Wywiady
Nita Strauss

Objawienie sceny ‘shred’ i nadworna gitarzystka Alice’a Coopera o tym jak zmienić historię z sześciostrunowcem w dłoni...

2019-06-27

Nita Strauss to wspaniały przykład „guitar hero” naszych czasów. 33-letnia gitarzystka dorobiła się właśnie customowego Ibaneza sygnowanego jej własnym nazwiskiem i jako pierwsza kobieta w historii (!) dołączyła do elitarnego grona muzyków, wśród których znajdują się między innymi Steve Vai i Joe Satriani. W gitarze o wdzięcznej nazwie „JIVA” znalazły się unikalne przystawki Pandemonium, które również zaprojektowano specjalnie dla Nity. Za ich wykonanie odpowiada firma DiMarzio, która podobnie jak Ibanez jest wyjątkowo bliska sercu artystki. Wszystkie te endorserskie sukcesy to zasługa jej niesamowitej techniki i tytanicznej pracy jaką artystka wykonała jeszcze zanim dołączyła do projektu The Iron Maidens i do koncertowego składu Alice’a Coopera.

W rozmowie z Gitarzystą, Nita opowiedziała nam o swoim gitarowym rozwoju oraz pracy nad debiutanckim projektem solowym, zatytułowanym „Controlled Chaos”.

KRÓLOWA GITARY

O tym jak to jest być pierwszą…

„Określenie ‘pierwsza kobieta w stajni Ibaneza’ przykleiło się do mnie już na stałe. Osobiście staram się trzymać jak najdalej od tych bezsensownych wojen płci, gender itp. W przypadku gry na gitarze to naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Wkładam całe serce w to co robię i daję z siebie wszystko. Nie da się jednak ukryć, że całe życie pracowałam na to, żeby moje nazwisko pojawiło się obok takich ikon jak Vai, Satriani czy Gilbert. Marzyłam o tym odkąd tylko zaczęłam grać na gitarze. To samo dotyczy zresztą mojej współpracy z marką DiMarzio, która stworzyła dla mnie sygnowane modele pickupów. Mam nadzieje, że będę jedną z wielu kobiet, które osiągnęły coś takiego… ale nie ukrywam, że bardzo cieszy mnie to, że byłam tą pierwszą.”

(BA)ROCK ’N” ROLL

O odkrywaniu połączeń pomiędzy metalem i muzyką klasyczną…

„Dorastałam w domu, gdzie słuchało się dużo muzyki klasycznej. Tata od najmłodszych lat starał się pokazać nam jak to wszystko ewoluowało przez kolejne etapy dziejów. Dzięki temu, już za dzieciaka wiedziałam kim był Johann Strauss II. Równolegle zaczęłam poznawać takie kapele jak Metallica czy Iron Maiden. Pewnego dnia usłyszałam utwór, w którym Yngwie Malmsteen gra molowe skale harmoniczne i wtedy mnie olśniło – przecież już gdzieś słyszałam te pasaże! To było jak objawienie. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym jak muzyka klasyczna może łączyć się z metalem. Yngwie jest niepodrabialny, ale warto ćwiczyć granie skal w jego stylu. Polecam opanować sweep dla każdego akordu w skali a następnie rozkładać je na mniejsze części i wykorzystywać podczas komponowania własnych riffów.”

ŻELAZNE DZIEWICE

O tym czego Nita nauczyła się grając covery Iron Maiden…

„Adrian Smith był od zawsze moim wielkim idolem. Jest to o tyle zabawne, że w The Iron Maidens odpowiadałam za partie Dave’a Murray’a. Poznałam się z dziewczynami na targach NAMM i to właśnie tam, po raz pierwszy otrzymałam propozycję udziału w przesłuchaniach do zespołu. Od razu zapytałam, czy mogę ‘być’ Adrianem i kiedy usłyszałam, że nie – podziękowałam za propozycję. Przez kolejny rok zaprzyjaźniłyśmy się jednak na tyle dobrze, że w końcu do nich dołączyłam. Muszę przyznać, że partie gitarowe Dave’a wiele mnie nauczyły. Podczas gdy Smith serwuje nam zazwyczaj typowy shred, Murray gładko ślizga się po bluesowych skalach, które miały ogromny wpływ na styl mojego grania. Współpraca z The Iron Maidens pomogła mi spojrzeć na artykulację w zupełnie inny sposób.”

