie i wykorzystałem go na doskonalenie niektórych partii, dopieszczanie partytur, no i na komponowanie nowego materiału. A wprost uwielbiam to robić! Ponadto od wielu lat nosiłem się z pomysłem, żeby występować online, grać na żywo i udostępniać to poprzez streaming. Czekałem tylko na odpowiednią sposobność. Jak zaczął się lockdown, zadzwonili do mnie z ekipy technicznej i powiedzieli, że dużo artystów zaczyna umieszczać filmiki online, wykorzystując to medium do artystycznej ekspresji. Wiedziałem, że to najlepszy moment, żeby zacząć robić to samo. Przez około siedem tygodni robiłem dwa streamingi online tygodniowo: podzieliłem je na dwie oddzielne serie, Alien Guitar Secrets, gdzie mówiłem dużo o swojej karierze, muzyce i gitarach, i Under It All – bardziej filozoficzne pogadanki o sobie, o swoim życiu, o metafizyce. Odpowiadałem też na pytania fanów na chacie. Szczególnie ta druga seria cieszyła się dużą popularnością. Byłem zaskoczony, ale wielu ludzi pisało, że moje pogadanki wiele im dały.
Czyli krótko mówiąc dostosowałeś się do sytuacji i znalazłeś nowy sposób na bycie produktywnym?
Tak, dostosowałem się. Kiedy następują zmiany i poddajesz się im, zazwyczaj wszystko się jakoś układa. Jak jesteśmy w trudnym momencie życia i pewne rzeczy nas przerastają, często myślimy: „Jak ja sobie poradzę? Co teraz będzie? Mam przechlapane.” Potem jednak okazuje się, że udało ci się wyjść z trudnej sytuacji obronną ręką. To nie koniec. Czasem, jak przyjrzysz się sytuacji bliżej, zdajesz sobie sprawę, że te zmiany, z początku trudne, wyszły ci na dobre. Naprawdę nauczenie się takiego spojrzenia na świat nie jest niemożliwe: zrozumienie, że wszystko co ci się przydarza dzieje się dla twojego dobra. Niezależnie czy to wtedy widzimy, czy nie.
Czy zrobiłeś coś, czego byś nie zrobił w normalnych okolicznościach?
Tak. Podczas jednego streamingu zagrałem akustyczną wersję utworu The Moon and I. Grałem na akustyku i śpiewałem. Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego. Zdarzało mi się grywać na gitarze akustycznej na koncertach, ale nigdy nie śpiewałem. Bardzo mi się to spodobało, a co najważniejsze, reakcja fanów była rewelacyjna. Postanowiłem więc nagrać kilka utworów na akustyku z moim wokalem. Utwory te znajdą się na mojej nowej płycie. To coś zupełnie nowego dla mnie i dla miłośników mojej gry, ale na pewno nie będzie to płyta pełna skomplikowanych partii gitarowych. To tylko zwykłe zmiany akordów, wokal i melodia. Ale w tej muzyce słychać mój styl, mój charakter, słychać go w akordach, w melodii i tekstach. Pewnie nie zdecydowałbym się na taki muzyczny eksperyment, gdyby nie lockdown.
Na pewno miałeś mnóstwo czasu na ćwiczenia gry?
Miałem okazję poeksperymentować z nowymi technikami. Niektóre z nich chodziły mi po głowie już od dawna, ale zawsze uważałem, że praca nad nimi zajmie mi zbyt dużo czasu. Jedną z takich technik było joint shifting, czyli połączenie podciągnięć z dźwiękami pustych strun oraz techniką pull-off. Potrzebowałem nowego wyzwania. Wymyśliłem sobie, że będę to grał na gitarze typu Stratocaster z przetwornikami single-coil, czego nie robię zbyt często. Poza tym zrezygnowałem z mostka tremolo, a to tak jakbym odciął sobie nogę! Używałem bardzo czystego brzmienia, bez efektu delay. Poza tym grałem palcami, co mi się prawie nie zdarza. Sporo się napracowałem, żeby mały fragment mógł znaleźć się w utworze Candle Power, który ostatecznie ukazał się w czerwcu 2020 roku. Miałem przy tym sporo frajdy, więc było warto. Po wszystkim okazało się, że wcale nie była to taka nowatorska technika. Jerry Donahue już grał w ten sposób w latach 80. Niestety nie słyszałem jego gry, nie znałem też dorobku grupy Hellecasters.
