Wywiady
Nile Rodgers

Nazwanie kariery Nile'a Rodgersa po prostu sukcesem byłoby pewnego rodzaju umniejszeniem jego osiągnięć, ponieważ artysta ten nagrał muzykę wartą 2 miliardy dolarów.

2021-03-19

Do tego zrobił to będąc wierny swojej gitarze Stratocaster Hitmaker. Co ciekawe, jest to instrument, który kosztował go jedynie 149 dolarów... Wówczas nie był nawet pewny, czy to będzie dobry zakup. Teraz jest raczej jasne, że już dawno przestał żałować swojej decyzji.

Z Nilem Rodgersem spotkaliśmy się w Abbey Road w trakcie nagrań i testowania przez niego nowego Fendera Stratocastera Acoustasonic. Oprócz gitar Nile opowiedział nam o swoich sekretach dotyczących wyjątkowej techniki, którą stosuje podczas gry rytmicznej, o swojej nieustającej miłości do jazzu, a także o tym jak to się stało, że pewnego dnia w latach 70. stojąc za kulisami postanowił związać swoją przyszłość ze Stratocasterem.

Właśnie nakręciłeś wideo dla Fendera, na którym grasz na gitarze Acoustasonic Stratocaster. To spora zmiana, słyniesz przecież z tego, że nie rozstajesz się ze swoim Hitmakerem...

Dostałem nowego Strata do przetestowania zaraz po tym, jak przyjechałem do Abbey Road. Zanim się zorientowałem, już nagrywałem na nim sesję za sesją i dosłownie nie mogłem przestać na nim grać, chciałem go dobrze poznać i zorientować się, co potrafi. Okazało się, że gra na tej gitarze sprawia mi mnóstwo przyjemności i nie mogłem przestać – to było dziwne. Jakby była przedłużeniem mojej ręki. Jestem wielkim fanem gitar jazzowych i nic na to nie poradzę. W domu gram głównie na gitarach D'Aquisto, D'Angelico albo L-5. Zwykle L-5 trzymam w sypialni, a pozostałe mam zamknięte w szafkach.

 

Muszę przyznać, że Strat Acoustasonic zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, ponieważ ma to coś, co najbardziej lubię w gitarach jazzowych. Słyszę ją w pokoju bez podłączenia do wzmacniacza, jednak kiedy ją nagłośnię, to od razu słyszę w brzmieniu ten sam rodzaj magii, który uzyskiwałem grając na L-5. Tylko pomyśl, nie musiałem nawet zakładać jej strun z płaską owijką, tylko mogłem użyć najzwyklejszych strun z owijką okrągłą, w które była oryginalnie wyposażona. Od kiedy mam tę gitarę, to nawet jeszcze nie wymieniałem strun! Niektórzy się z tego śmieją, ale oldskulowi gitarzyści naprawdę rzadko zmieniają struny. Tak już mamy. I nie jest to cecha wyłącznie gitarzystów R&B, bluesowych albo czarnoskórych, po prostu niektórzy tak wolą. Moi techniczni już mnie znają i wiedzą, że jak zapytam czy zmienili mi struny i usłyszę w odpowiedzi „Jasne, zmieniliśmy je przed ostatnim występem”, to mogę się naprawdę zdenerwować. Nie potrafię tego wyjaśnić, po prostu lubię stare struny.

Którzy gitarzyści jazzowi najbardziej wpłynęli na twój styl gry?

Jak zaczynałem, naprawdę lubiłem styl Wesa Montgomery'ego, później przerzuciłem się na szkołę Django Reinhardta i sięgnąłem po dokonania muzyków z kręgu gypsy jazz. Potem, jak to w życiu bywa, zwyciężył pragmatyzm. Wiedziałem, że przez jakiś czas na pewno będę grał muzykę, którą napisali inni artyści. Taka była moja praca: grałem muzykę stworzoną przez innych. Potrzebowałem instrumentu, który zadowoliłby kompozytorów, producentów i artystów, zacząłem więc grać na różnych gitarach typu hollow-body. Doszedłem nawet do gitary 335, ale to jednak nie było to, więc w końcu powróciłem do gitar z większymi pudłami.

Nile Rodgers i Chic na scenie podczas Lowlands Festival (Holandia, 2018).