TRUDY WAJCHOWANIA

O tym, że popisy w stylu Hermana Li bywają zgubne…

„Wiele rzeczy może pójść nie tak, jeśli zaczniesz nadużywać wajchy. Przede wszystkim należy pamiętać o świeżych strunach. Nie mówię, że muszą być dopiero co wyjęte z opakowania, ale korzystanie z takich, które zdążyły się już zużyć całkowicie odpada. Zdarza mi się grać na gitarach, które ludzie przynoszą na warsztaty i niestety bardzo często spotykam się ze starymi i brudnymi strunami. Przy ciągłym rozciąganiu ich żywotność znacznie się skraca. Trzeba też pamiętać o tym, żeby odpowiednio mocno wkręcić wajchę. Wiem, że Steve Vai nie zawsze stosuje się do tej zasady, ale jestem pewna, że nigdy nie trzyma gitary tylko i wyłącznie za wajchę. Jego przedramię zawsze stanowi pewną przeciwwagę dla grawitacji. Jeśli komuś marzy się granie w stylu Hermana Li, mostki w stylu Edge i Lo-Pro z pewnością odpadają. To najlepsza droga do tego, żeby zostać z samą wajchą w dłoni. Gdyby ktoś mi nie wierzył polecam przeszukać internet w poszukiwaniu filmu na którym się popisuję. Zdradzę tylko, że wajcha wypada z mostka dokładnie w momencie w którym krzyczę ‘zobacz co potrafię!’ (śmiech). Oczywiście musiało mi się to przytrafić kiedy kamera była włączona…”

 

TYLKO SHRED SIĘ LICZY!

O najlepszej radzie jaką można dostać od swojego idola…

„Kilka lat temu miałam zaszczyt poznać Jasona Beckera. Odwiedziłam go w domu i zagrałam dla niego ‘Perpetual Burn’ co było naprawdę stresującym doświadczeniem. Później mieliśmy chwilę, żeby porozmawiać. Nie lubię zamęczać ludzi typowymi, fanowskimi pytaniami, które naruszają ich prywatność, ale w tym wypadku poprosiłam o radę dla kogoś, kto dopiero zaczyna i chciałby iść w jego ślady. Po prostu czułam, że muszę o to zapytać. Mimo, że z racji na swoją chorobę, Jason nie mówi, bardzo szybko przyzwyczaiłam się do systemu rozpoznawania ruchów gałki ocznej, który opracował jego ojciec. Po kilku minutach siedzieliśmy na kanapie i czułam jakbyśmy normalnie rozmawiali. Odpowiedź na moje pytanie nie była szczególnie długa, ale z pewnością satysfakcjonująca: ‘Ucz się grać w różnych stylach i staraj się być jak najbardziej wszechstronna’. Podziękowałam i zażartowałam, że to trudne, kiedy shred daje mi tyle frajdy. Mimo że jego twarz w ogóle się nie poruszyła, wiedziałam, że się uśmiechnął. Następnie odpowiedział: ‘Masz całkowitą rację – jebać to – tylko shred się liczy!’. Nie chciałam nikomu opowiadać tej anegdoty, ale po latach stwierdziłam, że jest zbyt dobra, żeby trzymać ją w tajemnicy (śmiech).

SZTUKA IMPROWIZACJI

O ćwiczeniach, które pomagają rozwijać kreatywność…

„Kiedy improwizuję do podkładu, często włączam sobie wolne ballady. Świetnie sprawdza się ‘Alone’ zespołu Heart, albo ‘Bed Of Roses’ od Bon Jovi, ale równie dobrze, może to być wszystko co bazuje na prostych akordach i nie dochodzi do 200 uderzeń na minutę. Najważniejsza sprawa to zrozumienie tonacji i tego jak sprawnie korzystać ze skal. Wiem to wszystko, mimo że jestem samoukiem. Mogę mieć problemy z przypomnieniem sobie miksolidyjskiej skali G, ale doskonale wiem po jakich dźwiękach mogę się poruszać kiedy nagle w podkładzie pojawiają się tonacje molowe. Jeśli chodzi o skale z których często się korzysta, trzeba je wykuć na blachę – od góry do dołu. Z czasem można sukcesywnie dodawać nowe patenty. Gitarzysta musi wykorzystywać wszystkie możliwe narzędzia, które pozwalają mu grać jeszcze płynniej. Warto improwizować i rozkładać różne skale na czynniki pierwsze, wykorzystując ich fragmenty do tworzenia czegoś nowego. Gdy opanujemy już granie powoli, możemy stopniowo zacząć przyspieszać. Nie mam jednak złudzeń, że można od razu zacząć grać z prędkością światła. Potwierdzi to każdy wybitny gitarzysta.”

