Wywiady
John Kevill (Warbringer)

Thrash metal wcale nie umarł. I choć większość czytelników ekscytuje się kolejnymi materiałami Overkill czy Testament, to właśnie mniej popularne zespoły pchają ten wózek dalej.

2017-06-13

Robią to, bo muszą, a dwa, że wychodzi im to nadzwyczaj dobrze. Do grona przodowników wściekłego metalu należą panowie z Warbringer, dlatego w związku z premierą ich nowego albumu “Woe to the Vanquished" rozmawialiśmy z liderem grupy, wokalistą Johnem Kevillem.

Logo
Album “Woe to the Vanquished" miał swoją premierę kilka tygodni temu. Czas zrewidować opinie fanów. W Europie słuchaczom podoba się brutalny atak i mocne teksty. Jakie opinie pojawiły się w Stanach? Ktoś próbował wmówić wam, że zjadacie własny ogon lub nagraliście zwyczajnie nudny materiał?


Logo
Są tacy, którzy nie dostrzegają różnic pomiędzy naszą wizją thrashu, a resztą metalu, ale spoko, wszyscy mają prawo do własnego zdania. Prawdziwa różnica w odniesieniu do naszych poprzednich albumów zawiera się w większym nacisku na wpływy ekstremalnego metalu. Dodatkowo dorzuciliśmy sporą dawkę melodyjnego heavy, stawiając przy tym na mocne, bardziej konceptualne teksty.


Logo
Większość utworów to szybkie strzały między oczy, ale jeden, szczególny, “When Guns Fell Silent", pokazuje wasze inne oblicze. Jest to dowód na zróżnicowanie w thrashu i możliwość opowiadania długich, wielowątkowych historii. Gdyby taki song nagrało Mortal Sin, nikt nie zauważyłby różnicy. Kiedy, a może przede wszystkim, dlaczego dotarło do ciebie, że to już czas na tak monstrualny numer?


Logo
Nie jest to zupełnie nowy pomysł, mało tego, już na “Empires Collapse" dawaliśmy sygnały, o gotowości do takiego działania. Tak epicki utwór to efekt moich studiów odnośnie I Wojny Światowej, w trakcie których odnalazłem bogate źródło mrocznej, posępnej, łamiącej duszę inspiracji. Chciałem aby Warbringer miał w końcu tą epicką cząstkę, z czego w końcu jestem dumny. Udało się.


Logo
Nie przypominam sobie, aby którykolwiek thrashmetalowy zespół nagrał stricte konceptualny album, zwłaszcza o wojnie. Ten temat tym razem wyszedł wam znakomicie. Zastanawiam się, czy nie pokusicie się o większe dzieło w przyszłości? Tych jedenaście minut to taki przedsmak?


Logo
Prawdopodobnie nikt tego nie zrobił, bo nie chciał się ograniczać. Ja sam wolę, aby na kolejnych płytach kilka utworów miało wspólny temat. Dziś są to cztery na osiem, zobaczymy jak będzie w przyszłości.


Logo
Zaskoczyła mnie masywność waszego albumu oraz jego potężne i selektywne brzmienie. Kolejnym zaskoczeniem były również iście vaderowskie riffy, spora dawka melodyki czy blasty, ale największym jest osoba Mike'a Plotnikoffa w roli producenta. Wasz typ czy podsunął go wam label?


Logo
To był pomysł wytwórni, za co jesteśmy im wdzięczni. Nie spodziewałem się, że praca nad “Woe to the Vanquished" będzie przebiegać w tak naturalny, a czasami dość zabawny sposób. Osiągnęliśmy dokładnie taki rezultat, jaki chcieliśmy. Brzmienie jest wspaniałe, ostre, krystalicznie selektywne a jednak nie ma w sobie żadnego fałszu. Wszystko zagrane i nagrane z łapy.


Logo
Z jakiego sprzętu korzystaliście w trakcie nagrań?


Logo
W kwestii wzmacniaczy - gitary prowadzące na Orange'ach, rytmiczne na Wizardzie. Koncertowo wspomagamy się Peavey'ami 6505s.


Logo
Czy na tym etapie kariery Warbringer jest waszą pracą? Czy da się wyżyć z thrash metalu?