W którym momencie zaczęła się twoja przygoda ze Stratocasterem?

W 1973 roku graliśmy support dla Jacksons 5, była to ich pierwsza światowa trasa koncertowa. Graliśmy w zastępstwie bardzo dobrego zespołu R&B, który nazywał się O'Jays. Zdarzało się, że mieli jakieś swoje zakontraktowane koncerty i nie mogli występować z Jacksons 5, więc wtedy prosili nas o zastępstwo. Moja kapela nazywała się New York City, a naszym największym osiągnięciem był „I'm Doin' Fine Now”. Z tym materiałem byliśmy w trasie przez około dwa, trzy lata. Pewnego dnia przed nami występował jakiś młody chłopak. Nie zmienialiśmy sprzętu – nie byliśmy aż tak wielką gwiazdą – więc grał na naszym sprzęcie. Tak więc ten młodziak podpiął się do mojego wzmacniacza, którym był Acoustic z głośnikiem wysokotonowym. Chcieliśmy być jak Sly And The Family Stone, stąd ten wybór. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre rozwiązanie, bo grałem przecież na gitarze jazzowej. Przez te wysokie tony i łatwość, z jaką gitara się wzbudzała, musiałem zaklejać taśmą otwory rezonansowe. No ale chciałem wyglądać jak Sly!

W każdym razie ten chłopak podpiął do mojego wzmacniacza swojego Stratocastera i zaczął grać. On po prostu wymiatał! (śmiech). To brzmienie było niesamowite, nigdy go nie zapomnę. Mój partner sceniczny – Bernard Edwards – spojrzał na mnie bardzo wymownie. Jakby wzrok zabijał, już bym nie żył i nie rozmawiałbym teraz z tobą. Bernard cały czas mi powtarzał: „Stary, kup Stratocastera, kup Stratocastera, to zmieni całe nasze brzmienie, będziemy wreszcie brzmieć bardziej funky. Jakbyś grał na Stratocasterze to, co grasz teraz, dawałbyś czadu. Wyróżniałbyś się i byłbyś kimś”. Ten chłopak grał te same covery co my. Jednak co tu dużo mówić, jego wersje brzmiały dużo lepiej. Brzmiały tak, jak oryginały! Byłem pod wielkim wrażeniem.

Jeszcze tego samego dnia wymieniłem swojego Gibsona Barney Kessel na najtańszego Stratocastera, jakiego znalazłem w sklepie. Kosztował około 149 dolarów. To była naprawdę dobra cena, bo wtedy Stratocastery z klonowym gryfem osiągnęły wysokie ceny za sprawą Jimiego Hendrixa. Byłem więc przyjemnie zaskoczony tą ceną. I tak wszedłem w posiadanie gitary, którą potem nazwałem Hitmaker. Gram na nim na prawie każdej płycie, a trzeba przyznać, że to był naprawdę najnędzniejszy egzemplarz w sklepie! Ma niesamowite brzmienie – nie znam drugiego Stratocastera, który brzmiałby podobnie.

Do jakiej muzyki najlepiej nadaje się nowy Strat Acoustasonic?

Myślę, że będzie to teraz moja główna gitara jazzowa. Trzymam ją przy łóżku, bo czasem gram na niej w nocy. Prawdopodobnie będę używał jej do jazzu – to dla mnie zdecydowanie gitara jazzowa.

Powiedz nam coś na temat reszty twojego sprzętu. Czy miałeś okazję grać na jakimś urządzeniu do modelowania brzmienia?

Jestem muzykiem starej daty, więc po prostu gram na Stratocasterze. Nawet jeśli korzystam z zestawu full-stack, to i tak składa się on ze wzmacniacza Sunn oraz dwóch paczek 6x10”. W ten sposób zyskuję zestaw z dwunastoma głośnikami, a nie ośmioma, jak jest zazwyczaj. Uważam, że dzięki temu mogę najlepiej uzyskać takie brzmienie funky, na jakim mi zależy. Nigdy nie byłem fanem paczek z głośnikami 12-calowymi. Jeśli chodzi o efekty, właśnie dodałem do zestawu dwa urządzenia: wah i delay. Mimo to używam ich w zasadzie tylko do kawałka „Let's Dance”. Mam też chorus, ale też używam go sporadycznie, między innymi do piosenki Sister Sledge „He's The Greatest Dancer”.

