Dave Mustaine to człowiek, z którym nie idzie się na kompromisy. Na nowej płycie "Dystopia", zespół Megadeth nie bierze żadnych jeńców. Mieliśmy okazję spotkać się z szefem i jego nowym rekrutem, Kiko Loureiro...
Dave Mustaine zniesie wiele rzeczy. Wśród nich nie ma jednak miejsca na muzykę zespołu Yes. "Hej, Rick!," krzyczy Dave do człowieka, który właśnie minął go w drzwiach. "Czy mógłbyś poprosić ich, żeby skończyli z tą pieprzoną piosenką? Tyle razy mówiłem. To nie jest metal!" Rick (niestety nie Wakeman) znika za trzaskającymi drzwiami. Przez chwilę panuje cisza. "Wybacz, ale zupełnie tego nie rozumiem" zaczyna znowu Dave. "Kilka dni temu grali jebane Duran Duran. Próbują być śmieszni, ale nikogo to nie bawi. Jeśli faktycznie lubią taką muzykę, to chyba pomylili trasy". Jak widać nic nie umknie uwadze szefa…
Bramki na teren są już otwarte - za kilka godzin Megadeth wejdą na scenę, zamykając line-up po takich zespołach jak Lamb Of God, Children Of Bodom i Sylosis. Frontman, gitarzysta i dowódca legendarnej grupy, wydaje się być w dobrej formie. Siedząc na fotelu, mówi z prędkością karabinu maszynowego. Jest to jakieś 140 słów na minutę. Opowiada przede wszystkim o nadchodzącym albumie, zatytułowanym Dystopia, ale także o transfuzji świeżej krwi do kapeli, której oryginalnym rdzeniem pozostali już tylko Mustaine oraz Dave "Junior" Ellefson grający na basie. Miejsce Shawna Drovera, który przez 10 lat bębnił w zespole, zastąpił Chris Adler z Lamb Of God. Na gitarze prowadzącej, którą do tej pory obstawiał Chris Broderick, pojawił się z kolei Kiko Loureiro. Muzyk, wywodzący się z brazylijskiej, power-metalowej kapeli Angra.
CI NOWI…
Na obecnej trasie Adler pracuje na dwie zmiany. To jednak idealna robota dla wieloletniego przyjaciela i super fana Megadeth. Jego styl był w końcu mocno inspirowany grą Gara Samuelsona, który bębnił na pierwszych dwóch płytach zespołu. Ten sam groove i poczucie rytmu, Adler przeniósł zresztą do Lamb Of God. "Wydaje mi się, że lepiej sprawdzam się na gitarze rytmicznej niż prowadzącej. Moim zdaniem, utwór bez rytmu po prostu leży," mówi Mustaine. "Nagrania z Chrisem były wspaniałe. Gar Samuelson miał na niego wielki wpływ. Chris uświadomił mi, że właśnie z tym gościem wykreowałem ten cały jazz-metalowy i intelektualno-speed-metalowy styl, za którym później podążało Megadeth.
Dystopia to nowoczesne i precyzyjne uderzenie stalowych, trashowych dźwięków, połączonych z ostrymi, speed-metalowymi zagrywkami. Nieco paranoiczne teksty, nawiązują do teorii spiskowych związanych z amerykańską polityką. Mimo że album skupia się głównie na światopoglądowych zawirowaniach, które przez ostatnie lata zmieniały się w głowie Mustaine’a, całość przywołuje na myśl stare kawałki zespołu. Gdzieś pomiędzy riffami i perkusją Adlera, da się wyczuć coś, co Mustaine określa jako "opóźnienie Megadeth", czyli jazzowe zagrywki, przeniesione do świata metalu. To wszystko ściera się z nieco spokojniejszą grą Loureiro, którego styl nawiązuje do latynoskiego jazzu, muzyki fusion i tradycyjnych hiszpańskich oraz brazylijskich brzmień. Wszystko uzupełnia instynktowny, niemal zwierzęcy styl Mustaine’a, który przywodzi na myśl grę Chrisa Polanda i Marty Friedmana z okolic lat 80 i 90.