KOJĄCE BRZMIENIA CLAPTONA I SATRIANIEGO

O dwóch legendarnych gitarzystach, którzy otwierają melodyjne zakamarki duszy…

„Nigdy nie myślałam, że skomponuję piosenkę w stylu Erica Claptona! A jednak! Kiedy gram na gitarze robię się bardzo emocjonalna. W trakcie rejestrowania ‘Hope Grows’ po prostu zaczęłam płakać. I to wcale nie pod koniec pracy, ale na samym początku nagrań! To chyba jedyna piosenka jaką kiedykolwiek skomponowałam, która od początku do końca nie wykorzystuje żadnego przesteru. Gain był skręcony właściwie do zera. W dodatku nagrywałam to na gitarze akustycznej, która od zawsze wydawała mi się być bardzo nijakim instrumentem. Musiałam ją pożyczyć, bo przecież nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby korzystać z takiego sprzętu. To nie jedyna taka niespodzianka na płycie. Kiedy mój chłopak po raz pierwszy usłyszał ‘Here With You’ był naprawdę zdziwiony, że skomponowałam coś takiego. Stwierdził, że nigdy nie słyszał żebym grała w takim stylu. A ja po prostu chciałam nagrać coś w klimacie ‘Always With Me, Always With You’. Jeśli dobrze się wsłuchać, ten numer ma w sobie coś ze shredu. Nie do końca potrafię to opisać, ale są tam idealnie dobrane dźwięki. Nie chciałam, żeby cała płyta była jednym wielkim metalowym taranem, który przez 40 minut bombarduje uszy słuchaczy. To miała być przyjemna podróż. Pokazałam słuchaczom urywki kontrolowanego chaosu, który siedzi w mojej głowie. Wierzcie, lub nie, ale mam też swoją łagodną stronę!”

HORROR VIBE

O tym jak trudno jest występować, kiedy po scenie biegają ogromne potwory...

Kawałki Alice’a Coopera wcale nie są takie trudne. Na koncertach nie graliśmy zbyt wielu numerów, które sprawiałyby mi problemy od strony technicznej. Prawdziwym wyzwaniem było jednak zagranie starych utworów dokładnie tak, jak były zarejestrowane na płytach. Gitarzyści mają tendencję do swobodnego interpretowania niektórych piosenek, ale w przypadku klasyki warto zachować oryginalny vibe. Nie da się co prawda w stu procentach odtworzyć czyjegoś stylu, ale włożyłam dużo pracy w to, żeby utwory z lat 70. miały klimat tamtych czasów. Jeśli chodzi o koncerty, bardzo pomogły mi doświadczenia z The Iron Maidens. Na scenie często pojawiał się Eddie, więc wiedziałam jak to jest dzielić scenę z potworami (śmiech). Lata koncertowania nauczyły mnie czujności na scenie. Granie w małych klubach były świetnym treningiem przed występami z Cooperem. Kiedyś musiałam uważać, żeby nie oberwać w głowę basem. Teraz moim scenicznym przeciwnikiem był Frankenstein, który chciał wszystkich zabić. Mimo że zgodnie ze scenariuszem, zespół zawsze uchodził z życiem, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w pewien sposób naprawdę unikaliśmy śmierci na scenie.”

 

KLASYKA GATUNKU VS. NOWE TECHNOLOGIE

O sprzęcie z którego Nita korzysta na co dzień…

„Marshall Satch JVM to wciąż mój wzmacniacz numer jeden, choć przez wszystkie lata spędzone razem z The Iron Maidens grałam na Peaveyu JSX. To zabawne, że ciągle wybieram sprzęt sygnowany przez Joe Satrianiego, ale z drugiej strony… kto jeszcze mógłby mu dorównać? Kiedy nie gram koncertów z Cooperem korzystam z Marshalla Code. Kiedy zostałam poproszona o przetestowanie tego sprzętu, byłam nastawiona dość sceptycznie. Jakoś nie przemawiał do mnie wzmacniacz za 300 dolarów. Byłam przekonana, że za takie pieniądze kupuje się sprzęt dla początkujących muzyków. Kiedy w końcu go wypróbowałam, zdałam sobie sprawę z tego, że zachowałam się jak straszna snobka. Okazało się, że ta mała skrzyneczka brzmi niesamowicie i oferuje wszystko co najlepsze w Marshallach: od Bluesbreakera, przez 800S i 900S, aż po JVM. W ostatnich miesiącach testowałam również multiefekt BOSS GT-1000 w którym wykorzystano nowe algorytmy Augmented Impulse Response Dynamic. Technologia ta pozwala nie tylko symulować brzmienie głośników, ale również ruch membrany wewnątrz paczki. Muszę przyznać, że daje to naprawdę realistyczne efekty! Co więcej, w tej niepozornej skrzynce udało się upchnąć sporo syntezatorowych brzmień imitujących pianino, smyczki i wiele więcej! To świetna alternatywa dla przystawek MIDI, które nigdy jakoś mnie do siebie nie przekonały…”

