Przy okazji wydania świeżego, ekscytującego albumu Satch zgodził się poświecić nam chwilę czasu - nie mogliśmy więc przegapić okazji, by zapytać go o nowe utwory, technikę, brzmienie i nie tylko...
Na płycie jest 15 utworów, więcej niż na poprzednim albumie - czy tym razem byłeś bardziej produktywny czy może chodzi o coś innego?
Miałem tak wiele do przekazania, tak wiele do wyrażenia. Dziesięć utworów nie wystarczyłoby, by opowiedzieć właściwie całą historię.
Tytuł Shockwave Supernowa brzmi bardzo krzykliwie i odważnie. Co było inspiracją dla takiej nazwy?
To nazwa osoby, lub - rozciągając nieco wyobraźnię - imię mojego alter ego. To album, który śledzi i obnaża zachowania i wewnętrzne demony tego alter ego, które stworzyłem jako bardziej ekstrawertyczną wersję mnie samego. Brzmi to szalenie, ale taki pomysł naprawdę był siłą napędową dla mnie by komponować w odpowiednim kierunku i wybrać właściwe utwory na płytę. Numer tytułowy musiał oddawać dramaturgię i ten klimat.
Przejście do refrenu w Lost In Memory jest bardzo efektowne od Ebmaj-F-Gm do Bbm7-Fm7-Abmaj-Ebmaj7. Wydaje się, że dla uzyskania bardziej dramatycznego efektu eksponujesz w kompozycjach zmiany podstawowych tonacji (lub modulacje), w tym przypadku Gm-Bbm. Myślisz, że przy takich zabawach harmonicznych udaje ci się zachować rockowy charakter bez wchodzenia w rejony typowe dla "fusion"?
Tak! Bardzo się cieszę, że to zauważyłeś. W ciągu ostatnich dekad nie spotkałem jeszcze dziennikarza, który zapytałby mnie o takie rzeczy! To bardzo efektywny sposób zachowania stylistycznej spójności albumu przy wykorzystaniu bardziej śmiałych połączeń harmonicznych.
Crazy Joe ma dub-funkowe intro z dwugłosową melodią, przed sekcją pull-off i późniejszym, szerokim blues-rockowym, soczystym refrenem. Jak powstał ten numer?
Oryginalnie zacząłem pisać ten kawałek dla Chada Smitha i Chickenfoot. Wydaje mi się, że roboczo nazwałem go "Crazy Drummer"! W miarę jego rozwijania zdałem sobie sprawę, że Sammy miałby spore kłopoty z dopasowaniem do niego historii i napisaniem słów, więc skończyłem całość jako utwór instrumentalny. Ma nietypowy aranż ale również wspaniałe, pozytywne wibracje. Intro Vinniego jest wręcz genialne.
Lubisz groove'owe, mocno bujające swingowo kompozycje. Kilka numerów wydaje się być ukłonem w kierunku klimatów ZZ Top i Aerosmith. Czy to te pop-rockowe kapele wpłynęły na sposób w jaki tworzysz łatwo wpadające w ucho słuchacza kompozycje?
Tak, uwielbiam rock z mocną dawką swingu. Najwspanialsze rockowe zespoły miały bębniarzy, którzy uczyli się gry w latach 50. i wiedzieli, jak swingować na setki różnych sposobów. Wychowałem się na tej muzyce w związku z czym przychodzi mi to naturalnie. I podkreślę to ponownie, Vinnie wniósł do tych utworów naprawdę magiczny, swingowy charakter.
San Francisco Blue ma taki bezpośredni, rock'n'rollowy, triolowy feeling z mocnymi, bluesowymi zagrywkami, rytmicznymi frazami czystej gitary i wysmakowanym harmonicznie refrenem. Nie miałeś chyba wcześniej takiego kawałka, co zainspirowało cię więc do skomponowania go na ten album?
Byłem w domu w San Francisco, wracając do życia po paskudnej grypie, grając przez cały dzień na gitarze w starym, muzycznym pokoju mojego syna - który jest pomalowany na niebieski kolor. Wiec takie były warunki i punkt wyjścia dla powstawania tego utworu. Tworząc go byłem akurat pod wpływem mojego dobrego przyjaciela, Steve'a Millera. Steve umiał dokładać niezwykłą ilość melodii i harmonii do bluesa cały czas zachowując autentyczność tej muzyki. Podziwiam go za to, jak i za wiele jego innych talentów.
Na Phase I’m Going Through ciekawie wykorzystujesz efekt phaser. W sekcji środkowej są trzy części; szybko grane kaskady nut (tapping kostką lub palcami?), moment przypominający Toccatę Bacha (fingerpicking i/lub pull-offy?) oraz szybkie, schodzące pull-offy z pustymi strunami (tapping?).
Uwielbiam Bi-Phase Mutrona! Wszystkie trzy części grane są kciukiem i pierwszym palcem prawej ręki, bez tappingu. Z przemyślanym użyciem dwudźwięków i harmonicznych sekst na trzeciej i pierwszej strunie, itp... Mnóstwo frajdy przy graniu i dodatkowo utwór ma ten melancholijny klimat, tak jak być powinno!
W Scarborough Stomp jest barokowa sekcja przypominająca harpsichord. Czy to gitara i klawisze grające razem?
Chciałbym! Nie, Mike Keneally zaimprowizował to po posłuchaniu mojej szkicowej wersji na organach kościelnych. Dodał tryle i uzyskał bardzo naturalne brzmienie tej części, tak jak tylko on potrafi.
Butterfly And Zebra; co było inspiracją dla tego tytułu? Jest tu sporo stopniowego zwiększania głośności w gitarowej melodii - robiłeś to potencjometrem gitary czy może pedałem głośności? Czy wykorzystałeś pickup Fernandes Sustainer?
To po prostu mój JS2400 z włączonym pickupem Sustainiac. Sustainiac jest bardzo ciekawym i dobrze zaprojektowanym układem. Utwór mówi o głębokim uczuciu pomiędzy bardzo różniącymi się, i skazanymi na porażkę zakochanymi. Motyl i zebra zerkają na siebie, od razu zakochują się ale wiedzą, że nigdy się to nie uda z powodu tego kim są.
Czy przy nagrywaniu tego albumu używałeś głównie swojego Ibaneza JS2400?
Większość nagrałem na moich sygnaturach 2410 i 2450. Jest też kilka partii nagranych na modelu JS2400 i moim akustyku JSA. Używam również prototypu JS z trzema singlami czy starszych gitar, jak mój Chrome Boy. Zawsze mam gdzieś pod ręką coś w stylu vintage, jak Tele, Strat czy Les Paul. Przy niektórych partiach rytmicznych wykorzystałem też modele JS z mostkami Evertune. 24 progi w JS2400 dają mi większą swobodę, bardzo lubię też brzmienie jego pickupu gryfowego; jest naprawdę unikalne!
Zdjęcie: Chapman Baehler