"Myślę, że Kiko ma w sobie wiele z tego co potrafili zrobić Poland i Friedman," mówi Mustaine i niespodziewanie przechodzi do kwestii wokalizy solowych partii gitar. "Nie brakuje materiałów wideo, na których widać jak ja i inni członkowie kapeli, nucimy to, jak powinny lecieć solówki. Sposób w jaki pracujemy w studio, jest bardzo prosty. Można do tego podejść na trzy sposoby: twoje rozwiązanie, nasze rozwiązanie i moje rozwiązanie. Słucham danej solówki i jeśli jest naprawdę świetna, zostaje. Dobre partie wymagają już pewnych poprawek. Wprowadzam wtedy kilka zmian, które moim zdaniem powinny pomóc. W ostatnim przypadku, kiedy solo do niczego się nie nadaje, sugeruję, że musimy zrobić to po mojemu. Słuchanie pomysłów, które przynoszą inni muzycy wymaga szacunku. To, co czasami uda im się stworzyć, dosłownie rozwala mi głowę. W solówce do Conqueror Or Die, Kiko nie dostał ode mnie żadnych wskazówek. Przez wiele tygodni zachęcałem go tylko do tego, żeby było to coś w stylu Eruption.
PROSTO ZE ŹRÓDŁA
Kiko Loureiro nie dostał się do zespołu za sprawą przesłuchania. Muzyk przesłał co prawda wideo na którym gra cztery klasyczne kawałki, jednak jego umiejętności nigdy nie były tym, co budzi jakiekolwiek wątpliwości. "Mustaine chciał zobaczyć jakim jestem człowiekiem," mówi Loureiro. "Poszliśmy na lunch. Wypiliśmy kawę. Później zjedliśmy razem obiad. Odwiedziłem go w domu i resztę dnia spędziliśmy razem. To było moje przesłuchanie. Spędzanie z nim czasu w Nashville." David Mustaine powiedział, że umiejętności Loureiro trochę go onieśmielały. W sytuacji, w której mało znany gitarzysta dołącza do zespołu z taką historią i prestiżem jak Megadeth, działa to jednak w dwie strony. Kilka tygodni po koncercie na Wembley, Loureiro przyznał, że również był onieśmielony. Nie ukrywa, że czuł ogromną presję grając z kapelą, zaliczającą się do Wielkiej Czwórki thrashu. Pewność z jaką mówi Loureiro nie pozostawia wątpliwości, co Mustaine dostrzegł w jego charakterze. Naturalnym następstwem ich spotkania była wymiana pomysłów i wiedzy. "Styl jego gry jest unikalny i niezwykle interesujący," mówi Loureiro w odniesieniu do swojego nowego szefa. "Nie byłem pewny, czy będę w stanie grać w ten sposób. Pokazał mi wiele gitarowych sztuczek, a ponieważ jest samoukiem, sposób w jaki gra jest inny od wszystkiego co widziałem do tej pory. To niesamowite przeżycie, uczyć się, jak grać thrash metal, u samego źródła. Mimo początkowego onieśmielenia wiedziałem, że Mustaine, który tworzył ten styl, da mi świetną lekcję thrashowych riffów".
PERKUSJA PROWADZĄCA, BAS PROWADZĄCY
Kiedy Loureiro pojawił się w studio, prace nad albumem Dystopia były już w toku. Podczas pierwszego tygodnia nagrań Adler wziął wolne z powodu choroby swojej żony. Mimo to, Mustaine i Ellefson nie przerwali pracy. "To dość bezprecedensowa sytuacja, kiedy zaczynasz od "klika i basu," śmieje się Mustaine. "Wiedziałem co miałem w głowie i jak będą brzmiały gotowe utwory. Dave grał swoje a ja dogrywałem perkusję, próbując wczuć się w styl Chrisa". Partie rytmiczne, czyli bas i perkusja, były nagrywane na zupełnym odludziu w Lattitude South Studio (Liepers Fork, Tennessee). Gitary prowadzące i wokale, zarejestrowaliśmy w Nashville, u Zaca Browna w studiach Southern Ground. W produkcję płyty zaangażował się Toby Wright, jednak szybko odpuścił temat. Pierwszy raz w historii Megadeth, zespół został bez producenta. Tego zadania podjął się więc sam Mustaine. "Stwierdziłem "jebać to!". Ta płyta jest dla mnie naprawdę ważna dlatego zrobię to po swojemu". Na początku Loureiro bacznie obserwował co może zadziałać, a co nie. Kiedy nadszedł czas, zaoferował swoją pomoc. "Jeśli jakiś pomysł nie jest dobry dla danej piosenki, albo całego konceptu, trzeba spróbować czegoś innego," tłumaczy. "W ten sposób funkcjonuje kreatywność i tak wygląda proces tworzenia płyty. Musiałem zrozumieć co jest w porządku a co nie. Jakie rozwiązania są odpowiednie dla Megadeth, a które niekoniecznie. Jeśli wiesz dokąd zmierza twój pomysł, znacznie łatwiej nagrać solówkę. Wchodzisz do studia, improwizujesz i wtedy wychodzą wspaniałe rzeczy."