RADOŚĆ I PASJA

O ulubionych riffach i przyjemności z grania…

„Lubię grać dużo legata, ślizgając się jednocześnie po skalach i skacząc po różnych strunach. Gdybym miała wybrać moją ulubioną zagrywkę, wskazałabym na tę od której zaczyna się druga zwrotka w ‘Pandemonium’. Co sześć, czy siedem dźwięków idę do góry o cały ton, dzięki czemu cały riff nabiera charakteru. Gdyby ktoś chciał grać w moim stylu, miałabym tylko jedną radę – po prostu rób to co sprawia ci największą frajdę. Myślę, że cały sekret tkwi w miłości do gitary i wszystkiego co jest z nią związane. Dla moich wszystkich gitarowych idoli zawsze liczyła się przede wszystkim dobra zabawa. Polecam znaleźć w internecie filmy, na których Jason Becker gra na gitarze i jednocześnie i bawi się jojo. Widać tam jak wielką sprawia mu to radość. Największy komplement jaki kiedykolwiek usłyszałam na temat mojego grania brzmiał: ‘Kiedy jesteś na scenie, od razu widać, że czerpiesz z tego ogromną przyjemność’.

MOC JIVA

W Hinduizmie, jiva oznacza żywą istotę. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sygnowany przez Nitę Ibanez JIVA faktycznie ma w sobie ogromne pokłady życiodajnej energii…



1 Od 2008 roku jestem związana z firmą Ibanez. Po 10 latach naszej współpracy zostałam pierwszą kobietą na świecie, która doczekała się sygnowanego modelu gitary. Mogę to powtarzać na okrągło i chyba nigdy mi się to nie znudzi. Instrument zadebiutował na targach NAMM w styczniu 2018 roku.

2 Gitara posiada smukły korpus „S Series” wykonany z mahoniu i klonu. Oprócz tego, nie zabrakło hebanowej podstrunnicy. Gitary „S Series” są znakomicie wyważone. Można to sprawdzić poprzez położenie jej na otwartej dłoni w miejscu gdzie gryf łączy się z korpusem. Instrument łapie idealny balans!

3 Wybrałam mostek Edge Zero II. Uwielbiam tę serię ze względu na wkręcaną wajchę, która zapewnia mi stabilność. Bardzo często z niej korzystam, więc muszę mieć pewność, że nagle nie wyskoczy mi w trakcie grania.

4 Kolejny element mojej gitary, który kocham całym sercem to podstrunnica na której pojawiło się specjalne wykończenie przedstawiające wykres EKG bijącego serca z charakterystycznymi „uderzeniami” w miejscach tradycyjnych markerów, które znajdują się na 3, 5, 7, 9, 12 i kolejnych progach. Wzór sprawia wrażenie, jakby bicie serca przyspieszało na wyższych dźwiękach, czyli dokładnie tam, gdzie shredderzy najbardziej lubią się popisywać. Co ważne, w przeciwieństwie do wielu niestandardowych markerów, te naprawdę pomagają odnaleźć się na gryfie.

5 Gryf składa się z trzech kawałków drewna. To połączenie klonu i amarantu. Bardzo podoba mi się to, że amarantowe drewno biegnie aż do samej główki i doskonale widać to z boku. Nie lubię kiedy niektóre elementy gitary odstają od innych. Często jest tak, że gryf i główka wyglądają jakby dodano je później. Amarantowe drewno w tym modelu sprawia, że wszystko jest bardzo spójne.

6 W gitarze wykorzystano mój sygnowany model humbuckerów: DiMarzio Pandemonium. Po środku znajduje się jeszcze dodatkowa przystawka DiMarzio True Velvet. Wiele osób pyta mnie o to, dlaczego nie zdecydowałam się na stworzenie całego kompletu pickupów sygnowanych moim nazwiskiem, skoro firma sama proponowała takie rozwiązanie. Odpowiedź jest prosta – True Velvet jest dla mnie idealny i nie było potrzeby aby cokolwiek zmieniać w tej przystawce!

7 Całą płytę „Controlled Chaos” nagrałam tylko i wyłącznie na tej gitarze. Nie liczę oczywiście partii akustycznych. Wizyta w studio była świetnym testem dla nowego sprzętu, który sprawdził się fantastycznie. Utwierdziłam się w przekonaniu, że JIVA świetnie radzi sobie z każdym dźwiękiem, niezależnie od tego czy gram na czystym kanale, wysoko podciągam struny czy gram partie rytmiczne.

 

Fot. Olly Curtis