Wywiady
Plini

Gitarowa muzyka pełna jest wyjątkowych pod względem artystycznym momentów. Tym razem spotykamy się z australijskim wirtuozem, którego mentorem stał się sam Steve Vai, aby porozmawiać o jego spojrzeniu na twórczość, w której stroni się od eksponowanych wokaliz…

2019-04-11

Gitarzysta: Co pociąga Cię w gitarowej muzyce instrumentalnej?

Plini: Kiedy miałem około dwunastu lat, zakochałem się po uszy w gitarze elektrycznej. Nie słucham muzyki instrumentalnej z jakiegoś szczególnego powodu, ale jeśli miałbym opisać swoje ulubione kompozycje, to miałyby one cechy takie jak: niesamowite brzmienie, doskonałą technikę, dopracowaną formę i wybitnych muzyków. Poza możliwością usłyszenia gitary eksplorującej swój potencjał w stu procentach, muzyka instrumentalna daje każdemu członkowi zespołu szansę na pokazanie się na pierwszym planie. Z tych powodów często znaleźć w niej można najpiękniejsze na świecie dźwięki zagrane przez najlepszych, światowych muzyków.

Co daje słuchaczowi utwór instrumentalny, a czego zwykła piosenka z tekstem nie jest w stanie zapewnić?

Przede wszystkim uniwersalność w sferze tego jak się takiego utworu słucha – jako tła, jako muzyki ułatwiającej uczenie się, jako dźwięków pomagających nam zasnąć, czy oderwać się od typowych spraw zaprzątających nasz umysł. Bez oczywistej, przyczepionej do dźwięków informacji (tekstu) muzyka instrumentalna może być wielką inspiracją dla innych dziedzin sztuki – poezji, malarstwa, animacji, filmu i tak dalej.

Jakieś tendencje, które starasz się podkreślić lub wręcz odwrotnie: omijać?

Podkreślam: prostotę, repetycję. Unikam: rozbuchanej ponad miarę gry na gitarze, sekcji kompletnie zbędnych, wstawianych do kompozycji dla samego popisania się fajnym ale kompletnie niepotrzebnym – z punktu widzenia utworu – pomysłem.

Czy typowa forma piosenki sprawdza się w komponowaniu muzyki instrumentalnej?

Nie zawsze, ale możne być przydatna, by struktura naszej kompozycji była smaczna. Kiedy tworzę, staram się eksplorować jeden lub maksymalnie dwa motywy – w przeciwieństwie do budowania utworu jako kolażu wielu różnych pomysłów. Można to porównać do tego, jak tekst piosenki krąży wokół jednego tematu lub historii.

Jak bardzo użyteczna dla instrumentalisty jest znajomość typowych linii wokalnych?

Znajomość ta jest nieprawdopodobnie użyteczna. Melodie, które potrafimy zaśpiewać szybciej zapadają nam w pamięć i łatwiej się z nimi utożsamiamy. Dość zabawnym ćwiczeniem jest granie na gitarze równolegle z własnym oddechem – bezcennym skutkiem ubocznym takiej strategii jest to, że nie da się w ten sposób uprawiać dźwiękowego słowotoku, tak typowego dla shredu.

W jaki sposób komponujesz utwory instrumentalne?

Zwykle staram się nałożyć możliwie prostą melodią na interesujący, złożony aranż. Kiedy już nowa melodia istnieje, lubię eksperymentować z różnymi jej wariantami lub z nowymi akordami/rytmami pod tą samą melodią.

Co starasz się osiągnąć, kiedy stoisz na środku sceny w świetle reflektorów?

Staram się sprawić by zmysły słuchacza, którego uwaga oderwała się od linii prowadzącej, nadal bawiły satysfakcjonujące partie wykonywane przez resztę zespołu.

Wiele wokalnych kompozycji ozdobionych jest solówką gitarową, która zaczyna się nisko i wolno, a kończy wysoko i szybko. Czy taka strategia sprawdza się w utworach instrumentalnych?