POWIEW EGZOTYKI
Współpraca Loureiro z Mustainem to ogromny, fascynujący wachlarz kontrastów. Mustaine to pentatoniki i bluesowy sznyt. Z kolei Loureiro to muzyka etniczna i latynoska szkoła. Gitarzysta wniósł do Megadeth powiew egzotyki. "Przyjmę to jako komplement. Egzotyka jest moim zdaniem dobra. Kreatywność opiera się na łączeniu różnych rzeczy. Im więcej gatunków muzyki uda się razem zespoić, tym ciekawszy może być efekt końcowy. Nie gram jak Marty Friedman ale to był gość, który nie raz przyprawił thrash metal dozą egzotyki. I właśnie dlatego, jego styl był tak wyjątkowy. Mój cel, jako muzyka, jest dokładnie ten sam."
DYSKOTEKA GRA
Mustaine zjeżył się, gdy tylko zasugerowaliśmy, że intro do Peace Sells ma w sobie coś z disco. "Peace Sells? Naćpałeś się czegoś?! To nie disco. Kurwa, mam nadzieję, że to nie jest zaraźliwe." Zdaniem Mustaine’a "super-rytmiczne" Crush’Em z płyty Risk, wydanej w 1999 roku, to utwór, który nigdy nie powinien był powstać. Jak widać, poprzedni managment zespołu miał duży wpływ na pewne wybory. Biorąc pod uwagę silną osobowość, charyzmę i szczerość frontmana Megadeth, trudno uwierzyć, że ktokolwiek mógł mieć wpływ na jego pracę. Dave z wielką radością opowiada o tym, że w końcu może tworzyć muzykę dla siebie i po swojemu. To zdumiewające, że kiedyś mogło być inaczej… "Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie, kolego", tłumaczy Mustaine. "Kiedy pracujesz z wytwórnią, managment mówi ci co masz robić a ty musisz podejmować pewne decyzje. Uważam, że świetnie jest tworzyć piosenki, których nikt nie będzie chciał słuchać, jeśli tylko są one prawdziwe dla ciebie. Jest taka pojebana scena w Purple Rain, kiedy koleś podchodzi do Prince’a i mówi "Nikt poza tobą nie rozumie twojej muzyki". I tak powinno być. Jeśli zabijasz się o to, żeby puścili cię w radio a twoim jedynym celem jest teledysk w MTV czy innym programie, idziesz na kompromisy. A to wcale nie powinno być dla ciebie ważne".
ZADBAĆ O BIZNES
Dystopia niesie za sobą dużą zmianę, jeśli chodzi o biznesowy model Megadeth. W końcu metalowy managment z prawdziwego zdarzenia. Koniec pogoni za hitami, koniec z Crush’Em, koniec z Risk. Zespół nie patrzy za siebie. Rozważali co prawda powrót do składu z czasów Rust In Peace, jednak Mustaine się rozmyślił. Plotki o ponownym nagraniu debiutanckiego Killing Is My Business… And Business Is Good! kwituje krótkim: "to były tylko luźne pogawędki". Jeśli sentymenty wciąż wiszą w powietrzu, kto wie, czy niedługo nie usłyszymy odświeżonej wersji The Conjuring. Pytanie, jak tekst tej piosenki ma się do chrześcijańskich wartości, które wyznaje obecnie Mustain. "Na tej piosence ciąży klątwa. Nie. To świetny utwór, ale wychwala diabła dlatego nie mógłbym nagrać go ponownie."
Czas się kończy. Mustaine podnosi się i mówi do Chrisa: "Kolego, skocz po coś do jedzenia!", po czym obaj wychodzą i powoli znikają na końcu długiego korytarza. Biznes wciąż działa a interes nadal się kręci...