Wyrobienie sobie dobrego osadzenia w rytmie i stworzenie prawdziwego, rasowego groove'u często jest lekceważone przez gitarzystów. Jakich rad mógłbyś udzielić innym gitarzystom jeśli chodzi o kreatywne używanie rytmu?

To bardzo dobre pytanie. Dotknąłeś esencji tego, czym jest dla mnie gra na gitarze. Kiedy byłem młody, rozmawiałem z wieloma muzykami i chłonąłem jak gąbka to, co mówili o muzyce. Czasami były to użyteczne rady, czasami zwykłe gadanie, na które nie ma miejsca w magazynie dla gitarzystów. Jak się jednak jest początkującym muzykiem, to do wszystkich rad przywiązuje się niezwykłą wagę. Słuchałem ich wszystkich jak wyroczni. Poznałem wielu, między innymi Milesa Davisa. Nie pamiętam czy on mi to powiedział, czy przeczytałem to w wywiadzie, w każdym razie jego słowa brzmiały mniej więcej tak: „Nie chodzi o dźwięki, które grasz, ale o dźwięki, których nie grasz...”.

To było dla mnie jak objawienie. Dlatego właśnie wszelkie efekty perkusyjne, ledwie słyszalne muśnięcia strun i wytłumianie pewnych dźwięków są niezwykle ważną częścią mojego stylu gry. Jestem oszczędny, tłumię bardzo często, a to dlatego, że według mnie przez to brzmienie staje się bardziej funky. Myślę, że im mniej dźwięków wyprodukuje moja gitara, tym bardziej moje brzmienie jest bardziej funkowe. Rzadko usłyszysz, żebym grał jakiś pełny akord na wszystkich sześciu strunach. Dla mnie to po prostu brzmi okropnie! Wiadomo, że czasami muszę to zagrać, bo tego wymaga piosenka.

Nile (z prawej) z Bernardem Edwardsem, który mówił: „Stary, kup Stratocastera, kup Stratocastera, to zmieni całe nasze brzmienie, będziemy wreszcie brzmieć bardziej funky”.

Pisałeś muzykę dla Chic. Jak wygląda twój proces tworzenia?

Najpierw wymyślałem chwytliwe melodie. Pierwszym kawałkiem, który dla niej napisałem, był utwór „Everybody Dance”. Zacząłem od stworzenia progresji akordów, ale potem pomyślałem: chwileczkę, to nie jest wystarczająco dobre, i zacząłem to upraszczać grając motywy melodyczne z niewielkim udziałem akordów. I potem przyszła mi do głowy ta melodia, która potem znalazła się na płycie. Właściwie to wszystko komponuję w ten sposób. Tak samo było z „We Are Family”. Najpierw prosta zagrywka, do której stopniowo dokładam kolejne elementy. Zawsze muszę mieć riff jako bazę, ponieważ pochodzę ze starej szkoły rocka. Mogłem zwyczajnie zagrać akordy do „We Are Family”, ale u mnie to musi być riff.

Jaka jest różnica między disco i funk, chodzi mi oczywiście o partie gitarowe?

Dla mnie nie ma różnicy. Ale dla mnie nie ma też większej różnicy między muzyką funky i jazzem. Miałem dużo szczęścia, że grałem z dużymi zespołami jazzowymi. Nauczyłem się grać funk i zacząłem mieć dużo więcej propozycji, bo zamiast grać tradycyjne rytmy jazzowe, umiałem zagrać coś bardziej nietypowego. Ludzie po prostu lubią usłyszeć te wszystkie synkopy i ozdobniki. Usłyszeli kilka razy jak gram i spodobało im się. Potem pytali o „tego młodego gitarzystę, co gra funky”, bo chcieli mnie zatrudnić. Jak byłem młody, jazz stał się praktycznie tak popularny jak później muzyka pop. Wielu jazzmanów nagrywało płyty, które odniosły ogromny sukces. W R&B z kolei gitara była bardzo ważna i na płycie grało dwóch, nawet trzech gitarzystów. Ja miałem to szczęście, że współpracując z zespołami jazzowymi i dużymi big bandami mogłem zagrać partię dwóch gitarzystów. Chyba jestem szczęściarzem!

Powiązane artykuły