Mimo że współczesna popkultura serwuje nam głównie utwory, których bazowym elementem jest wokal, to właśnie instrumentalne kompozycje budowały podwaliny pod ten grunt…
Od dłuższego już czasu przepytujemy na łamach Gitarzysty twórców, przyczyniających się do rozwoju muzyki, której melodie wcale nie muszą być utożsamiane ze śpiewem. W tym numerze, naszym gościem jest szwedzki gitarzysta jazzowy mogący pochwalić się współpracą z takimi artystami jak Oscar Peterson czy Ray Brown.
Gitarzysta: Co jest dla ciebie najważniejsze jeśli chodzi o instrumentalną muzykę gitarową?
Ulf Wakenius: Nie jest tajemnicą, że w muzyce instrumentalnej mamy nieco trudniejsze zadanie niż artyści, którzy aranżują piosenki z wokalem. Kiedy melodia nie jest śpiewana, utwór musi mieć w sobie to coś, żeby przykuć uwagę słuchaczy. Tworząc muzykę instrumentalną największą wagę przywiązuję właśnie do tego elementu. Melodia musi być tutaj najmocniejszą składową całej kompozycji. Bardzo ważne jest też brzmienie. Ono również ma ogromny wpływ na charakter danego utworu.
Co takiego jest w muzyce instrumentalnej, czego nie mają piosenki z wokalem?
Myślę, że sposób odbioru utworów instrumentalnych jest zupełnie inny. Słuchacz ma znacznie szersze pole interpretacji takich piosenek dzięki czemu do gry wkracza wyobraźnia. Każdy może odbierać melodię w innych kolorach. Muzyka ogólnie ma moc przenoszenia nas do innego wymiaru ale w przypadku tej instrumentalnej, mam wrażenie, że dzieje się to o wiele częściej.
Jest coś szczególnego na czym wyjątkowo się skupiasz kiedy grasz? A może wręcz przeciwnie, masz przyzwyczajenia związane z rytmem lub harmoniami, których starasz się unikać?
Myślę, że w przypadku gry na gitarze możliwości są niczym nieograniczone. Zauważyłem natomiast pewne prawidłowości związane z rytmem, który w moim odczuciu jest najważniejszą częścią kompozycji. Myślę, że jest to coś na czym często się skupiam. Możesz zagrać dowolne dźwięki na ciekawym rytmie, który udało ci się wymyślić. Niestety, w drugą stronię nie jest już tak łatwo. Świetna melodia i nieodpowiedni rytm nie zadziałają.
Czy typowa struktura utworu: intro, zwrotka, refren, zwrotka sprawdza się w twoim przypadku?
Myślę, że tak, ale odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Struktura utworu zależy od wielu czynników. Czasami typowe rozwiązania są najlepsze ale są sytuacje gdzie warto przełamywać ten schemat. W jazzie bardzo często bazuje się na krótkiej melodii i na jej podstawie tworzy się długie improwizacje. W mojej muzyce stawiam przede wszystkim na piękno i dramaturgię. To są kryteria, które decydują o strukturze moich kompozycji.
Czy muzyk instrumentalny powinien uczyć się takiego podejścia do muzyki jakim kierują się wokaliści?
Jeśli chcesz, żeby twój instrument pełnił rolę wokalu, bez wątpienia musisz opanować wiedzę dotyczącą śpiewu. To oczywiste, że melodie, które można zaśpiewać lepiej zapadają w pamięć. Śpiew pomaga też w trakcie grania kiedy można sobie zanucić wymyślony riff a dopiero później go odegrać.
Jak wygląda u ciebie proces komponowania? Co cię inspiruje?
Szczerze mówiąc, nie mam jednego sprawdzonego sposobu na pisanie nowych utworów. Nigdy nie wiem na jaki dzień akurat trafiłem. Czasami melodie same przychodzą do głowy, innym razem to ciężka praca bazująca na próbach i błędach. Są też dni, kiedy zupełnie nic mi się nie udaje a innym razem tworzę dzieło, które z miejsca porywa słuchaczy. Bardzo dobrze wspominam proces twórczy, który towarzyszył takim kompozycjom jak „Momento Magico” i „Breakfast In Baghdad”, które nagrywałem razem z niesamowitą Youn Sun Nah. Życzył bym sobie, żeby muzyka zawsze przychodziła do mnie z taką łatwością. Jestem bardzo zadowolony z tych utworów.
Co jest dla ciebie najważniejsze w koncertach na żywo?