Logo
Chciałbym! To niestety długa i żmudna batalia, którą zamierzamy wygrać, ale na dzień dzisiejszy nie ma z tego zbyt wielu pieniędzy.


Logo
Co sprawia Ci największą trudność w trasie - walka o uwagę widza, kiepskie jedzenie, tęsknota za domem?


Logo
Przede wszystkim czynniki fizjologiczne. Ciągle musisz być w dobrej formie, trzeba dbać o głos, nie przesadzać z alkoholem i w miarę możliwości wysypiać się. Jednakowoż, największa bolączka to utrzymanie pewnego standardu. Co noc, musisz dać z siebie tyle samo, żeby ludzie to docenili.


Logo
A co jest najlepsze w trasach? Kształtują charakter?


Logo
Kompletnie zmieniłem sposób, w jaki postrzegałem świat. Jestem inną, lepszą osobą, ale na scenie mam tylko jedno zadanie - sprawiać ludziom przyjemność. Jeśli widzę, że między nami jest dobrze i publiczność jest zadowolona, to i ja taki jestem.


Logo
Zaczynaliście ponad dekadę temu, wraz z ekipami pokroju Diamond Plate, Evile, Hatchet, Bonded By Blood i wieloma innymi. Był to złoty czas dla retro thrashu, w którym upatrywano wymiany pokoleniowej, lecz dziś na scenie ostało się tylko kilka ekip. Jaki był, a może nadal jest, wasz sposób na przetrwanie?


Logo
Najprostszy - nie poddawać się! (śmiech) Nie zliczę przeciwności losu jakie towarzyszyły nagraniu tej płyty, ale dzięki niemal maniakalnemu uporowi udało się i działamy dalej. To nawet nie jest tak, że ja koniecznie chcę grać metal, ja po prostu muszę.


Logo
Skoro mowa o wymianie pokoleniowej, giganci thrashu nie chcą ustąpić. Anthrax i Testament nagrywają bardzo dobre albumy, a nawet Metallica nagrała coś, co w końcu można nazwać metalem. Zatem stara gwardia nie schodzi ze sceny? Mają jeszcze coś do udowodnienia?


Logo
Nie i jeszcze raz nie. Żaden z zespołów, czy to z wielkiej czwórki, czy - jak to nazwałeś - starej gwardii klasyków gatunku nie nagrywa takich rzeczy, jakie powinien. Nikt nie posuwa się dalej niż chce, a większość ogrywa stare patenty, ale w nowym opakowaniu. My na przykład nie przyciągamy tyle uwagi, bo jesteśmy młodsi, choć gramy ponad 10 lat, ale za to jesteśmy bardziej wściekli i lepsi technicznie. Ludzie tego nie doceniają, bo kurczowo trzymają się tego co sprawdzone. Popatrz na Metallikę, z siedemdziesięciu minut “Hardwired...", tylko cztery piosenki jako tako bronią się. To jest metal? Żaden z zespołów, o których wspomniałeś nie ma w zanadrzu choćby w połowie tak niszczących strzałów jak “Shellfire" czy “Woe to the Vanquished", o epickim rozmachu “When Guns Fell Silent" nawet nie wspominając. Dzisiejszy metal należy do młodych. Jest ciężko, ale przebijamy się.


Logo
Parę lat temu, kiedy graliście w Polsce, mieliśmy okazję porozmawiać po koncercie w Bielsku-Białej. Rozważaliśmy wtedy kwestię frekwencji na koncertach. O ile wtedy, w Polsce, lekko ponad stówka była i tak przyzwoitym wynikiem, mówiłeś, że w Stanach było podobnie, a pamiętajmy, że thrash był wtedy na fali. Dziś jesteście w zupełnie innym miejscu, zaryzykowałbyś jeszcze raz?


Logo
Nadal tak jest. Mamy dobre koncerty, jak na festiwalach, ale w klubach to ciągła walka. Jest za dużo imprez i musimy konkurować z każdym. Walczymy póki możemy.


Logo
Mam nadzieję, że Wasz zespół przetrwa i wojna totalna nadal będzie miała swoje miejsce. Po tylu wzlotach i upadkach, zasługujecie na to.


Logo
Liczę na szybki powrót! Po tylu latach czas dalej szerzyć wojnę! (śmiech)

Rozmawiał: Grzegorz Pindor
Zdjęcie: Alex Solca