Powiedziałeś wcześniej, że twoim zdaniem pandemia zmieni przemysł muzyczny. Na czym będą polegały te zmiany?
Wymiana plików muzycznych między artystami. W zeszłym roku otrzymałem dużo próśb o zagranie w jakimś kawałku. Tak teraz artyści się komunikują i tak współpracują. Kolejna rzecz to koncerty w czasie pandemii. Zgłosiło się do mnie wiele różnych firm z prośbą o stworzenie czegoś z moim zespołem. Nie zgodziłem się, bo mam wiele projektów, nad którymi pracuję, ale takie propozycje często się pojawiają. Z wielu zmian, które nas czekają, nie zdajemy sobie sprawy, weźmy technologię 5G – ona może wszystko zrewolucjonizować. Teraz gdybym chciał jammować z kimś online, mogłyby być problemy z opóźnieniami. Te problemy rozwiąże nam właśnie 5G. Uważam, że pandemia podsunęła nam wiele rozwiązań, obudziła w ludziach jeszcze większą kreatywność. Ten potencjał dopiero się uruchomił, a jego efekty będziemy mogli śledzić daleko w przyszłości. A może stworzymy hologram i grając koncert w swoim salonie będziemy widzieć innych muzyków i czuć jakbyśmy byli razem na scenie? Na pewno ktoś wkrótce wpadnie na taki pomysł, a stąd już niedaleko do jego realizacji. Okazało się, że przemysł muzyczny rozkwitł w czasie pandemii, mówię tutaj o sprzedaży gitar. Ludzie, którzy nigdy wcześniej nie grali na gitarze kupują instrumenty i uczą się grać. Inni dokupują kolejne wiosła
Kupujcie więcej gitar! Stary, gitary świetnie się sprzedają. Jak dostałem czek z Ibaneza, o mało nie spadłem z krzesła! (śmiech)
Masz w planach wypuszczenie nowej serii sygnowanej twoim nazwiskiem?
Cały czas współpracuję z Ibanezem, udoskonalamy moje gitary Ibanez Pia i JEM. Mamy kilka niespodzianek w rękawie. Rozpocząłem współpracę z firmą Sustainiac, pracujemy nad nowym przetwornikiem i efektem sustainer. Używałem sustainera firmy Fernandes, ale nie mogę stosować ich na sygnowanych przeze mnie gitarach. Poza tym zawsze miałem sentyment do firmy Sustainiac. Te efekty mają inny feeling i inne brzmienie. Dlatego właśnie zdecydowałem się na współpracę z nimi, stworzyli dla mnie efekt, który w stu procentach spełnia moje oczekiwania.
Czy zobaczymy to urządzenie na rynku w 2021 roku?
Mam taką nadzieję.
Wychodzi na to, że w tym roku jeszcze dużo o tobie usłyszymy!
O tak! Niedługo ukaże się mój album na gitarę akustyczną. Pracuję też nad kolejnymi dwoma płytami. Jedna z nich to album koncepcyjny, trylogia zatytułowana Real Illusions. Wydałem już dwie pierwsze części, teraz szykuję się do wydania trzeciej. To duże wokalne przedsięwzięcie. Jak tylko skończyłem pracę nad płytą akustyczną, miałem ochotę ruszyć w trasę, a żeby to się mogło urzeczywistnić, potrzebuję dobrej płyty instrumentalnej, którą mogę promować. Materiał na płytę już jest prawie gotowy, niedługo zaczniemy nagrywać. Trasa ma się rozpocząć w sierpniu 2021 i w planach jest zagranie łącznie 250 koncertów na całym świecie. Jest podzielona na moduły i będzie można część koncertów zawiesić, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba i wznowić, jeśli pozwoli na to sytuacja. Tak więc, jak widzicie, planuję nową płytę i trasę koncertową. W międzyczasie mam w planach nagranie płyty z orkiestrą symfoniczną, o której mówiłem wcześniej. Oczywiście wszystkich tych planów nie zdążę zrealizować w tym roku, to może mi to zająć najbliższych pięć, sześć lat. Będzie to pewnie spore wyzwanie, ale wiecie co? Zawsze trzeba mieć jakieś plany na przyszłość!