Zwracam uwagę na wiele rzeczy: melodie, groove, pasja, tekst, emocje… Nie ma jednego elementu, który byłby kluczowy. Na pewno nie można zapominać też o wokalu. Mam natomiast wrażenie, że obecna scena muzyczna przeładowana jest już wokalistami. Wszystko dzieje się tak szybko, że artyści nie mają czasu na to, aby rozwinąć swoją osobowość. A przecież w większości przypadków to przecież ona sprawia, że muzycy porywają tłumy.
Kiedy w utworach z wokalem pojawiają się solówki, często jest tak, że zaczynają się nisko i powoli, by potem kończyć się szybko i wysoko. Czy taki patent sprawdza się również w muzyce instrumentalnej?
Zdecydowanie nie! Gdyby tak było, każdy utwór byłby nie tylko przewidywalny ale i wyjątkowo banalny. Niestety właśnie przez to cierpi współczesny świat muzyki. Wszystko jest do znudzenia powtarzane. Artyści bazują na patentach, które wykorzystuje się w nieskończoność. Programy typu „talent show” masowo produkują wokalistów i instrumentalistów, którzy nie są gotowi na świadomą karierę muzyczną. Tacy artyści dostają szansę zaistnienia ale są szybko wymieniani na „nowsze modele” jeśli w szybkim czasie nie zdobędą popularności. Ja stawiam na unikalność i szanuję muzyków, którzy w jakiś sposób wyróżniają się z tłumu. Odnalezienie siebie wymaga jednak czasu.
Jakie brzmienie gitary podoba ci się najbardziej w muzyce instrumentalnej?
Trudno powiedzieć bo wybór jest niemal tak ogromny jak w przypadku wokali. W muzyce jazzowej mamy cały wachlarz brzmień: od Reinhardta przez Wesa Montgomery, George’a Bensona i wielu innych. Trudno zliczyć wszystkich genialnych artystów, którzy mi się podobają. Jeśli chodzi o mnie, nieustannie szukam brzmień, które mógłbym określić jako moje.
Masz ulubione tonacje lub tempa w których najczęściej komponujesz?
W przypadku muzyki gitarowej, lubię poruszać się po pustych strunach dlatego często stawiam na G, A, D i E. Z tempem jest nieco trudniej. Ciężko wskazać mi coś konkretnego. Właściwie wszystko zależy od tego z jakim utworem akurat się mierzę. Tempo i w ogóle timing utworu nabiera dla mnie szczególnego znaczenia kiedy gram z moim synem (Eric Wakenius dop. red.). Kiedy nagrywaliśmy płytę „Father And Son” na tym polu działa się prawdziwa magia. Zgranie się w kwestii tempa przychodziło nam niesamowicie naturalnie. To było naprawdę cudowne doświadczenie.
Wolisz tonacje molowe czy durowe?
Myślę, że skale molowe to domena krajów skandynawskich, więc w pewien sposób wyssałem je z mlekiem matki. Staram się jednak komponować zarówno utwory durowe jak i molowe.
A co z modulacjami?
Przemieszczenie centrum tonalnego może czasami dać naprawdę ciekawe efekty. Nie bronię się przed tym bo wiem, że modulacje mogą korzystnie wpłynąć na moje kompozycje.
Czy tak samo postrzegasz artystów wykonujących muzykę instrumentalną jak i tych, którzy w swojej muzyce wykorzystują wokale?
Wydaje mi się, że dobry muzyk to taki, który potrafi odpowiednio wsłuchać się w muzykę. Nie rozgraniczam tego na artystów, którzy grają lub śpiewają. Wszystko zależy od tego z jakim rodzajem muzyki mam akurat do czynienia ale obecność wokalu lub jego brak, nie wpływa raczej na mój sposób postrzegania całego zespołu.
Czy harmonizacja melodii ma duży wpływ na gotowe dzieło?
Tak jak już wcześniej wspominałem, muzyka to ocean możliwości, które są praktycznie nieograniczone. Ważne jest aby świadomie z nich korzystać. Jeśli chodzi o harmonizację melodii, utwór musi mieć taki moment w którym będzie ona pasować. Stosowanie tego zabiegu na siłę nie jest najlepszym pomysłem.
Jakie instrumentalne utwory wskazałbyś za kultowe lub takie, które szczególnie cię zainspirowały?
„Nuages” Django Reinhardta, „Loro” Egberto Gismontiego oraz „Bright Size Life” Pata Metheny’ego. Z tym ostatnim miałem przyjemność wykonywać ten utwór podczas wspólnego koncertu w Niemczech. Było to niesamowite, muzyczne przeżycie, które z pewnością zostanie ze mną do końca życia!
Foto: Lennart Sjöberg