Robert Chmielewski i Tomek Jurek
Asymmetry Festival urasta w naszym kraju do rangi jednej z najważniejszych imprez muzycznych. Działalność Roberta Chmielewskiego i Tomka Jurka oraz całej ekipy Firleja ostatnio doceniły nawet media w ogóle nie związane z ciężkim graniem. Z dwoma liderami firlejowskiej ekipy udało nam się porozmawiać zarówno o festiwalu jak i na tematy tylko pośrednio z nim związane.
To była wielka miłość. Stąd znałem na pamięć Pink Floydów, Zeppelinów, Hendrixa, King Crimson, wyrywkowo Black Sabbath, Cream, Zappę. Z podwórka przyszli Sex Pistols i Bob Marley. I tak się plotło do listy przebojów Niedźwiedzkiego, bo i tam zapuszczałem żurawia. Choć z tych czasów w sercu pozostało niewiele. Firlej sprawił, że z amatora muzyki szybko musiałem stać się organizatorem muzycznych imprez. To przejście okazało się jednak dosyć bezbolesne. Wprawdzie nie mam fanowskiego zacięcia, ale za to bardzo je szanuję i staram się korzystać z wiedzy rozentuzjazmowanych melomanów.
I tu pytanie o wartościowanie tego, co jest kiczowate, a co nie. Czy strój sprzedawcy od ryb z Asterixa u basisty Sleepytime Gorilla Musem jest lepszy niż stylowe wdzianka Manowar. Czy jeleń/łoś w wizualizacjach Josha Grahama jest fajniejszy od pirotechnki np. na koncertach Kiss. Albo co fajniejsze - fryzura Devina Townsenda czy dziwna dziara perkusisty Minsk.
Wychodzi na to, że są projekty do których muszę się dłużej przekonywać niż np. do Mitch&Mitch. Teraz czekam na ich kolejny gig . Podobnie jak na Isis, Cult of Lunę, Zu czy jazzowy The Thing. Z kolei hiphopowy Dalek, jak sadzę, w ciemno bookuje Firlej jako stałe miejsce ich kolejnej europejskiej trasy. Podobnie Mińsk, Baroness czy Ufomammut.
Zapraszamy tych, którzy mają do zaprezentowania różnorodność stylistyczną. Jeśli do czegoś nawiązują to po to, aby świadomie rozwinąć. Jeśli śpiewają to z głębokości ludzkiego bytu, jeśli nie chcą to po prostu tego nie robią. Jeśli chcą powtórzeń to powtarzają jak mantrę. Jeśli mają ochotę grać długie kompozycie, to nie skracają ich na potrzeby listy przebojów. I tak dalej. To w ogóle nie przebojowa i nie sprzedażna muza. Publiczność to kocha, bo czuje wyjątkową wartość i niepowtarzalność przekazu. Po prostu szpadel głębiej.
Jacek Walewski