Oczywiście, choć nie jest to formuła, której trzeba się sztywno trzymać. Czasem warto zacząć od wielkiego wybuchu, by potem nieco uspokoić sytuację. Czegokolwiek się nie zrobi, kluczowym elementem jest kontrast. Szybkie solo może wspaniale wzbogacić wolną kompozycję, albo w większej skali: wolne solo w wolnym kawałku może być wisienką na torcie generalnie szybkiej płyty.

Jaki rodzaj brzmienia wybierasz dla swych instrumentalnych kompozycji?

W tej chwili faworyzuję barwy o nieco mniejszym przesterowaniu, z lekkim muśnięciem pogłosu i echa. Jeśli chodzi o partie rytmiczne, zamiast opierać się na typowych, metalowych hi-gainach, zaczynam eksperymentować z bardziej tradycyjnymi brzmieniami rockowymi, takimi jak crunch na Stratocasterze. Ale znów: kluczem do sukcesu jest KONTRAST.

Czy masz jakieś ulubione tonacje lub tempa?

Jeśli chodzi o tonacje to skłaniam się do tych związanych z pustymi strunami gitary. Gram w obniżonym stroju C#, więc naturalnie jest to C# i G# wraz z ich pokrewnymi tonacjami molowymi. Tempo? Wydaje mi się, że często gram w okolicach 130 BPM.

Czy wolisz molowe, czy durowe tonacje?

Zdecydowanie molowe, bo muzycznie myślę przez pryzmat skali bluesowej. Także dlatego, że dorastałem słuchając metalu, który zwykle jest w tonacjach molowych, opartych na najniższej pustej strunie.

Jakieś ulubione skale?

Z pewnością skale lidyjska i dorycka. Ale skalą, którą eksploruję naprawdę mocno jest czwarty modus harmonicznej durowej: lidyjska molowa (1-2-b3-#4-5-6-b7). Generalnie najpierw tworzę dźwięki, a dopiero później się nad nimi zastanawiam – skala, w której jestem, staje się wtedy fundamentem do szybszego aranżowania pozostałych partii i harmonii.

A co z modulacjami do innych tonacji?

Jeśli pop lat osiemdziesiątych nas czegokolwiek nauczył to właśnie tego, że zmiana tonacji zawsze jest dobrym pomysłem.

 

Czy akompaniujący zespół postrzegasz inaczej niż byłoby to w przypadku kompozycji z wokalem?

W pewnym sensie tak, w innym nie. Większość mojej ulubionej muzyki charakteryzuje się tym, że linia prowadząca jest równie ważna co podkład. Aczkolwiek w przypadku muzyki instrumentalnej, dobry akompaniament jest nawet ważniejszy – nie ma przecież tekstu, który zwykle utrzymuje zainteresowanie słuchacza i pcha utwór do przodu.

Jakie masz podejście do harmonizowania melodii na gitarze?

To bardzo efektywne narzędzie do tworzenia kolejnych warstw. Ostatnio staram się korzystać z bardziej niekonwencjonalnych harmonii niż te oferowane przez typowe tercje. Kwarty i septymy zapewniają mnóstwo zabawy.

Jakie trzy utwory instrumentalne były dla Ciebie najbardziej inspirujące?

„Tender Surrender” Steve’a Vaia: ponieważ był to pierwszy kawałek instrumentalny, którego próbowałem się nauczyć, a zawiera genialne przykłady delikatnych barw czystych, wspaniałych akordów, potężnych melodii i zwariowanych szybkich przebiegów. „Tempting Time” zespołu Animals As Leaders: ponieważ był to jeden z pierwszych utworów instrumentalnych, który mnie zainteresował swoją szczegółowością połączoną z ciężkimi riffami a nie z melodiami. „Waves” Guthriego Govana: ponieważ po latach lekkiego znudzenia muzyką gitarową, był to pierwszy kawałek z tak świeżą kombinacją wpadającej w ucho melodyki, nieoczywistego frazowania i niedorzecznie dobrej techniki.

Zdjęcia z koncertu: Dariusz Ptaszyński